[Dziesiątki godzin z…] Mad Max
![[Dziesiątki godzin z…] Mad Max](https://cdaction.pl/wp-content/uploads/2021/11/19/81f8c0a0-615a-4f6c-b1dc-afbdd0f345a9.jpeg)
Gra dostępna na: PS4, XBO, PC
Grałam na: PS4
Jeśli doda się do tego fakt, że niezbyt kręcą mnie sandboksy, okazuje się, że Mad Max – postapokaliptyczny twór ojców Just Cause – nie miał prawa do mnie przemówić. Nie wiem, jak to możliwe, że w ciągu pierwszych dwóch dób od premiery spędziłam 23 godziny, jeżdżąc po pustyni i taranując wojowników szosy. Rozpędzanie się do niebotycznych, jak na tak nierówny i pełen przeszkód teren, prędkości daje mi poczucie wolności, którego nigdy nie czułam za kierownicą, a odpalenie nitro i wjechanie w dupę stojącego na drodze samochodu w naprawie albo zepchnięcie opancerzonej maszyny z drogi to przyjemności, jakich dotąd nie znałam. Jeśli doda się do tego możliwość ściągnięcia snajpera albo całej jego wieżyczki harpunem czy wyrwanie w ten sposób drzwi jadącego samochodu, jestem sprzedana i w tej chwili niczego bardziej nie pragnę niż wolnego weekendu, w którym zabarykaduję się w domu, zrobię kilka pobocznych questów pozwalających mi stuningować Magnum Opus i ruszę zwiedzać wydmy. Oczywiście ukończenie scenariusza (w tej chwili jestem w 2/3 kampanii) też mam w planach, ale okłamałabym was bardzo, gdybym powiedziała, że w Mad Maksie obchodzi mnie fabuła.
Większość postaci nie ma tu charakteru, ale i tak każda ma go więcej niż Max. Ten przez większość czasu milczy, ale dla mnie to żadne wytłumaczenie, bo można zrobić klimatycznego milczka, a Max jest po prostu nijaki. To samo można by zresztą powiedzieć o fabule, bo przynajmniej na razie questy są raczej powtarzalne i mało znaczące – wywalcz i przywieź jakąś część, przejmij obóz albo zrób coś innego, co pozwoli ci kąpać się w amunicji i paliwie. (Wyjątkiem są Wydmy, z klimatyczną misją zdobycia lampek choinkowych z opuszczonego lotniska). To jednak absolutnie mi nie przeszkadza – po pierwsze jestem znudzona już grami, w których każde pierdnięcie bohatera odbija się echem w całym uniwersum, po drugie taki już urok postapo, że największe burdy związane są z tym, co najbardziej podstawowe: wodą i jedzeniem, pełnym kanistrem, nabojami, złomem, który da się jakoś wykorzystać. Podoba mi się to, że pociski są bardzo rzadkie i przez większość czasu Max spektakularnie wali po ryju pięściami lub znalezioną bronią białą w stylu bezczelnie zerżniętym z Batmana. Podoba mi się to, że grzebanie ręką w puszce psiej karmy czy uczta na czerwiach lęgnących się na zwłokach oraz pociąganie kolejnych łyków z manierki to podstawowe sposoby na odnawianie sobie hapeków. Podoba mi się to, że paliwa ubywa, możesz schować do samochodu jeden kanister na zaś, a do niektórych miejsc nie da się dostać bez sprowokowania eksplozji. A także to, że gromadzony przez całą grę złom zdobywa się w tak śladowych ilościach, że człowiek modli się o burzę piaskową, podczas której z wiatrem lecą skrzynie zawierające mnóstwo żelastwa.
Mniej mi się podoba, że w niektórych miejscach pojemniki z benzyną spawnują się, jeszcze zanim zdążę odejść. Albo że napełnianie bukłaka i jedzenie to pic na wodę, bo sejwy są częste i często bardziej opłaca się zginąć niż tracić zawartość manierki, bo odradzasz się z pełnym zdrowiem. Albo że paliwa w zasadzie nie traci się, jeżdżąc. Chciałabym postapo z prawdziwego zdarzenia, takiego, które każe mi stawać na głowie, żeby poradzić sobie w zniszczonym świecie. Chciałabym gry akcji, w której musiałabym kombinować jak w Wastelandach, a w Mad Maksie nie ma nawet poziomu trudności, w którym mogłabym wybrać trudny. Na szczęście wcale nie jest łatwo – kiedy musisz podbić obóz, bez dobrego zwiadu w postaci informacji zdobywanych od enpeców oraz uważnego przyjrzenia się zabezpieczeniom przez lornetkę ani rusz. Snajperzy są bezlitośni, tzw. wrzaskuni – jeśli pamiętacie z filmu gościa z gitarą zagrzewającego innych do walki, jesteśmy w domu – wiszący nad obozem potrafią potężnie zbuffować kolegów, a przecież są jeszcze wyrzutnie mołotowów, pułapki ogniowe i inne nieprzyjemne rzeczy, których trzeba jak najszybciej się pozbyć. W sukurs przychodzi tu mój ukochany harpun (po co zdejmować nim snajpera, skoro można ściągnąć całą wieżę?), z którym zresztą wiąże się moja ulubiona taktyka – zwab grupę wrogów z bazy w okolice samochodu i wykończ ich jeden po drugim morderczym hakiem.
