Konkurs „WoW: Dzień smoka” – lista zwycięzców

Zwycięzcy konkursu
Po przeczytaniu Waszych zgłoszeń postanowiliśmy nagrodzić książkami następujące osoby:
Aree, Grimuald, Sqbi, thematrix20, Tupac008
Zwycięzców prosimy o jak najszybsze podesłanie maila ze swoimi danymi na adres konkurs@cdaction.pl. W mailu powinny znaleźć się: ksywka z cdaction.pl, imię i nazwisko, adres do wysyłki nagrody, telefon kontaktowy. Wiadomość należy zatytułować „Konkurs – WoW: Dzień smoka” i wysłać z adresu mailowego powiązanego z kontem na cdaction.pl.
Tak o „Dniu smoka” pisze jego wydawca:
Ten prawdziwy klasyk lata temu dla wielu polskich graczy był okazją do pierwszego spotkania z literacką stroną uniwersum. Nowe tłumaczenie to prawdziwa gratka dla osób chcących poznać jego starsze dzieje i dowiedzieć się więcej o jednym z ważniejszych wydarzeń Drugiej Wojny, jakim była misja mająca na celu uwolnienie Smoczej Królowej Alexstrazy – zniewolonej za pomocą pradawnego artefaktu jednej z najpotężniejszych istot w Azeroth. Tylko ona i jej potomstwo zmuszone do służby dzielą Hordę od definitywnej porażki w konflikcie z Przymierzem Lordaeronu.
Żeby wziąć udział w konkursie, musisz w komentarzu pod tym newsem napisać, dlaczego wspierasz Hordę lub Przymierze. Pięć najciekawszych odpowiedzi nagrodzimy egzemplarzem „Dnia smoka”.
Na zgłoszenia czekamy do piątku 8 lipca do godziny 23:59. Każdy ma prawo do jednego zgłoszenia. Wyniki ogłoszone zostaną w ciągu 14 dni od zakończenia konkursu. Na dostarczenie nam swoich danych zwycięzcy będą mieli 7 dni od momentu ogłoszenia wyników. Jeśli ktoś nie zrobi tego na czas, nagroda przejdzie na kolejną wytypowaną przez redakcję osobę. Wysyłka nagród tylko na terenie Polski. Uczestnicy używający multikont zostaną automatycznie zdyskwalifikowani. Ogólny regulamin konkursów organizowanych na naszej stronie dostępny jest TUTAJ.
Czytaj dalej
16 odpowiedzi do “Konkurs „WoW: Dzień smoka” – lista zwycięzców”
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Lok’Tar Ogar. Przez 14 lat moja magiczka służy Hordzie. Horda to lojalnośc honor i odwaga! Poza tym jednym momentem jak Banshee zafundowała genocyd… no i tym jednym razem jak Garrosh wprowadzil ksenofobiczne rządy… emm Theramore też w sumie tak jakby wbuchło… Emm sporo tych jednych momentów… For the Horde?!
Alliant czy Hordziak nie ma teraz znaczenia, Banshee Queen czyści Otchłań, Hordą zarządza Council, w dungeonach i raidach można sie poprzytulać z przeciwną frakcją.
Przez 14 lat nauczyłem się, że wspierać to trzeba się nawzajem bez znaczenia jakiej kto jest frakcji. Krzyczenie Lok’Tar Ogar czy We’ll keep Tryin! (https://cdn-wow.mmoui.com/preview/pvw57779.png) jest zbędne powinniśmy krzyczeć For Azeroth!
Wspieram Przymierze odkąd orkowie zdemolowali nowy dom mojego ludu – Shattrah, spalili najwspanialszą świątynię jaka kiedykolwiek widziały rozumne oczy – Karabor i spaczyli pełną boskiej gracji istotę – Naaru. Jako Draenei wspieram Przymierze, gdyż to oni okazali nam pomocną dłoń i gotów jestem za nie zginąć, z moim kryształowym młotem w ręku, byle by zabrać ze sobą jak najwięcej, tej zatrutej krwią demonów, zielonej hołoty.
Popieram Przymierze gdyż w obronie swej ziemi są oni gotowi robić wszystko, ale jednocześnie dogadać się z tymi którzy ich zaatakowali. Przymierze nie próbuje też wymordować każdej innej żywej istoty lub odebrać jej duszy.
