Zaległych wypłat nie przelewa od niemal roku, dziś działa w Kanale Zero. Tak o prezesie Intermarum mówią jego byli pracownicy

Intermarum to studio założone w 2011 roku przez Szymona Janusa, który zajmuje w nim stanowisko CEO (jako wiceprezes partneruje mu Michał Szymerski). Dziś to także funkcjonująca na giełdzie spółka akcyjna, mimo że na początku czerwca ogłoszono zawieszenie obrotu jej akcjami. Zajmuje się produkcją gier, a wcześniej również pomocą zewnętrzną przy ich tworzeniu i programowaniu. Do jej katalogu można zaliczyć choćby Space Company Simulatora, Workshop Simulatora czy całą listę gier erotycznych.
29 września 2023 roku jedna trzecia pracowników opolskiego Intermarum dowiedziała się, iż zostaje zwolniona. Decyzja miała być „konsekwencją trudnej sytuacji na rynku, która wpłynęła na zdolność finansowania firmy i możliwości utrzymania zespołu”. Developerzy musieli więc opuścić swoje stanowiska, nieprzygotowani wcześniej na taki scenariusz. Ponadto – jak nam przekazano – w momencie ich odejścia Intermarum zalegało podwładnym z wypłatami, a wysokość długu wahała się, zależnie od osoby, od równowartości jednego do trzech miesięcy wynagrodzeń. Minął prawie rok, a moi rozmówcy dalej nie ujrzeli swoich pieniędzy i jak sami przyznają, już nie wierzą w odzyskanie środków. Rozmawialiśmy także z ekspracownikami działającymi w firmie przed tą falą zwolnień, którym Intermarum również jest winne określone sumy.

„Wszystko będzie dobrze”
Developerzy twierdzą zresztą, że „niewypłacanie ludziom pieniędzy to w gamedevie krążący temat tabu” i „mało kto decyduje się o nim mówić”. „Już starczy, czas zabrać głos”, deklaruje jeden z rozmówców. Ich celem jest ostrzeżenie szukających pracy przed trafieniem do wskazanej firmy, ta bowiem dalej rekrutuje, nie informując o panującym kryzysie. Ekspracownicy Intermarum wspominają, że do opóźnień w przelewach wypłat dochodziło, od kiedy tylko pamiętają (mówimy tu nie o perspektywie miesięcy, a lat). Ostrzegają: „(…) jest dużo osób zdesperowanych, problemy na rynku cały czas trwają – szkoda, by niespodziewający się niczego ludzie mieli wpakować się w kolejne bagno…”.
Problemy finansowe trapiły Intermarum najwyraźniej od dłuższego czasu. Jak relacjonują rozmówcy, regularnie zdarzały się okresy – trwające nawet do trzech miesięcy – w których pieniądze nie były przelewane. Pracownicy dalej działali z prostego powodu: zaległości zostawały zwykle regulowane, a firma potrafiła funkcjonować w normalny sposób nie tylko epizodycznie, spełniając swoje zobowiązania wobec developerów. Do naruszeń dochodziło jednak coraz częściej. Przekazano mi, że „w Intermarum przez większość czasu była kreowana przyjacielsko-rodzinna atmosfera, celowo potem wykorzystywana, gdy pojawiały się problemy wynikające ze złych bądź ryzykownych decyzji biznesowych zarządu”, a choć długo udawało się wyrównywać braki, w sytuacjach utraty wydolności finansowej tłumaczono się kryzysem w branży.
Punktem granicznym okazał się wspomniany wrzesień 2023 roku, kiedy doszło do zwolnień. „To był szok, wstaliśmy rano do pracy i nie wiedzieliśmy, co dalej robić. (…) Szefostwo wiedziało o kryzysie i w żaden sposób nas na niego nie przygotowało, wielu z nas przez długi czas miało problem ze znalezieniem pracy”. Uderzyło to ludzi tym bardziej, że Janus miał ich wcześniej zapewniać, że „wszystko będzie dobrze” i starają się „pozyskać nowe projekty”, nad którymi będzie można dalej działać. Dwa dni po owych słownych gwarancjach podwładni zostali zwolnieni.

Zatrudnieni byli oni na umowie zleceniu lub o dzieło, ale otrzymali miesiąc wypowiedzenia, którego firma nie musiała honorować ze względu na treść tych cywilnoprawnych zapisów. I choć ekspracownicy używają sformułowania „wypowiedzenie”, prawda jest taka, że takowego w formie dokumentu nie otrzymali. Całość ogłoszono jedynie za sprawą komunikatu na firmowym Slacku (jeden z popularnych komunikatorów). Po licznych zapytaniach zwolnieni dostali listy referencyjne, choć zawierały one przeważnie tę samą treść ze zmianą głównie w danych osobowych bądź datach (choć przekazano mi, że imiona potrafiono pomylić). Ponadto dzielenie się informacją o zmianach kadrowych miało być traktowane przez zarząd jako działanie na szkodę firmy.
W celu utrzymania komunikacji dłużnego szefostwa z poszkodowanymi założono specjalny kanał na firmowym Slacku z eskpracownikami jako gośćmi. Musiano jednak upominać się u zarządu o założenie wszystkim odpowiednich kont. Jak się dowiaduję, informacje były tam co prawda publikowane, a kontakt utrzymywany, ale odpowiedzi dotyczące zwrotu zaległych pieniędzy zawsze kończyły się na tym samym – informacją o braku nowych wieści i zapewnieniem, że trwają działania mające pomóc w pozyskaniu środków.
Przeszłość, teraźniejszość, przyszłość
Kiedy jeszcze moi rozmówcy pracowali w Intermarum, sytuacja z wypłatami powtarzała się i działała według dość jasnego schematu: „Co tydzień mówiono, że w następnym tygodniu spróbuje się nam załatwić pieniądze. Potem tydzień przeradzał się w kolejne tygodnie, a tygodnie w miesiące”. Starania niektórych upominających się o wynagrodzenie skutkowały „sukcesem” (choć nie była to reguła). W szefostwie „panowała tendencja, że kto o finanse nie prosi, nie musi ich prędzej dostawać”.
Czasem, nawet gdy wypłaty pojawiały się regularnie, nie przychodziły one w całości. Zdarzało się, że pracownicy dostawali niepełną kwotę, następnego miesiąca przelewano 100% kolejnej, ale brakującej części tej poprzedniej dalej nie uiszczano. Tak miało to działać u wielu osób, jak sami mówią: „(…) byliśmy jak ryba na wędce”. I dodają: „Nigdy nie było wiadomo, czy wypłata przyjdzie na czas i czy w ogóle się pojawi, a jeśli tak, to czy w całości. Nie wspominając już nawet o odzyskaniu zaległych środków”.
Żaden z moich rozmówców nie został uprzedzony podczas rekrutacji o fakcie, że po drodze mogą pojawić się opóźnienia bądź luki w wypłatach. Co więcej, „osoby zatrudnione po masowym zwolnieniu nie są informowane o sytuacji firmy”, a już po 29 września 2023 (dniu zwolnień) ponownie przeprowadzono nabór. Nowo przybyłym miano sprzedawać wizje o świetlanej przyszłości, a kiedy zwrócono uwagę na negatywne opinie wystawiane choćby na GoWorku, Janus miał stwierdzić, „że pisze je osoba chora psychicznie, która chce zaszkodzić firmie”.

Idylliczne losy funkcjonowania Intermarum były zresztą przedstawiane przez prezesa wielokrotnie, jak wspominają rozmówcy. Dodają, że zwłaszcza wejście na giełdę reklamowano podwładnym jako atrakcyjny plan również dla nich, a nawet obiecano im pakiet pracowniczy akcji (pokazano również wstępną dokumentację dotyczącą właśnie jego) – ostatecznie poszkodowani nie zobaczyli go na oczy, a mimo upomnień temat zbywano przez kolejne tygodnie i miesiące . Devowie nie czują się uczciwie potraktowani. Niektórzy wprost czują, że przełożeni „żerowali na naiwności i braku doświadczenia zatrudnionych” (były to w dużej mierze osoby dopiero wchodzące do branży).
Stanowisko firmy
Skontaktowaliśmy się z Janusem, który przedstawił stanowisko Intermarum SA w owej sprawie. Prezes przyznał, że „nadal nie uregulowano części zaległości pracownikom (…) zwolnionym w zeszłym roku”. Na pytanie, od kiedy trwają problemy z terminowością dokonywanych wpłat, odpowiedział natomiast, że „ciężko odnieść się do tak ogólnego pytania, firma istnieje 14 lat i zatrudniała przez ten czas 200 pracowników”. Za główny powód kryzysu w firmie Janus podaje współprace z „nierzetelnymi” wydawcami, „które już od początku układały się nie najlepiej”. „Problemy z regulowaniem płatności za produkcję spotkały nas ze strony każdego z dotychczasowych wydawców”, mówi Janus i dodaje, że problemy te rykoszetem trafiły również w zespół pracowników, aczkolwiek uważa, że „w mniejszym stopniu”.
Wspomina produkcję Workshop Simulatora: „Zmuszeni zostaliśmy do finansowania projektu z własnych środków i poszukiwania nowego wydawcy. Ten nie wywiązał się ze wszystkich zobowiązań, w tym terminowych przelewów do Intermarum SA”.