%pagebreak%
Chumbucket – garbaty, klimatyczny, dziwaczny i przynajmniej lekko świrnięty towarzysz Mad Maksa, będący z nim w zasadzie od początku gry – ma magiczne paluszki, jeśli chodzi o tego typu usprawnienia Magnum Opus. Nieustannie majstruje przy samochodzie, jest człowiekiem od harpuna, a kiedy postanowisz ruszyć gdzieś na piechotę (bez sensu, chyba że przejście jest za wąskie) czy innym samochodem (już lepiej, choć akurat kolekcjonowanie aut w garażu nie jara mnie ani trochę), niemal zawsze da się go przywołać wraz ze swoją maszyną niczym konia w Red Dead Redemption, jednak nie gwizdem, lecz za pomocą wystrzeliwanej w powietrze flary. Wśród szeregu elementów dających się w samochodzie rozwinąć skupiałam się głównie na taranie, pancerzu, felgach i zawieszeniu, czyli wszystkim tym, co pozwala mi na sympatyczne czołówki i ucieczki na nierównym, skalistym terenie. Wśród innych bajerów dostajesz możliwość zamontowania w Magnum Opus karabinu snajperskiego czy – uwaga – palników bocznych, czyli de facto wariacji na temat miotaczy ognia. Personalizacja jest więc rozbudowana, ale jednocześnie ściśle związana z fabułą oraz stopniem zagrożenia w danym rejonie, które obniża się poprzez wypędzanie watażków z ich baz, niszczenie samochodu przewodzącego konwojowi albo tzw. straszaków, czyli gangsterskich totemów. Co ciekawe, nie tylko Magnum Opus upgrade’uje się za złom, najwyraźniej podstawowe cechy Maksa, np. umiejętności w walce, również zależą od kupek blachy w ekwipunku. (Zdolności z kolei rozwija się u pustynnego szamana w zamian za pokonywanie wyzwań, a do wyboru są choćby zdobywanie większej ilości wody czy zużywanie mniejszej ilości paliwa).
Trzy słowa na temat starć, bo jeśli graliście w Batmany, wiecie wszystko, co powinniście. To miła odmiana dostrzec tak przyjemny, dopracowany system walki – ataki, kontry, finishery, a więc łącznie trzy przyciski na padzie – bez konieczności oglądania w kółko czarnej peleryny w mrocznym Gotham. Potyczki są odpowiednio soczyste i brutalne, bo Max z lubością miażdży głowy przeciwników butem czy podrzyna im gardła nożem, a przede wszystkim wywołuje charakterystyczny dla tej mechaniki flow. Do tej pory starłam się z dwoma bossami i każdy z nich był typem szarżującego olbrzyma, a jeśli wierzyć enkiemu (jego obszerną recenzję Mad Maksa znajdziecie w następnym numerze), istnieje jeszcze drugi rodzaj – zwinny nożownik. Animacje walki są ładne (niestety w zbyt ciasnych pomieszczeniach kamera sobie nie radzi), zwłaszcza w morderczym trybie furii, krew na piachu też prezentuje się dobrze, choć jeśli chodzi o ogólne wrażenia graficzne, gra wcale nie wygląda rewelacyjnie. Ma swoje momenty – gdy pruję przez pomarańczową pustynię, mijając duży most, albo patrzę na swój samochód upstrzony absurdalnymi naklejkami, zaparkowany na białym piachu. Wystarczy mi to w zupełności i nie przejmuję się za bardzo teksturami ze środkowej półki, zwłaszcza że pustynia jest naprawdę zróżnicowana, a kiedy taranuję przypadkowych kierowców, nie mam czasu zbytnio przyglądać się otoczeniu.
