Diablo Immoral. Zostałem ukarany za 60 godzin grania

Wracam do miasta objuczony sprzętem, który przetapiam u kowala na dwa rodzaje materiałów do craftingu. U jego asystenta wymieniam kryształy na jeszcze trochę surowców i ulepszam pancerz. Wzmacniam Scorię, bo dopiero po tym mogę podnieść poziom piekielnego relikwiarza. Idę kawałek dalej, wydaję swój Niknący Żar na runy Fa – za ich pomocą stworzę losowe klejnoty legendarne, które następnie zużyję do ulepszenia klejnotów, z jakich już korzystam. Mógłbym pójść na targowisko, ale tam przyjmują tylko platynę – musiałbym kupić ją za Wieczne Kule, a te z kolei kosztują całkiem realne złotówki. Poza tym potrzebuję Wiecznych Kul na zakup Wiecznych Legendarnych Emblematów, inaczej nie mam gwarancji zdobycia kolejnego legendarnego klejnotu, a zwykłe Legendarne Emblematy nie pozwalają na sprzedaż klejnotów na targowisku.
Rozglądam się po okolicy. Tak, jestem w piekle.

Chiński syndrom
Generalnie gry free-to-play można podzielić na dwa rodzaje: te, które nie starają się oszukać swojego użytkownika, oraz te, które zrobią w tym celu wszystko. Te drugie to domena nie tylko dalekowschodnich klikadeł, ale i większych gier takich jak Genshin Impact. Jednak nawet tytuł studia miHoYo nie idzie tak daleko w stronę celowego pogubienia się gracza, jak czyni to Diablo Immortal. Z partnerstwa Blizzarda z firmą Netease wyszło opus gównum – chory sen chińskiego regulatora o społeczeństwie, w którym nikt nie może nic kupić, bo każda rzecz ma wyznaczoną cenę w innej walucie, a waluty można wymieniać tylko w zdefiniowanych przez tego regulatora parach.
Po zdobyciu 60. poziomu w Diablo Immortal zacząłem wędrować po rozmaitych interfejsach i liczyć, ile w sumie dostępnych jest walut, uwzględniając rozmaite zasoby potrzebne do wytworzenia interesujących mnie przedmiotów. Sądziłem, że dojdę może do jakichś kilkunastu, ale nie. Walut w Diablo Immortal jest 43.

Nauki Konfuzjusza
Po co jednak zrobiono ich aż tyle? Po co jako gracz muszę się zastanawiać, czy mam dosyć jakichś klejnocików na wzmocnienie swojej postaci w punkcie A, a jednocześnie czy stać mnie na ulepszenie sprzętu za inną walutę w punkcie B? Celem jest rozmycie percepcji waluty jako takiej. Trudno powiedzieć, ile coś jest warte, jeśli nie ma wzajemnej wymienialności walut albo jest ona śladowa. A jeśli trudno powiedzieć, ile coś jest warte, to łatwiej sięgnąć po portfel.
Po jakimś czasie zaczynamy stwierdzać, że w sumie opłaca się nam wydać tych kilka dolarów, bo nasz mózg już sam nie wie, ile co rzeczywiście kosztuje. Nowe Diablo robi wszystko, żeby wartość prawdziwego pieniądza rozmywała się w kolejnych ofertach. Pakiety dostępne w sklepie zawierają okazyjnie wycenione przedmioty, ale w różnych konfiguracjach i zestawach – nie da się jednoznacznie porównać ich do siebie. Szybko dochodzimy do momentu, w którym nie umiemy podjąć racjonalnego wyboru, a gra wtedy mówi nam jasno: „Hej, ten pakiet ma najlepszą wartość. W sumie wstyd nie kupić”.
Taka wielowalutowa konstrukcja gry ma też oczywiście pozytywne aspekty, chociażby to, że da się tu budować hermetyczne systemy ekonomiczne niewrażliwe na inflację inną niż swoja własna. Jakiś gracz wymyślił sposób na duplikowanie złota? Nie ma sprawy, bo wiele z tym złotem nie zrobi, co najwyżej przepali je na kasynowe kupowanie sprzętów od handlarza niezidentyfikowanymi przedmiotami. Chroni to całą ekonomię gry, ale nie łudźmy się, nie o to chodzi przy 43 walutach w Diablo Immortal.
