Często komentowane 45 Komentarze

Titanfall – recenzja cdaction.pl

Titanfall – recenzja cdaction.pl
Titanfall miał głośną historię, zanim wprost został zapowiedziany. Na początku huczne odejście ojców założycieli Infinity Ward i sformowanie Respawn Entertainment, później długa zmowa milczenia i domysłów. Wreszcie się pojawił, a jedną z najciekawszych zagadek przyszłych lat w gatunku FPS-ów jest pytanie - czy dalej będzie równie doniośle?

Titanfall
Dostępne na: PC, X360, XBO
Grałem na: PC
Wersja językowa: polska (napisy)
Gra w sklepie CDAction.pl

Wierzcie mi, że pierwszy raz przy okazji recenzowania gry chciałbym być w innej skórze. Nie, nie dlatego, że moje strzeleckie odruchy w grze przez sieć musiały powstać z długiego snu od czasów Unreal Tournament III. Chciałbym, moi drodzy, być teraz uczniem złej szkoły pisania recenzji. Tych, które sucho opisują każdy aspekt gry z osobna, wymieniając wszystkie opcje, zmienne i warianty rozgrywki. Wyliczenie zajęłoby kilka tysięcy znaków, a ocena drapałaby sufit po przywaleniu przeze mnie mocnego plusa za bogactwo i różnorodność, poprzedzonego ewentualnie regulaminowym tysiącem znaków o grafice i dźwięku. Titanfall jest wyjątkowo wdzięcznym materiałem do recenzji a’la schemat rozbioru krowy, dla znajomych Obiektywny. Sami zobaczcie…

…w tym multiplayerowym shooterze można walczyć różnorodnie wyposażonymi pilotami i mechami (tytułowi Tytani) na kilkunastu mapach w kilku trybach rozgrywki. Można zdobywać poziomy doświadczenia, rozwijać ekwipunek i zestawiać go w idealnie pasujący do naszego stylu sposób. Mamy też system wyzwań – zabij dziesięciu rakietnicą, wygraj dziesięć partyjek etc. – dający dodatkowy exp i losowe karty wspomagające różne wymiary walki – od broni po dorzucenie dodatkowej umiejętności. Trzy podstawowe klasy pilotów i Tytanów dzielą się z grubsza na lżejszy i bardzo mobilny, uniwersalny oraz silny, ale powolny, jednak szybko można je zmodyfikować według uznania popartego dostępną bronią, jej ulepszeniami, aktywowanymi umiejętnościami – tu przyspieszenie biegu czy kilkusekundowy kamuflaż – i cechami pasywnymi. Po spełnieniu warunków zwycięstwa uciekamy statkiem, lub zabijamy uciekających statkiem…

I tak dalej, i tak dalej… nie ma to sensu, bo nijak nie oddaje huraganu nadciągającego w trakcie ładowania kolejnego meczu. Skoro ubijając Tytana – mimo siedmiu wcześniejszych śmierci z ręki nadczłowieka z SMG i sokolim okiem – głośno wyśpiewałem „WHO IS THE F..KING WINNER” w melodii Drunken sailor, trzeba się wziąć za sprawę porządnie.

Ale! Słowem, które łączy brzydką recenzję z doznaniami, jakie wzbudza Titanfall, jest „można”. Kiedy zginąłem razem z Tytanem, bo akurat przeciwnik przywołał swojego mecha (spadają z nieba z hukiem po upłynięciu czasu, przyspieszanego zabójstwami i ogólnym „dobrym sprawowaniem”) na moją głowę, kiedy bezwiednie nabijałem kolejne wyzwania odblokowując potrzebne mi usprawnienia, kiedy śmigałem po mapach widzianych pierwszy raz w życiu nigdy się na nich nie gubiąc nie mogłem uwierzyć, że tak wiele elementów udaje się obsadzić na swoim miejscu. Nie ma błądzenia, niejasności w systemie rozwoju czy zbyt powolnego przeładowania magazynka. Titanfall zaprojektowano znakomicie i za każdy kolejny wulgaryzm rzucony w monitor jesteśmy odpowiedzialni tylko my, bo źle rozplanowaliśmy walkę lub krzywo skoczyliśmy na dach. Nawet interfejs podrzuca nam każdą potrzebną informację – na przykład o ile czasu skróciliśmy oczekiwanie do zrzutu Tytana ostatnim zabójstwem – w możliwie nienachalny sposób.

