[Akademia CD-Action] Assassin´s Creed Syndicate: Przerwane Obrady
Deszcz wygrywał na oknach Pałacu Westminsterskiego monotonną melodię, ledwie jednak mniejsza wskazówka Big Bena obwieściła dwunastą, a zwyczajowy koncert przerwała kakofonia krzyków. Drzwi parlamentu otwarły się gwałtownie. Pierwsi wybiegli na ulice członkowie Izby Lordów, popychając się, trącając łokciami i przewracając w błoto. Ludzie, mimo późnej pory obecni na ulicy, zwracali głowy, by zobaczyć, co się dzieje, część rechotała z dostojnych parów czołgających się w panice po ulicy, jakaś kobieta wołała chłopca:
-Sherly! Gdzie jesteś?
Kilku konstabli dostało się do budynku, lecz gdy dotarli do sali czerwonej, była ona niemal całkiem pusta, pozostał jedynie Lord Red, a raczej jego ciało, gdyż duch już się ulotnił. Śmierć musiała przyjść znienacka – trup siedział w fotelu, jego dłonie wciąż spoczywały na podłokietnikach. Twarz miał stężałą, choć spokojną, z szeroko rozwartymi oczami, które wciąż zdawały się śledzić przerwane obrady. Nieuważny obserwator mógłby pomyśleć, że parlamentarzysta z uwagą wsłuchuje się w wystąpienie speakera.

– Jaśnie Wielmożni spanikowali, bo starzec wykitował podczas gadki o niczym? – odezwał się chudy funkcjonariusz.
Ktoś bystrzejszy zauważyłby, że zmarły wpatruje się w napis „Rache” i dziwny symbol, podobny do litery A, wymalowany na tkaninie przyczepionej do ściany.
– Marlow, wiecznie będziesz szlifował krawężniki – skwitował wynurzenie kolegi starszy policjant i wskazując na płachtę spytał – A tym Rachel czyściła boazerię?
– Tam jest napisane „Rache”, a nie „Rachel” – niespodziewanie za ich plecami odezwał się dziecięcy głosik – Co po niemiecku znaczy zemsta. A to część draperii, którą odcięto by odsłonić napis. Zrobiono to zapewne chwilę po wprowadzeniu trucizny do organizmu lorda, która najpierw go sparaliżowała, a dopiero potem zabiła.
Salę wypełniły spojrzenia rzucane dwunastolatkowi, który przed momentem rozwinął zdolności lingwistyczne policjantów.
– Taak? – przerwał milczenie Marlow – A może panicz jeszcze wie, jak tego dokonano? I dlaczego?
Drwiące uśmieszki zastąpiły konsternację, lecz chłopak pozostał niewzruszony:
– Za pomocą dmuchawki, takiej jakiej używa się w Indiach lub na Borneo. Tu jest kolec. Chyba nie muszę tłumaczyć, że jest zatruty. A dlaczego? Polecam zapytać tego dżentelmena, który dyskretnie obserwuje nas spod sufitu.
Policjanci spojrzeli w górę, by zauważyć na uciosie zakapturzonego człowieka.
– Widzicie panowie drąg na jego plecach? – znowu odezwał się chłopak – To sumpit, używają ich Dayakowie. Co ciekawe..
– Jestem pod wrażeniem chłopcze, świat jeszcze o tobie usłyszy – przerwał mu głos z góry. Obecni na sali zobaczyli, jak mężczyzna zarzuca linę z hakiem na jeden z żyrandoli – Na mnie już czas. Uszanowanie!
Zabójca skoczył, a ruch paraboliczny wyniósł go prosto w okno. Widzieli, jak obraca się w locie i przyjmuje dogodną pozycję. Wreszcie sylwetka zawisła w próżni i runęła w ciemność niby wystrzelony pionowo w dół pocisk…

(ciąg dalszy na następnej stronie)
Policjanci zgromadzeni na ulicy patrzyli, jak postać ląduje na stojącym nieopodal wozie z sianem. Ruszyli w jego stronę, lecz z wnętrza potoczyły się kule dymne, przy których brytyjska mgła mogłaby wpaść w kompleksy. Konstable cofnęli się zaniepokojeni, co dało zabójcy czas na rozpędzenie pojazdu.
