[Sprawdzam] Wyżej, wyżej, coraz wyżej
![[Sprawdzam] Wyżej, wyżej, coraz wyżej](https://cdaction.pl/wp-content/uploads/2023/11/27/bcdc66af-8d47-4010-be6d-2360489c7546.png)
Jusant
Don’t Nod | PC, PS5, XSX | platformowa • wspinaczka



Jakoś mi nie po drodze z grami Don’t Nod – Life Is Strange zaczynałam chyba ze 2-3 razy i zawsze odpuszczałam po pierwszym bądź drugim odcinku, Tell Me Why także odłożyłam w pierwszej połowie, by nigdy do niego nie wrócić. Jusant jest pierwszą produkcją studia, w której dotarłam do napisów końcowych. Tę wspinaczkową grę logiczną rozbiłam sobie na dwie sesje – trzy rozdziały dziennie. Bohater próbuje dostać się w niej na szczyt gigantycznej wieży, śledząc pozostałości po jej niegdysiejszych mieszkańcach. To zdecydowanie bardziej to, co znamy z Uncharted, niż symulator wspinaczki (zwłaszcza że gra nie pozwala spaść z krawędzi niepodpiętej liną postaci), ale jest trochę zabawy ze sterowaniem każdą ręką osobno, wybijaniem się, bujaniem i podwójnymi skokami, a także specjalnymi mocami zwierzęcego kompana. Podobało mi się to, że większość zabawy, poza miejscami pozwalającymi na eksplorację, polega po prostu na wdrapywaniu się coraz wyżej i wyżej – w zróżnicowanych warunkach. Żadnych dialogów (tylko te w listach), zaledwie kilka cutscenek na krzyż, za to sporo znajdziek (parę ominęłam, choć zaglądałam, wydawało mi się, w każdy kąt). Widoczki są ładne, animacje bohatera już mniej – dziwnie chodzi (jak stereotypowy asasyn w anime!) i nieraz nadal trzyma się ściany, mimo że oderwał od niej wszystkie kończyny i powinien już dawno spaść. Poza tym Jusant podobało mi się, zwłaszcza ze względu na uniwersum oraz te rzadkie momenty, w których wiedziałam, dokąd iść, i próbowałam wykombinować, w jaki sposób to zrobić. Sama prędzej bym umarła, niż zdecydowała się na taką wyprawę, choćby zależało od tego przetrwanie ludzkości…
The Medium
Bloober Team | PC, PS5, XSX, NS | horror • przygodowa


Jeżeli chodzi o nowsze produkcje Bloobera, ograłam chyba wszystko, co się dało – całą serię Layers of Fear, i to dwukrotnie, Blair Witch, Observer i Brawl. Choć nie jestem fanką horrorów studia, ukończyłam wszystkie wydane w ciągu ostatnich siedmiu lat i… wygląda na to, że The Medium będzie pierwszym, w którym napisów końcowych nie zobaczę. Co jest dziwne, biorąc pod uwagę, że najbardziej wpisuje się w mój gust. Jako fanka bardziej przygodowo-eksploracyjnych horrorów powinnam skakać z radości z powodu ograniczonych do minimum sekwencji pościgowych i skradankowych, a jednak trudno mi znaleźć przyjemność w grze, w której tak mało się dzieje. Co z tego, że występują w niej jednocześnie dwa światy (materialny i duchowy) oraz PRL-owskie smaczki, skoro nudzę się i co chwilę patrzę na zegarek? Do tego drażni mnie sterowanie postacią i myślę, że bardziej pasowałaby tu pierwszoosobowa perspektywa. Dla porównania przy Song of Horror – grze, w której oglądanie przedmiotów w każdym momencie mogło zostać przerwane przez paranormalne wydarzenie oraz w której postać mogła umrzeć na zawsze – siedziałam jak na szpilkach, więc nie powolność czy kamera są tu problemem, lecz to, że w tle nie ma żadnego napięcia. Jestem mniej więcej w połowie The Medium i do tej pory najbardziej podobała mi się jedna z pierwszych scen – klimatyczny, wzruszający fragment w domu pogrzebowym. Nie sądziłam, że akurat ta konkretna produkcja z portfolio studia – typowy średniak, do którego tytuł pasuje zresztą idealnie – okaże się tą, której nie zdołam ukończyć.
Bem Feito
OiCabie | PC | przygodowa • life sim • horror