Jak przystało na sieciowy shooter AAA, pierwsza produkcja Respawn nie wybacza błędów. Daje jednak możliwość, by każdy gracz znalazł dla siebie miejsce w przestrzeni pełnej wystrzelanych przez Tytany rakiet i nie oberwał w ciągu sekundy dwunastego headshota. Niektórzy mogliby narzekać, że po jednej stronie walczy maksymalnie sześciu pilotów, bo dostępne mapy nie są małe i w trakcie kolejnych joggingów trafimy co pewien czas na miejsca, w których po prostu nic się nie dzieje, bo walka toczy się kawałek dalej. W rzeczywistości te – wybaczcie prywatę – łyse placki to jedyne momenty, w których można cokolwiek zaplanować, bo iście zawałowe tempo wymian ognia rzadko daje na to czas.

A myśleć taktycznie musimy ciągle, w końcu to gra zespołowa. Tu najważniejszy jest fakt, że Tytani nie są receptą na zwycięstwo. Prawda, są wytrzymali i potrafią jednym tupnięciem zmiażdżyć pilota, miotając przy okazji potężnymi rakietami. „Piechota” może jednak się odgryźć. Nie tylko ma na składzie ciężką broń klasy „Tytanom precz”, ale z racji większej ruchliwości – nawet w porównaniu do najbardziej skocznego Tytana, Łowcy – bezproblemowo wskoczy mechanicznemu gigantowi na kark i wykończy go strzelając w przewody. Mimo fizycznej przewagi mechów nad pilotami obie „formy życia” zbalansowano precyzyjnie, by stanowiły nie tyle lepszą i gorszą szansę na kolejne fragi, ile zróżnicowane warianty rozgrywki. W skrócie – silnie nagiętym – gracz wybiera pomiędzy wytrzymałością i siłą ognia Tytana, a elastycznością i mobilnością pilota.

I nie jest to wybór prosty. Puszczam oko do fanów klubu z Chorzowa, bo tak jak w obecnym momencie sezonu Ekstraklasy, ruch ma wielkie znaczenie w walce o mistrzostwo. Pilotów wyposażono w plecaki odrzutowe dające możliwość podwójnego skoku, a także pozwalające biegać po ścianach. Na rozmiar map nie można narzekać, bo dodatkową powierzchnię do szaleństwa znajdziemy po bokach. Otwiera to mnóstwo możliwości taktycznych, bo poruszanie się po arenach jest superpłynne, a zmyślna konstrukcja map sprawia, że nie tylko zawsze jest gdzie odskoczyć, przeskoczyć i wskoczyć – w Titanfall nawet bawiąc się na danym placu po raz pierwszy nigdy nie poczujemy się zgubieni. Nie trzeba się martwić o błądzenie po korytarzach ani brak dobrej trasy parkouru, bo tego zmartwienia pozbawili nas projektanci. Poza warstwą taktyczną biegania i skakania po wszystkim jest ono po prostu widowiskowe i stanowi mocny fundament świetnej dynamiki gry.

Gry, która przy całej swej hardkorowości – niech „true gracze” wezmą wdech przed jękiem zawodu – nie karci żółtodziobów za fakt zakupu i zalogowania się. Ci, którzy z kolei westchnęli z ulgą, niech nie cieszą się zbyt prędko, bo i tak zostaną rozjechani walcem. Dostaną jednak dodatkową sekundę życia. Po pierwsze – wspomniane wcześniej miejsca krótkiego wytchnienia na mapach. Po drugie – jednorazowe karty z bonusami, zakrywające nieco nasze słabe strony (karty mają jednak wszyscy, więc i tak trzeba uważać). Po trzecie – tryby gry. Tu niestety Respawn nie odkryło nic nowego, bo znajdziemy to, co w każdym punkcie FPS Fast-food, ale w przypadku Dominacji czy Wyniszczenia to dobra wiadomość dla świeżaków. Dominacja tradycyjnie opiera się na zdobywaniu i obronie punktów strategicznych, co daje szansę kamperom, nie radzącym sobie jeszcze dostatecznie w walce na otwartym terenie.

