rek

Nvidia „pożyczyła” sobie filmy z Netfliksa i YouTube’a na rzecz szkolenia AI

Nvidia „pożyczyła” sobie filmy z Netfliksa i YouTube’a na rzecz szkolenia AI
Jakub "Jaqp" Dmuchowski
Big Tech zbiera każdy skrawek danych, aby wykorzystać go do trenowania swoich modeli AI i raczej nie przejmuje się tym, czy łamie przy tym przepisy.

Wedle doniesień, wysoko postawieni pracownicy Nvidii polecili swoim podwładnym pobierać materiały wideo z Netfliksa i YouTube’a celem wykorzystania ich w szkoleniu autorskich modeli sztucznej inteligencji. Dane pozyskane z filmów mają posłużyć do rozwoju projektów pokroju systemu napędzającego autonomiczne samochody, narzędzia do tworzenia treści 3D Omniverse, a nawet enigmatycznego „cyfrowego człowieka”.

Lepkie rączki

Oczywiście proceder ten spotkał się z licznymi wątpliwościami ze strony pracowników oddelegowanych do ściągania materiałów. Zostali oni zapewnieni, że rozkaz pochodzi z samej góry, a wszelkie niedogodności napotkane w ramach wątpliwych moralnie (i prawnie) działań zostaną rozwiązane w przyszłości.

YouTube już w przeszłości wyrażał się dość jasno, że nie będzie tolerował masowego pozyskiwania treści ze swoich łamów na rzecz trenowania AI. Przedstawiciel serwisu nawet nie silił się na wydanie osobnego komentarza w opisywanej sprawie, a jedynie przekazał, że poprzednie oświadczenie wciąż jest aktualne, co oznacza, że działania Nvidii stanowią naruszenie zasad korzystania z platformy.

A jak „zielonym” udało się uniknąć wykrycia i wyłapania bana? Ano w ten sposób, że do pobierania wykorzystywano wirtualne maszyny z rotacyjnymi adresami IP funkcjonujące na platformie chmurowej Amazonu. Jak napisał jeden z menedżerów korporacji w wiadomości wysłanej do pracowników:

Jesteśmy na Amazon Web Services i ponowne uruchomienie instancji maszyny wirtualnej daje nowe publiczne IP. Więc na ten moment nie jest to żadnym problemem.

Co więcej, Nvidia nie ma zamiaru się zapierać, że proceder opisany po raz pierwszy przez serwis 404 Media nie miał miejsca. W wiadomości przesłanej redakcji Engadget korporacja zapewniła, że jej działania są „w pełnej zgodności z literą i duchem prawa autorskiego”, argumentując to tym, że rzeczone prawa chronią określone wyrażenia, ale już nie „fakty, pomysły, dane lub informacje”. Ba, gigant z Santa Clara posunął się nawet do porównania szkolenia sztucznej inteligencji do uczenia się przez człowieka. 

Dodaj komentarz