„Those who do not stand with the Forsaken stand against them. And those who stand against the Forsaken will not stand long”
FOR THE HORDE!!! Gdyż rasy składające się na hordę często w lore warcrafta były uznawane za te złe z powodu swoich cech fizycznych i z góry w całości cała rasa była szufladkowana razem jako całość „tych złych” a za tymi poczynaniami często stały manipulacje i podstępy tych prawdziwych złych czego nikt nie chciał potem brać pod uwagę.
Jako nastolatek zagrałem w warcrafta 3 gdzie poznałem zarys historii tego uniwersum. I już wtedy polubiłem krwawe elfy. Gdy zacząłem grać w wowa wybór rasy i frakcji był oczywisty. Horda. Dziś jako dwudziesto paro latek wciąż gram w tej frakcji. I nie tylko z powodu krwawych elfów. Ale także dlatego że gra daje mi możliwość grania trollami, orkami i innymi rasami które w zdecydowanej większości uniwersów są uważane za te złe. To coś nowego. Co prawda po tylu latach gry wrogość do przymierza zmalała. Wzrósł szacunek do nich gdy lepiej poznałem i tą frakcję. I jako hordziak miłuje swego wroga ukochanego. I były momenty gdzie próbowałem grać w przymierzu to zawsze wracałem do hordy do domu. Poznałem tam wielu ludzi którzy stali się przyjaciółmi. Dlatego horda dla mnie to frakcja której wiele zawdzięczam i zawszę będę po tej stronie barykady. Nawet jeśli w oczach wielu jest uważana za tą złą cześć.
WoW towarzyszy mi od dawna, a mianowicie od la 90. Zaczynałem od Warcraft: Orcs & Humans, następnie Warcraft II: Tides of Darkness oraz Warcraft III: Reign of Chaos i dodatek Warcraft III: The Frozen Throne. Później World of Warcraft i gra online. Wspaniały świat Azeroth w którym możemy zagrać i spotkać się z graczami z całego świata. Wracając do pytania konkursowego – Horda czy Przymierze? Od zawsze wspierałem i lepiej grało mi się Przymierzem. Ludzie, Krasnoludy, Nocne Elfy, Gnomy, itd. to moi faworyci w świecie Azeroth i właśnie ich wspieram. Swego czasu zrobiłem nawet stolicę Przymierza – Wichrogródu na RODOS w Chorzowie 😉 Załączam zdjęcie – https://imgur.com/a/NFFwt8v
Wspieram Hordę, bo to Horda, a nie Przymierze, jest jedyną szansą na pokojowe współistnienie i przetrwanie wszystkich ras Azeroth. Wiem, to dziwna teoria, ale spójrzcie.
Azeroth ma kilka ras, które istniały w nim właściwie od tysiącleci:
– Trolle – prawie od samego początku,
– Taureni – wyewoluowali z rasy Yaungol tysiące lat temu,
– Gobliny – też wyewoluowały ze starożytnej rasy.
Elfy pomijam, bo to Trolle, które zostały wypaczone przez Studnię Wieczności.
Ludzie, krasnoludy i gnomy nie są istotami natywnymi dla Azeroth – zostały stworzone przez Tytanów.
Kiedy Horda przybyła do Azeroth, dogadała się ze wszystkimi „starymi” rasami – zawarła sojusz z Trollami (które przez Przymierze były traktowane jak „podludzie” mieszkający w lasach), Goblinami (w których Orkowie spostrzegli zdolnych inżynierów, a nie tylko chciwych kurdupli), a później Taurenami (którzy przez Przymierze byli traktowani jako prymitywy, których można wyrżnąć – patrz masakra w Camp Taurajo). Co więcej, Horda przygarnęła nawet Krwawe Elfy – którym w trakcie zniszczenia Quel’Thalas nie pomógł zupełnie nikt. W przeciwieństwie do Przymierza, które akceptowało tylko rasy podobne sobie, Horda przyjmowała z otwartymi ramionami każdego, kto chciał unieść topór w jej obronie, bez względu na rasę i pochodzenie.
