[Kilka godzin z…] Mafia III

[Kilka godzin z…] Mafia III
Przychodzę do ciebie w dniu wesela twojej córki, bo chciałem ogłosić, że to będzie dobra gra.

Główny bohater trzeciej Mafii, Lincoln Clay, to po prostu czarny Punisher. Bohater wojny w Wietnamie, niezniszczalny żołnierz cieszący się bezgranicznym szacunkiem amerykańskich służb specjalnych, ofiara bezsensownej mafijnej przemocy, cudem wyrwany ze szponów śmierci mściciel. Zupełnie mnie nie zdziwi, jeśli na parę dni po premierze gry powstanie modyfikacja zastępująca postać gracza modelem Franka Castle’a – mordowanie członków Ku Klux Klanu, włoskich gangsterów i różnej maści psychopatycznych dewiantów będzie pasowało do niego jak ulał.

O dziwo Lincoln, w zwiastunach pozbawiony jakiejkolwiek charyzmy, jest jednak znacznie sympatyczniejszy od Castle’a. Długi, filmowy prolog, w którym wzorem drugiej Mafii zwiedzamy otwarty świat liniowym szlakiem wyznaczonym przez developerów, szybko pozwala nam wczuć się w jego sytuację. Widzimy jego powrót z „Namu” do rodzimej Luizjany, słyszymy jego plany o uczciwym życiu w Kalifornii, zaczynamy rozumieć jego bliskie relacje z czarną mafią, w której jako sierota znalazł kiedyś prawdziwą rodzinę. Forma przerywników, wzorowana na konwencji filmu dokumentalnego „Cocaine Cowboys” – historii o narkotykowym półświatku Ameryki lat siedemdziesiątych i głównej inspiracji stojącej za Hotline Miami – całkiem zgrabnie wciąga w historię, jednocześnie pozwalając twórcom na szybkie żonglowanie lokacjami i różnymi odstępami czasu (fabuła zamyka się w kilkunastu miesiącach). „To miasto przeżyło konflikt w 1812, wojnę domową i dziesiątki huraganów, ale to i tak było za mało, żeby przygotować się na Lincolna Claya”, wspomina w zaciszu biblioteki siwy historyk, gdy przypomina sobie o reakcji głównego bohatera na śmierć najbliższych. „Czy pomogłem Clayowi rozwalić całą mafię w Nowym Bordeaux? Do diabła, i to w jakim stylu”, ogłasza beztrosko John Donovan z CIA podczas przesłuchania rządowej komisji. Oryginalny i przyjemny zabieg, czuć w nim uwagę do szczegółu. Szkoda jedynie, że twórcy nie eksperymentują z ograniczeniami niby-dokumentu, przez co brak dynamiki potrafi nużyć, a dobór głosów też nie zawsze powala. Do głównych bohaterów nie mam żadnych zastrzeżeń, ale trzydziestolatek nieudolnie naśladujący emerytowanego księdza czy aktorzy z tanich anime rozpaczliwie próbujący imitować południowy akcent w prologu naprawdę potrafią przyprawić o grymas na twarzy.

Prolog Mafii III na przemian pokazuje nam kolejne sympatyczne sceny z codziennego życia przybranej rodziny Lincolna i wdraża nas w kolejne mechaniki rozgrywki. Już pierwsza duża misja, w której spędzamy deszczową noc na czyszczeniu doków z członków haitańskiego gangu, każe nie martwić się o jakość strzelanin. Kilka różnych dróg do każdego celu, wielopiętrowe projekty poziomów, dopracowany system osłon, agresywna sztuczna inteligencja i co najważniejsze: porządne reakcje na postrzały. Co prawda okazjonalnie zdarzają się tu przeciwnicy z przesadnie długimi paskami życia, ale to nie boli, gdy czuć, że ich boli. Trafieni wrogowie przerywają ostrzał i skręcają się z bólu. Jeśli trzymali akurat granat z odbezpieczoną zawleczką, upuszczają go ku własnej zgubie. Strzelba odrzuca ich tak, jak powinna. Ładunki wybuchowe (bardzo przydatne dzięki wyświetlaniu przewidywanej trasy lotu i sporej sile) powodują serie satysfakcjonujących eksplozji i efektowny pokaz tańca szmacianych lalek. Co tu dużo mówić: solidnie wykonany standard strzelanek z perspektywy trzeciej osoby. W tym aspekcie nie ma się o co martwić (choć warto zainwestować w kontroler, pod który wyraźnie skrojono sterowanie, zamiast męczyć się z domyślną klawiszologią angażującą do zabawy nawet przycisk Delete).

