[BLOGI] Serial Experiments Lain
![[BLOGI] Serial Experiments Lain](https://cdaction.pl/wp-content/uploads/2021/11/19/f55c807c-d126-47d8-b75e-30b2e52b789b.jpeg)
Mamy rok 1998, cud zwany internetem staje się coraz bardziej popularny wśród pospolitego ludu, a Ueda Yasayuki, który jest znany obecnie w niektórych ”zotakizowanych” kręgach głównie dzięki temu, że maczał palce w takich produkcjach jak Hellsing czy Ergo Proxy zostaje producentem anime o tytule: Serial Experiments Lain. SEL ma być tą bardziej ambitną animacją osadzoną w cyberpunkowych klimatach i zgodnie z założeniami tego settingu mającą nawiązywać też do nowoczesnych technologii oraz ich wpływu na ludzkie życie w przyszłości. W tym przypadku chodzi oczywiście o wspomniany Internet, w anime nazwany „Wired”. Nie bez powodu SEL jest też wymieniane jako jedno z bardziej skomplikowanych i w skrócie ”mindfuckowych” anime, ale o tym za chwilę…
Tytułową bohaterką jest Lain Iwakura – nieśmiała 14-latka, której zaczynają doskwierać nie tylko typowe problemy okresu dojrzewania, ale również to, że w przeciwieństwie do jej rówieśniczek nie ma ona wielkiego pojęcia o komputerach ani o Wired, w którym wszystkie jej koleżanki grają, umawiają się na spotkania i lajkują swoje fotki z rąsi. Po naszemu – nie ma Facebooka. Pewnego dnia jednak dostaje ona od swojego zafascynowanego Wired ojca swoją pierwszą jednostkę Naavi i błyskawicznie opanowuje wszystkie tajniki ichniego internetu oraz budowy komputerów, w końcu coraz bardziej zagłębia się w otchłań, którą dziś popularnie nazywamy nerdozą, zmienia się. Ostatecznie widz zastanawia się, która Iwakura jest prawdziwa, bo osobowości ma tutaj równie wiele jak komputerowych kabli. W końcu sama Lain dowiaduje się, że nie jest jedyną ”sobą”, zaczynają ją śledzić różni ludzie, a na horyzoncie pojawia się spisek związany z tajemniczą grupą zwaną Rycerzami. Okazuje się wręcz, że granica między Wired, a światem rzeczywistym jest zupełnie cieńsza niż się wydaje, do tego z każdym kolejnym odcinkiem zdaje się zanikać.
Mamy więc tutaj typowy cyberpunk. Pełno tu spisków, nowoczesnych technologii, tajnych organizacji ich sprytnie zamaskowanych planów. Nie jest to z pewnością seria w której pierwsze skrzypce gra akcja. Niektórzy określą ją wręcz jako przegadaną i nudną. SEL jest anime utrzymującym przy sobie widza uparcie próbującego dociec o czym chodziło w poszczególnych scenach, czy dialogach. Nie zawsze jest to jednak proste zadanie. No i oczywiście typowo dla japońskich produkcji historia zaczyna się od prostego rozważania o przyszłości internetu, a kończy na definiowaniu duszy, Boga, człowieczeństwa i pytania czym jest życie oraz czy można je zapisać na dyskietce. Standard.
Nieco bardziej psychologicznie do sprawy podchodzi podchodzi Klekotsan, z którym oglądałem serię i konsultowałem niektóre odcinki. W ramach edycji pozwoliłem sobie zacytować część jego komentarza:
Dla mnie Lain to była przede wszystkim opowieść o samotności. O tym, że w dobie powszechnej komunikacji najbardziej nam brakuje prawdziwych kontaktów z ludźmi, tych bezpośrednich. O tym, że szukając „przyjaciół” po drugiej stronie kabla zaniedbujemy tych prawdziwych. Dlatego właśnie mało się skupiałem na całych teoriach spiskowych czy wątku Wired, a chłonąłem potwornie smutną wibrację płynącą od każdej sceny z Lain. I to właśnie w tym klimacie się zakochałem.