Moim największym problemem z grą są nieuzasadnione spadki płynności, jakich doświadczałam co jakiś czas na PS4 – parę takich zaciachów potrafi zepsuć przyjemność z nawet najbardziej spektakularnej jazdy. Nic to, przeżyć trzeba, przecież zbliża się weekend, wyścigi na krwawej ścieżce same się nie zrobią, gangsterzy sami się nie wybiją, złom sam się nie znajdzie, a harpun sam nie rozwinie. Do zobaczenia na drodze! Albo, znając mój agresywny sposób jazdy, lepiej dla was, żebyśmy się nie spotkali.
Czytaj dalej
34 odpowiedzi do “[Dziesiątki godzin z…] Mad Max”
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Nie mam prawa jazdy. Nie rozróżniam logo Mazdy, Ferrari czy innego Renault. Jeżdżenie zawsze było dla mnie w grach uciążliwą koniecznością. Z tego powodu lata temu nie skończyłam Mafii, z tego powodu po paru godzinach odłożyłam GTA V, z tego powodu po pierwszej czy drugiej sekwencji z Batmobilem znudziłam się Arkham Knightem.
Znaczy, że to mimo wszystko dobra gra jest? 😉
Co do wstępu, jeżdżenie w grach jest uciążliwe? Tam tylko ogarniasz 4 klawisze i tyle. Uciążliwe jest przebijanie się w jakimś korku przez kilka pasów bo trzeba skręcić 😉
Uciążliwe = sekwencje, które mnie kompletnie nie interesują gameplayowo i nudzą. 😉
No i niczego innego po tej grze się nie spodziewałem. Gra jest grą. Benzyna się odradza. Auta wybuchają. Najważniejsze, że jeżdżenie po pustyni daję radę a co do spadków płynności to pierwsze słyszę.
Hmm, czyli będzie naciągana 7, lub uczciwe i męskie 6.5 🙂
Poważnie? „Dopracowany system walki” Walka jest żałośnie prosta, stanowi najgorszy element gry. Dopracowana walka jest w sleeping dogs. Walki pojazdów są dopracowane.
Na chwilę obecną mam na liczniku 11 godzin i nie jestem znudzony ani trochę. Wiadomo, że gra jest powtarzalna, ale bądźmy szczerzy, ile jest gier, w których cały czas robimy coś innego? Poza tym powtarza się cały czas bardzo przyjemne rzeczy 🙂
Tekst ciekawy, nie silisz się na wyszukaną publicystykę. Co do walki w stylu Batmana, według mnie już się trochę w branży przejadła, ale co kto lubi
Kolega na średniawym kompie (GTX 760 i intel i3) gra na ultra w 60 klatkach, więc opty (przynajmniej na PC) na pewno jest co najmniej dobre.
Też słyszałam, że na PC jest dobrze pod tym względem, ale sama grałam na PS4 i miejscami spadki liczby klatek naprawdę mi przeszkadzały.
eee… 9kier a czemu grasz na konsoli w 30 FPS ze spadkami jak gra śmiga na wiekowych PC-ach w 60 FPS (tak na oko wystarczy konfiguracja minimalna czyli gtx 660 ti) ? Zdziwko tym większe że kojarzę Cię głównie z recenzji gier PC-owych ?
Taką wersję po prostu dostałam do ogrania. Inna sprawa, że się bałam, że mi nie pójdzie na domowym pececie. Poza tym to chyba dobrze, że nie ograniczam się do jednej platformy? 😉
@9kier – Czy w naszym ulubionym magazynie papierowym użycie zwrotu „wjechanie w dupę” wjechanie w dupę? 😀
@9kier – Jeszcze raz. Czy w naszym ulubionym magazynie papierowym użycie zwrotu „wjechanie w dupę” przeszłoby? 😀
Czytajac ten caly temat zastanawiam sie nad jednym, dlaczego temat opisuje kobieta ktora nie ma za bardzo pojecia o takich grach. Gra jak kazda ma swoje wady i zalety ale uwazam ze mozna miec z niej duzo frajdy. Dziwi mnie co to za tekst: każde pierdnięcie bohatera odbija się echem, lub taki już urok postapo co to wogole znaczy, czysta polszczyzna jak widze. Temat pisany na kolanie, brawo. Autorka tego tematu niech lepiej komentuje gry typu simsy.