Studio pracowało również nad projektem o nazwie kodowej Orange 2. Prowadzono wówczas rozmowy z rosyjskim wydawcą na temat szerszego finansowania produkcji, a „gotowa umowa nie została podpisana w związku z inwazją Rosji na Ukrainę”. Janus twierdzi, że nie może ujawnić więcej szczegółów w tej sprawie, „ponieważ trwa obecnie proces pomiędzy Intermarum SA a jednym z wydawców”. Zwolnieni zaznaczają jednak: „Nie podpisywaliśmy umów z wydawcami, tylko z Intermarum – firma rozkłada ręce, a problem mamy tak naprawdę my”.

Janus twierdzi, że po zawieszeniu projektu Orange 2 dał znać podwładnym o kłopotach firmy: „Informowaliśmy pracowników o trudnej sytuacji i że nie możemy zagwarantować zatrudnienia w przyszłości, co powtarzaliśmy wiele razy. Zespół miał w tym czasie wolną rękę do poszukiwania pracy, przygotowywania portfolio”. Przypominamy: informatorzy twierdzą, iż zarząd nie ukrywał, że sytuacja jest problematyczna, a pieniędzy od wydawców nie ma, ale „nie ostrzegał o możliwości utraty pracy, a wręcz przeciwnie – zapewniał, że zrobi wszystko, aby zatrzymać ludzi na miejscu”.
Zapytaliśmy również Janusa o to, ile osób Intermarum zatrudniło od momentu zwolnień we wrześniu 2023, czy zostały poinformowane o sytuacji w firmie i możliwych zaległościach w kwestii wynagrodzeń, a także dlaczego przyjmuje się ludzi, których nie można regularnie spłacać, i to w momencie, gdy zwolnieni developerzy nie dostali zaległego wynagrodzenia. „W pełni rozumiemy, że osoby, wobec których mamy zaległości, mogą czuć się zniesmaczone, widząc – rzadkie, ale jednak – rekrutacje, jakie prowadzimy. Nie jest to jednak działanie wymierzone przeciwko nim. (…) W przypadku gdy jakiekolwiek rozmowy dotyczące rozpoczęcia nowego projektu dojdą do skutku, może zaistnieć konieczność zatrudnienia nowych osób. Negocjowane nowe projekty są najszybszą możliwością spłaty zaległości, więc ich sprawna realizacja pozostaje najlepszym interesie byłych pracowników”, tlumaczy Janus.
Janus uważa też, że nasze pytanie „postawione jest z błędną tezą”, gdyż „obecny zespół otrzymuje wynagrodzenie regularnie i w terminie, a ewentualne zaległości są bezpośrednią konsekwencją zaległości powstałych w 2023 roku”. Jak jednak informuje nas aktualny zespół developerski, i on nie ma spłaconych części zeszłorocznych wynagrodzeń, a pieniądze potrafią przychodzić z opóźnieniem.
Plany firmy
Intermarum SA dalej nie opublikowało raportu rocznego za 2023. Pod koniec lipca poinformowało, że planuje to uczynić 30 września 2024. W związku z owym brakiem przygotowania dokumentu dnia 3 czerwca 2024 Zarząd Giełdy Papierów Wartościowych w Warszawie podjął uchwałę w sprawie zawieszenia obrotu akcjami spółki. Ta jednak nie próżnuje, bo 4 lipca 2024 ogłosiła stworzenie spółki zależnej JNT Games, której skład osobowy zarządu jest ten sam co Intermarum SA. Janus zapytany o plany JNT Games odpowiedział, że nie może o nich informować przed publikacją ewentualnych raportów giełdowych.

Mówiąc też o najbliższej przyszłości, ma nadzieję „uregulować zaległości względem pracowników. Niezmiennie pozostaje to naszym priorytetem”. Ponoć może pozwolić na to zaplanowana jeszcze na ten kwartał premiera „gry premium” – erotycznego Pocket Waifu Rekindled. „Firma ogłosiła 19 sierpnia podjęcie programu restrukturyzacji, który przygotowywaliśmy od paru miesięcy. To dla pracowników dobra decyzja, bo jest naturalną ścieżką wychodzenia firmy z problemów i ma na celu uporządkowanie i usystematyzowanie kwestii regulacji należności ich względem. Nadzorca układu restrukturyzacyjnego jest w trakcie kontaktowania się z pracownikami i z większością z nich nawiązał już kontakt, co pozwoli rozpoczęcie procesu planowania regulowania należności”, tłumaczy Janus. W owych słowach nie wspomina jednak o ekspracownikach Intermarum. Ci dalej nie otrzymali należnych im pieniędzy i nie wiedzą, kiedy mogą je otrzymać. Mają nadzieję, że „ten tekst pomoże ostrzec innych”.
W czasie restrukturyzacji firmy Szymon Janus zachował aktywność zawodową na innych polach. 27 sierpnia 2024 roku poinformował na swoich mediach społecznościowych o dołączeniu do Kanału Zero. Posadę miał mu zaoferować sam Krzysztof Stanowski.
W przyszłości będziemy informować o wszelkich aktualizacjach, jeżeli chodzi o sytuację byłych i aktualnych pracowników Intermarum, jak i samej firmy.
Czytaj dalej
34 odpowiedzi do “Zaległych wypłat nie przelewa od niemal roku, dziś działa w Kanale Zero. Tak o prezesie Intermarum mówią jego byli pracownicy”
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
A tak się wczoraj ten Szymonek mądrzył i zniechęcał do wzięcia udziału w akcji stop killing games. Ładna kompromitacja.
W jakich rewirach internetu zniechęcał?
Dzięki za artykuł
Skoro pracowali na umowach o dzieło i zlecenia, to nie byli żadnymi pracownikami tylko zleceniobiorcami. O zaległości oczywiście powinni się upominać, ale o niepodpisanie kolejnych umów już nie, bo taki jest urok śmieciówek.
A mnie tam jakoś nie za bardzo ciekawi los tych stulejarzy.
Janus i wszystko jasne…
Smutne jest to, że już od pierwszych zdań widać, że artykuł jest pisany pod tezę „prywaciarz, oszust, złodziej, bandyta”. Zgłębiłem również trochę temat i fakt jest taki, że firma zalega kilku osobom z wynagrodzeniami. I to w zasadzie chyba jedyne prawdziwe zdanie zawarte w artykule. Wspólnicy robili wszystko, żeby ludzi nie zwalniać (co było błędem, ale o tym dalej) inwestując w spółkę setki tysięcy prywatnych pieniędzy.
Zastanawiające jest to, że nigdzie nie widzę informacji o zgłoszeniach do PIP, która zajmuje się tego typu problemami, powiem więcej:
„przepis art. 282 § 1 k.p., który kwalifikuje niewypłacanie w ustalonym terminie wynagrodzenia za pracę lub innego przysługującego pracownikowi świadczenia ze stosunku pracy jako wykroczenie przeciwko prawom pracownika, zagrożone karą grzywny od 1000 do 30 000 zł”
Dlaczego pracownicy nie zgłaszali spraw? Przecież jakby to była zła wola pracodawcy to nakładane byłyby kary finansowe. Zakładam, że dlatego, iż wiedzieli o problemach pracodawcy, bowiem jeszcze:
„W przypadkach szczególnie rażącego naruszania obowiązku wypłaty wynagrodzenia pracodawca może narazić się nawet na odpowiedzialność karną przewidzianą w Ustawie z dnia 6 czerwca 1997 roku – Kodeks karny”
Wspólnicy informowali pracowników o problemach (na co są dowody), a to, że znalazło się 2-3 „nieogarów”, którzy nie potrafią słuchać, albo olewają to co się do nich mówi, to inny temat.
Co się tak naprawdę stało? Wspólnicy z braku doświadczenia i trochę naiwności dali się „wrobić” zapewnieniom kilku firm, że kontrakt jest w zasadzie dopięty. I w tym momencie powinni zacząć zwalniać ludzi, bo dopóki nie ma nic na piśmie, to nie podejmuje się poważnych decyzji biznesowych inwestując masę prywatnych pieniędzy, które raczej się nie zwrócą.
Smutne jest to, że pomimo największych starań wylewa się na tych ludzi wiadro pomyj bo pseudo-dziennikarzyna robi tanią sensację. Ciekaw jestem ile autor tekstu zatrudnił w życiu osób, żeby zrozumieć choć trochę perspektywę. W małych firmach, gdzie się wszyscy znają, ludzie biorą częściowo odpowiedzialność za czyjeś życie i to jest różnica pomiędzy małymi firmami, a korpo, gdzie człowiek jest zbywalny jak stare gacie.
A już komicznie wręcz brzmi akapit:
„„Informowaliśmy pracowników o trudnej sytuacji i że nie możemy zagwarantować zatrudnienia w przyszłości, co powtarzaliśmy wiele razy. Zespół miał w tym czasie wolną rękę do poszukiwania pracy, przygotowywania portfolio”. Przypominamy: informatorzy twierdzą, iż zarząd nie ukrywał, że sytuacja jest problematyczna, a pieniędzy od wydawców nie ma, ale „nie ostrzegał o możliwości utraty pracy, a wręcz przeciwnie – zapewniał, że zrobi wszystko, aby zatrzymać ludzi na miejscu”.”
To w końcu wiedzieli czy nie wiedzieli o sytuacji firmy?