Szkoda jednak, że twórcy gry nie mają smykałki do scen skradankowych. Od razu zaznaczę, że naprawdę doceniam możliwość zupełnego zniknięcia z oczu wroga i zaskoczenia go atakiem z niespodziewanej strony, bo nic nie drażni mnie tak, jak wszechwiedzące hordy przeciwników. Gdy jednak przeciwnicy nie widzą Lincolna, nagle ich iloraz inteligencji staje się jednocyfrowy. Zasięg wzroku mniejszy niż w pierwszym Metal Gear Solid, jeszcze większa skłonność do samotnego badania dźwięku pukania w ścianę podejrzanych gwizdów, zero reakcji na głośne nokauty za plecami, i co najgorsze: kompletny brak umiejętności radzenia sobie w zamkniętych przestrzeniach. W budynkach często rezygnowałem z broni palnej na rzecz natychmiastowych mniej lub bardziej cichych nokautów, podczas gdy gangsterzy nie potrafili ogarnąć intelektem otaczającej ich architektury i błądzili jak dzieci we mgle. Swoją drogą to, że cywile reagują na dyskretną przemoc zupełnie inaczej niż uzbrojone postaci, zmienia sceny skradania się z amatorszczyzny w komedię. Nasz bohater patroszy nożem jednego z dwóch strażników supermarketu, wszyscy klienci zaczynają panicznie biec przed siebie i drzeć się w niebogłosy, a pozostały przy życiu mafiozo ze strzelbą w dłoniach nadal beztrosko spaceruje po dziale mięsnym, nie dziwiąc się, że jego druh-nieboszczyk w połowie kwestii dialogowej zaczął gulgotać krwią.

Oczywiście jednym z głównych filarów rozgrywki trzeciej Mafii nadal jest system jazdy, o którym… z perspektywy czasu niewiele potrafię powiedzieć? W obu wariacjach (uproszczonej i symulacyjnej) jest zrobiony kompetentnie: prosto, ale nie prostacko, wymagając pewnej dozy ostrożności łamane przez umiejętności przy zakrętach, na których fizyka samochodu potrafi nami potężnie miotać. Uroczym detalem jest widoczne u góry ekranu lusterko wsteczne, które nie tylko pomaga w jednoczesnym obserwowaniu frontu i tyłów, ale jednocześnie służy do pokazywania co bardziej efektownych scen wypadków podczas pościgów. A wyglądają one efektownie tym bardziej, że graficznie gra potrafi czasem naprawdę zachwycić. Pal licho przeciętne modele postaci i czasami nużące lokacje, główną gwiazdą i tak jest tu system oświetlenia. Obojętne, czy chodzi o światło błyskawic odbijające się od przemoczonej sylwetki Lincolna, o pożółkłą mgłę unoszącą się nad południowymi bagnami, o oślepiające promienie przebijające się w samo południe do wnętrz budynków czy o stylizowane aż nieco przesadnie na obraz olejny kolorowe zachody słońca nad morzem. Jeśli jesteś jedną z osób, która nie rozumie tych wszystkich internetowych skandali związanych z pogorszeniem efektów graficznych względem wczesnych zwiastunów, Mafia III jasno wytłumaczy ci, czemu są takie ważne. Ciężko to w pełni uchwycić na screenach, ale w akcji oświetlenie doskonale maskuje wszelkie techniczne niedoróbki.

Wiem, że niektórzy będą mieli ochotę mnie za to ukrzyżować, ale mieszane uczucia mam za to do muzyki. Kiedy jadę motorówką, leci „Born to be Wild” Steppenwolfa. Kiedy celebruję udany skok, James Brown krzyczy „I Got You (I Feel Good)”. W zależności od sytuacji emocjonalne tło zapewniają tu The Animals, Elvis, Little Richard, Creedence Clearwater Revival, Roy Orbison i The Supremes. Raj wszelakich inżynierów Mamoniów roku pańskiego 2016, którzy gust muzyczny dostali w spadku po rodzicach i nie mieli ochoty go rozwijać. Piekło dla kogoś, kto oprócz kanonu lubi też bardziej ambitne, różnorodne i zaskakujące playlisty w stylu Rockstara. Brak tu jazzu, wczesnej sceny eksperymentalnej, chanson, czegokolwiek spoza list przebojów. 80% tutejszej ścieżki dźwiękowej zostało ograne na miliony sposobów w setkach seriali telewizyjnych i filmów, nie mówiąc już o różnych rozgłośniach radiowych zdominowanych przez nostalgicznych oldbojów. Kiedy podczas sceny mordu na wszystkich bliskich Lincolna przez okrutnego Sala Marcone w tle zaczęło lecieć klasyczne zawodzenie o letnich sukienkach z „Paint it Black” Stonesów, słyszałem zachwyty innych dziennikarzy, ale sam miałem wrażenie obcowania z autoparodią lub tymi przeklętymi teledyskowymi montażami z Suicide Squad. Na pocieszenie w pewnym momencie z mojego radia zaczęły wydobywać się dźwięki bardzo uroczego cytatu muzycznego – „In-A-Gadda-Da-Vida” zespołu Iron Butterfly, które zawsze będę kojarzył z finałem najlepszej adaptacji książek o Hannibalu Lecterze, czyli genialnym „Manhunterem” autorstwa Michaela Manna.