Największym przejawem otwartości Hordy jest jednak sojusz z Porzuconymi. Oto mamy zmarłych mężów, żony, synów, córki, którzy nagle wracają do życia – co więcej, pamiętają kim są i mają wolną wolę. Czy Przymierze zdecydowało się ich przygarnąć? Nie, dla nich to abominacje – nie obchodziło ich, że to czujące, myślące istoty, które również zostały doświadczone przez Plagę i wojnę. Horda nie miała takich obiekcji – Porzuceni potrzebowali pomocy i tę pomoc dostali.
Jeżeli ktokolwiek zapyta was, która frakcja jest najbardziej tolerancyjna, dzięki której frakcji pierwotne rasy Azeroth mają szansę na przetrwanie, która frakcja troszczy się o swoich (bez znaczenia, skąd pochodzą i gdzie zmierzają) – odpowiedź jest jedna: Horda.
My life for the Horde!
Nie znam zbytnio uniwersum Warcrafta. W dawnych czasach popykałem trochę w dwójkę (wersja z CDA), potem kolega pokazywał mi WoW’a.
Natomiast książki uwielbiam czytać i chętnie bym zapoznał się bliżej z uniwersum.
Wybrałbym Horę – dlaczego? Przecież nie znam szczegółów frakcji. No ale Horda brzmi dumnie, tak jakby tylko czekała na odpowiedniego przywódcę , który poprowadzi ich do zwycięstwa. To agresywna frakcja, która nie zna litości i bezwzględnie dąży do założonego celu. W odpowiedzi na pytanie „A co z ocalałymi?” krzyczą zgodnie jednym chórem „NIE MA OCALAŁYCH”
Tak właśnie przedstawiam sobie Hordę, w myślach, a po za tym jeżeli już na poważnie zadajemy sobie pytanie: Horda czy Przymierze… to rzuciłem monetą i tak wyszła Horda..
Na pierwszy rzut oka wspieranie hordy wydaję się szaleństwem ale warto się zapoznać z ich burzliwą historią.
Na początku trzeba odróżnić Stara Hordę od Nowej Hordy.
Stara Horda zwana też Orczą Hordą swoje początki ma jeszcze na Dreanorze gdzie pod wpływem demonicznej krwi Mannorotha musiała szukać nowego domu. Dzięki pomocy ludzkiego maga Mediva przeszła przez Dark Portal i tak znalazła się na ziemiach Azeroth. Rozpętała się Pierwsza Wojna.
Zdecydowane i brutalne zwycięstwo Hordy skutkowało powstaniem Przymierza. Przymierze chcąc się odkuć rozpoczęła Drugą Wojnę.
Ludzie tę wojnę wygrali co skutkowało rozbiciem Hordy. Orkowie zostali zniewoleni i osadzeni w obozach internowania.
I to właśnie w tym momencie powoli można szukać zalążków Nowej Hordy. Jedynym klanem Orków który nie przyjął krwi demona był klan Mroźnych Wilków. Podczas niewoli porzucili oni demonologię na rzecz szamanizmu. Doszło do powstania Orków w obozach. Thrall z Mroźnych Wilków podjął zadania zjednoczenie klanów i wyruszenie na Kalimdor.
I tak o to powstała Nowa Horda. Do Nowej Hordy dołączyły:
– Trolle z Mrocznej Włóczni (warto wspomnieć, że pochodzące od trolli Elfy należące do Przymierza, uważały ich za gorszych bo nie zostały wybrane przez Cenariusa)
– Taureny (Traktowane przez Przymierze jako rasę mało inteligentną)
– Nieumarli (Uznawani przez Przymierze jako nowy rodzaj Plagi)
– Krwawe Elfy (Porzucone przez Przymierze)
I w ten o to sposób można zauważyć największa zaletę Hordy, jaką jest tolerancja. Każda zagrożona lub porzucona rasa znajdzie tutaj swoje miejsce.
Dlatego myślę, że stanąłbym ramię w ramię z orkiem, taurenem czy też innym członkiem tej frakcji i razem z nimi krzyknął: „Lok’tar ogar”, „For the Horde”.
PS: W obliczu zagrożenia zarówno Horda jak i Przymierze potrafiło się razem zjednoczyć i razem walczyć przeciwko wspólnemu wrogowi.