Tania, gówniana sensacja. Niech autor zajmie się czym innym, bo dziennikarstwo śledcze ewidentnie mu nie leży.
Nie byli zatrudnieni na umowę o pracę, więc inspekcja pracy i kodeks pracy nie mają w ich sytuacji zastosowania. Mogą jedynie walczyć o brak zapłaty z tytułu umów o dzieło i umów zlecenia.
Nie broń tak tych cwaniaczków, którzy kręcą lody na tej firmie. 13 lat prowadzą interes i nie wiedzą, na czym polega biznes? Wręcz przeciwnie – bardzo dobrze im wychodzi naciąganie łosi. Znaleźli już kolejnych, którym też zalegają. I którzy też nie są zatrudnieni na etacie, więc w każdej chwili można im pokazać drzwi.
Przedstawiam drugi punkt widzenia oraz pokazuję żenujący poziom dziennikarstwa.
Nie wiem czy wiesz, ale możesz iść najpierw do sądu o zmianę stosunku pracy – jeżeli są przesłanki ku temu, że powinieneś mieć UoP to sąd wyda wyrok + odsetki etc. Osobiście znam przypadki (byłem świadkiem w 1 sprawie, była umowa zlecenie), gdzie sąd orzekał na korzyść pracownika. Drugi przypadek jaki znam i mnie zaskoczył, gość miał JDG i stwierdził, że powinno być UoP i wygrał…
Pamiętaj też, że umowa zlecenie ma taką samą ochronę jak UoP.
„13 lat prowadzą interes i nie wiedzą, na czym polega biznes? ”
W 2020 roku znałem kilka osób prowadzących restauracje, zbankrutowali bo nie mogli przyjmować gości. Rozumiem, że sytuacja rynkowa nigdy nie ma wpływu na biznes wedle twojego rozumowania?
Niezależnie ile lat jesteś na rynku, jak próbujesz rozwijać firmę to ZAWSZE będziesz trafiać na nowe wyzwania, z którymi nie miałeś doświadczenia, czyli możesz popełnić błąd. Tu ewidentnie gość przyznał, że te błędy popełnił, nie zaprzecza, że ma zaległości wobec ludzi, więc taki jednostronny hejt jest kompletnie bezzasadny.
Kodeks pracy na który się powołujesz nie obejmuje ludzi na umowach cywilnoprawnych. Wygodnie o tym nie wspomnieć co? Natomiast samo przejście na stosunek pracy może także pociągnąć do odpowiedzialności pracownika, jeśli są dowody, że świadomie się na to zgodził. W branży idą dżentelmenskie umowy, które gwarantują płatny urlop lub właśnie okres wypowiedzenia, ale są Janusze, które tego nie respektują gdy przychodzi co do czego.
Sąd bardzo często nie jest żadnym rozwiązaniem, bo wyrok sobie wisi, a ludzie nie dostają pieniędzy (jeden z przypadków opisanych w poprzednich artykułach). Wystarczy, że wszystko idzie na słupa i można szukać wiatru w polu. Dlatego tutaj rozwiązaniem jest samosąd i porządny oklep w regularnych odstępach czasu.
I wierz mi, wiem z autopsji, że takie zaleganie i lecenie w wała jest zawsze dla dobra firmy i nie ma innego wyjścia. Nikt głośno nie powie, że te gamedevowe grajdołki są prowadzone przez niekompetentnych debili, oszustów i zwykłych cwaniaków.
KP nie obejmuje wyłącznie ludzi zatrudnionych w formie B2B. Jeżeli masz umowę o dzieło/zlecenie i są przesłanki, ku temu, że powinieneś mieć UoP (zwykle wystarczy obowiązek pracy w narzuconych godzinach), to sąd wyda wyrok na twoją korzyść. Każdy przypadek jest oczywiście indywidualny, ale mnie tu ciekawi, że żaden z poszkodowanych nawet się na ten temat nie zająknął. Czy redaktor zweryfikował jakie umowy łączyły spółkę z pracownikami? Jakie były warunki współpracy? Daję 99% szans, że „redaktor” nie widział tych umów na oczy.
Dżentelmeńskie umowy to możesz zawierać z kolegami, nie z pracodawcą – wszystkie warunki muszą być na papierze, każdy kto ma 18 lat powinien to wiedzieć.
Podkreślę, że nie chcę bronić żadnej ze stron. Bo zawsze jest inna perspektywa i rzeczy, o których nie macie pojęcia. Pokazuję, że wylewacie hejt na podstawie stronniczego artykułu, a czcicie CDP, które przyznało się do skrajnego „crunchu”. Weryfikujcie co czytacie, bo potem ślepo wierzycie pseudo-dziennikarzom.
PS. pracowałem jakieś 15 lat temu na infolinii pewnej polskiej dużej korpo. Nikt nie miał UoP, wszyscy zlecenie, lub B2B. I w pewnym momencie im się popieprzyło, bo jeden typ się wkur… i podał ich do sądu (miał B2B!!!). I wygrał, firma musiała wyrównać wynagrodzenie i zmienić umowę na UoP, do czego ostatecznie nie doszło, bo nie chcieli już razem pracować 😉
Och, obrońców uciśnionych pszeciembiorcow najbardziej lubię.
„widać, że artykuł jest pisany pod tezę „prywaciarz, oszust, złodziej, bandyta”. Zgłębiłem również trochę temat i fakt jest taki, że firma zalega kilku osobom z wynagrodzeniami.”
Czyli artykul sklamal w ktorym miejscu? Bo dalej twierdzisz, ze to jedyna prawdziwa w nim informacja, ale nie popierasz tego zadnym dowodem.
„Zastanawiające jest to, że nigdzie nie widzę informacji o zgłoszeniach do PIP”
Domyślam się, że to może być zaskakujące… dla kogoś, kto obudził się w tym kraju wczoraj i jeszcze nie wie, ze PIP jest organizacją niedofundowaną i wykastrowaną, przez co pozbawiona jakiegos realnego wpływu na multum naruszeń praw pracowniczych w tym kraju. Na ktore, jesli w koncu uda jej sie zareagowac, ma arsenal w postaci mikroskopijnej grzywny. Dodajmy do tego kompletny brak edukacji (od podstawówki) w zakresie rzeczonych praw wsrod przyszlych pracownikow i masz idealna piaskownice dla takich januszy, jak pan Janus.
Zresztą, brak zgłoszeń do PIP jest argumentem na rzecz czego konkretnie? Ze niby jak pracownik nie zglasza, to masz prawo go dymac na kase? Wyjasnij prosze.
„Wspólnicy z braku doświadczenia i trochę naiwności dali się „wrobić” zapewnieniom kilku firm”
Ojej, ojej, no lzy nie chca mi przestac kapac nad ich losem, biednych, naiwnych, biznesmenow. Tylko jedno pytanie – dlaczego zatem to nie oni poniesli konsekwencje swojej naiwności i bez roboty zostal ktos inny?
„Smutne jest to, że pomimo największych starań wylewa się na tych ludzi wiadro pomyj bo pseudo-dziennikarzyna robi tanią sensację”
Zaraz, skad wiesz o jakichs „największych staraniach”? Cos mi tu nie gra. Kolegujesz sie z bohaterami tego artykulu? Albo sam prowadzisz tego rodzaju gownobiznes? To by wyjasnialo ton twojego komentarza, w sumie nie chce się wierzyć, ze ktos zupelnie przypadkowy czytalby o nieuczciwym pracodawcy (jakich w Polsce wielu) i pierwsza reakcja byloby „no tak, kolejny pracodawda udreczony pracownikami, ktorym nie placil. Ludzie to sa niewdzięczni”.
Edit: widzę, ze ominal mnie jeszcze jeden kwiatek: „Tu ewidentnie gość przyznał, że te błędy popełnił, nie zaprzecza, że ma zaległości wobec ludzi, więc taki jednostronny hejt jest kompletnie bezzasadny.”
To sa jakies zupelnie nowe dla mnie rewiry – czyli jak popelniasz przestepstwo (lub po prostu „naiwny blad” kosztujacy innych ludzi, a nie ciebie), to wystarczy przyznac, ze to zrobiles i juz nie mozna o tym napisac artykulu, bo to wtedy hejt i kancelowanie? Prawo w Polsce zmienia sie za nowej władzy z prędkością światła!
>>Prosze panstwa, oskarzony przyznal, ze jechal 180 w terenie zabudowanym i potrącił troje dzieci na pasach, ale wie ze popelnil blad, wiec prosze już o tym nie mówic, skonczmy z tym jednostronnym hejtem! <<
Kompletnie nie zrozumiałeś sensu wypowiedzi.
„Och, obrońców uciśnionych pszeciembiorcow najbardziej lubię.”
Załóż firmę, która będzie na rynku kilka lat. Potem pogadamy jak będziesz wyzywany od januszy, dusigroszy i innych. Prowadzenie firmy w polsce to masakra, jak ktoś Ci nie opłaci faktury, to się przedawni zanim sąd rozstrzygnie sprawę. Nie potraficie zrozumieć, że w B2B, jak wydawca nie zapłaci to guzik możecie mu zrobić, bo sądy mają w d… przedsiębiorców, zwłaszcza tych małych, bo korpo ma sztab prawników.