Doświadczenia w grze nie daje jedynie zabijanie innych graczy, ale choćby pozycyjne zabezpieczanie jednego z trzech punktów – wtedy także pomagamy przy zwycięstwie. Wyniszczenie z kolei polega na zebraniu 250 punktów za zabijanie, do którego wlicza się nie tylko posyłanie do piachu żywych wrogów, ale i plączących się po wszystkich mapach przeciwników generowanych przez AI. Nie grzeszą rozumem, ale dzięki temu pozwalają skubać małe ilości punktów początkującym szeregowcom, zanim ci wezmą się za brudną robotę. Oczywiście, w trakcie ścigania kolejnych botów można dostać kulkę od BetonKillera997SSJ, a kwestię kampera ostatecznie rozwiąże zwinny gracz lub rakietnica Tytana, ale nikt nie mówił, że Titanfall jest odprężający. Po prostu każdy przed kolejnym kopniakiem w cztery litery zdąży się bardziej komfortowo ułożyć i nadstawić, czego trzeba, by któregoś razu zrobić unik i kopnąć samemu.

I cierpię, okrutnie cierpię kiedy przy doskonałym zaprojektowaniu Titanfall, ostrym zębie taktycznym i cudownie przyjemnemu płynięciu parkourem po mapach nie pokuszono się o jeden choć trochę oryginalny tryb gry. Pominę kampanię multiplayerową, bo fabuła jest zgodnie ze swoim celem bezsensowna, a ten tryb służy w praktyce do zapoznania z innymi i odblokowania mechów, by gracz mógł na ich bazie tworzyć własne, inaczej wyposażone warianty. Creme de la creme, czyli klasyczne multi składa się z trzech wariantów deathmatchu, dominacji, capture the flag i szybkiej gry na losowej mapie z wybieranym na chybił trafił jednym z powyższych modeli. Zapewne EA będzie mieć ambicje na chrupanie e-sportowego tortu, stąd nie wymyślano koła na nowo, jednak niedosyt spowodowany tym, że zasady odświeżającego FPS-a wymyślono dziesiątki lat temu na podwórkach, jest ogromny. Zwłaszcza, że zapewne poniesie się za nim smrodek komentarzy z kategorii „EA szykuje nowe tryby w DLC” „twórcy Call of Duty przynieśli do nowej pracy wtórność”.

Ale – parafrazując reklamę cukierków sprzed lat – nie ma co czekać, po co marudzić, kto ma Tytanów ten się nie nudzi. W ciągu najbliższych miesięcy na pewno będzie o Titanfallu głośno, a od wolnego czasu graczy – a także wymasterowania parkourowych schematów oraz sporego wachlarza umiejętności, premii i uzbrojenia – czy miesiące obrócą się w lata.

Titanfall final mark in 3… 2… 1…

Ocena: 5/6

Plusy:

  • płynny parkour po świetnie zaprojektowanych mapach
  • strona taktyczna i balans pilotów z Tytanami
  • zjawiskowo dynamiczna
  • nie zniechęca świeżaków na starcie
  • Minusy:

  • standardowe, miliardy razy ograne tryby rozgrywki
  • 45 odpowiedzi do “Titanfall – recenzja cdaction.pl”

    1. Battlefielder 13 marca 2014 o 06:28

      No i jest hit ^^ BF4 mnie znudził, więc będzie trzeba się wybrac do sklepu po TF 😀 |I bardzo dobżę, trzeba czegoś świeżego (wiem że gry z mechami nie są nowąścią,ale wykorzystanie ich w taki sposób już tak)|Pozdro

    2. Ej no. Miałem tej gry nie kupować, a teraz mam na nią coraz większą ochotę. Nie lubię was 😀

    3. Gra genialna. Kogoś kogo nudziły kolejne COD czy BF tu znajdzie „dom”. Fabuły nie potrzebuje. Wale jako najemnik, i płacą mi za zabijanie, a i tak za dużo, bo ja cienias jestem. Po odpaleniu cała rodzina zbiegła się do pokoju po dźwięcznym słowie szewca. Dlaczego, bo wpadam na arenę a tam 2 tytany i od cholery mrówek. Zapominasz gdzie jesteś. dzis siadam i trzeba opracować taktykę działania. Co jest super, Mimo iż jestem cienias, ani razu mnie zwyzywano mnie w drużynie, nawet dawano rady, i zachęcano do gry

    4. dragonrider01 13 marca 2014 o 07:41

      Po słabych codach, koszmarnym MoH:W i zabugowanym BF4 w końcu porządny FPS.

