Vampire: The Masquerade – Bloodlines 2: Przybysze zmierzą się z pozostałymi frakcjami

Zbliżająca się powoli premiera nowego erpega od Paradoksu budzi wśród fanów mieszane odczucia: z jednej strony wszyscy jesteśmy podekscytowani powrotem legendarnego Bloodlines, z drugiej – prezentowane gameplaye jakoś nie zachwycają. Stąd niektórzy spekulują, że powinniśmy być właściwie pewni przesunięcia daty premiery, ponieważ w innym wypadku skończy się to dla tytułu fatalnie. Być może przesadzają, ale faktycznie gra nie wywołuje już takiego entuzjazmu jak przy pierwszej zapowiedzi.
Marketingowa machina nie zamierza się jednak zatrzymywać – po tym, jak zaprezentowali nam klany występujące w drugim Bloodlines, twórcy wzięli się za frakcję. Zawitaliśmy więc do starych domostw Pionierów, wypiliśmy kieliszek wina (oby) z Camarillą, a także prawie poznaliśmy Barona, chociaż ostatecznie mogliśmy pogadać tylko z jego ludźmi. Tym razem przyszła pora na Przybyszów (w oryginale: Newcomers).
Grupa ta zaczynała jako jeden z odłamów wampirzego klanu Tremere, któremu od samych początków zabraniano działać na terenie Seattle. Było tak do czasu, aż przywódca Camarilli, książę Alec Cross, nie zezwolił im na dostęp do terytorium lokalnego uniwersytetu. Czarnoksiężnicy przybyli więc aż z Europy, aby osiąść w tym miejscu – i nikt nie wie, w jakim celu przybyli oraz co skłoniło Crossa do wpuszczenia ich do miasta.
Czym bowiem mógł go przekonać charyzmatyczny i mający wizję Viktor Goga zwany również Profesorem? Ten w końcu gra w wyjątkowo odważną grę: oferuje bowiem każdemu wampirowi, który dołączy do jego organizacji, bezpieczny dostęp do krwi na jednym z najbogatszych łowisk w mieście. A także „obietnicę czegoś większego”. Sprawia to, że taki Baron (a może tylko jego ludzie…?) uznał Profesora za najgroźniejszego konkurenta, co z pewnością doprowadzi do konfliktu.
Nikogo nie zdziwi też, iż Przybysze są przy okazji najlepiej wykształconą i najbardziej uczoną z frakcji – w końcu wywodzą się od magów krwi, a przy tym nie bez powodu za swoją siedzibę wybrali uniwersytet. A że wampirza nauka nie wyklucza się wcale z okultyzmem, spotkamy tutaj także i osoby parające się tą drugą rzeczą. Wszystko dla wiedzy, ot co.
Vampire: The Masquerade – Bloodlines 2 zachwyci lub rozczaruje posiadaczy pecetów, PS4 i Xboksów One w marcu 2020.
Czytaj dalej
7 odpowiedzi do “Vampire: The Masquerade – Bloodlines 2: Przybysze zmierzą się z pozostałymi frakcjami”
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
O, jeśli gra w ogóle będzie warta uwagi i ją kupię, to właśnie to będzie frakcja dla mnie i mojego wampira Tremere.
To że będzie „dobra i godna uwagi” to nie mam najmniejszych wątpliwości. Chodzi o to, że będzie musieć zmierzyć się z legendą swojej poprzedniczki. A to jest nierówna walka, bo mierzysz się w równej mierze ze stanem faktycznym, co romantycznym sentymentem. Jedynka była genialna w pewnych aspektach i bardzo o słaba w innych. Od dwójki wymagać się będzie, aby była świetna we wszystkich. Jeśli nie będzie, to okrzyknie się, że nie jest godna poprzedniczki. O, masz Ci los…
IMO legenda 'jedynki’ jest mocno przehajpowana. Gra niedomagała na bardzo wielu płaszczyznach przeokrutnie, i nie mówię tylko o bugach, ale przede wszystkim bardzo kalakim gameplayu. Fabularnie gra była bardzo fajna, ale dzisiaj zbyt dużo sentymentu w oczach fanów. Co do dwójki – po obejrzeniu gameplayów ja mam wątpliwości, czy będzie dobra i godna uwagi. Póki co wygląda naprawdę słabo, gdyby nie tematyka to myślę, że już dawno zapomnielibyśmy, że coś takiego jest w produkcji.
Czy ja wiem, nie zgodzę się. Grałem w Bloodlines w okolicach premiery i tak, nie jest całkiem liniowe, ale twierdzenie, że ta gra dawała wielką wolność w rozwiazywaniu problemów czy budowaniu swojej postaci to bzdura. Jak to porównać z jeszcze starszymi grami, jak Fallouty, P:T, czy TES? Prawda jest taka, że to po prostu była gra z wampirami, w ciekawym świecie, która była pseudo open-worldem i do dzisiaj nie ma tak naprawdę w swojej kategorii konkurencji (bo wampiry) – w Vampyra nie grałem, nie wiem.
I nie chcę tu mówić, że to była zła gra, ale IMO ewidentnie fani mają klapki na oczach i idealizują. To nie był cud nawet na premierę, a dziś… nie polecam do tego wracać, ja próbowałem i naprawdę jest niewesoło 😉 Dlatego na dwójkę czekam z umiarkowanym zainteresowaniem, nie mam wielkich nadziei ani nie zamierzam jej oceniać przez pryzmat 'jedynki’, bo IMO nie ma co porównywać, przebić to w dzisiejszych czasach to żadna sztuka.
@Xellar|Wiele zależy od tego, czy Bloodlines 2 będzie mierzyć się ze wspomnianą przez ciebie legendą, czy z faktami. Te ostatnie są zaś takie, że dziełko Troiki obrażało nieszczęsnych nabywców kuriozalnie wielką liczbą błędów i niedoróbek rujnujących cały wysiłek scenarzystów. Nie bez powodu gra sprzedała się słabo doprowadzając tym samym do skądinąd zasłużonego upadku studia. Ciężko byłoby wypluć na rynek produkt bardziej niedopracowany, teoretycznie więc sequel już na starcie ma całkiem sporą przewagę.
@Xellar|Z drugiej strony, jak patrzę na te komiczne „fikoły” wyczynianie przez protagonistę, to zastanawiam się, czy twórcy aby na pewno wiedzą, jaki my mamy rok?