Skłamał, a w zasadzie sam sobie zaprzeczył w przytoczonym przeze mnie akapicie:
„”„Informowaliśmy pracowników o trudnej sytuacji i że nie możemy zagwarantować zatrudnienia w przyszłości, co powtarzaliśmy wiele razy. Zespół miał w tym czasie wolną rękę do poszukiwania pracy, przygotowywania portfolio”. Przypominamy: informatorzy twierdzą, iż zarząd nie ukrywał, że sytuacja jest problematyczna, a pieniędzy od wydawców nie ma, ale „nie ostrzegał o możliwości utraty pracy, a wręcz przeciwnie – zapewniał, że zrobi wszystko, aby zatrzymać ludzi na miejscu”.””
” dla kogoś, kto obudził się w tym kraju wczoraj i jeszcze nie wie, ze PIP jest organizacją niedofundowaną i wykastrowaną, ”
Tylko częściowo prawda. Nie chciało Ci się nawet sprawdzić co robi, to przepiszę, bo leniuszkowi się nie chce:
Ponad 60k kontroli, 24k na zgłoszenia, z czego zasadne 32,2%. Większość dot. wynagrodzeń. Źrodło:
https://orka.sejm.gov.pl/Druki9ka.nsf/0/83817DDCD5B7398EC12589E200495956/%24File/3435.pdf
„Tylko jedno pytanie – dlaczego zatem to nie oni poniesli konsekwencje swojej naiwności i bez roboty zostal ktos inny?”
Stracili oszczędności życia – ponieśli konsekwencje.
„Zresztą, brak zgłoszeń do PIP jest argumentem na rzecz czego konkretnie? ”
Tego, że jak pracownik nie zgłasza, to niekoniecznie wynagrodzenie (jego roszczenie) jest zasadne. Patrząc na tę sytuację podważa to również rzekomą „niewiedzę” jaką zasłaniają się informatorzy dot. sytuacji firmy.
„”no tak, kolejny pracodawda udreczony pracownikami, ktorym nie placil. Ludzie to sa niewdzięczni”.”
Facet przyznał, że ma zadłużenie, stara się je spłacić co zresztą częściowo potwierdza powyższy artykuł. Rozumiem, że powinien w tej sytuacji zamknąć firmę, olać temat i nikomu nic nie płacić? Wiesz, że w spółce akcyjnej nie odpowiadasz prywatnym majątkiem? W skrócie: facet mógłby zamknąć firmę w cholerę, nie pakować w nią oszczędności i ludzie mieliby nie dość, że wyższe roszczenia to „poszkodowanych” byłoby więcej, bo majątek spółki (a w zasadzie jej długi) nie pokryłyby żadnych zadłużeń.
„Kolegujesz sie z bohaterami tego artykulu? Albo sam prowadzisz tego rodzaju gownobiznes? ”
Nie, kompletnie ich nie znam. Prowadziłem JDG przez niespełna 5 lat i miałem dość, bo w Polsce to zabawa dla masochistów. Nie zostawiłem żadnych długów, bo przy JDG mógłbym stracić cały prywatny majątek. Piszę z doświadczenia, bo jak widzę „specjalistów” mówiących PO fakcie co gość powinien zrobić to witki mi opadają.
Odnośnie „EDITU”:
Fantastyczny fikołek nielogiczny. Potrącenie na pasach = zaległości płatnicze, nie wierzę, że przeczytałem właśnie takie głupoty.
Widzę, że masz problem z czytaniem ze zrozumieniem, więc inaczej:
Gość nie unika odpowiedzialności, zobowiązał się, że spłaci, tylko z musi mieć z czego spłacić, oszczędności już wpakował w firmę. Ma ją zamknąć i w ogóle nie oddawać pieniędzy?
PS. nawet w sądzie, jeżeli ktoś przyznaje się do winy i wyraża skruchę to ma niższy wyrok, a jeśli jest znaną piosenkarką to dostaje śmieszne kary.
„Załóż firmę, która będzie na rynku kilka lat.”
Erm, nie.
„Skłamał, a w zasadzie sam sobie zaprzeczył w przytoczonym przeze mnie akapicie:”
Nie, to są po prostu przedstawione dwa przeciwstawne punkty widzenia, jak w rzetelnym artykule.
„Tylko częściowo prawda. Nie chciało Ci się nawet sprawdzić co robi, to przepiszę, bo leniuszkowi się nie chce:”
Ehe, tylko sam przed chwilą pisałeś, że ludzie nie zgłaszali. Zakładasz, że byli jedyni?
„Stracili oszczędności życia – ponieśli konsekwencje.”
Firma zdaje się nadal funkcjonuje, nabiera nowych pracowników, a prezes (który notabene nadal jest prezesem, huh) został właśnie wspólnikiem patocelebryty na YT i to raczej nie za darmo? Jak chcesz porównać tę sytuację z sytuacją pracownika wyrzuconego na bruk, to życzę powodzenia.
„Tego, że jak pracownik nie zgłasza, to niekoniecznie wynagrodzenie (jego roszczenie) jest zasadne.”
To do czego przyznał się prezes? Taki z niego człowiek dusza, że niezasadne roszczenia bierze na klatę? Ty serio nie widzisz kilometrowych dziur w swojej logice?
„Facet przyznał, że ma zadłużenie, stara się je spłacić co zresztą częściowo potwierdza powyższy artykuł”
I przez to sytuacja nie nadaje się do opisania przez dziennikarza? Który podobno nie napisał słowa prawdy (nadal czekam na te kłamstwa btw)?
„Fantastyczny fikołek nielogiczny. Potrącenie na pasach = zaległości płatnicze, nie wierzę, że przeczytałem właśnie takie głupoty.”
Tak, to celowe wyolbrzymienie, ale nie dziwię się, że nie rozumiesz, patrząc na twoją interpretację zrelacjonowania dwóch przeciwnych sobie stron w sporze jako „przeczenia sobie” autora artykułu.
„ość nie unika odpowiedzialności, zobowiązał się, że spłaci, tylko z musi mieć z czego spłacić, oszczędności już wpakował w firmę. Ma ją zamknąć i w ogóle nie oddawać pieniędzy?”
Gdzie zatem te kłamstwa „pseudo-dziennikarzyny”, pytam po raz n-ty?
PS. „Prowadziłem JDG przez niespełna 5 lat i miałem dość, bo w Polsce to zabawa dla masochistów.”
Tak, tym bardziej dziwi mnie, że te 5 lat nie pozbawiło cię złudzeń co do tego, gdzie w hierarchii „przedsiębiorca – pracownik” tak naprawdę byłeś.
Czyli wpadamy z firmą w kłopoty finansowe, zalegamy z wypłatami, zatrudniamy jeszcze nowych ludzi, mydlimy dalej oczy że wszystko będzie dobrze, ale pretensje ostatecznie możemy mieć tylko do zwykłych śmieciuchów na zleceniu, bo dali się nadziać i uwierzyli, że sytuacja się poprawi i czekali na hajs zamiast iść do sądu?
@Janek500 kompletna demagogia. Facet miał dopięte umowy z wydawcami, dlatego nikogo nie zwolnił, mimo, że 7 miesięcy dostawali kasę za nic nie robienie. Wydawca się wycofał, niestety. Próbowali wytrzymać finansowo przestój i szukać innych rozwiązań, bo możesz sobie nie zdawać z tego sprawy, ale ludzie nie lubią zwalniać i zamykać firm. Z biznesowego punktu widzenia powinien mieć w dupie pracowników i zwolnić ich najpóźniej w marcu 2023r. A teraz musi się użerać z ludźmi, którzy wszystko wiedzą lepiej, a w życiu nikogo nie zatrudnili. Poza tym, ludzie byli zatrudnieni na UoP – doczytaj trochę. Jeśli zdarzały się zleceniówki lub dzieło to mieli urlopy w pełni płatne, ale przy narracji negatywnej nie ma sensu o tym informować, prawda?
Widzę, że internetowi „specjaliści” od biznesu jak zwykle wiedzą wszystko najlepiej, po przeczytaniu nierzetelnego artykułu. Rozumiem, że według was powinien w marcu 2023r. zamknąć firmę i wszystkich zwolnić?
„”Tylko częściowo prawda. Nie chciało Ci się nawet sprawdzić co robi, to przepiszę, bo leniuszkowi się nie chce:”
Ehe, tylko sam przed chwilą pisałeś, że ludzie nie zgłaszali. Zakładasz, że byli jedyni?”
Napisałeś, że nie ma sensu zgłaszać do PIP, bo i tak nic nie robi, udowodniłem, że pieprzysz głupoty.
„”Facet przyznał, że ma zadłużenie, stara się je spłacić co zresztą częściowo potwierdza powyższy artykuł”
I przez to sytuacja nie nadaje się do opisania przez dziennikarza? Który podobno nie napisał słowa prawdy (nadal czekam na te kłamstwa btw)?”
Przytoczyłem akapit, gdzie najpierw pracownicy mówią, że wiedzieli o sytuacji firmy, a potem sami sobie zaprzeczają.
„PS. „Prowadziłem JDG przez niespełna 5 lat i miałem dość, bo w Polsce to zabawa dla masochistów.”
Tak, tym bardziej dziwi mnie, że te 5 lat nie pozbawiło cię złudzeń co do tego, gdzie w hierarchii „przedsiębiorca – pracownik” tak naprawdę byłeś.”