Tylko Horda! Z kilku powodów:
– są honorowi, walczą o swoje,
– różnorodne i unikalne rasy,
– mają ciekawe zwyczaje / tradycje,
– nie wieje od nich nudą.
No i zawsze stanę po stronie wyrzutków, tych mi szczególnie szkoda więc wbijam w ich szeregi 😉
Wpieram Sojusz! Mają lepsze suchary o Hordzie!
„Wchodzi Ork do baru, z papugą na ramieniu. Zdziwiony barman pyta:
-Skąd to wytrzasnąłeś?
Odzywa się papuga:
-Orgrimmar! Mają ich tam pełno!”
…no i nikt tak pięknie nie tańczy, jak Gnomy!
( /dance )
Moja strzała zawsze będzie wspierała braci z Przymierza, a leciała w nieprzyjaciół z Hordy. Walka ramię w ramię u boku ludzi, nocnych elfów i krasnoludów w ciągu dnia. Kielich ciepłego miodu w tawernie w Stormwind z gnomami, braćmi Draenei, a także dzikimi worgenami po zmroku, to jest to czego mi w życiu trzeba. Zgodnie z klasycznym już tekstem: „Masz mój łuk”.
Wspierałem, wspieram i zawsze będę wspierać Przymierze! Nie ważne gdzie i kiedy a nawet gdy zbieramy srogie baty na PVP 😀
Przymierze nie jest idealne, ale to wciąż moja frakcja! To ona mnie wprowadziła do tego uniwersum.
Moją przygodę ze światem warcrafta rozpocząłem wraz z grą Warcraft III, to tam po raz pierwszy spotkałem się z niebieską frakcją, wtedy jeszcze będącą starym przymierzem Lordearon które to jednoczyło ludzkie królestwa, krasnoludzkie klany oraz elfy z Quel’thalas.W fabule dwóch kampanii śledzimy losy Arthasa, chyba najtragiczniejszej postaci której los idealnie wpisuje się w antyczne greckie tragedie. Młody i odważny książe, pełen siły i kochany przez swój lud który to zawsze był gotów walczyć i chronić swojej ojczyzny. Bohater idealny, przecież nic złego nie może mu się przytrafić prawda? Prawda?! Jego historia mocno wpłynęła na moją wówczas 10 letnią wyobraźnię. Tak wiele pytań pozostało po ukończeniu kampanii, co dalej z królestwem ludzi? Co dalej z przymierzem Lordearonu? Przecież historia nie może się zakończyć bez happy endu dla wszystkich dobrych! Cholibka sam czułem się zdradzony po ukończeniu kampanii ludzi! Dodatek The Frozen Throne przyniósł wiele pytań i nieco odpowiedzi, acz mało satysfakcjonujących. Przymierze desperacko walczyło przeciw hordom nieumarłych a przywódca frakcji który miał mi zastąpić Arthasa okazał się durniem oraz rasistą wobec elfów. Dalsze losy kampanii pokazują już tylko zwycięstwo nieumarłych, znowu więcej pytań niż odpowiedzi dla młodego i chłonnego umysłu. Co dalej z ludźmi?
Gdy dotarł do nas World of Warcraft, nie miałem wątpliwości po której stronie rozpocznę swoją przygodę w Azeroth. Grając, oczywiście człowiekiem paladynem, rozpocząłem swoją eksplorację świata i poszukiwania odpowiedzi. Co to za dziwne Stormwind?! Ja przecież chcę do Lordearonu znanego z Warcrafta III! Nie ma rady, trzeba ruszać dalej questować i expić. Szukając jakichkolwiek wzmianek na temat Arthasa czy Lordearonu przebiłem się przez Elwynn Forest, Westfall (tak jak wielu pieszczotliwie nazywam tą mape Westfalią), Redrige Mountains i Duskwood. Zwłaszcza fabuła i zadania w tej ostatniej były dla mnie świetna ze względu na obecność znienawidzonych nieumarłych, to przecież oni odpowiadają za upadek Arthasa i Lordearonu. W trakcie gry coraz bardziej regiony, ich klimat i fabuła stawały się ciekawsze, z olbrzymią satysfakcją levelowałem w Wetlandsach wiedząc ,że zmierzając na północ coraz to bliżej jestem Lordearonu. Arathi Highlands mocno mnie zaintrygowało, kolejne królestwo ludzi które zostało zniszczone? Tylko garstka npctów chowających się w 1 obozie przymierza oraz zrujnowany zamek Stromgarde. Ale jaka była moja radość gdy po raz pierwszy dotarłem do Southshore! Ludzka osada w Lordearonie! NPCty z tabardami Lordearonu, acz tutaj trochę kręciłem nosem że orzełek zamiast ładnej literki L no ale cóż. Niestety nikła ilość expa za questy (miałem znacznie za wysoki poziom na Hillsbrad) zmusił mnie do levelowania gdzie indziej. Po wbiciu 50 poziomu quest odsyłając mnie do Lordearonu! Wyprawa w samo serce plagi do Chillwind campu to było coś! W końcu przyszedł czas aby rozprawić się raz na zawsze z wrogami Przymierza. W mojej głowie pozostawało tylko już jedno duże pytanie, gdzie do cholery jest Arthas?!