Nie jestem specjalistą jeżeli chodzi o wypowiadanie się o stylu artystycznym i animacji, ale moim zdaniem Serial Experiments Lain jak na rok 1998 wypada całkiem nieźle. Może i postacie wyglądają na totalnie uproszczone (w sumie fani MOE mogą to sobie wynagrodzić tym, że Lain czasem chodzi w słodkiej misiowej piżamce), tak samo zresztą jak tła, ale da się to oglądać bez wydłubania sobie oczu. Wspomniane tła i cienie zresztą w pewnym czasie stają się ciekawą metaforą tego co dzieje się ze światem coraz bardziej dominowanym przez Wired. Ciężko mi też cokolwiek powiedzieć o ścieżce dźwiękowej, bo właściwie jej tutaj nie ma, większość serii jest zdominowana przez rozmowy i muzyka nawet jeśli jest, to niknie gdzieś w tle. Na szczególną uwagę zasługuje zaś opening, po pewnym czasie nawet zaczynamy rozumieć o co w nim chodzi:
SEL to naprawdę dobra propozycja, jeżeli chcecie obejrzeć coś bardziej ambitnego, a Evangelion przytłacza was swoim bezsensownym skomplikowaniem (sorki, musiałem). Raz na jakiś czas można się oderwać od przygłupich festiwali fanserwisu, wszelkich typów dere i moe i obejrzeć serię, która całkiem skutecznie buduje cyberpunkowy klimat i zadaje całkiem celne pytania odnośnie przyszłości. Obejrzyjcie i zapamiętajcie, bo miało miejsce tylko to, co zostało zapamiętane.
Czytaj dalej
25 odpowiedzi do “[BLOGI] Serial Experiments Lain”
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
„Gdybym poprosił o pierwsze skojarzenie do słów: cyberpunk i anime, to z pewnością większość odpowiedziałby chórem: Ghost in the Shell, ale Ghost to zbyt pospolity tytuł dla takiego hipsterskiego slowpoke’a jak ja. Innym anime, które moim zdaniem natychmiast powinno się kojarzyć z cyberpunkiem i jest warte zapamiętania jest Serial Experiments Lain”, napisał nasz blogger Abyss. I ma rację.
Chińska bajka o internetach. Zaraz będzie flejm o to, że to jednak bajka japońska.
Yo, Abyss, który to już wpis z twojego bloga ląduje na głównej? Zaraz cię posądzą o łapówki 😀
@LukasAlexander Przeceniasz się.
Animu wylewa się z blogów na główną. Chrońcie dzieci i teściowe.
Lain to ładnie opakowana i początkowo obiecująca seria która bardzo szybko zmienia się w artystyczną fanaberię. Symbolizm uderzający prawie z każdego kadru szybko okazuje się być głównym clue programu. Nie miałbym o to pretensji ale jedna sztuczka pokazywana w kółko nie pomaga szczątkowej fabule ani bohaterce która, niczym statyczna kamera, obserwuje różne anomalie i snuje się po lokacjach patrząc bezosobowym wzrokiem.
Początkowy epizod, mocno inspirowany opowiadaniem „press enter” Johna Varleya jest obiecujący ale fabuła szybko rozpływa się w kalejdoskopie wizji, neonów, postaci i zdarzeń które są tylko po to żeby być (np. faceci w czerni których jedyna rola to wyglądać podejrzanie i obserwować). Co jakiś czas pokazuje się jakiś profesor czy inny wieszcz który, na wzór wikipedii, tłumaczy jakąś teorie spiskową. Widz w tym czasie zastanawia się czy cokolwiek z tego wyniknie czy nie…. aż do finalnego rozczarowania.
Gdyby seria szła drogą jaką obrał „press enter” byłoby co najmniej dobrze. Opowiadanie przedstawia z grubsza to co próbuje przekazać Lain ale czyni to środkami takimi jak fabuła, wyraziste postacie i konkluzja która spokojnie mogłaby stanowić koszmar niejednego paranoika. Lain jest artystyczny ale w stylu magika który pokazuje jedną sztuczkę, a braki talentu maskuje kolorowym kostiumem. Jest symbolistyczny ale to cel i środek sam w sobie. Ładne opakowanie, zaskakująco statyczna i miałka treść.
