Bądź jak Maverick dzięki Turtle Beach VelocityOne Flight

Najnowsza edycja gry Microsoft Flight Simulator jest dla fanów wirtualnego latania jednym z najciekawszych tytułów dostępnych obecnie na rynku. Również ze względu na dodatki. W ramach ostatniego z nich – wciąż dostępnego za darmo rozszerzenia na motywach filmu „Top Gun: Maverick” – możemy wskoczyć do kokpitu samolotu F/A-18E Super Hornet.
Jak w „Top Gunie”
Wspomniany dodatek oddaje nam do dyspozycji wymienioną wcześniej maszynę wraz z charakterystycznym malowaniem, a także trzy misje treningowe, które pozwolą opanować możliwości „Super-Szerszenia”. To jednak nie koniec: możemy wylądować na lotniskowcu, wziąć udział w pięciu wyzwaniach oraz wznieść się na pułap stratosfery.

By wycisnąć maksimum z rozgrywki, wypadałoby jednak mieć – rzecz jasna oprócz samej gry i peceta lub konsoli Xbox – odpowiednie akcesoria. A wśród dostępnych w sprzedaży zestawów dla fanów lotnictwa Turtle Beach VelocityOne Flight jest jednym z najciekawszych. To kontroler, na który składa się wolant wraz z przepustnicą – a więc kompletny zestaw nie tylko zapewniający najlepsze wrażenia, ale też dzięki analogowym spustom z powodzeniem zastępujący orczyk. Innymi słowy z Turtle Beach VelocityOne Flight na biurku nie potrzebujemy już niczego więcej, by wskoczyć do wirtualnego kokpitu i ruszyć na podbój przestworzy.

Komplet idealny
Tym, co przyciąga wzrok, jest budowa urządzenia. Wolanta i przepustnicę możemy ze sobą spiąć, korzystając z dobrze zaprojektowanej obudowy, całość zaś – dzięki wysuwanemu mocowaniu – bez kłopotu przykręcimy do biurka. Do dyspozycji gracza przeznaczono szereg przycisków i przełączników. Prócz analogowych spustów mamy tu po dwa komplety przełączników POV i HAT, cztery przyciski funkcyjne oraz komplet „guzików” Xboksa. Z kolei na przepustnicy umieszczono aż siedem manetek, w tym trzy Verniera, dziesięć przycisków funkcyjnych oraz bardzo wygodne, duże pokrętło trimu, które korzysta z technologii optycznej. Za odczytywanie ruchu wolanta odpowiadają zaś sensory Halla.

Oprócz wymienionych funkcji urządzenie Turtle Beach wyposażono w szereg dodatków. Mowa tu przede wszystkim o wygodnym, ciekłokrystalicznym ekranie konfiguracyjnym, który pozwala m.in. zmieniać profile i przełączać się pomiędzy pecetem a konsolami z serii Xbox. Producent nie zapomniał również o bardziej hardkorowych fanach symulacji i w korpusie obudowy umieścił wyświetlacz SIP umożliwiający – dzięki wymiennym nakładkom i licznym kontrolkom – podgląd na żywo stanu wielu urządzeń pokładowych pilotowanej przez nas wirtualnej maszyny.
Turtle Beach VelocityOne Flight współpracuje zarówno z pecetami, jak i konsolami Microsoftu, najlepiej sprawdzi się zaś z Microsoft Flight Simulatorem – choć oczywiście zrobimy z niego użytek również w pozostałych grach i z innymi maszynami niż te, które znamy z „Top Guna: Mavericka”. Nawet jeśli nie masz wojskowego zacięcia i wolisz spokojną podróż przez przestworza, to sprzęt Turtle Beach też sprawdzi się wyśmienicie.
Sprzęt znajdziecie w sklepach Media Expert.

Turtle Beach VelocityOne Flight – dane techniczne
Obsługiwane platformy: PC, Xbox Series X|S, Xbox One • Sterowanie: 12-osiowy wolant 180° z sensorami Halla, 2 × ośmiokierunkowy POV, 2 × czterokierunkowy HAT, 4 × przyciski, 2 × analogowe spusty, przyciski kontrolera Xbox (wolant); optyczne pokrętło trimu, 10 × przyciski, 4 × manetki, 3 × manetki Verniera (przepustnica) • Łączność: USB-C (podłączenie całości, kabel USB-A – USB-C), USB-C (podłączenie przepustnicy do wolantu, kabel USB-C – USB-C), wyjście mini-jack 3,5 mm • Inne: kolorowy ekran LCD 320 x 230 z ustawieniami, profilami i czterema przyciskami sterującymi, na wolancie podświetlany panel informacyjny z trzema wymiennymi nakładkami, konfigurowalne podświetlenie RGB LED, uchylna górna pokrywa z kluczem i dostępem do śrub mocujących, cztery kolorowe nakładki na manetki • Wymiary: 483 × 496 × 183 mm • Waga: 6,5 kg
Czytaj dalej
Jedna odpowiedź do “Bądź jak Maverick dzięki Turtle Beach VelocityOne Flight”
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
No… Ten wolant to chyba nie do latania myśliwcem? 😉 Ehh gdzie się podział ten wysyp recenzji symulatorów w każdym numerze (i specjaliści w redakcji, którzy byli w stanie rzetelnie je oceniać) ;P