Death Stranding będzie nie tyle grą, co „manifestem”

Z pewnością błędem nie byłoby stwierdzenie, że mało kto spodziewa się po nowej produkcji Hideo Kojimy zwykłej gry. Jasne, być może osób oczekujących tytułu przełomowego niekoniecznie jest więcej niż tych, którzy wierzą, że Death Stranding odniesie spektakularną porażkę, ale o normalność nikt go chyba nie posądza. Jesienny exclusive Sony podzieli graczy, co do tego nikt nie ma żadnych wątpliwości.
Gwarancją tego jest sam Kojima, którego podejścia do tworzenia doskonale obrazuje delikatna dezaprobata, jaką darzy tryby battle royale. W opozycji do wielu innych developerów ten nieszablonowy twórca w swojej nowej grze pozwala sobie na, jak to nazywają niektórzy, przeróżne „dziwnostki”, mając jak nigdy wcześniej wolną rękę przy procesie twórczym – co doskonale widać na chociażby ostatnim zwiastunie. Z tego powodu zresztą niejeden gracz oskarża go już nawet nie o pretensjonalność, co o czystej wody grafomaństwo. Troy Baker wcielający się w jedną z postaci w Death Stranding postanowił w wywiadzie dla Push Square wziąć w obronę Kojimę i wyrazić poparcie dla jego stylu pracy:
To [tj. gra – red.] będzie manifest. Jeżeli wiecie cokolwiek o Kojimie, to jesteście świadomi, że on nie robi „gier”. Jest niesamowitym twórcą światów. Stara się popchnąć całe medium do przodu, a nie próbuje tylko robić kopie. Tę grę sprzedawać będzie nazwisko i nie będzie to nazwisko ani Normana Reedusa, ani Madsa Mikkelsena, ani, i jestem tego pewny jak jasna cholera, nie Troya Bakera. Nazwiskiem, które sprzeda tę grę będzie Kojima.
No dobra, czy ktokolwiek jest tak naprawdę zaskoczony? I czy ktolwiek wie, co to w sumie znaczy? Cóż, miejmy nadzieję, że 8 listopada wszyscy poznamy odpowiedź na te pytania.
Czytaj dalej
24 odpowiedzi do “Death Stranding będzie nie tyle grą, co „manifestem””
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
„Death Stranding będzie nie tyle grą, co „manifestem””|Czyli będzie psedointelektualny bełkot i ogólne przefilozofowanie fabuły. 🙂
Czyli k…pa pokroju ostatniego bioshocka
I mnie to pasuje. Dokładnie takiej pseudointelektualnej gry oczekuję po Kojimie. Ostatni Bioshock był taki i był doskonały!
@tom3kb Dokładnie tak to wygląda. A gameplejowo będzie to wożenie paczek. XD
Grę ma sprzedać nazwisko, a nie gra sama w sobie. To było już wiadomo po mnóstwie zwiastunów, z których niemal nic nie wynika (podobny numer już kiedyś wykręcono, nazywał się No Man’s Sky) Teraz mam wrażenie, że tekstami „to nie gra, to manifest” kładzie się grunt pod to, żeby przygotować ludzi na to, że to będzie łażenie od A do B z okazjonalnym skradaniem i miliardem cutscenek ze znanymi aktorami. Dziękuję, jednak poczekam do premiery (na gameplaye, nie recenzje – te dadzą minimum 8/10, „bo Kojima”).
@paintball_X Problemem Infinite było to, że najchętniej ogrywałbym go, gdyby wycięto sekcje ze strzelaniem/walkami. A to jednak trochę kłopot dla gry, która jest FPS-em.
A ja liczyłem na dobrą grę, a nie tam jakiś świat czy manifest. Cóż będę musiał pograć w coś innego.