Z przeciwnej strony zbliżał się wóz policyjny, co zmusiło asasyna do skrętu i chwilowego wytracenia prędkości. Nim jego wehikuł ponownie nabrał pędu, pościg zrównał się z uciekającym.
Kara klacz policyjna biegła łeb w łeb z kasztanką zabójcy, a funkcjonariusze szykowali się do przeskoczenia na sąsiedni pojazd. Koła powozów zwarły się, krzesząc iskry. Ale gdy pierwsza z klaczy z trudem łapała powietrze, druga, młodsza, mimo pędu zdawała się sunąć przez noc równie lekko, jak koń całe życie szkolony do ucieczek. Pościg zaczął zostawać w tyle, lecz konstable skoczyli na wóz. Chwilę później koledzy zbierali ich z ulicy i tamowali broczące krwią rany.
Tymczasem mężczyzna niknął w oddali…

Burzowe chmury mruknęły między sobą porozumiewawczo, dając londyńskim ulicom sygnał, że wkrótce znów rozpoczną koncert, a woda obmyje bruk z czerwieni. Zabójca stał na dachu i obserwował idącą ulicą parę. Do jego uszu dolatywały strzępki rozmowy:
– Za kogo Ty się uważasz? – grzmiał podniesiony głos – Nie jesteś detektywem, żeby pouczać policjantów!
– Mamo, ale..
– Żadnych „ale”! Mam już dość wysłuchiwania o twojej kryminalnej obsesji! Mógłbyś zająć się czymś solidnym. Co więcej… – grom zagłuszył dalszą rozmowę.
– Do zobaczenia, mały – wodząc za chłopcem wzrokiem szepnął zabójca – Jeszcze się spotkamy.
Jeżeli chcesz dowiedzieć się więcej o Akademii CD-Action, koniecznie odwiedź jej oficjalną stronę.
Potencjalnych studentów zapraszamy również na naszą grupę na Facebooku.
Czytaj dalej
20 odpowiedzi do “[Akademia CD-Action] Assassin´s Creed Syndicate: Przerwane Obrady”
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Zwycięzca naszego konkursu na opowiadanie ma ambicję zabrać Was do wiktoriańskiego Londynu i przedstawić nieopowiedzianą dotychczas historię z asasynami. I, powiadam Wam, warto przyjąć Jego zaproszenie.
Nice. Trochę zaczerpnięty wątek z Sherlocka z tym Rache, ale bardzo fajnie się czytało. Szkoda tylko, że takie krótkie, bo chętnie zobaczyłbym wersje na co najmniej kilkanaście stron
Swoim standardowym sposobem 😛 – powtórzenie „ulicy” w pierwszym akapicie. No i sorki, ale Izba Lordów, rezydująca w czerwonej sali, nie ma Speakera, a Przewodniczącego. Speakera ma Izba Gmin, rezydująca w sali zielonej. Troszeczkę zabrakło researchu. Poza tym zgadzam się z ajaccio – fajne, ale krótki. Szkoda, że ten limit był taki mały.
Dmuchawka też zaczerpnieta z Sherlocka, bodaj „Znak Czterech”. Oczytany chłopak z Ciebie, Shky i bardziej tu widzę puszczenie oka niż zerżnięcie pomysłu 😉
Świetne 🙂
Doooooooobreeeeeeeeeee
@ajaccio, @GreenFinch – Arthurze Conanie Doyle’u, wyzywam Cię! W imieniu cdaction.pl deklaruję: czekamy na pozew!