    5. Wymaga Origin i działa gorzej, niż Battlefield 4? I’m out.

    6. @Hagan ja też jestem osobą która nienawidzi trybu multi. w BF3 czy COD grałem tylko w singla i sprzedaż gry dalej. Tutaj brak trybu single jest dla mnie plusem. Dynamika gry, wynagradza wszystko. Polecam zagrać. Jak nie teraz, to poczekać do wyprzedaży. Gra warta gotówki.|@zoldator: dla mnie origin jest bardziej przyjazna platformą niż steam. bf4 mnie znudził jak grałem u znajomego. A tu żal było kończyć po godzinie grę (praca)

    7. Dostali moja kasę za bf4 i o raz za dużo. Not in milion years.

    8. Gralem w bete i nie zgadzam sie w @Matejbudz. Tempo rozgrywki, podejscie do celnosci, itd. – wszystko wlasnie przypomina Call of Duty. Mniejsza jest jednak ilosc broni a te, ktore sa strzelaja jakos tak „z mniejszym kopem” niz w CoDzie. Do tego ilosc graczy jest potwornie ograniczona (duze starcia w battlefieldzie dostarczaja naprawde duzych emocji, tutaj co i rusz zabijamy boty).|Nie wiem czego, ale mnie ta gra kompletnie nie zassala, nie wykorzystalem nawet calego czasu trwania bety.

    9. Odtworczy, niezbyt ciekawy FPS. Tryby gry do bolu stanardowe, nie wysilono sie kompletnie, czolgi zastapiono troche mobilniejszymi mechami i tyle, grafika cudowna nie jest. Wole BF-a, ktory ma wieksze mapki, wieksza roznorodnosc pojazdow, wiecej graczy (w TF jedynie 12,serio?) i ogolnie jest o wiele ciekawszy.

    10. @Matejbudz|Origin to to samo ścierwo, co Games for Windows Live. W momencie, w którym na pudełku widzę to logo, wychodzę. Zrobię konwersję/sequel na PS4 to ok, chętnie wypróbuję, jeśli będę miał konsolę. Ale nie mam zamiaru kupować więcej gier na Origin, ani Xbone dla dwóch gier (to i Killer Instinct), które na tej platformie mnie w najmniejszym stopniu obchodzą. EA na PC jest dla mnie w tym momencie martwe. Kupię na wyprzedaży kilka gier z Origin na Steam i usuwam to. Mam szczerą nadzieję, że Origin…

    11. …skończy na tej samej kupie, co GFWL i być może zabierze Uplay ze sobą.

    12. w sumie widze dużo negatywnych emocji dotyczących origin, w sumie nie wiem czemu. właściwie pierwszy raz korzystałem z niego w zamkniętej becie tf i sama integralność usługi z grą mi się bardzo podoba ( np. klikając na użytkownika w tf automatycznie wchodziłem w jego profil na programie ea). |Games for windows korzystałem tylko przy gears of war i też nic do zarzucenia mu nie mam. może ktoś ze zwinniejszym umysłem napisał by krótko skąd ta nienawiść?

    13. Zoldator mimo, iż nie kupilem jeszcze gry na Originie to mialem pokaźne doświadczenia z GFWL i wierze Ci n słowo.

    14. a co do portu na platformy sony… przykro mi was rozczarować, ale umowa z ms jest tak skonstruowana że nie da się tego zrobić. Podobno marka nie jest zastrzeżona, a kolejne części mogą ewentualnie zostać wydane na wszystkie platformy.

    15. Krax nie ma problemu. Przy GTA 4 wyłysiałem nawet na plecach z nerwów, bo zamówiłem gre i nie szło jej odpalić przez ten syf. To juz wole calkowicie przypisać grę do konta niz miec plyte z tym ,,wirusem”.