Dużo za darmo, dużo za kasę
Rolą gry free-to-play jest, koniec końców, zarabianie pieniędzy. Zupełnie jak w każdej innej dziedzinie życia można to robić na wiele sposobów różniących się stopniem drapieżności. Immortal (abstrahując od tej nawałnicy walut) reprezentuje całkiem akceptowalny dla mnie model, w którym dostaję najpierw kilkanaście godzin porządnej, ostrej, nieskażonej nawet jedną przymusową płatnością rozgrywki, po czym gdy dochodzę do endgame’u, gra nagle wyciąga do mnie piętnaście łap z pazurami i krzyczy, żebym płacił. Żebym bardzo dużo płacił.
Nie przeszkadza mi to aż tak bardzo, bo rozumiem bilans swoich zysków i strat – w sumie grałem długo za darmo, więc teraz może nawet zostawię tu kilka złotówek. W takim Lost Ark autor systemu monetyzacji mocno się na mnie przejechał. Do pewnego momentu parłem do przodu jak wariat i bawiłem się świetnie, ale gra zaczęła upominać się o pieniądze w momencie, gdy miałem już jej zwyczajnie dosyć.

Zero skrupułów
Niestety – i to dla mnie czerwona kartka – Diablo Immortal nie pozwala grać tak, jak robiłem to w Lost Ark. Im więcej czasu mija, tym wolniej wypadają mi legendarne przedmioty. Zdobywam coraz mniej i mniej punktów doświadczenia. Nie jest to moje złudzenie: wszystkie czynności, które wykonuję, zamknięto w jawnych lub niejawnych granicach. Pal sześć twarde limity („możesz wykonać 24 zlecenia dziennie”, no trudno), ale dużo gorsze są ograniczenia miękkie, jakich nie widać i nigdzie też nie są opisane. Liczba metod, którymi Diablo Immortal zniechęca do wielogodzinnych ciągów rozgrywki, jest zatrważająca.
I to ten element właśnie – a nie agresywną monetyzację – uważam za najbardziej niemoralny. To irytujące poczucie, że wszystko idzie mi wolniej i nie do końca rozumiem dlaczego, a w pewnej chwili granie w ogóle przestaje mieć sens. Nie bez powodu kluczową i najskuteczniejszą poradą w kwestii zdobywania „ekspeków” w Immortalu jest: „Przestań grać na tydzień”.
Ja jednak postanowiłem przestać grać nie na tydzień, tylko na dłużej. Znacznie, znacznie, znacznie dłużej. Nie cierpię być karany za to, że poświęcam tytułowi swój czas. Przełknę te nieszczęsne waluty, jakoś pogodzę się z płaceniem eurasa tu czy tam, ale nie dam zrobić z siebie idioty. Ciekawe, ile znajdzie się osób takich jak ja.
Czytaj dalej
25 odpowiedzi do “Diablo Immoral. Zostałem ukarany za 60 godzin grania”
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
dzieki diablo immortal przypomniałem sobie o tym, ile trójka kiedyś sprawiała mi frajdy. Pobrałem ją znowu, porobiłem sobie trochę riftów z których wypadało tyle legendarek, że brakowało miejsca w plecaku. W Immortal za takiego jednego 5-minutowego rifta bym musiał wyłożyć około 100 złotych (25 dolarów).
Ściągnąłem, zrobiłem tutorial wszystkimi postaciami i odinstalowałem. Za proste i za durne to, plus wyciąganie łapy po kasę przy każdym bossie (nekromantą pograłem trochę dłużej, i po każdym fabularnym bossie wyskakuje okienko z ofertą „kup pan bo okazja specjalnie dla ciebie”). Żenada że od premiery tej „wyciągarki kasy” najwięcej newsów jest właśnie o tej „wyciągarce kasy”. Każdy normalny powinien już dawno o tym tytule zapomnieć i nie wspominać nawet w rozmowach z kolegami na temat gier komputerowych.