O kurde… Nie pogadasz 😀
Fajne, ale mi osobiście jakoś nie pasuje motyw dziecka będącego samotnie obecnym w Parlamencie Brytyjskim późną porą, zwłaszcza po dokonanej zbrodni podczas obrad. @Papkin: Gratuluję zakrzywiania czasoprzestrzeni. 5 lutego, przy ogłoszeniu wyników stwierdziłeś „Zwycięską pracę opublikujemy jeszcze w ten weekend.”. Minęły jednak prawie 2 tygodnie 😉
No i elegancko. Nazwisko Marlow („Marlowe”..?) też raczej nieprzypadkowe;)
Widać, że z Scherlocka zaciągnięte niektóre pomysły.Słowa kluczowe, np. uważny obserwator, rache itp.|Ten kto ogłądał serial lub czytał książkę od razu zauważy podobieństwo.
Bardzo dobra historia (choć nie czuć w nim assassynowskiego klimatu, co nie zmienia faktu, że jest to świetna opowieść)
Mi obecność dziecka nie przeszkadza, sprytny knypek mógł skorzystać z zamieszania i przekraść się do gmachu Parlamentu, poza tym to nie byle kto, a sam Sherly… Do uwag Dicolyena o realiach dorzucę jeszcze jedno: okna Izby Lordów nie wychodzą na ulicę, a na wewnętrzny mały ogród, więc skok z parapetu zakończyłby się co najwyżej na… drzewie. No ale nie o realia tu chodzi, a o przyjemnośc z czytania 🙂
Po zapowiedziach spodziewałem się co najmniej wystrzału z haubicy, a dostałem P-64. Strzał był, ale z nóg nie zwalił… Powtórzenie słowa „ulicy” w jednym zdaniu, w tak bliskim kontakcie nie powinno – moim zdaniem – znaleźć się w opowiadaniu uznanym za najlepsze. Poza tym, wydaje mi się, że opowiadanie miało mieć klimat Assassin’s Creed Syndicate, a jest go tutaj zaledwie łyżeczka (w porównaniu z beczką powiązań z Sherlockiem Holmesem). Ale cóż: „de gustibus non est diputandum”.
Dziękuję wszystkim za wypowiedzi. Ulica faktycznie haniebnie przeoczona. @dico Researchu nie zabrakło. Dostrzeżony przez Ciebie błąd wynika z narzuconych fragmentów. Pierwsi na ulice wybiegli Lordowie, zatem z szybkości reakcji należałoby się domyślać, że to w sali czerwonej popełniono zbrodnię. Speaker wystepuje w następnym fragmencie i nie mogłem go usunąć, a i ilości znaków na dodatkowe kombinowanie zbrakło. @Ranafe O, akurat tego nie wiedziałem. Dzięki 🙂
@Shky – co nie zmienia faktu że błąd, to błąd 🙂 . Ja z niego wybrnąłem (choć łatwo nie było), zapewne niektórzy z reszty startujących w konkursie też. A skoro wiedziałeś, to dlaczego tak otwarcie wlazłeś na minę, skoro jest tutaj taki jeden, który tylko czekał, aż ktoś w nią wdepnie? 😛
Ładnie ^^
@dicolyen, Shky: jak to jest, że Izba Lordów nie ma speakera? Ma Lorda Speakera. Jednakże, w czasach AC: Syndicate, miała Lorda Kanclerza (zmieniła się tylko nazwa, funkcja ta sama). A pojęcie speakera w akapicie może być odebrane jako jakiegokolwiek „spikera”, czyli „przemawiającego w danej chwili”.
Ale tu właśnie o nazewnictwo chodzi. I o to, że Izba Lordów w tym czasie nie miała kogoś takiego, jak Speaker, a miała go wówczas Izba Gmin. I fakt – można odebrać „speaker”, jak ktoś, kto akurat się wypowiada, ale podczas Integracji Papkin wyraźnie mówił, że chodzi o Speakera jako takiego. I sam był wielce zdziwiony, kiedy wyłożyłem mu brak Speakera w Izbie Lordów 🙂 . Natomiast możemy się w tej kwestii nie zgadzać, bo i kłótnia zbędna 🙂 .
@dicolyen Jeśli Papkinowi chodziło o tego właśnie głównego Speakera, to pod żadnym pozorem nie powinien był napisać go z małej litery! Sam się zastanawiałem, czy to był błąd. Papkin, pokaż jak się wstydzisz. 😉