    16. GFWL – niewygodne, zbędne, nie raz miałem problemy z zalogowanie, czy ściągnięciem patcha, a teraz, jak je usuwają, stracę kilka gier, bo bez tego czegoś nie będą działać i nikomu nie chce się ich odratować. Już o tak świetnym rozwiązaniu, jak wymaganie Steam i GFWL jednocześnie nie wspomnę.|Origin – podstawowa rzecz, po co on jest? Bo EA się tak uwidziało, bo teraz każdy większy wydawca musi mieć swój własny system, którego nikt nie chce. Nie ufam EA i w tym momencie żałuję kupna tych gier na Origin.

    17. Zoldator no właśnie. Kupiłem Asasyna na Steamie to jeszcze musialem konto na Uplay zalozyc. Oni nie widzą, że kupujac w sklepie Steam nie mozna odsprzedać?

    18. aaaa w końcu jest ! I na dodatek chwalony :3 eh tylko teraz biec do sklepu kupić i grać 😀

    19. Do tego stopnia, że czekam na ich wyprzedaże na Steamie i okazję, żeby je kupić na PS3. Origin nie oferuje nawet połowy takich opcji społecznościowych, jak na przykład Steam. I po prostu nie chcę kolejnego konta, w kolejnym programie. Mam już dość.

    20. Uplay w ogóle nie rozumiem. Kup grę i albo będzie Uplay (seria Assassin’s Creed od 2), albo Uplay i Steam (Call of Juarez: The Cartel), albo Steam (Clash of Heroes, Gunslinger), albo nic (Rayman Origins). I nic w tym programie nie ma, nawet przechowywania zapisów w chmurze.

    21. Jak nie ma w Uplayu chmury? Własnie jest i mi Assasyny zawsze się pięknie wczytują przy instalacji na innym kompie.

    22. Mi nigdy. Coś tam niby synchronizuje z Cloud, ale kiedy musiałem wymienić dysk twardy, moje 80% ukończenia Black Flag poszło do piachu.

    23. Gra multi bez opcji dostosowania serwerów, klanów – bez podstawowych opcji, które gra tylo multi powinna mieć. Tylko dołącz i graj. I dziwić się że branża się stacza jak żaden recenzent tego nie wytyka.

    24. Z Origin korzystam od Dragon Age 2. Nigdy nie miałem z nimi problemu. Nawet bez żadnych problemów podpięli mi Dragon Age Origin do konta z dodatkami i wszystkimi DLC. Nie miałem z nimi nigdy problemu, nie wyrzuca mi co chwila że ktoś jest dostępny jak gram singla, nie wyskakują mi reklamy nowych promocji. CO innego Steam, który mnie zniechęcił jak kupiłem Darksiders. Gra zamiast instalować się z płyty, pobierała się z serwerów. To co bym chciał to jeden wspólny system łączący Steam-Origin-Uplay.

    25. akurat z trzech platform, czyli steam, origin i uplay, najbardziej lubię Origin. Uplay jest mało intuicyjny, steam za dużo bierze mocy z procka, a platforma od EA jest po prostu miła dla oka, jednocześnie bardzo przejrzysta. Jeśli chodzi i firmy to jednak wolę Ubisoft, a Valve po prostu kocham i uwielbiam.

    26. @wernetto zgadzam się, Origin nie zjada tyle procka i też jest przejrzysty

    27. ja gram w bfa, titanfalla i inny gry z origin przez program ktory nazywa sie „outcome” i nie mam potrzeby odpalania origin.

    28. Ilekroć czytam coś o Titanfall, komentarze w lwiej części dotyczą psioczenia na Origin. Tak jakby ta platforma została wymyślona dopiero teraz. Jedyną tezą, jaką mogę postawić, jest fakt, że fani CoD, wcześniej „zwolnieni” od przypisywania gry pod konkretną platformę, w obliczu TitF muszą się z czymś takim mierzyć.

    29. „płynny parkour po świetnie zaprojektowanych mapach” Czyżby udane wypełnienie luki, którą zostawił BRINK? 🙂

    30. Czy w titanfalu musisz byc zawsze online, czy możesz pozostac offline i grac z botami.|Proszę o odpowiedz.

    31. A ja wciaz sie zastanawiam jakim cudem ta gra zbiera wszedzie takie wysokie oceny.

    32. @kqmil tylko online|@Rimmorn Moze to dziwne, ale od czasu do czasu ukazuja sie takie shootery ktore nie maja tragicznego startu i sa po porstu dobre.