A jeśli chodzi o genialne historie – Mafia III taką nie jest, ale opowiedziana jest bardzo sprawnie i tak też popycha gracza do przodu. Zmartwienia o kompatybilność czarnego bohatera z historią o włoskiej mafii, zgłaszane gdzieniegdzie w internetowych komentarzach, okazały się bezpodstawne. Już pierwszy ekran po rozpoczęciu kampanii powiadamia nas, że czeka nas tu naprawdę sporo sytuacji rasistowskich, które developerzy potępiają, ale bez których nie dałoby się wiernie i szczerze odwzorować ducha końca lat siedemdziesiątych w Stanach. Białe gospodynie więc pospiesznie schodzą Lincolnowi z drogi, strażnicy i ochroniarze nie chcą dopuścić nas do mocodawców, co mniej tchórzliwi cywile co chwilę wulgarnie pokazują, co o nas myślą. Poboczne wątki tykają się Ku-Klux-Klanu, handlu afroamerykańskimi prostytutkami, przestępczości wewnątrzrasowej – grząski grunt, po którym póki co scenarzyści zdają się sprawnie manewrować dzięki odpowiedniej wrażliwości i pomocy czarnego scenarzysty. Lincoln i dzielący jego kolor skóry NPC-e, choć los ich nie oszczędza, są traktowani przez autorów z należytym szacunkiem. Nie ma co też martwić się o zmniejszoną rolę włoskiej mafii – jest porównywalna z tą, którą Templariusze mają w Assassin’s Creedzie. To Cosa Nostra bezwzględnie rządzi Nowym Bordeaux, najpierw wykorzystując nabyte w Wietnamie zdolności Lincolna, potem próbując się go pozbyć celem przejęcia jego doli i spuścizny, a na końcu stając się obiektem jego zemsty.

Vendetta zaczyna się po kilkugodzinym prologu – z liniowej gry akcji trzecia Mafia zmienia się wtedy w piaskownicę, z której musimy się pozbyć wszystkich wielbicieli makaronu o nieczystych sumieniach. Dawny druh z CIA i stopniowo nabywane nowe kontakty z urazą do Sala Marcone (jeden z nich przyjechał prosto z Empire Bay) wskazują nam rozrzucone po całej mapie kolejne cele misji pobocznych: consiglieri zasługujących na strzał snajperką w głowę, fabryki PCP warte przejęcia, porwane osoby do uratowania, skorumpowanych policjantów godnych wariackiej przejażdżki na masce samochodu. Kiedy wykonamy odpowiednią liczbę takich zadań i dobijemy do odpowiedniego poziomu szkód, ujawni się jeden z głównych członków rodziny Marcone i rozpocznie kolejna misja fabularna, na której koniec łotr wyzionie ducha. Wtedy znowu zaczniemy schematyczne misje poboczne, i tak w kółko. Brzmi jak szybka recepta na nudę, ale developerzy unikają monotonii dzięki dwóm zabiegom. Pierwszym są różnorodne i często zaskakujące uzasadnienia fabularne zadań – zaskakująco sporo tu dialogów, a typowe zadanie z płatnym zabójstwem może zaskoczyć, gdy okaże się, że na pierwszym piętrze niepozornego supermarketu przeprowadzane są aukcje czarnych niewolników. Drugi zabieg to z kolei całkiem spora wolność wyboru w wykonywaniu misji: z koła wyboru broni mamy dostępnych też licznych pomocników, którzy dostarczą nam odpowiednie uzbrojenie, przygotują stuningowany samochód, wyłączą telefony (służące do wzywania policji/wsparcia), zapłacą skorumpowanym funkcjonariuszom za przerwanie pościgu, zrobią rozpoznanie terenu czy wesprą nas oddziałem włoskich gangsterów powtarzających nieudolnie „orewuła” po każdym zabójstwie. Oby tylko ich wygodne usługi wystarczyły, by urozmaicać dość podobne misje przez kolejne kilkanaście godzin.