Doskonale zdaję sobie sprawę gdzie byłem. Ty oczywiście wiesz najlepiej jak to działa, czemu nie jesteś bogaty jak Gates cwaniaczku?
„”Tego, że jak pracownik nie zgłasza, to niekoniecznie wynagrodzenie (jego roszczenie) jest zasadne.”
To do czego przyznał się prezes? Taki z niego człowiek dusza, że niezasadne roszczenia bierze na klatę? Ty serio nie widzisz kilometrowych dziur w swojej logice?”
Raczej Ty nie rozumiesz słowa pisanego – jeżeli pracownik nie zgłasza do PIP to znaczy, że doskonale zdawał sobie sprawę z sytuacji w firmie i wiedział, że zarząd stara się wyprowadzić firmę na prostą. Rozumiem, że pracownikom nie przeszkadzało pobieranie wynagrodzenia przez 7 miesięcy na przestoju?
Ponadto sam na własną rękę pomagał ludziom szukać nowych pracodawców, wystawiał referencje, po własnych kontaktach szukał ofert etc. No to chyba samo w sobie świadczy, że nie mieli złych intencji.
Jeszcze ten tekst „teraz pracuje dla Kanału Zero”. Co w tym złego? Jeżeli dobrze wykonuje pracę to kogo to obchodzi?
Podkreślę, bo chyba tu niektórzy pewne urojenia mają: zgadzam się, że pracownikom należy się wynagrodzenie, bezdyskusyjnie. Nie zgadzam się z wylewaniem wiadra pomyj w sytuacji, gdy zarząd próbuje wyjść na prostą tak, żeby nikogo nie zwalniać, inwestuje prywatne pieniądze, a pseudo-dziennikarzyna szuka tanich sensacji mieszając człowieka z błotem.
„Napisałeś, że nie ma sensu zgłaszać do PIP, bo i tak nic nie robi, udowodniłem, że pieprzysz głupoty.”
Byłoby tak być może, gdybyś odniósł się do sedna mojej wypowiedzi, ale to oczywiście pominąłeś, więc niestety pudło.
„Przytoczyłem akapit, gdzie najpierw pracownicy mówią, że wiedzieli o sytuacji firmy, a potem sami sobie zaprzeczają.”
Dlaczego co chwilę kto inny sobie zaprzecza? Idzie się pogubić, tyle wersji.
„Ty oczywiście wiesz najlepiej jak to działa, czemu nie jesteś bogaty jak Gates cwaniaczku?”
Ktoś tu przed chwilą narzekał na demagogię?
„Raczej Ty nie rozumiesz słowa pisanego – jeżeli pracownik nie zgłasza do PIP to znaczy, że doskonale zdawał sobie sprawę z sytuacji w firmie”
Bardzo wygodne wytłumaczenie jeśli ktoś ignoruje realia funkcjonowania PIP i świadomości praw pracowniczych. No i ma silną wewnętrzną potrzebę usprawiedliwiania nieuczciwych pracodawców. Mówię nieuczciwych, bo dla mnie miernikiem tego jest wypłacanie wynagrodzeń, a obaj już się zgodziliśmy, że te nadal pozostają niewypłacone.
„Rozumiem, że pracownikom nie przeszkadzało pobieranie wynagrodzenia przez 7 miesięcy na przestoju?”
A to wina pracowników, że prezes nie wywiązał się z umowy i nie zapewnił im pracy? Bo tak mi się jakby wydaje, że to jego odpowiedzialność. Sorry Winnetou, albo mieć ciasteczko, albo zjeść ciasteczko.
„No to chyba samo w sobie świadczy, że nie mieli złych intencji.”
Próbowałem, ale niestety intencjami nie da się zapłacić za prąd i jedzenie.
„Jeszcze ten tekst „teraz pracuje dla Kanału Zero”. Co w tym złego? Jeżeli dobrze wykonuje pracę to kogo to obchodzi? ”
No może patocelebrytą będzie bardziej kompetentnym niż prezesem, kto wie.
No i po raz (chyba) setny – gdzie są tak mocno podkreślane przez ciebie kłamstwa i nierzetelności w artykule? Że o rzekomym „mieszaniu z błotem” wielmożnego prezesa nie wspomnę. Serio, jestem ciekaw.
No to „…ale pretensje ostatecznie możemy mieć tylko do zwykłych pracuchów na UoP, bo dali się nadziać i uwierzyli, że sytuacja się poprawi i czekali na hajs zamiast iść do sądu?” (z uwzględnieniem tych na zleceniach, których zapewniano, że będzie dobrze, a dwa dni później podziękowano im za współpracę, ale taki urok pracy na zleceniu – nie znasz dnia ani godziny). Tu już pytanie, na które powinien odpowiedzieć sobie każdy z osobna – wolałbym mieć pracę, w której *może* dostanę wypłatę, może pół, a może nie dostanę jej wcale, czy zostać postawionym przed sytuacją, kiedy mówi mi się „nadchodzą ciemne chmury, nie wiemy czy nam się uda zagwarantować wypłaty, więc kto w Boga wierzy niech opuszcza statek i szuka sobie czegoś nowego, bo nie wiadomo kiedy, i czy w ogóle będzie lepiej”. Że starają się zapewnić ludziom należne wynagrodzenie, to rzeczywiście bardzo ładnie. A polowanie na czarownice i lincz nigdy nie są dobre.
Czyli tak:
– pracownicy są sami sobie winni, że pracowali
– pracownicy są winni temu, że przez 7 miesięcy nie mieli żadnych zadań
– skoro pracownicy nie zgłaszali skarg do PIP, to pewnie nie należały im się pieniądze
– dziennikarz jest nieuczciwy, bo napisał artykuł o niewypłaconych należnych zobowiązaniach
– przedsiębiorca jest pokrzywdzony, bo mimo 13 lat prowadzenia działalności dał sobie wcisnąć kit
– znasz restauratorów, którzy zamknęli biznesy w 2020 roku (co ma zero związku z tematem, ale to innym zarzucasz demagogię)
– mimo kilku próśb nie jesteś w stanie wskazać kłamstw lub przeinaczeń w artykule, co nie przeszkadza ci nazywać autora tekstu „pseudo-dziennikarzyną”
– zdajesz się dobrze orientować w sytuacji spółki i bronisz jej, ale sam „nie znasz tych ludzi”. Bardzo ciekawe.
Już nawet z tego, co sam piszesz wynika, że zarząd słabo sobie radzi z prowadzeniem studia, bo zamiast minimalizować koszty tylko je generowali – może to więc nie jest kwestia tego, jak źle w Polsce prowadzi się działalność, tylko niekompetencja osób zarządzających? Choć złej woli też nie wykluczam 😛
„Developerzy musieli więc opuścić swoje stanowiska, nieprzygotowani wcześniej na taki scenariusz. ”
Kłamstwem jest chociażby to. Pracownicy nie znali sytuacji spółki? Doskonale wiedzieli, że jest m.in. problem z wydawcą, a zarząd szuka różnych rozwiązań, żeby ludzi nie zwalniać.
Tak, błąd zarządu (i brak doświadczenia w sytuacjach, gdy rynek jest ciężki) jest taki, że powinni zwolnić wszystkich w marcu 2023r. Ale wtedy byłaby afera, że firma zamknięta.
Pracownicy są winni tego, że zostali w firmie, mimo ciągłych problemów z płatnościami. Sorry, ale nie kupuję tego, że jak nie masz zadań przez 7 miesięcy to nie widzisz, że coś jest nie tak. Po prostu było im wygodnie nic nie robić – tyle.
Nigdzie nie napisałem, że ludziom nie należy się wynagrodzenie – umowa obowiązywała, to się należy bezdyskusyjnie.
Nie zgadzam się natomiast na linczowanie ludzi za to, że biznes im się nie udał (mimo zapewnień wydawcy, że będzie kasa, a to jest bardzo istotny fakt, który widzę za słabo wybrzmiał).
Odnośnie PIP – po prostu uważam, że to strasznie dziwne, że ludzie tego nie zgłaszali, skoro zarząd jest taki zły i niedobry.
Dalej, dlaczego byli pracownicy dalej nie poszli do PIP i Sądu? Czemu nie korzystają z rozwiązań prawnych? Lepiej wylewać żale w internecie? Dlaczego redaktor nie spytał o to swoich rozmówców? – tu jest chociażby problem z rzetelnością.
Kolejny problem z rzetelnością jest taki, że już od pierwszych zdań widać, że jest pisany pod tezę „zły prywaciarz, złodziej”.
Nie znam tych ludzi, sprawdziłem nieco info w necie, plus przeczytałem dodatkowe wyjaśnienia na X p. Janusa.
Po prostu uważam, że pomimo błędu (brak masowych zwolnień w 2023r.) starają się wyjść na prostą i spłacić zobowiązania (wspomniane wcześniej inwestowanie prywatnych pieniędzy) i szukają najmniej bolesnego rozwiązania. Po takim artykule ja bym zamknął spółkę i całkowicie olał spłacanie zobowiązań. Oczywiście przy SA nie jest to takie łatwe, ale da się zrobić.