    33. @Rimmorn bo daje frajdę|@master777 na origin się od zawsze psioczy nie tylko w przypadku tej gry.Szkoda że gra raczej nie ukarzę się na PS4, bo jest to jeden z lepszych fpsów jak na razie w tym roku. |Ciekawe co Sony nam zaproponuje do grania typowo w multi. |Jak na razie nie pogram sobie w TF ale to za sprawą innej gry która niedługo ma premierę w europie 😀

    34. to kolejna niewątpliwie świetna gra, która w ogóle mnie nie interesuje

    35. @blejdd No wlasnie o to mi chodzi. TF jest jest po prostu dobry lub „tylko” dobry, noty 5/6 i 90/100 uwazam sa nie na miejscu.

    36. @Rimmorn Moz zle sie wyrazilem, jest bardzo solidny, i dobry, dlatego 5/6 to dobra ocena. Gdyby byl tylko dobry moglby dostac 4.

    37. blejdd ale grałeś w titanfala, czy tylko piszesz że ta gra działa online.|Czy można zagrac offline tylko z botami czy na podzielonym ekranie jak w Codie.

    38. Recenzja zachęca i choć nie miałem zamiaru zapoznawać się z tym tytułem może zmienię zdanie. Zawsze wolałem BF niż CoDa, bo ten wymagał planowania, a nie latania „na pałę” i liczenia, że ktoś wpadnie nam pod celownik (bez urazy). Jeśli Titanfall jest choć trochę taktyczny, może warto go rozważyć. Tym bardziej, że najnowsze pole bitwy stało się bardzo nieprzyjazne. Może pora przenieść się na inny front…?

    39. damiano2679 13 marca 2014 o 17:31

      gra dziala tylko onnline

    40. @asrudy jedyny tryb w ktorym trzeba faktycznie robic cos poza bieganiem i strzelaniem to CTF

    41. Załapałem się na ostatni egzemplarz w TESCO – 114.99, choć i tak uważam, że cena z księżyca. Instalacja skończy się chyba dopiero po północy, bo idzie jak muł przez to AUDIO. Mam tylko nadzieję, że jej nie spiracą.

    42. @Rimmorn Mylisz się. Jeśli chcesz nabijać fragi porządnie to musisz myśleć. Przykładowo – chcesz zniszczyć tytana jako pilot. Musisz brać pod uwagę jak daleko do niego masz, czy Cię zauważy, czy zamiast Vortex Shielda nie ma Electric Smoke’a, czy nie stoi za nim inny tytan który Cię nie ustrzeli, czy masz gdzie się podziać gdy pilot wysiądzie. To są decyzje taktyczne. Inną rzeczą jest że przychodzą w pełni intuicyjnie i cały czas jest to zręcznościowy FPS a nie strategia.

    43. @xqallanx Skuteczne zabijanie w tej grze wymaga myslenia niewiele bardziej skomplikowanego od algorytmow jakie ma AI. Tytan daleko -> biegnij przez budynek/po budynku, Electric Smoke -> skacz, grupka tytanow – zaczac od tego najbardziej z tylu. W trybie CTF i od biedy Hardpoint glownym celem nie jest zabijanie wiec rozgrywka jest bardziej zroznicowana. Samotne atakowanie 3 tytanow ma sens jezeli dzieki temu nie moga strzelac do carriera, sam electric smoke ma tutaj znacznie szersze zastosowanie.

    44. Tempo rozgrywki powala – to takie rozbudowane Call Of Duty na znacznie większych mapach. Czas instalacji też powala. 3-godzinna instalacja z 3 płyt + dekodowanie audio + aktualizacja gry, masakra. Dzięki temu i dzięki leciwemu silnikowi Titanfall śmiga na 2,5 rocznym HP-ku z 6770m 2gb na monitorze full hd i w rozdzielczości full hd 🙂

    45. PietroPierre 14 marca 2014 o 14:52

      Pisząc o tempie rozgrywki wszyscy wspominają CoDa jako najbardziej dynamicznego multi fpsa… A ktokolwiek grał kiedyś w Unreal Tournament 3? Ja po dwóch latach grania w mw2 i powrocie „dla funu” do ut nie mogłem sie przez chwile odnaleźć. Tempo rozgrywki było tak piorunująco szybkie, ze cod w tym zestawieniu wyglada jak przysłowiowy żółw przy zającu

    Dodaj komentarz