EDIT Dla wszystkich, którzy tylko zobaczyli jakiś pochwalny post pod artkułem o Diablo Immoral, śpieszę z wyjaśnieniem. Ja piszę o Genshin Impact i fakcie, że autor artykułu porównuje te dwie gry pod względem systemu monetyzacji, z czym się kompletnie nie zgadzam. Skrót GI oznacza Genshina, a nie literówkę z DI, czyli Diabolo Immoral.
Nie zgadzam się na takie podejście do GI. Ta gra niczego nie stawia za paywallem, wszystko da się zebrać w świecie gry i nie wymaga to żadnej waluty premium. Jedyne, co możesz kupić za pieniądze, to skiny dla postaci, i Primogemy, które gra i tak chętnie rozdaje za samo granie, czy ewenty. W niczym to nie przypomina tego, co piszesz o Diablo.
no, wymaksowanie 5* postaci bez płacenia jest chyba niemożliwe, albo farmienie primogemów trwałoby cały rok na jedną postać, nie mówiąc o próbie zebrania każdej z postaci, a do tego jest jeszcze gacha na bronie więc trzeba wybierać czego się nie dostanie, no i za kasę da się kupić sporo surowców, ale fakt że da się grać bez płacenia, a nawet jak się płaci to niektóre rzeczy i tak trzeba farmić
Gra chętnie rozdaje primogemy? Że co? Ten artykuł dokładnie opisuje doświadczenie z DI, rozdawanie drobnostek i szybkie levelowanie na początku, a potem harówa. Dotarłem do końca opowieści i tyle z mojej obecności w Immortal. Legendarne klejnoty oraz legendarne emblematy, które ułatwiają ich zdobycie są ukryte naprawę GŁĘBOKO za paywallem. Wystarczy zadać sobie pytanie ile leg emblematów można mieć naprawdę za darmo?
Nie, wystarczy zadać sobie pytanie, czy te emblematy aby na pewno są tymi samymi, co ich odpowiedniki ze sklepu? Ba, toż nawet te sklepowe dzielą się na dwa rodzaje, co bardzo łatwo przeoczyć – i o to Blizzardowi chodziło. Josh Strife Hayes całkiem dokładnie opisał totalną patologię mikrotransakcji w Diablo Immortal, zainteresowanym polecam zapoznać się z tymi kilkoma materiałami, a gierczynę upadłej moralnie i twórczo Zamieci omijać szerokim łukiem.
@Shaddon Ale ja się całkowicie zgadzam z tym, co autor pisze o Diablo. Nie zgadzam się natomiast z porównaniem Diablo do Genshin Impact, które opiera się na zupełnie innym systemie monetyzacji, który nie jest tak inwazyjny. @Marcellomar Ja piszę o Genshin Impact, i owszem, gra rozdaje całkiem sporo primogemów, choćby podczas eventów, czy nawet za robienie codziennych zadań. @Lordszynencja Zależy, co masz na myśli mówiąc o maksowaniu postaci. Jeżeli mówisz o zdobyciu wszystkich konstelacji, ikonicznej broni na R5, zrobienie talentów na poziom 10 i najlepszych artefaktów, to pewnie, jest z tym dużo pracy, i będzie to kosztować sporo. Ale GI nie wymaga tego od ciebie, nawet na Abyss 12 można dać sobie radę ze średnimi postaciami, chyba że chcesz się popisać, jak robisz 12 piętro jedną postacią. Ale to rozrywka tylko dla wielorybów.
