[BLOGI] Siedem Grzechów Głównych nowego Hitmana
![[BLOGI] Siedem Grzechów Głównych nowego Hitmana](https://cdaction.pl/wp-content/uploads/2021/11/19/877abeab-d7ae-4192-8806-ffce0381fe0e.jpeg)
Jako fan Hitmana, który spędził przy poprzedniczkach ładny kawał czasu badając dość dokładnie część ulubionych etapów, od początku czułem do Absolution jakąś niewytłumaczalną niechęć. Trailery sugerowały bowiem coś strasznego – zmianę charakteru serii. Po ukończeniu ostatniego etapu piątej już części mam wątpliwości: czy Hitman pozostał sobą?
Ślepy los odciągał mnie od półek sklepowych przez całe miesiące i jakoś tak niby chciałem zobaczyć co to tam Square Enix przygotowało, ale jednak jakiś wewnętrzny strach sprawił, że ostatecznie spotkaliśmy się dopiero na wyprzedaży. Już z pudełka biją dwa ostrzeżenia – pierwsze to naturalnie Paweł Małaszyński w roli Hitmana. Drugim zaś jest tekst „Ile istnień zabierzesz, by ocalić jedno?”. Coś tak nie pasuje to do Agenta 47. Ten bowiem nigdy nie zabijał wielu ludzi, a kolejne tytuły najbardziej promowały ciszę. W Absolution na szczęście często jest podobnie. Kontrowersyjny jest drugi fragment, bo jak niby ocalić jedno? Z tym już całkiem powariowali. Hitman przecież nigdy nie był od ocalania innych – dostawał zlecenie, likwidował, ale chronić? Za nic w świecie…
Grzech Pierwszy – Zbyt rozbudowany scenariusz jak na tego typu tytuł
Twórcy doszli do wniosku, że zawsze jakoś tak im scenarzyści przysypiali i kolejne części były tylko mission packami raczej nie połączonymi bardzo sensowną osią fabularną. Dlatego nową odsłonę postanowili rozpocząć z grubej rury – agent otrzymuje zlecenie likwidacji Diany Burnwood. Laików raczej to nie oburzy, ale fani dobrze wiedzą, co to za głos towarzyszył bohaterowi w słuchawce. Diana wystąpiła przeciw agencji, a całość ma związek z dziewczynką imieniem Wiktoria – nosi na szyi tajemnicze urządzenie dodające jej mocy, które zostało ochrzczone przez społeczność mianem pendrive’a. Oczywiście główny bohater staje naprzeciw agencji i decyduje się ochraniać smarkulę przed pedofilami naukowcami, którzy chętnie by ją pokroili. Fabuła jest ogólnie żałosna, a wplecione pomiędzy przerywniki tylko rozśmieszają zabawnymi animacjami bohaterów, które nadawałyby się na kolejną przeróbkę Harlem Szejka.
Nie o to jednak chodzi, niezależnie od jakości historii wprowadzenie bardziej rozbudowanego scenariusza wpłynęło znacząco na charakter rozgrywki. Dawniej Hitman wyglądał tak: dostajemy w każdej misji dość rozbudowany hub, po którym spacerujemy powoli i kombinujemy jak ugryźć zadanie. Zawsze należało rozpocząć od wywołania strzelaniny i szybkiego zorientowania się gdzie co leży, a następnie, mając już w głowie mapę, próbować rozpracować etap. Teraz wszystko to zniknęło. Hitman zamienił się ze skradanki zawierającej elementy gry logicznej w skradankę nowoczesną, tunelową, do której podchodzi się z marszu.
Grzech drugi – Zmiana gatunku, spadek poziomu trudności
Większa część misji w Absolution to mające początek i koniec korytarze, przez które musimy przejść skryci za osłonami. Etapy przypominają bardziej Human Revolution, niż poprzednie części. Będące dotychczas głównym daniem zabójstwa pojawiają się tym razem jako dodatek, uzupełnienie. Tytuł zbudowano z dwudziestu misji podzielonych na pomniejsze podetapy i tylko część z tych podetapów trzyma się jeszcze jakoś starego stylu. Nie każda misja z zabójstw korzysta. Zdarzało się, że dwa etapy pod rząd trzymały się konwencji tunelowej skradanki, potem nagle trzy podetapy po kolei skupiały się na zabójstwach, w każdym mordujemy po trzy cele. Normę jakoś trzeba wyrobić.