„W czasie restrukturyzacji firmy Szymon Janus zachował aktywność zawodową na innych polach. 27 sierpnia 2024 roku poinformował na swoich mediach społecznościowych o dołączeniu do Kanału Zero. Posadę miał mu zaoferować sam Krzysztof Stanowski.”
A to już jest żenujące. Co współpraca z Kanałem Zero ma wspólnego z prowadzeniem przez niego firmy? Co Stanowski ma wspólnego z długami Intermarum? To jak komuś biznes nie wypali to nie może już nigdzie pracować? Ma skoczyć z mostu czy co?
„Kłamstwem jest chociażby to. Pracownicy nie znali sytuacji spółki? Doskonale wiedzieli, że jest m.in. problem z wydawcą”
Nie wiesz, jaka była sytuacja w firmie, jak te problemy były przedstaw… A nie czekaj, wiesz, bo wyraźnie napisano, że szefu zapewniał, że wszystko będzie dobrze. Samo to mogło wystarczyć, żeby część ludzi została na stanowisku, bo lepszy wróbel w garści niż szukanie w tej sytuacji pracy na niepewnym rynku. Potrzeba naprawdę dużo złej woli, żeby nie zrozumieć motywacji niektórych obawiających się niepewności, ale ufających swojemu przełożonemu – który to zaufanie dość bezczelnie wykorzystał, zapewniając ich, by po kilku dniach zwolnić. Chcesz bronić takiej postawy – be my guest. Ja nie będę.
„Kolejny problem z rzetelnością jest taki, że już od pierwszych zdań widać, że jest pisany pod tezę „zły prywaciarz, złodziej”.”
Ktoś powiedział „snowflake”? Może się przesłyszałem. A tak serio – jeśli artykuł podał gdzieś nieprawdę – czego na razie nie udowodniłeś – to nie bój żaby, wielmożny prezes na pewno dołoży starań, żeby jego imię nie było mieszane z błotem w jakimś szmatławcu. Pozew i odszkodowanie za publiczne zniesławienie za 3… 2… 1…
„Odnośnie PIP – po prostu uważam, że to strasznie dziwne, że ludzie tego nie zgłaszali, skoro zarząd jest taki zły i niedobry.
Dalej, dlaczego byli pracownicy dalej nie poszli do PIP i Sądu? Czemu nie korzystają z rozwiązań prawnych? ”
Na to już dostałeś odpowiedź, a nadal udajesz, że jej nie rozumiesz – zresztą, co to ma do rzeczy? Gdyby poszli, to sytuacja opisana w artykule byłaby nieprawdziwa? Pójście do PIP zmienia postępowanie prezesa PRZED pójściem do PIP? Dziwne, że nadal nie zastanowiłeś się nad tym punktem swojego wywodu, bo jest on dość… egzotyczny.
„Po prostu uważam, że pomimo błędu (brak masowych zwolnień w 2023r.) starają się wyjść na prostą i spłacić zobowiązania”
Tak, napisano o tym w artykule, o który tak się pieklisz. Że tak zapodam z anglosaska – so what?
„A to już jest żenujące. Co współpraca z Kanałem Zero ma wspólnego z prowadzeniem przez niego firmy?”
Dość dobrze ilustruje jego priorytety.
Ja chciałem napisać jedną smutną prawdę po paru komentarzach bo widzę że ludzie nie ogarniają morału tej bajki: jeśli firma nie płaci Tobie wynagrodzenia na czas to znaczy tylko tyle że nie ma płynności finansowej. Nie ma pieniędzy (a jeśli robi to regularnie i bez powodu to daj pan spokój). To jest moment w którym umowa jest w zasadzie zerwana i pownieneś po prostu nie pójść do tej pracy, tylko szukać nowej. Niestety.
Jeżeli zostajesz w takiej firmie dłużej i wierzysz w te bajki że będzie lepiej to – ja wiem ze wielu jest to trudno zaakceptować – ale dajesz sie zwykle robić w balona i sam sobie jesteś niestety w dłużej perspektywie winien. To jest syndrom sztokholmski, trzeba skończyć taką pracę jak najszybciej. Jak to mówią „fool me once shame on you, fool me twice shame on me”.
Pod takimi artykułami powinno się to jako przestrogę zawsze ludziom pisać – jak nie płacą to po prostu ODEJDŹ. Bo będzie gorzej. Z przykładów odwrotnych znam chyba tylko shovel knighta – gra z kickstarera. Na kilka miesięcy przed końcem skończyły się pieniądze. Zrobili w ostatniej chwili badanie marketingowe i wyszło że gra jest dobra i sprzeda się dobrze. Więc, przekazali pracownikom ze pół roku nie będzie wypłat, ale po premierze będzie premia. Część osób odeszła, część została. Na szczęście się udało, shovel knight był sukcesem i ludzie dostali pieniądze. To jedna taka historia której pewnie odpowiada 100 innych ze smutnym zakończeniem.
Sytuacje tego typu są oczywiście zawsze zniuansowane, czasem jesteś w firmie jakiejś budowlanej której zleceniodawcy płacą z wielkim opóźnieniem albo nawet wcale. Czasami to jedyny sensowny zakład w promienu 100km. Jeżeli niuanse braku wynagrodzenia rozumiesz i akceptujesz w dłuższej perspektywie, albo po prostu musisz – to jest już twoje ryzyko. I ewentualnie twoja wina. Niestety. Ja też chciałbym żeby było inaczej. Robienie z tego dramy jak w tym artykule – chociaż pewnie też potrzebne dla świadomości ogółu – nie naprawi twojej sytuacji. Naprawi ją natomiast na pewno odejście z pracy gdy nie ma wypłaty. Artykuł na cdaction nie sprawi ze w firmie nagle znajdą się pieniądze, bo ta firma pewnie niedługo upadnie.
Jezu, kolejny.
„To jest moment w którym umowa jest w zasadzie zerwana i pownieneś po prostu nie pójść do tej pracy, tylko szukać nowej.”
Wiem, że łatwo się doradza z daleka, nie bez kozery istnieje określenie „backseat driving”. Domyślam się, że nie wiesz, jak wygląda obecnie sytuacja z szukaniem zatrudnienia na tym rynku, że nie powiem już o osobistej sytuacji każdego z pracowników. Więc ja bym się dwa razy zastanowił przed takim mędrkowaniem.
„dajesz sie zwykle robić w balona i sam sobie jesteś niestety w dłużej perspektywie winien.”
Jak dziewczyna włoży krótką spódniczkę to wystawia się na cel i sama sobie jest niestety w dłuższej perspektywie winna – dosłownie obwiniasz ofiarę. Nie, szef podpisał umowę, w której zobowiązał się płacić, to jest JEGO wina, że tego nie robi. Usprawiedliwianie tego niemocą, naiwnością, wiatrem w oczy i piaskiem w gaciach to tylko to – usprawiedliwianie.
Takie fałszywe relatywizowanie i dzielenie winy, jakby to pracownik był osobą decyzyjną w sprawach biznesowych to nie tylko krzywe rozumienie relacji pracodawca-pracownik, ale też wzmacnianie panującej w naszym kraju narracji o biednym, wykorzystywanym i nic-nie-mogącym szefie, który w zasadzie robi łaskę pracownikom, że pozwala na siebie pracować, za co powinni mu być wdzięczni, a oni, roszczeniowcy, jeszcze pieniędzy wołają. Rzeczywistość wygląda inaczej i lepiej dla nas wszystkich, żebyśmy przestali bezrefleksyjnie traktować te bzdury jako prawdę objawioną.
Co nie znaczy, że nie warto szukać innej pracy, gdy czujesz, że szef jest cwaniakiem, ale nie można dawać sobie wmówić, że jak się (z przyczyn różnych) w takiej pracy jednak zdecyduje zostać, to nagle twoja wina, że cię oszukano. To tak nie działa.
A dodatkowo – znakomita większość z nas to właśnie pracownicy, w różnych branżach, więc taka solidarność z grupą, której interesy są sprzeczne z naszymi, zamiast z ludźmi realnie dzielącymi z nami doświadczenia i ryzyko, to dość krótkowzroczna strategia, przyznacie chyba.
To nie jest przypadkowy gwałt za spódniczkę, bo nie dostajesz pracy z przypadku. To jest żona w wieloletnim związku małżeńskim którą bije i gwałci facet i która uważa że wszystko jest okej i że „on po prostu taki jest”. Takiej babce pomóc nie możesz choćbyś bardzo chciał i tak, imo w dłuższej perspektywie jest to jej patologiczna wina (oczywiście niewyłączna, po prostu powinna odejść). Ale nie wiem jak ty żeś doszedł tu do gwałtu, litości.
Nie wiem o co ci chodzi z solidarnością, znam sporo przedsiębiorców. Zwykli ludzie. Jedni prowadzą salon fryzjerski, inni gabinet lekarski, jeszcze inni jakiś sklep, firmę wykończeniową. Jest tona małych działalności. Wielu się nie przelewa i faktycznie nie mają jakoś super, koszty wszystkiego w tym kraju są takie że łeb pęka. Masz za to w cholerę odpowiedzialności o której pisze kolega wyżej.