@Shaddon Tylko ze koledze DJWIT3K nie chodzilo o Diablo Immortal ( DI ) a o Genshin Impact ( GI ). I w 100% sie z nim zgadzam. Wiadomo ze zeby wymaksowac wszystko w GI tez trzeba wydac tysiace dolarow, roznica jest taka ze nie ma tam zadnego pay walla, cala gre da sie przejsc bez wydawania zlotowki, Hoyoverse podczas regularnych eventow rozdaje sporo primogemow za ktore mozna losowac nowe postaci i bronie, plus do tego placac ( co tez uwazam za normalne, jesli komus gra sie podoba to powinien wspierac tworcow ) 5$ miesiecznie dostaje sie regularne dziennie doladowanie primogemow, co w zupelnosci wystarcza na wylosowanie co jakis czas 5* postaci ktora sie chce. W DI w pewnym momencie stajesz przed paywallem i jestes zasypany „prosbami” o kupno czegos…
Boże, DJWIT3K, wybacz. 😛 Winię upał. Zaraz to poprawię.
no ba. możesz bez płacenia. wystarczy poświęcić na to kilkanaście miesięcy. luz xp
@Ambermozart Jak podoba ci się gra, to dlaczego nie? Ja gram od pierwszego dnia, i praktycznie codziennie spędzam godzinę czy dwie w GI, i nie uważam tego czasu za stracony. Czasami odpalam sobie grę w tle, tylko po to, żeby posłuchać soundtracku, i to nawet mimo tego, że na YT też jest.
Te wszystkie menusy, interfrejsy i kolejne waluty do zdobycia, żeby ulepszyć jakiś kamyk. Właśnie dlatego przestałem grać w Black Desert, Path of Exile czy innego Warframe. Pyknąłem w Immortal trochę, ale od razu mnie to odrzuciło. Ale dzięki niemu naszło mnie by wrócić do Grim Dawn. I bawię się przednio
Mnie bardziej mierzi agresywna monetyzacja, więc dzięki za ostrzeżenie w najnowszego Diabła grać nie będę.
No dobrze, ale po co w to grać? Naprawdę nie ma niczego lepszego do ogrania?
A co do wymaksowania jednej postaci, okazało się, że wcześniejsze szacunki były błędne, to już nie 100 tysięcy dolarów, ale 2 miliony złotych!
Pewien znajomy ukuł niegdyś termin „pay-to-pay”, pasuje idealnie.
Wyjątkowym markom wybacza się wiele, nie zagrałem …. jeszcze … ale pewnie kiedyś sie wezmę 😉 mikro płatności nie uważam za zło jeśli jest coś po 5 zł to takie kwoty w telefonie często zostawiam i to na 2 x większe bzdury.
za 5 złotych to kupisz tam tyle, że nawet nie warto 😉
Dzięki za artykuł. Byłem ciekawy zobaczyć perspektywę kogoś, kto został dłużej. Ja skończyłem po kampanii 🙂
Całkiem niezła symulacja „bezpieniężnego” świata w takim razie. Dałbym do pogrania niektórym użytkownikom Facebooka, żeby zobaczyli, do czego w praktyce doprowadziła by ich utopijna wizja..
Zgadzam się w 100% z autorem. Po wbiciu około 30 paragonu gra zwolniła tragicznie i żeby poprawić swoje staty aby przejść na piekło 2 trzeba albo grać godzinami albo sypnąć kasą
Ksiazki nie maja mikroplatnosci. Polecam
Tylko jest coś lepszego niż beletrystyka
Pizza też nie, porównanie z rzyci xddd
Większość gier zawodzi, by znaleźć grę 9/10 czy nawet 8/10 sporo się trzeba naczekać a stan techniczny gry czy poprawność polityczne nie daje powodów by kupować tego na premierę za pełną cenę. A samo Diablo inmortal to wór na kasę. Moje szczęście w nieszczęściu to to, że już w tym miesiącu mam ślub a co do gier to stałem się hardcorowym graczem jednej gry na multi. Ale oczywiście poczekam na parę tytułów m.in na gwarantowaną pełną wersję Baldur’s Gate 3 (10/10) i oby wyszyły do tego DLC…. A i z pomniałem pozostało mi jeszcze rzemiosło artystyczne, sam sobie zrobię coś co mnie nie zawiedzie.