@LukasAlexander problem w tym że to nie bajka tylko film animowany/kreskówka/anime proszę dokształć się i sprawdź pojęcie słowa „bajka”
Chyba tylko fandom anime aż tak łatwo daje się prowokować…
@Xerber pewnie i znajdą się takie osoby ja natomiast poprawiam w tej kwestii nieważne czy to produkcja z Japonii, filmy Disneya, Reksio czy kolejny odmóżdżacz 3D to nie bajki. Problem polega na coraz powszechniejszym uproszczaniu naszej mowy co jest dla mnie smutne , przecież nasz rodzimy język jest taki piękny a tym czasem słyszymy „omg, ale to słitaśne co nie by the way…..”
@Somi88 – tyle, że LukasAlexander użył słowa „bajka” nieprzypadkowo. Ja sam mówię na anime „Chińske pornobajki”, mimo że znam różnice pomiędzy bajką, a serialem animowanym, a z samym medium jestem za pan brat od kilkunastu lat…
do niektórych widać nie dociera, że różne kultury mają swoje własne specyficzne medoty wyrażania treści… i tak kraje azjatyckie mają mangi, maghi i anime… no i pare innych. u nas kręci się seriale tam zazwyczaj robi się anime(live action, to gatunek którego robi się po prostu mniej).dla sceptycznych proszę zauważyć do jakich odbiorców kierowane są produkcje animowane powstające w stanach i Europie. głównie do najmłodszej widowni… zazwyczaj coś z poganiacza komedii familijnych i flmów przygodowych.
Wpływ technologi na społeczeństwo jest również ciekawie przedstawiony w Psycho – Pass, chociaż cyberpunku w nim nie uświadczycie to zachęcam do obejrzenia.
tak też produkcje animowaną odbiera typowy człowiek… dziecinada(wiem bo sam długo też tak myślałem), ale są osoby które płaczą na filmach disneya, prawda? bardzo chętnie sięgamy pod tyuł który do nas trafia prawda? jeśli chodzi o azjate… to już nieraz widziałem jak przed wzięciem tytułu sprawdził do jakiego widza pozycja jest skierowana… my sobie pomyślimy, phi film animowany dla dzieci… on zastanowi się czy nie jest pozycja Seinen(skierowane do widzów między 18 a 40 rokiem życia)
ja nie lubie tego typu produkcji…zawsze towarzyszy mi uczucie jak przy oglądaniu łowcy androidów.|wole higurashi
pytanie takie, bo tego tytułu nie oglądałem, czy wszystkie postaci są rysowanie takim stylem, w sęsie mają tak zwężone źrenice że praktycznie jakby patrzyły 24/h prosto w słońce?
Fajny klimat lat 90-tych – świat, design, starte komputery, hackerstwo, teorie spiskowe jak z archiwum X 😉 . Mam do niego duży sentyment. Dwa razy je odświeżałem, ale z czasem lain straciła dla mnie na wartości;( Może jeszcze kiedyś odświeżę, ale znajdę wiele ciekawszych dla mnie pozycji do obejrzenia, więc tylko może. Niemniej fanom cyberpunka polecam.@VenomPlug zaciekawiłeś mnie tym opowiadaniem, muszę poszukać.
@Syek2 opowiadanie jest w książce „Don Wollheim proponuje 1985”. Z animne polecam Cyber City OEDO, Midnight Eye oraz Urashiman.
Do Lain dorzućcie sobie jeszcze Ergo Proxy bo warto obejrzeć.
Polecam też Texhnolyze. Klimat bardziej w stronę Lain niż Ergo.
Dlaczego nikt nie zrobi topica o Ginga Eyiuu Densetsu tylko ciągle dostajemy jakieś pierdoły dla mas?
To może jeszcze jakaś informacja jak legalnie można obejrzeć to anime? jakiś sklep sprzedaje dvd z angielskimi napisami?, a może za darmo na stronie producenta? Oczywiście zakładam, że autor wpisu uszanował pracę twórców i nie oglądał pirackiej wersji w necie…
Ad-M – ktoś tu chyba nie wie o istnieniu Crunchyroll, FUNimation, czy Daisuki. Poza tym w komentarzu do wpisu na blogu Abyss zaznaczył, że oglądał Lain gdy było emitowane na Hyperze.
@Xerber Zostaniesz moim osobistym prawnikiem? 😉 @LukasAlexander |Dla mas? Damn, znów nie jestem dość hipsterski i alternatywny ;_;