Redfall: Oceny są mieszane i nie ma szans na wielki hit [RECENZJE]
![Redfall: Oceny są mieszane i nie ma szans na wielki hit [RECENZJE]](https://cdaction.pl/wp-content/uploads/2023/05/02/215a2205-322c-4a03-b477-644146df0862.jpeg)
Jeszcze w marcu 2023 roku mieliśmy okazję zagrać w Redfalla. Teraz nadszedł czas na to, aby rzucić okiem na wrażenia ludzi z całego świata. Moje rozeznanie w temacie ukazało mi bardzo niskie noty na Steamie. W chwili gdy to piszę, gra Arkane Studios zebrała w większości negatywne oceny, bo tylko 28% z 369 recenzji użytkowników jest pozytywnych.
„Dlaczego deweloperzy myślą, że mogą brać 70 dolarów za takie gry?” zapytał niejaki Sean, który stwierdził, że pomijając problemy techniczne, Redfall jest po prostu złą produkcją. Narzeka na AI, które w jego ocenie jest żałosne m.in. na najwyższym poziomie trudności. Nie podoba mu się sterowanie. Grafika jest kiepska, a świat pusty.

Ostre słowa. U innych widziałem powtarzające się narzekania na optymalizację, trudności z zabawą w trybie kooperacji, zbyt wysoką cenę, a także mapę sprawiającą wrażenie pustej. Na ten moment użytkownicy Steama po prostu nie są zadowoleni z Redfalla.
Jeżeli natomiast chodzi o Metacritic, to Redfall na PC ma w tej chwili wynik 62, natomiast wersja Xbox Series X jest na poziomie 64. Oczywiście wśród krytycznych opinii można znaleźć również bardzo pozytywne.
Przykładowo serwis DualShockers napisał, że Redfall to gra osadzona w otwartym świecie, która jest dziwna, ale to ten dobry rodzaj dziwności. Podobno każdy znajdzie tu coś dla siebie, a zabawa ze znajomymi jest świetna. Recenzent wystawił notę 8,5/10.
Na VGC również da się znaleźć bardzo pozytywną opinię na temat Redfalla. Już we wstępie mamy informację o wciągającej walce oraz udanej atmosferze, a całość podobno przekłada się na produkcję, w której z łatwością można zatracić się na cały weekend. Recenzent wystawił ocenę 4/5.
Ciekawa opinia pojawiła się w recenzji z serwisu Windows Central. Jej autor stwierdził, że po dłuższym czasie spędzonym z Redfallem, największym komplementem z jego strony może być stwierdzenie, że nie było to aż tak przykrym obowiązkiem.
Osobiście widzę w tym brak wyraźnego entuzjazmu, ale również unikanie ostrej krytyki. Tak jakby na rynek trafiła kolejna nijaka gra, co widać po wystawionej ocenie 3/5 na Windows Central. Autor dodał, że Arkane stać na znacznie więcej.
Czytaj dalej
-
Twórcy Elden Ring Nightreign wkrótce naprawią irytujący błąd. FromSoftware zapowiedziało...
-
Gracze pecetowi nie są zadowoleni z działania EA Sports FC 26. EA...
-
Borderlands 4 ostro krytykowane przez Digital Foundry. „To był moment,...
-
Ghost of Yotei króluje w PlayStation Store. Gracze tłumnie rzucili...
32 odpowiedzi do “Redfall: Oceny są mieszane i nie ma szans na wielki hit [RECENZJE]”
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Ten gość na Steamie spędził 0,7h w grze…
Ja w ogóle nie rozumiem, dlaczego opinia tego randomowego gościa została tu przytoczona. Ma jakieś wtyki w CDA czy jak? 😀
Przytoczyli opinię gościa, który dostał 1000 łapek w górę i jakieś inne „nagrody” od czytających. Może po prostu był jednym z pierwszych i ludzie plusowali.
od kiedy recenzje na steamie są wyznacznikiem jakiejkolwiek jakości? Litości, jeżeli już robicie podsumowanie ocen to skupcie sie na normalnych stronach z recenzentami i recenzjami.
Na pewno z reguły wskazują, że może być jakiś problem z produktem, nawet jeśli przeciętny użytkownik Steama, który udziela się werbalnie na społeczności, czy to przez recenzję czy posty na forum, to z reguły człowiek od którego najlepiej trzymać się z daleka.