Bardzo dobrze, więcej takich gier potrzeba. Takich, które choć trochę (a w moim przypadku pewnie bardzo) sprawia, że chce się przemyśleć pewne sprawy. Filozofia jest piękna, a kto myśli o czymś zawierającym treści filozoficzne, jak o pseudointelektualnym bełkocie i nigdy nie zadawał sobie egzystencjonalnych pytań, jest chyba wrogiem myślenia. |Ktoś kto nie myśli to prostu idiota. Bez obrazy ludki na dole.
@dante14|Mało jest osób które nie myślą. Więcej jest natomiast takich, które grają w gry dla szeroko rozumianego gameplayu, o którym w Death Stranding wiadomo niewiele. Tym bardziej takie wiadomości jak powyżej każą nie wiązać dużych nadziei z tym tytułem, jeśli chodzi o czysty gameplay.|Czy to źle czy dobrze, to osobna sprawa. Ale nie każdemu musi takie podejście odpowiadać. Wystarczająco dużo pytań i problemów egzystencjalnych daje życie, niektórzy (wielu? większość?) przy grach chce po prostu odpocząć.
Tia, bo takie gry jak Metal Gear Solid 3 nie były grafomańskie… I która duża gra Kojimy nie była jakimś manifestem? W zasadzie każdy MGS miał nie dość, że antywojenny wydźwięk to jeszcze każdy poszczególny tytuł dotykał innego ważnego dla humanizmu tematu. Czekam, walenie z aksa mnie już dawno znudziło.
@dante14 Serbski Film, jeśli ten tytuł coś Ci mówi, w zamierzeniu twórców (o którym opowoadali) był metaforą tego, jak rząd gnębi społeczeństwo. Po jego obejrzeniu raczej samemu myśli twórców byś nie odgadnął. O co mi chodzi? Że do wszystkiego, jak się chce, można dorobić jakąś „głęboką” myśl i mówić, że to manifest, idea, cokolwiek. Powiem, że stworzyłem dziś niepowtarzalne dzieło moją własną pracą i wysiłkiem – OK. Ale to może nadal znaczyć, że siedziałem na klopie, a to dzieło to po prostu g***o.
c.d. A Kojima, jakby do tego nie podchodzić, wciąż tworzy GRĘ. Jakkolwiek by się one nie zmieniały, podchodziły do tematu, odpowiadały historie na przestrzeni ostatnich lat, to ich elementarną częścią jest to, że się w nie GRA. I, chcesz czy nie, ten komponent też musi jakiś poziom spełniać, a nie być zrobiony na zasadzie „jest, ale po to, bo musi być – a historia jest tu najważniejsza”. Sorry, taka brutalna prawda.
Osobiście nigdy nie rozumiałem zachwytów nad kojima i jego grami i „zwiastuny” tego tytułu też mnie kompletnie nie zachęcają. Pewnie obejrzę jakas recenzję i może nawet gry początek na YouTube, ale sam wątpię bym w to zagrał.
@dante14|Czyli mam rozumieć, że jeśli nie wykorzystujesz popołudniowej herbatki jako okazji do snucia filozoficznych rozważań, to powinniśmy cię traktować jako „wroga myślenia”? Prawdopodobnie nie ma rzeczy, czynności, czy cytatu, do których nie dałoby się na siłę dobudować pozornej filozoficznej „głębi”, dlatego zazwyczaj mamy do czynienia ze zwykłym bełkotem. Kojima jest zaś mistrzem bełkotliwego przekazu, kimś, kto uwielbia odgrywać wielkiego myśliciela karmiąc graczy zawoalowanymi banałami.
@Shaddon|dante14 mówi o bezmyślnym ignorowaniu filozofii i stawianych przemyśleniach. Mówi o potraktowaniu takich spraw jako bełkot. Choć jego wniosek o byciu idiotą to dopiero ignorantcwo 😛 |IMO Kojima nie przedstawia bełkotu. Kojima tworzy puzzle, wyjmuje kilka kluczowych fragmentów i podrzuca je w miarę układania rozsypanki w całość – żeby gracz nie miał przewagi nad postacią którą prowadzi i nie wiedział od niej więcej, niż ona mogła by wiedzieć.|Wątki filozoficzne są w jego grach poboczne. Można je
c.d: ignorować i nie straci się z gry nic. Tylko trzeba je odróżnić od wątków budujących postacie i świat :^) |Choć w sumie, to przemyślenia i cele bohaterów są elementami budującymi te światy.