Gdy Mroczny Portal otworzył się przed nami i dotarliśmy do Outlandów znaleźlismy resztki Przymierza i to tego mojego przymierza co na sztandarach miało L a nie godło Stormwindu. Walka za Lordearon w kosmosie? Pewnie! Tylko znowu ani widu ni słychu Arthasa. Daruję już wszystkim opisywanie moich odczuć podczas gry w czasach dodatku Wrath of the Lich King. Powiem tyle, było super.
Miałem to szczęście że na początku swojej przygody z WoW’em byłem niewiele starszy od Anduina. Dzięki temu mogłem więc powoli dorastać wraz z jego postacią oraz fabułą uniwersum. Widziałem jasne strony Przymierza jak i te ciemne. Losy niebieskiej frakcji doskonale pokazują że każdy może upaść, popełnić błąd ale zawsze jest najważniejsze to aby wyciągnąć wnioski i powstać. Dotyczy to wielu bohaterów Przymierza: Varian Wrynn który musiał odnaleźć się jako ojciec i okiełznać gniew Lo’Gosha, Genn Greymane który musiał stawić czoła swojej przeszłości (porzucenie Przymierza Lordearonu po II wojnie) i prosić o przebaczenie czy Jaina Proudmoore która dopiero w dodatku Battle for Azeroth pogodziła się a może raczej przebaczyła sama sobie za porzucenie Arthasa w jego najczarniejszej godzinie. Sama frakcja dorosła wraz z rozwojem fabuły, Przymierze już dawno nie jest „tymi dobrymi chłopcami w niebieskim” gdyż wielokrotnie przewijają się wątki winy i prób odpokutowania za błędy. Sam czuję wstyd za to jak moja frakcja potraktowała Krwawe Elfy, w dodatku do Warcrafta 3 czy podczas czystki w Dalaranie (MoP). Przyjęcie wygnańców w postaci Void Elfów tylko troszkę osłodziło ból, jednak to nie zmazało winy do końca. A obecni przywódcy jak Genn czy Turalyon są zdecydowanie bardziej agresywni i żądni krwii niż ich odpowiednicy w Hordzie.
Przymierze to po prostu mój dom, zawsze gdy wkraczam do Stormwindu to wita mnie znajoma muzyka. Ta fantastyczna i epicka ścieżka zawsze podnosi mnie na duchu. Uliczki tego miasta znam na pamięć, a fakt że gram na serwerze EU-RP Argent Dawn sprawia że każda dzielnica czy tawerna jest pełna życia dzięki obecności setek graczy którzy też tam odpoczywają. Do dziś uważam że quest z pre-launch eventu BFA z ratowaniem mieszkańców Darnassusa to chyba najtragiczniejsza rzecz jaką musiałem zrobić w grach z gatunku MMO. Tego cholernego czasu było po prostu za mało! Nie zdążyłem uratować ich wszystkich! Ach ci biedni sprzedawcy którzy kupowali ode mnie tony szarego badziewia w Vanilli…
A cała ta opowieść rozpoczęła się dlatego że lubię kolor niebieski…
Graty i miłej lektury dla wygranych 💪
O cool zwycięstwo.