@sytrus2007 – Już widzę jaki Ci się oberwie od 9kier, chłystku 😉
@sytrus2007 |gr8 b8 m8
Tak czy siak, mecz był dobry 😛
@sytrus2007 nie fikaj. 9kier rządzisz, wróciłem do CD-A po 10 latach przerwy, i nic mnie tak nie zatrzymuje jak Twoje recenzje 🙂 zaczęło się od Her Story w poprzednim nr. Wyraźnie zauważyłem Twoją osobę i nawet pojawiłaś się w jednej notce na moim blogu. Pozdrawiam i życzę sukcesów! :)https:poziomup.wordpress.com/2015/08/12/kobiety-tez-to-robia-rownouprawnienie-w-sieci/
Widziałem gameplaye… i gra wygląda na dobrą. Świat wydaje się raczej pustawy, misje są w większości denne, walka jest dobra bo to w sumie system Batmana:) To co najważniejsze w grze. czyli jazda jest zrobione chyba b.dobrze 🙂 Ale ogólnie gra mi się wydaje na takie 7/7+ przynajmniej dla mnie:)
@sytrys2007 Może najpierw przeczytaj ze zrozumieniem, a potem komentuj? 😀 |Czyli jakiś mod na większy poziom trudności i można brać? Czekam z niecierpliwością na receznję w cda.
Przy „wjechaniu w dupę” zazgrzytałem zębami, ale siła przekazu miała tutaj pewne uzasadnienie. „Każde pierdniecie bohatera” jest swoistym związkiem frazeologicznym, ale na miłość boską „Max spektakularnie wali po ryju pięściami lub znalezioną bronią do walki wręcz w stylu bezczelnie zerżniętym z Batmana.” a)po ryjach jak już b)broń do walki wręcz nazywa się broń biała i podmieniając ten termin można użyć „walka wręcz”, żeby uniknąć ordynarnej prostoty wcześniej c)bezczelne zerżnięcie to spore oskarżenie…
…biorąc zwłaszcza pod uwagę, ze system ten był już kopiowany (wiec nie takie ordynarne). „Recenzja” wygląda jak opis gry serwowany przez kolegę-gimnazjalistę. Ciekawe kiedy do recenzji wejdzie „napier***lanie pieściami”, połączone z „rozku**ianiem wrogów granatami”…
W realu i w grach,baby nie potrafią prowadzić samochodów xD.Też mam znajome co to zupełnie nie ogarniały jak się jezdzi w GTA xD.Mimo wszystko taką Mafię warto ukończyć dla fabuły.A w GTA V jest masa innych ciekawych rzeczy do robienia.Więc może po Mad Maxie kiedyś powrócisz do tych tytułów? ;>
@naxster spodziewałeś się jakości po 9kier? xD
Jak można nie mieć prawa jazdy i nie jeździć samochodem… samochody to chyba jedna z najlepszych rzeczy jakie wymyślił człowiek.
@naxster|Dzięki za krytykę, broń biała to świetny pomysł. 🙂 @Adorianu|może. :> I uwierz, potrafią, po prostu ja do nich nie należę (na razie).
@naxster – Metodologia walki w „Mad Max” jest „zerżnięta” ze znanej nam od kilku lat serii gier z Batmanem w roli głównej. 9kier nie przesadziła. @JacQ13 – Polecam spróbować napisać recenzję jakieś dobrej gry (taką jest „Mad Max”) w okresie zapracowania i pogorszenia pogody. Z wynikiem pozytywnym możesz śmiało spróbować swoich sił we współpracy w CD-Action. @all – Mecz był dobry.
@naxter A propos „walenia po ryju”. Jest to figura retoryczna, odmiana synekdochy, w której zastępujemy liczbę mnogą liczbą pojedynczą – jak najbardziej literacko poprawna (np. włos się jeży). Im więcej wiesz – tym bardziej rozumiesz jak mało wiesz.
Kobieta za kierownicą.|Kobieta z padem w ręce.|Próbuję nie dać się stereotypom i nie daję rady.
I co, mózg Ci wybuchł? 😉
może nie krytykujcie profesjonalnej redaktorki? Może język recenzji ma być prymitywny i ordynarny, jak ówcześnie filmy o Mad Maxie z lat 1979-1985? A no tak, nie było Was na świecie, nie możecie tego czuć. Dla Was w tych czasach kontrowersja nie jest kontrowersją. To może podenerwujcie dziewczyny w klasie? 🙂
Co wy macie do tej zerżniętej systemu walki z batmana? Przeciez tą gre robiła część ludzi z Werner Bros dla Avalanche Studios, WB równiez był ich wydawcą więc mnie w ogóle nie dziwi zapożyczony system walki.