rek

Kosmiczne śmieci – USA posprzątają, podatnicy zapłacą

Kosmiczne śmieci – USA posprzątają, podatnicy zapłacą
Grzegorz "Krigor" Karaś
NASA posprząta kosmos. No, nie cały – chodzi o śmieci, które znajdują się na orbicie Ziemi i stanowią coraz większy problem. Sprawa najwyraźniej stała się na tyle paląca, że ponownie zajął się nią amerykański Senat, który przygotowuje projekt odpowiedniej ustawy.

To już kolejne podejście do tego tematu. Poprzednia wersja ustawy została w zeszłym roku zatwierdzona przez Senat, ostatecznie jednak odrzuciła ją Izba Reprezentantów. Tym razem ma być inaczej.

Kosmiczna śmieciarka

Wedle założeń nowe prawo przyzna NASA środki na działania badawczo-rozwojowe i późniejsze misje polegające na „wyłapywaniu” orbitalnych śmieci. Amerykańska agencja kosmiczna miałaby zatem przygotować technologię, zademonstrować jej działanie, a następnie aktywnie korzystać z nowych możliwości, docelowo również sprzedając tego typu usługi innym agencjom kosmicznym.

Ustawa ORBITS upoważni NASA do badań, rozwoju i zastosowania kluczowych technologii usuwania kosmicznych śmieci. Ta ponadpartyjna ustawa gwarantuje, że Stany Zjednoczone pozostaną liderem w odpowiedzialnym i zrównoważonym wykorzystaniu przestrzeni kosmicznej.

Co interesujące, „śmieciowa ustawa” jest również zwiastunem zmian w zarządzaniu orbitą. Do tej pory nadzór nad kosmicznymi odpadkami miał Departament Obrony – wygląda jednak na to, że teraz kompetencje te przejmie Departament Handlu, który według nowego prawa będzie odpowiedzialny za utworzenie listy priorytetowych obiektów do usunięcia z orbity. Ponadto, za pośrednictwem Biura Handlu Kosmicznego, ma opracować system koordynacji ruchu kosmicznego TraCSS, który przejmie od Departamentu Obrony cywilne funkcje zarządzania i nadzorowania ruchu na orbicie. W ten sposób stanie się odpowiedzialny m.in. za ostrzeganie operatorów satelitów o potencjalnych zagrożeniach związanych z kolizjami w przestrzeni kosmicznej.

Śmieci na orbicie

Dlaczego kosmiczne odpadki są problemem? Cóż, przede wszystkim – jest ich już bardzo dużo. Według US Space Surveillance Network w listopadzie 2022 roku na orbicie Ziemi znajdowało się 25 857 obiektów, z czego tylko 5465 stanowiły działające satelity. Dane te obejmują jednak tylko to, co da się śledzić – siłą rzeczy więc zestawienie nie obejmuje „drobnicy”, która śmiga nad naszymi głowami bez jakiegokolwiek nadzoru.

Prom kosmiczny Endeavour uderzony przez nieznany obiekt na orbicie. Dziura miała 5,5 mm wielkości przy wejściu, zaś przy wyjściu miała już dwukrotnie większe rozmiary. Fot. NASA.

Europejska Agencja Kosmiczna z kolei szacuje, że obecnie mamy w kosmosie 10 550 satelitów, z czego ciągle działa około 8300. Do tej pory miało też miejsce 640 zdarzeń (kolizje, eksplozje, awarie mechaniczne i inne tego typu anomalie), które skutkowały fragmentacją wysłanych przez człowieka w kosmos urządzeń. Ich skutkiem jest zaś to, że na orbicie Ziemi mamy według modeli statystycznych aż 36 500 obiektów, których średnica przekracza 10 cm, około miliona o wielkości 1-10 cm i aż 130 milionów drobnicy o wymiarach od 1 mm do 1 cm.

Najgorsze jest jednak to, że olbrzymiej większości z nich nie usuniemy z orbity zapewne nigdy i tym samym jesteśmy zmuszeni czekać, aż same spłoną w atmosferze, co w zależności od ich pozycji może potrwać nawet tysiące lat, a każdy z tych odpadków jest potencjalnym zagrożeniem. Rozpędzone do niezwykłych prędkości, nie napotykając żadnego oporu, mogą niszczyć delikatne urządzenia „zawieszone” w próżni i tym samym oczywiście w dalszym ciągu zwiększać pulę kosmicznych odpadków.

Fot. otwierająca: NASA. Po prawej stronie widoczny panel słoneczny uszkodzony wskutek zderzenia z kosmicznymi odpadkami.

Dodaj komentarz