I nadal nie wiem co ma ci pomóc siedzenie w pracy która nie płaci. Jak twoją radą na brak wypłat jest „poczekaj, będzie dobrze” to kto tak naprawdę solidaryzuje z przedsiębiorcą który nie płaci? Ja czy ty? Kto ma niby podjąć działanie gdy przedsiębiorca robi cię w balona? Ja naprawdę nie wierzę w opcję przeczekania…
Ja wiem że nagle zmienić pracę nie jest łatwo. Życie nie jest łatwe. Ale litości z tym „no nie było wypłat od paru lat, ale nie miałem pojęcia że mogą mnie zwolnić”. Naprawdę?
Mi się nie chce na ten temat dyskutować, jak pisałem to jest zniuansowane. Może przesadzam z tą winą, ale od siebie też powinieneś wymagać. Możesz być w potwornej sytuacji gdy po prostu nie da rady zmienić i musisz się kisić w takiej podłej pracy, pech, życie czasem zmusza do złych decyzji. Ale jeśli firma ci nie płaci to jest cholernie źle, ja nie wiem jak tak ludzie żyją. Trzeba IMHO wtedy podjąć jakieś kroki. Zmiana pracy to krok radykalny, ale często jedyny możliwy który jako pracownik możesz realnie podjąć. Wściekanie się w internecie daje za to mało.
Moim zdaniem ludzi trzeba uświadamiać po prostu że TO JEST ZŁE. Jeśli to się dzieje często to JEST BARDZO BARDZO ZŁE. Nie czekasz, to wymaga radykalnych kroków. Coś musi firma zmienić. Albo ostatecznie ty musisz. Inaczej jesteście na zawsze w dupie, aż w końcu zostają tylko żale
Niech będzie inaczej, jak ta „wina” jest taka straszna i nie do przyjęcia dla zwykłego szarego obywatela. Jeśli pracodawca ci nie wypłaca pieniędzy raz to jest jego wina. Jeśli nie wypłaca ci wiele razy to nie jest jego wina, to ot „siła wyższa”. Pretensji mieć nie możesz do pracodawcy, bo to się najpewniej nie naprawi a firma idzie na dno. No chyba że udowodnisz że pieniądze faktycznie są ale w portfelu szefa
„Ale nie wiem jak ty żeś doszedł tu do gwałtu, litości.”
Zdajesz sobie sprawę, że swoją analogią ze zgwałcona zona nie dość, ze sam jej uzyles (czyli zrozumiales), ale tez nawet ja zintensyfikowales stojac na stanowisku, ze zona jest winna gwaltu, ktorego ofiara padla? Ponownie, obwinianie ofiary, rozwadnianie odpowiedzialnosci sprawcy, to sie nie godzi.
„Nie wiem o co ci chodzi z solidarnością”
Wiem, nie ty jeden, dlatego jesteśmy jako państwo tam, gdzie jestesmy. Ale to dlugi temat i niczyja indywidualna wina.
” znam sporo przedsiębiorców. Zwykli ludzie.”
O, dobrze, ze to napisales, bo to istotna niejasnosc, ktora warto rozwiac w takich dyskusjach – mowisz o mikroprzedsiebiorcach, ktorych status społeczny czesto jest bardzo zblizony do tego, ktory ma ich jeden-dwoch pracownikow. Nie o nich mowa, klasowo sa oni praktycznie w tym samym miejscu, co pracownicy, chocby przez to, ze nadal wykonuja prace zawodowa. Tu juz trzebaby byc ultrakonserwatywnym marksistą-leninistą (hatfu), zeby widziec w nich przebrzydlych kapitalistow. Nie ta sama liga, co wlasciciel spolki gieldowej, chyba przyznasz? I dlatego identyfikowanie klopotow znajomego fryzjera czy mechanika z klopotami wielmoznego prezesa spolki akcyjnej to pulapka, z ktorej ci drudzy chetnie korzystaja.
„Może przesadzam z tą winą, ale od siebie też powinieneś wymagać. Możesz być w potwornej sytuacji gdy po prostu nie da rady zmienić i musisz się kisić w takiej podłej pracy, pech, życie czasem zmusza do złych decyzji.”
No co moge dodac, sam opisales to znakomicie – czasami zycie ssie, ba, dla wiekszosci naszych rodakow ssie (ca. 60% ludzi nie ma oszczednosci pozwalajacych przezyc pol roku bez zatrudnienia, ponad 50% nie ma ich na wiecej niz jakies 2 m-ce), wiec utozsamianie sie z ludzmi z top 5-10% jest kompletnie nieracjonalne. A to ci ludzie maja najwiekszy wplyw na to, co sie w kraju dzieje, i to do tej grupy nalezy (anty-) bohater artykulu.
Eh, nie jest winna gwałtu, jest winna sytuacji życiowej w której jest. Winny gwałtu jest tu oczywiście facet, tylko jak żony spytasz to gwałtu nie było (i nie boi się, ona faktycznie tak uważa). A gdy masz całe środowisko mówiące takiej że jest źle, świadków, liczne dowody na winę faceta a ona mówi „łobuz kocha najmocniej” to co? Kto jest osobą która podtrzymuje tę sytuację? Mąż tak, ale i żona. Z tym po prostu nie da się nic zrobić bez wniesienia oskarżeń przez taką żonę która tego zrobić nie chce.
Ja jakoś niespecjalnie solidaryzuję z tym antybohaterem, ale też zauważyłem niesamowite wieszanie psów na nim (ta aluzja o pracy w kanale zero jest owszem żenująca, nic nie wnosi, jest w tytule i poniekąd oczernia ten bogu ducha winny kanał), kiedy czasem musisz spojrzeć też na siebie. Gwałt to jest bardzo ostra sprawa nad którą kompletnie nie masz kontroli i jej nie chcesz, różnica z pracą jest taka że wielu ludzi ma jakąś chorą powinność w tym wszystkim. No bo ciężko jest, no bo wstyd odejść, no bo zaraz będzie lepiej, no bo w sumie fajna praca, no bo co ja zrobię, a w ogóle to przecież nie uda mi się znaleźć innej pracy. I potem mija tak pare lat z opóźnieniami wypłat i ja serio nie wiem na co ludzie liczą. To jest w 99% sytuacja która nigdy się nie poprawia i po prostu darcie ryja na przedsiębiorcę nic nikomu nie pomoże – życie dało ci w dupę, trzeba coś samemu poogarniać. Koniec końców i tak cię pewnie wywalą z pracy, tak jak tutaj, z zaskoczenia – i będzie tylko gorzej bo niespodziewanie.
Chodzi mi o to że nie można na to przymykać oka jak wielu naprawdę to robi i tu też robili i nie ogarniam czemu. Jak się opóźniają wypłaty przez wiele miesięcy to jest sytuacja NAJDALSZA OD NORMALNEJ. „Pracodwaca powinien” – NIE, czasem nie ma kasy, czasem jest chujem. Nie zmienisz tego. Trzeba wiać, albo trzeba natychmiast naprawiać. To nie może trwać.
To jest też w ogóle patologia tej branży growej i o tym trzeba pisać, bo ludzie lubią gierki „zawsze chciałem tworzyć gierki” i potem siedzą lata w zafajdanej pracy wyzyskiwani przez pracodawców dla idei. W zasadzie na własne życzenie, no bo co cholera da się z tym zrobić poza uświadamianiem? Czasem zmiany na lepsze zaczynają się od nas samych. Dobrze że powoli powstają te związki chociaż, ale to w ogóle nie powinno być potrzebne
Ten artykuł jest np. też spoko, tylko on powinien powstać te 2-3 lata temu, jak tylko zaczął się problem, może wtedy by to coś dało.
„Gwałt to jest bardzo ostra sprawa nad którą kompletnie nie masz kontroli”
Akapit wyżej nadal twierdzisz, że żona jest współwinna gwałtowi (próbując wymyślić coraz bardziej wydestylowany i tym samym oddalony od rzeczywistości scenariusz), więc zdecydujmy się w końcu. Serio, przemyśl to, a także jak bardzo narracja „sama jesteś sobie winna” pomaga utrwalić złą sytuację, zamiast jej zaradzić. Bo nawet jeśli żona pozostaje w takim związku, to jest w tym układzie ofiarą. Wiem, że to wygodne rozwiązanie, myśleć o takich osobach jako odpowiedzialnych za swoją sytuację, bo zwalnia to nas z obowiązku zareagowania na krzywdę, ale niestety, rzeczywistość skrzeczy.
„też zauważyłem niesamowite wieszanie psów na nim (ta aluzja o pracy w kanale zero jest owszem żenująca, nic nie wnosi, jest w tytule i poniekąd oczernia ten bogu ducha winny kanał), kiedy czasem musisz spojrzeć też na siebie.”
Znowu próbujesz siadać okrakiem na płocie – nie solidaryzujesz się, ale każdy powinien spojrzeć na siebie – to jest dosłownie próba odwrócenia uwagi od odpowiedzialności tego gościa za sytuację firmy i relatywizowanie. A co do kanału – nie jest on, ani połowa z nim współpracujących, bogu ducha winny, a Stanowski to już w ogóle patologia udającąa ludowego mędrca, który chłopskim rozumem rozwiązuje wszystkie problemy, od piłeczki po feminizm. Tak naprawdę to cyniczny prowokator, pusty w środku jak bęben, ale zarabiający na tej pozie miliony monet. I tak, wiązanie się z nim akurat w takiej sytuacji, dużo o człowieku i jego priorytetach mówi.