Niezbyt ostra krytyka może być związana z szacunkiem do Arkane, któremu po prostu powinęła się noga. Dotychczas studio 9-10/10 tworzy takiego redfalla, który to na metacritic zdobywa 6/10 co jest na swój sposób rozczarowujące, ale bez jakiejś szczególnej irytacji. To tylko udowadnia, że nie ma studia na świecie, które wydawałoby tylko i wyłącznie dobre gry. Jest to również kolejny argument żeby nie robić pre order’ów gier.
któremu po prostu powinęła się noga?
Proszę mi przypomnieć, kto jest odpowiedzialny za takie gry jak Dishonored 2 i Wolfenstein Youngblood. I jaki miały odbiór na premierę? Na PC.
Możemy tylko się domyślać, jak bardzo zła musi być to gra, jeśli recenzenci zdecydowali się na zbicie ochronnej szybki i sięgnięcie po skalę ocen opisaną jako „używać TYLKO w ostateczności”.
Korzystając z okazji zapytam jeszcze raz: czy aby NA PEWNO chcemy, żeby Activision-Blizzard trafiło w ręce Microsoftu? 18 miesięcy od ostatniej dużej premiery „Zielonych” otrzymaliśmy substytut gry komputerowej firmowanej przez powszechnie szanowane studio. Przecież to jest żałosne.
„Korzystając z okazji zapytam jeszcze raz: czy aby NA PEWNO chcemy, żeby Activision-Blizzard trafiło w ręce Microsoftu? 18 miesięcy od ostatniej dużej premiery „Zielonych” otrzymaliśmy substytut gry komputerowej firmowanej przez powszechnie szanowane studio. Przecież to jest żałosne.” W sumie to często krytykuję Sony za ich działania na rynku oraz za to, że wydali może kilka gier od czasu premiery PS5, ale żadnego system seller’u. Gdy tak przedstawiasz sprawę to wygląda na to, że Microsoft jest jeszcze gorszy.
W sumie nawet zabawnie czytać te fikołki spiskowe z przekupionymi recenzentami, kiedy trzeba jakoś je pogodzić z nieco bardziej materialną rzeczywistością – keep at it, Gamerz xD.
Zależy co rozumiesz przez przekupywanie. Opowieści o tym jak to przedstawiciel wydawcy wręczał recenzentom kluczyki do Porsche ze słowami „Będziemy wdzięczni za odpowiednie docenienie naszych nadchodzących gier” można między bajki włożyć.
Z kolei faktem jest, że recenzenci,siadając do oceny gry,mają gdzieś z tyłu głowy, że trzeba z wydawcą pozostawać w dobrych stosunkach, bo kody recenzenckie przed premierą, bo zaproszenia na prezentacje, dojścia do materiałów i ciekawostek, zanim opublikuje je ktoś inny… i później sami się cenzurują, i w najgorszym razie dają „bezpieczną” siódemkę.
Ogólnie zgoda, relacja wydawca gry – publikacja zajmująca się recenzjami jest narażona na takie napięcia i niejednokrotnie miały one spektakularnie złe skutki (przypadek Jeffa Gerstmanna i Gamespotu pozostaje dla mnie najlepszym punktem odniesienia), dlatego ważne jest właśnie jawne pisanie o tych czynnikach, co zdaje się jest teraz standardem w branży. Wydaje mi się, że dużo większe pole do manewru PR-owcy mają raczej z YouTuberami, którzy nie są kontrolowani przez żadne gremia etyczne. Ale widzę też, że ci poważniejsi (ACG, Skillup etc.) również otwarcie mówią o tym, że byli gdzieś zaproszeni, dostali build przedpremierowy, a jednak ich nie spotyka tak duża krytyka ze strony odbiorców – moim zdaniem to dość ciekawy podwójny standard.