Też nie rozumiem zachwytu tym twórcą, nigdy nie byłem fanem jego gier no ale co kto lubi.
„Nie gra, lecz artystowski wypierdek AKA doświadczenie” zanotowałem.BTW Teraz! Dopiero teraz go oskarżają o grafomaństwo?|;)
piterbro – to, że Ty umiesz tylko to stworzyć co napisałeś nie znaczy, że w gra nie może być manifestem czy filozoficznym przeżyciem (mówią Ci coś takie gry jak Journey, That Dragon, Cancer, Depression Quest, Papers Please).
@Scouser To, co napisałem (ach, jak ja lubię tłumaczyć nierozumiejącym proste rzeczy…), miało obrazować jedynie, że każdy badziew twórca może nazwać artystycznym, ale to nie znaczy, że takie jest. Umiem w życiu trochę więcej. A gry, które podałeś, nie są artystycznym bełkotem jaki uprawia Kojima, więc porównanie chybione. Popatrz: Kojima mógłby zrobić film, nie grę – ma wsparcie Sony, które ma wytwórnię, przyjaciół reżyserów (Refn, del Toro), aktorów na zawołanie. DS jest nawet reklamowane jak film…
… tj. plakatami wzorowanymi na filmowe, zwiastunami, w których 99.9% to cutscenki a 0.1% autentyczny gameplay, teraz jest mowa o „doznanii”, „manifeście”. Ale tego nie robi. Wiesz, czemu? Bo gdyby taki film miał prezentować poziom fabuły i pomysły jak jego dotychczasowe dzieła, to taki film zostałby zmiażdżony tak przez krytyków, jak i w box office. Dlatego Kojima trzyma się gier, bo tylko z uwagi na ich „filmowość” i przekombinowane historie jest traktowany przez graczy jak objawienie.
Zresztą jaka głęboka myśl ma zostać pokazana przez DS? Wg Kojimy w grze ma chodzić o jednoczenie społeczeństwa w rozbitym kraju. No i co? Już teraz można spokojnie założyć, że główna myśl to jedna z tych: 1) ludzie potrafią się zjednoczyć mimo trudności losu i niebezpieczeństwa, 2) w społeczeństwie zawsze będą istnieć podziały. Serio, można do tego dopisać historię o dzieciach w inkubatorach i zjawach na czarnych sznurach, jakichś demonach i BT, ale nie zamaskuje to banału, który ma udawać coś odkrywczego.
piterbro – nie musisz tłumaczyć. Kojima dla Ciebie tworzy artystyczny bełkot – dla innych jest mistrzem. Nie będę się specjalnie nad tym rozwodził, generalnie teraz ma aktorów na zawołanie ale pracował nad swoją „marką” 40 lat więc ta „opieka”, o której śmiało opowiadasz nie wzięła się znikąd (nie jest spokrewniony z szefem Sony, zresztą przeczytaj jego biografię w archiwalnym cd-action czy na różnych stronach gdzie zapewne też jest).
Odnioszę się do zarzutów braku „gameplayu” a przecież w grach, które podałem też praktycznie nie istnieje (szczególnie w That Dragon Cancer, które to w cd-action np. nie otrzymało nawet oceny jak pamiętam.) W grach telltale też jest niewiele prawdziwej gry co nie oznacza, że nie można cieszyć się fabułą, nadal to gra, gra jak film ale jednak gra choć nie można wrzucać „gier” w ramach jakichś wymyślonych (przez Ciebie, Twoja subiektywna opinia) ram, standardów. Wyjdzie gra to okaże się czy to banał