Zresztą, wyobraź sobie inny scenariusz, gdy prezes zakłada własny kanał, gdzie mówi: „zawaliłem sprawę, nie miałem jak zapłacić pracownikom, ten kanał opowie o trudach pracy w tej branży, a część przychodów z patronite pójdzie na zaległe wypłaty” – sytuacja równoległa, a intencja i jej odbiór jakby nieco inne, sam przyznasz?
„”Pracodwaca powinien” – NIE, czasem nie ma kasy, czasem jest chujem.”
W jaki sposób brak kasy lub bycie chujem zwalniają go z powinności? Jak dostanę mandat, który POWINIENEM zapłacić, to wystarczy że powiem, że nie mam kasy i CHWDP, żeby nie musieć go płacić?
„To jest też w ogóle patologia tej branży growej i o tym trzeba pisać”
Powinno się pisać, patologia, ale bynajmniej nie zachowanie prezesa? Serio, zastanów się, co sam napisałeś, to kolejny raz, kiedy sobie przeczysz próbując stawać pośrodku.
Mówię serio, ta potrzeba zachowania równowagi i patrzenie na świat w myśl zasady „prawda zawsze leży pośrodku” to gigantyczna pułapka, bo sprawia, że stajemy się ślepi na niuanse sytuacji, które obserwujemy – choćby takie jak gigantyczny BRAK równowagi sił między stronami sporu. A w tym wypadku mamy z tym do czynienia. Nie sądzę, żeby kierowanie się w swoich osądach starymi przysłowiami dawało nam jakąś prawdziwą przewagę, inaczej nikt nie chodziłby do restauracji, bo „gdzie kucharek sześć…” ;>
Już pisałem że średnio stoję pośrodku i nie o to chodzi. Przykład z mandatem jest chybiony bo nie odnosi się do ofiary tylko do chuja, bez sensu odwracając logikę tego o czym mówię. Wskazuję po prostu na bierność ofiar. Myślenie że on jest winny i powinien coś z tym zrobić nic totalnie nie daje i nikogo nie uratujesz. Kobieta z przykładu raczej wie ze facet robi źle ale przecież „ja go naprawię”. Każdy z przypadków ma trudne ale jednak rozwiązanie przed sobą. I w obu za bardzo nic nie możesz zrobić jako osoba z zewnątrz, za to osoby bezpośrednio zaangażowane mogą dużo. To może nie jest „wina” ale „odpowiedzialność” za trwanie tej sytuacji jeśli takie sformułowanie jest lepsze.
Jako ofiara musisz w końcu zwrócić uwagę że twoja bierność sprzyja twojej sytuacji. To fakt od którego wielu ucieka.
Siła jest duża i gratuluję tego beznadziejnego myślenia że nic się nie da. Chodzi mi też o to że siła jest, tylko ludzie się upierają że jej nie ma. Można zrobić strajk (grupowy lub jednostkowy), można się zwolnić, można zgłosić do sądu czy gdzieś. Co zostało zrobione tutaj? Nic? A nie, ktoś napisał do gazety. 3 lata po fakcie.
Powiedz lepiej jak pomóc tej kobiecie albo tym ludziom z artykułu. Bo imo tylko można im powiedzieć „musisz zrobic tak i tak”. I ewentualnie można w tym jakoś wesprzeć, ale akcja musi wyjść od tej osoby.
Napiszę to jeszcze raz od czego zacząłem, bo ja już nie wiem, quetz najwyraźniej mówi że jak jest problem to siedź na dupie, inni ogarną obciążeni moralnością. Jeśli pracodawca ci nie płaci to WIEJ KIEDY TYLKO MOŻESZ. TO NAJLEPIEJ ROZWIĄŻE TWOJE DZIAŁANIE. Nie czekaj na poprawę sytuacji bo ten moment nie nadejdzie. Chrzań moralność i to kto jest winny, olej konwenanse i filozofie bo one cię nie uratują, patrz na własny interes. System prawny w polsce mamy takie że najpewniej nie odzyskasz pieniędzy, ale oczywiście próbuj jeśli możesz. Będzie coraz gorzej, spirala zła. Nie siedź w tej firmie wiele lat, za dużo ludzi tego żałuje. Idę o zakład że tych z artykułu też gdyby zapytać co by zmienili odpowiedzieliby „trzeba się było zwolnić od razu”. To jest moja solidarna rada.
FAKE w pierwszym komentarzu chyba jako jedyny odniósł się do tego co pisałem – jak 7 miesięcy siedzisz i nic nie robisz, to sorry, ale jesteś częściowo winny sytuacji, w której się znalazłeś. Z tonącego statku się ucieka, a nie trzyma ostatkiem sił.
„Bo sytuacja na rynku jest ciężka.” Wszędzie jest ciężka jak nie żyjesz w urojonym świecie opisywanym przez media. Ludzie potrafią się przekwalifikować, dokształcać, czemu jakakolwiek branża miałaby być pełna świętych krów dla których to niemożliwe? Kolejna sprawa – wedle właściciela pracownicy na sprzęcie firmowym mogli sobie robić portfolio, więc proszę nie pieprzyć, że nie pomagał, robił tyle ile człowiek jest w stanie, widać dla niektórych to za mało, nerkę powinien sprzedać i załatwić jaśnie państwu awans w innej firmie.
Kwestie gwałtu pominę, bo porównanie jest żenujące.
Podkreślę: gość się zobowiązał, że opłaci zaległości jak będziesz miał z czego. Jak nie ma kasy to jak ma zapłacić?
Każdy jest kowalem własnego losu, część sytuacji, które nas spotykają są wynikami naszych decyzji.
„Już pisałem że średnio stoję pośrodku i nie o to chodzi.”
Myślę, że dość dokładnie opisałem gdzie i w jaki sposób siedzisz pośrodku, zostawiam do refleksji.
„Przykład z mandatem jest chybiony”
Zacytowałem cię słowo w słowo, może niejasno wyraziłeś swoją myśl.
„I w obu za bardzo nic nie możesz zrobić jako osoba z zewnątrz, za to osoby bezpośrednio zaangażowane mogą dużo”
A rolą dziennikarza jest demaskowanie i nagłaśnianie takich sytuacji, choćby po to, żeby utrudnić winowajcom ucieczkę od odpowiedzialności.
„Można zrobić strajk (grupowy lub jednostkowy), można się zwolnić, można zgłosić do sądu czy gdzieś. Co zostało zrobione tutaj? Nic?”
O tym pisałem już wcześniej, witamy w kraju cwaniaków, gdzie świadomość własnych praw stoi na żałośnie niskim poziomie, razem z poczuciem sprawczości. To problem, o którym trzeba głośno mówić, jeśli chcemy kiedyś ujrzeć poprawę sytuacji. A ta zawsze zaczyna się od świadomości.
„bo ja już nie wiem, quetz najwyraźniej mówi że jak jest problem to siedź na dupie”
Kompletnie nie rozumiem, skąd taki wniosek, szczególnie że tematem nie są sposoby radzenia sobie, tylko mój sprzeciw wobec. skupianiu się na relatywizowaniu i wybielaniu sprawców. A sposoby przez Ciebie wymienione są możliwe, PO FAKCIE, co nie jest idealne samo w sobie (bo nadal zostajemy z mentalnością bezkarnych cwaniaków i nieświadomych pracowników), więc mnie bardziej interesuje trwała zmiana narracji i wzmocnienie praw pracowniczych niż doraźne, średnio skuteczne interwencje.
„Chrzań moralność i to kto jest winny, olej konwenanse i filozofie bo one cię nie uratują”
Oczywiście, ale to rada przydatna jednostkom, a warto moim zdaniem skupić się na systemie i przejawy jego złego działania tępić i nagłaśniać.
@WBK
„Z tonącego statku się ucieka, a nie trzyma ostatkiem sił.”
To mi przypomina rade Bena Shapiro skierowaną do osób, które w wyniku podniesienia poziomu morza zostaną z zalanymi domami. Rada brzmiała „sprzedajcie domy i po problemie”. Kwestia tego, komu je sprzedać („Aquamanowi?”, że zacytuję genialnego hbomberguya, polecam na YT) jakoś niespecjalnie go interesowała.
„Każdy jest kowalem własnego losu, część sytuacji, które nas spotykają są wynikami naszych decyzji.”
Sam sobie w sumie odpowiadasz na ten truizm bez pokrycia – CZĘŚĆ. Nie całość, a w wymienionej sytuacji nie działa właśnie system, który pozwa na takie wykorzystywanie innych. A. wy z kolegą zafiksowaliście się na kwestii trzeciorzędnej, zupełnie ignorując źródło problemu.
CD-Action – bodaj jedyne polskie medium o grach, które na taką skalę zajmuje się problemami trawiącymi branżę. Szacun.
Januszexy były, są i będą, jak ktoś myśli, że IT i rozrywkę ominie to zjawisko to właśnie się przekonał.
Tak jest wszędzie i o zgrozo nie tylko w Polsce, a u nas najwięcej uchodzi przedsiębiorcom, gdyż w Polsce przedsiębiorca (nie)stety jest świętą krową i ile nie zalega z płatnością podatków to jest nietykalny.
Ja wiem, że żartowanie z nazwiska to jedna z niższych form humoru. Jednak w przypadku sytuacji w Intermarum, nazwisko prezesa jest tą „ironiczną nutką” uzupełniającą obraz.