Trudno mi się wypowiadać na temat youtuberów, bo w zasadzie żadnego z nich nie śledzę na tyle uważnie, żeby móc wyciągać jakieś zdecydowane wnioski. Akurat kojarzę tylko jedną taką recenzję, gdzie facet zaznaczył, że otrzymał klucz recenzencki od wydawcy i muszę mu przyznać, że jednak ostro grę ocenił, na pewno ostrzej, niż by ja potraktowali zawodowi recenzenci. Z drugiej strony mogło to być też wykalkulowane działanie, bo on ogólnie nie miał litości dla gier AAA, więc równie dobrze mógł działać na zasadzie, że nie obchodzi go dostęp do przyszłych kopii recenzenckich,bo ze swoich widzów ma wystarczający zarobek, żeby kolejne tytuły do sprawdzenia móc sobie kupić i jeszcze mu zostało, więc bardziej mu się opłacało narazić wydawcy, niż widzom.
W ogóle te recenzje, które zdarzało mi się oglądać, były mniej pobłażliwe dla gier, które ugrowych dziennikarzy dostałyby wyższą ocenę, a błędy zostałyby zbyte, jako mało istotne. Ale jak mówię, nie jestem na tyle obeznany z tematem, żeby wysnuwać jakieś definitywne wnioski.
Wiesz co, akurat się tak szczęśliwie złożyło, że wczorajsze Jimquisition było dokładnie na ten temat, tylko od kompletnie drugiej strony (polecam!) – zarzucano Jimowi Stephanie Sterling, że nienawidzą gier komputerowych, bo dają ZA NISKIE oceny blockbusterom (ich słynne 7/10 dla ostatniej Zeldy pozostaje do dziś cierniem w dupsku wielu „fanów”). Myślę zatem, że mamy raczej do czynienia z innym zjawiskiem – różnymi grupami odbiorców. I tak, np. IGN, Kotaku, PCGamer mają swoich odbiorców i autorów, którzy szukają może bardziej mainstreamowej rozrywki i nie interesują ich tak mocno problemy techniczne (dla przykładu), podczas gdy są takie miejsca, gdzie te rzeczy wychodzą na front. Kwestia znalezienia takiego recenzenta, którego gust jest zbliżony do naszego i wiemy, że ich recenzja będzie dla nas najbardziej informatywna.
„Kwestia znalezienia takiego recenzenta, którego gust jest zbliżony do naszego i wiemy, że ich recenzja będzie dla nas najbardziej informatywna.” Osobiście polecam Quaza oraz Arhn.eu. NR Geeka również, choć należy patrzeć z dystansem przez wzgląd na ilość słabych tytułów, które ogrywa (jak zacznie się ogrywać wiele totalnych crapów to zaczynasz doceniać tytuły średnie). Arkadikuss też jest niezły, choć znacznie mniejszy. Z angielskich kanałów to klasyka czyli AngryJoeShow.
@QUETZ
Nikt poważny nie będzie oskarżać recenzentów o branie łapówek, natomiast faktem jest, że wydawcy mają swoje sposoby żeby zyskać przychylność mediów bez uciekania się do takich zagrywek. Prawdziwym problemem jest jednak kompletnie wypaczona skala ocen, bo jeśli taki Jedi: Survivor cieszy się średnią powyżej 8/10, to aż trudno sobie wyobrazić jak bardzo zepsuty musi być Redfall, żeby skłonić recenzentów do sięgnięcia po szóstki, piątki, a nawet czwórki.
Uważam, że w obecnej sytuacji najwięcej sensu ma system ocen zaproponowany przez Jeremy’ego Pentera. „Kup/poczekaj na wyprzedaż/poczekaj na głęboką wyprzedaż/nie dotykaj” mówi znacznie więcej niż ocena numeryczna, choć w materiałach promocyjnych nie będzie wyglądać równie dobrze co „10/10 – IGN”.
@CMK100
Jeśli o mnie chodzi to AngryJoe kiedyś oglądałem, ale mam wrażenie, że mentalnie pozostał w 2011 roku i jego argumentacja nie jest już dla mnie przekonująca. Polskich recenzentów nie oglądam, chyba tylko Zagrajnik ma u mnie plusa z powodów sentymentalnych, niemniej Quaza kojarzę z dawnych lat i miał moim zdaniem ogólnie dobre materiały.
@Shaddon
No i tu możemy się zgodzić – też uważam system ocen za kompletny przeżytek, bo zwalnia czytelnika z obowiązku zapoznania się z argumentacją, a pozwala toczyć dość jałowe spory o słuszność takiego czy innego numerka.
Teraz czekamy na katastrofalne wyniki sprzedaży i pospieszne wycofanie z rynku.