Przyznaję, że – niezaznajomiona z handheldami, a już zwłaszcza niszowymi – początkowo dałam się nabrać na marketing Bem Feito, który przedstawiał grę jako klasyka wydanego w 1999 roku na konsolce Jogaroto. Dopiero w trakcie zabawy uświadomiłam sobie, że to sprzęt fikcyjny, a produkcja OiCabie to świeżynka, nie remake. Przygoda z Bem Feito rozpoczyna się na Pulpicie urządzenia, a na doświadczenie składa się zarówno wskakiwanie do znajdującej się tam gry, jak i przeglądanie zabezpieczonych hasłami dokumentów. Wszystko to buduje historię niepokojącego handhelda i zapisanego na niej softu, ale nic więcej już na ten temat nie mówię, bo już i tak zdradziłam sporo. W samej grze jako Reginaldo zamieszkujący malutką planetę B-613 zajmujesz się codziennymi obowiązkami, takimi jak podlewanie warzyw, zbieranie jabłek, łowienie ryb czy wynoszenie śmieci. W międzyczasie poznajesz też garść dziwacznych bohaterów, z którymi możesz się zakumplować (lub nie). Krótka, raczej przewidywalna fabuła prowadzi do różnych zakończeń – widziałam dwa, z których niestety żadne mnie nie usatysfakcjonowało, a jedno wręcz rozczarowało. Było jednak interesująco i nie żałuję czasu spędzonego z tą stylizowaną produkcją.
„Sprawdzam” to cykliczny segment, w którym co poniedziałek przyglądam się trzem ogrywanym akurat produkcjom – głównie niezależnym, ale nie tylko. Jeżeli ci się podoba, zachęcam do rzucenia okiem na POPRZEDNIE ODCINKI.
Jeśli masz ochotę razem ze mną poznawać nowe tytuły, zapraszam na MÓJ KANAŁ NA TWITCHU (od wtorku do soboty po 12). Do zobaczenia!
Czytaj dalej
15 odpowiedzi do “[Sprawdzam] Wyżej, wyżej, coraz wyżej”
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Zainteresowanym faktycznym symulatorem wspinaczki czy boulderingu rzucam tytuł New Heights. Od lipca we wczesnym dostępie na Steamie i dosyć spartański jeszcze, ale przetłumaczył wysiłki wspinaczy na język gry całkiem udanie.
Nawet rozważałam podrzucenie tytułu w tekście w kontekście symulacji, ale stwierdziłam, że nie zrobię tego jednak, bo przecież nie grałam.
Jusant raczej ogarnę czekając na dalsze losy New Heights <3
Daj potem znać, jak Ci siadło.
Jusanta bardzo przyjemnie się oglądało, ale zdecydowanie żadna z gier nie dla mnie 😀
Dat okej! Może za tydzień coś się trafi. 😎
The Medium mozna sobie spokojnie odpuscic, mimo fajnej oprawy wizualnej obnaża wszystkie mankamenty Bloobera – nieumiejetnie i plytko napisane historie oraz co najwyzej poprawny gameplay. Watki w The Medium sa chwilami skandalicznie stereotypowe, a koncowka gry to raczej parodia w stylu „Strasznego Filmu”… no nie kupili mnie tym tytulem, na pewno z daleka bede omijal ich wersje Silent Hill 2.
Ja pewnie przetestuję, zwłaszcza że nie grałam w oryginał, ale bez większych oczekiwań. Dlaczego ludzie tak się zachwycają horrorami Bloobera, nie rozumiem.
„Jakoś mi nie po drodze z grami Don’t Nod – Life Is Strange zaczynałam chyba ze 2-3 razy i zawsze odpuszczałam po pierwszym bądź drugim odcinku”
Może kiedyś się zaprzesz i przejdziesz, bo to jednak fantastyczny tytuł – jestem wymagający, ale zapisał się w moje top 20 gier wszechczasów.
Wiadomo nie wszystko jest dla wszystkich – kwestia gustu, ale czasem należy dać kilka szans danej grze. Mnie np. Bioshock dopiero za n-tym razem 'zauroczył”.
Mialem (nie)przyjemnosc przejsc Remember Me i od tamtej pory mam jakis uraz do DontNod, nawet mimo ze wiele ich gier wydaje sie super i chce je przejsc.
Może kiedyś się skuszę na powrót do LiS, zwłaszcza że to jedna z ulubionych serii enkiego, ale na razie ani się nie zapowiada, ani mnie nie ciągnie.
Jednak z tym, że 'należy’ dawać kilka szans, się nie zgadzam. Życie jest za krótkie, żeby się zmuszać do grania w gry, na które się nie ma ochoty.
Ja podszedłem do LiS raz i grę w końcu przeszedłem ale zajęło mi to tak gdzieś z rok. Niby gdy grałem to było ciekawie ale nie ciągnęło mnie by wznawiać rozgrywkę bo gra mnie nie porwała na tyle bym chciał wiedzieć co stanie się dalej. Po miesiącu, czy tam trzech wracałem do gry i znowu było fajnie. I tak w kółko aż w końcu dotarłem do końca.
„Jakoś mi nie po drodze z grami Don’t Nod – Life Is Strange zaczynałam chyba ze 2-3 razy i zawsze odpuszczałam po pierwszym bądź drugim odcinku” –
Nic straconego, jeżeli ktoś jest aż tak bardzo ciekawy historii to może sobie ją śmiało obejrzeć na youtube, zaangażowanie w produkcję pod względem rozgrywki i ważności podejmowanych decyzji będzie na podobnym poziomie jak przy graniu. No i zawsze możne tragiczne dialogi i słabą fabułę po prostu przewinąć, coś na co w samej grze uiejętności głównej bohaterki nie pozwalają 😉
Uuuu, niepopularna opinia. Jeśli już, wolałabym raczej sama zagrać, ale mi się nie spieszy.
Bem Feito straszniejszy niż Bluber XD