Kosmiczne śmieci – USA posprzątają, podatnicy zapłacą

To już kolejne podejście do tego tematu. Poprzednia wersja ustawy została w zeszłym roku zatwierdzona przez Senat, ostatecznie jednak odrzuciła ją Izba Reprezentantów. Tym razem ma być inaczej.
Kosmiczna śmieciarka
Wedle założeń nowe prawo przyzna NASA środki na działania badawczo-rozwojowe i późniejsze misje polegające na „wyłapywaniu” orbitalnych śmieci. Amerykańska agencja kosmiczna miałaby zatem przygotować technologię, zademonstrować jej działanie, a następnie aktywnie korzystać z nowych możliwości, docelowo również sprzedając tego typu usługi innym agencjom kosmicznym.
Ustawa ORBITS upoważni NASA do badań, rozwoju i zastosowania kluczowych technologii usuwania kosmicznych śmieci. Ta ponadpartyjna ustawa gwarantuje, że Stany Zjednoczone pozostaną liderem w odpowiedzialnym i zrównoważonym wykorzystaniu przestrzeni kosmicznej.
Co interesujące, „śmieciowa ustawa” jest również zwiastunem zmian w zarządzaniu orbitą. Do tej pory nadzór nad kosmicznymi odpadkami miał Departament Obrony – wygląda jednak na to, że teraz kompetencje te przejmie Departament Handlu, który według nowego prawa będzie odpowiedzialny za utworzenie listy priorytetowych obiektów do usunięcia z orbity. Ponadto, za pośrednictwem Biura Handlu Kosmicznego, ma opracować system koordynacji ruchu kosmicznego TraCSS, który przejmie od Departamentu Obrony cywilne funkcje zarządzania i nadzorowania ruchu na orbicie. W ten sposób stanie się odpowiedzialny m.in. za ostrzeganie operatorów satelitów o potencjalnych zagrożeniach związanych z kolizjami w przestrzeni kosmicznej.
Śmieci na orbicie
Dlaczego kosmiczne odpadki są problemem? Cóż, przede wszystkim – jest ich już bardzo dużo. Według US Space Surveillance Network w listopadzie 2022 roku na orbicie Ziemi znajdowało się 25 857 obiektów, z czego tylko 5465 stanowiły działające satelity. Dane te obejmują jednak tylko to, co da się śledzić – siłą rzeczy więc zestawienie nie obejmuje „drobnicy”, która śmiga nad naszymi głowami bez jakiegokolwiek nadzoru.

Europejska Agencja Kosmiczna z kolei szacuje, że obecnie mamy w kosmosie 10 550 satelitów, z czego ciągle działa około 8300. Do tej pory miało też miejsce 640 zdarzeń (kolizje, eksplozje, awarie mechaniczne i inne tego typu anomalie), które skutkowały fragmentacją wysłanych przez człowieka w kosmos urządzeń. Ich skutkiem jest zaś to, że na orbicie Ziemi mamy według modeli statystycznych aż 36 500 obiektów, których średnica przekracza 10 cm, około miliona o wielkości 1-10 cm i aż 130 milionów drobnicy o wymiarach od 1 mm do 1 cm.
Najgorsze jest jednak to, że olbrzymiej większości z nich nie usuniemy z orbity zapewne nigdy i tym samym jesteśmy zmuszeni czekać, aż same spłoną w atmosferze, co w zależności od ich pozycji może potrwać nawet tysiące lat, a każdy z tych odpadków jest potencjalnym zagrożeniem. Rozpędzone do niezwykłych prędkości, nie napotykając żadnego oporu, mogą niszczyć delikatne urządzenia „zawieszone” w próżni i tym samym oczywiście w dalszym ciągu zwiększać pulę kosmicznych odpadków.
Fot. otwierająca: NASA. Po prawej stronie widoczny panel słoneczny uszkodzony wskutek zderzenia z kosmicznymi odpadkami.