Potem pojawią się memy, które zachęcą wydawcę do przywrócenia gry na rynek, by znowu źle się sprzedała 😉
I see what you did there
Dziwnie się czyta te informacje o pustce, nudzie i słabej grafice. Rajmund w marcu pisał, że Unreal 4, więc grafika ładna, a miasto gęsto zabudowane. No więc brzydka i pusta czy ładna i zapełniona? Kto ma rację?
A te przytoczone opinie są Rajmunda, czy innych ludzi?
Rajmunda:
„Gra działa na Unreal Enginie 4, więc o odpowiednie doznania estetyczne powinniśmy być spokojni (…) Sama wyspa jest dość gęsto zabudowana, więc daje sporo okazji do skrycia się przed przeciwnikami, jeśli zachodzi taka potrzeba. Eksploracja sprzyja też znajdowaniu nowych zadań, kryjówek i różnych tajemnic”.
Pięknie, ale skup się proszę – pytałem, czy opinie w artykule powyżej są Rajmunda, czy kogoś innego?
Sam się skup. Napisałem, że Rajmund pisze jedno, a ktoś inny pisze na odwrót – więc kto ma rację.
Przecież już z samego zdania: „Gra działa na Unreal Enginie 4, więc o odpowiednie doznania estetyczne powinniśmy być spokojni (…)” wynika, że to są jedynie czyjeś przewidywania, a nie stan faktyczny.
Tak samo zdanie: „Eksploracja sprzyja też znajdowaniu nowych zadań, kryjówek i różnych tajemnic” – przewidywanie na podstawie tego że wsypa jest gęsto zabudowana.
Jeżeli w grze mimo gęstej zabudowy nie ma zbyt dużo zadań, czy tajemnic, tzn. nie ma celu do eksplorowania tej „gęstej zabudowy” to można powiedzieć, że świat gry jest pusty (i wg mnie właśnie o to chodzi tym artykule, a nie o fakt czy mapa jest wypełniona nieożywionymi obiektami).
No i dodatkowa rzecz: ja lubię sernik, ty lubisz makowiec – kto ma rację?
Oho, argumentum ad de gustibusum – jeden z moich ulubionych.
W tym momencie już naprawdę się zastanawiam, czy nie rozumiesz, czy trollujesz, ale w przypadku każdej opcji trochę ręce opadają.
Gra usługa zrobiona na od…dol aby zarobić na DLC, skórkach boostach. Co może pójść nie tak.
Teraz możemy sobie pogdybać, czy gra byłaby lepsza, gdyby nie trafiła do GamePassa? Czy jest ofiarą cięć budżetowych dopasowanych do tego ile z GamePassa może Microsoft wyciągnąć?
Wraz z Jedi tworzą teraz trend dużych gier, które padają technicznie na premierę. Może faktycznie rynek gier AAA, które puchną w treść i szczegół, uderzy zaraz o ścianę.
Okej, dzisiaj sam spróbowałem tego Redfalla i mogę się podzielić wrażeniami. Gra zajmuje blisko 80 GB na dysku, co jest zaskakujące, kiedy patrzy się na ogólną biedę, jaką prezentuje. Grafikę można nazwać stylizowaną, albo można powiedzieć, że wygląda jak z początku poprzedniej generacji. 🙂 Unreal Engine właściwie niczego nie gwarantuje, bo Redfall udowadnia, że można wyglądać słabo i na dodatek nie osiągać 60 fps na XSX. Już samo intro pokazuje, że koszty cięto wszędzie, gdzie się dało – to sklecony na kolanie filmik ze statycznych obrazków, którego wstydziłby się student 3 roku animacji. Ostatni i największy zarzut leci pod adresem AI wrogów, a właściwie jej braku – tu wystarczy zerknąć na kompilacje wrzucane do sieci.
Wygląda na to, że przyszedł Microsoft i powiedział do Arkane: zróbcie nam z tego Redfalla grę usługę, looter shootera i oby jak najtaniej. Przypomina to casus Bleeding Edge (zlecono Ninja Theory zrobienie klonu Overwatcha) albo Grounded (zlecono Obsidian wykonanie co-opa z craftingiem i survivalem). Microsoft kupuje studia i każe im zarabiać pieniądze poprzez kopiowanie trendujących gier. Coś jak EA, Bioware i Anthem. Nigdy się nie nauczą.