Jak skończy się zemsta czarnoskórego Punishera? Ponoć dla każdego inaczej. Przed wracającym do liniowej formy epilogiem będziemy dokonywać różnych wyborów dotyczących potencjalnych następców Sala Marcone czy przetrwania różnych NPC-ów. Od ich rezultatów zależało będzie, które ze „skrajnie różnych” zakończeń otrzymamy. I o ile mogę teraz tylko zgadywać, czy będą satysfakcjonujące, już mogę powiedzieć, że sama Mafia III to wyższa półka open-worldów i gra, która nie zawiedzie fanów serii.

P.S. Jutro na stronie pojawi się nasze nagranie z rozgrywki.

21 odpowiedzi do “[Kilka godzin z…] Mafia III”

  1. Czy w grze są opcje zmiany ubioru? sklepy z odzieżą ? Tak jak to miało miejsce w 2 części. Bo chyba pierwszą rzeczą w grze jaką zrobie będzie przebranie Lincolna z tej jego beznadziejnej kurtki xD

  2. Twórcy twierdzą, że dodadzą taką możliwość tuż po premierze. W mojej wersji jej niestety nie było.

  3. TRIGERED. Jak to oddadzą po premierze? Czyli płatne ubranka? Zaraz mnie krew zaleje…

  4. Płatność za garderobę Lincolna ma wynosić 0 polskich nowych złotych. Będzie dodana w ramach łatki.

  5. Jak będzie to w patchu premierowym to super, jeśli później to trochę słabo bo na pewno będą tacy ludzie którzy grę przejdą w ciągu pierwszego tygodnia od jej premiery a po ukończeniu to raczej ubrania już im potrzebne nie będą xD

  6. [Mam wielkie problemy w domu, ciężar egzystencji mnie przytłacza, nie czuję kontroli nad swoim życiem. Zrozumcie więc, że czasem muszę zatopić się w lekturze ultraprawicowych czasopism zza oceanu, napisać parę peanów na temat osiągnięć Ku-Klux-Klanu, znaleźć winnego za wszystkie problemy moje i tego świata w postaci tzw. kulturalnych marksistów. Nie mam najmniejszej kontroli nad wypluwaniem z siebie podobnych bzdur, więc zrozumcie, że odpocznę na chwilę od pisania komentarzy : (]

  7. Jak Cross nie jest sceptyczny to coś musi być na rzeczy. 😀

  8. @Papkin Więc teraz już nawet nie podejmujecie dyskusji, tylko od razu wystawiacie bany? Wasze zachowanie jest prawie tak żałosne jak wasze pisemko, gówniarze.

  9. To będzie kapitalna gierka, nie mogę się już doczekać!

  10. Meh, w porównaniu do pierwszej Mafii trochę mdło to wygląda.

  11. Manhunter najlepszy ? haha z gustem filmowym to u was marnie,Milczenie Owiec bije ten film z o wiele lepszym Hopkinsem w roli Lectera.

  12. Co do gry to wydaje mi się że to będzie średniak,szybko będzie nudzić tych graczy którzy zasmakowali już innych tytułów z otwartymi światami gdzie więcej rzeczy jest do roboty.

  13. O ile przy okazji zapowiedzi Mafii 2 jarałem się niesamowicie, tak tutaj nawet nie wyczuwam klimatu mafii 🙁

  14. @Adorianu – avatar perfekcyjnie dobrany do treści komentarza

  15. @sCross|Jak to się stało że podoba ci się model jazdy? 😀 Ja oczywiście nie miałem okazji grać ale po gameplayach bardzo łatwo wyczuć jak to wszystko działać. Samochody mają feeling kartonowych pudeł, kamera dziwnie się ustawia a model zniszczeń na poziomie resoraków. Przypomina mi Sleeping Dogs ale tamta gra nadrabiała chociaż genialnym systemem walki i klimatem… chociaż Mafia III też mia klimat niczego sobie.

  16. https:www.g2a.com/r/mafia-lll-najlepsza-cena

  17. @EastClintwood|>Genialny system walki|>Sleeping Dogs|Wybierz jedno.

  18. @HIB|Marny styl komentarza. Podaj jakieś argumenty a nie 4chanowe barachło typu „wybierz jedno”

  19. https:www.g2a.com/r/mafia-lll-najlepsza-cena

  20. Wczoraj miał pojawić się materiał WIDEO z mafii 3, a nadal go nie ma :/ Kiedy będzie? 🙂

  21. TeamMikkelsen

Dodaj komentarz