Do tego zniknął element rozpracowywania plansz. Zlecenia na zabójstwo przechodzi się praktycznie z marszu, bo wszystko jest ładnie podkreślone dzięki instynktowi. Etapy w nowym stylu również nie zabierają dużo czasu, bo osłony są poustawiane tak, że praktycznie zawsze obok jest kolejna, za którą można przeskoczyć. Przeciwnicy oślepli i jeżeli bohater przeskoczy za sąsiednią osłonę kilka metrów od nich wcale nie staną się podejrzliwi. Zaczną kręcić się nerwowo po planszy dopiero, gdy będziemy przebywać na widoku przez pewien czas. Gdybym kiedyś choć przez sekundę miał wrażenie, że właśnie mignął mi przed oczami najsłynniejszy zabójca świata przynajmniej zajrzałbym do szafy. Wrogowie mają jak dla mnie syndrom opóźnionej reakcji, ale co ja tam wiem.
Grzech trzeci – Bezsensowne działanie instynktu
Instynkt jest największym grzechem nowego Hitmana, a raczej sposób, w jaki się go używa – jego obecność zaniżyła mocno rolę przebrań. Pal już licho to, że podświetla przeciwników i ich ścieżki, nie to jest największym problemem. Ktoś wpadł na pomysł, że wróg może nas zidentyfikować jako przebierańca, jeśli zbliżymy się do niego zbyt blisko. Za pomocą instynktu możemy go oszukać, po przyciśnięciu odpowiedniego klawisza bohater zasłania kod kreskowy i schyla głowę, żeby go nie poznali, a wszyscy przeciwnicy ochoczo pokrzykują „cholera, jakiś nowy” albo „skądś go kojarzę”. Co zrobić jak zmarnujemy już cały instynkt? Znów trzeba się kryć za osłonami, mimo, że mamy przebranie teoretycznie uprawniające nas do przebywania w danym obszarze.
Wtedy oczywiście zaczyna znowu kłuć w oczy syndrom opóźnionej reakcji przeciwników. Kiedy zestawimy ich reakcje na bohatera w zależności od tego czy się ukrywamy czy nie widać ewidentny brak logiki u AI. Z jednej strony mijają wieki, zanim w ogóle postanowią sprawdzić czy faktycznie tylko im się wydawało, że jakiś gość mignął za osłoną. Z drugiej strony potrafią rozpoznać przebierańca w zastraszająco szybkim tempie, a bohater nie potrafi bez jakiegoś głupiego instynktu twarzy zasłonić? Swoją drogą gdybym był na ich miejscu i zobaczyłbym gościa, który próbuje ukryć swój zakazany ryj, wtedy to dopiero uważnie bym mu się przyjrzał. Ale Co tam się sztuczną inteligencją będę sprzeczać…
Grzech czwarty – Ograniczenie swobody
Instynkt na niższych poziomach przyspieszył zabawę, ale ogólnie wpłynął na spore ograniczenie swobody rozgrywki. Pomijam już bardzo liniowe etapy przygotowane w bardziej współczesnym stylu, wymagające jedynie czołgania się między odsłonami. Gorsze jest to, że również te misje szczątkowo trzymające się starego stylu są jakby mniej rozbudowane. Wszelkie trudności, jakie napotkałem przechodząc Hitman: Absolution wynikały nie z mojej nieznajomości poprzednich gier, bo jako fan serii przeszedłem wszystkie poznając ulubione misje na wylot. Problemy sprawiało mi to, że czułem się na planszach za swobodnie. Nie mogę przebywać w odpowiednim stroju na teoretycznie dostępnym dla mnie terenie? Panowie, toć to absurd czystej próby. Mam kryć się przed kucharzami na bazarze, jeżeli założę na głowę biały czepiec?
Grzech piąty – Gra jest trudna w niewłaściwy sposób
Twórcy tak się napinali, że ich nowa produkcja będzie trudniejsza i w sumie na wyższych poziomach trudności jest. Niestety mało który wydawca potrafi zrobić grę trudną w odpowiedni sposób i Absolution zalicza się do grona tych nieudanych eksperymentów. Największy kłopot sprawia przystosowanie się do ograniczeń. Do tego na najwyższych poziomach nie ma instynktu, co już kompletnie dyskwalifikuje stroje. Zabrakło szybkich zapisów i możemy zapamiętać postęp jedynie w punktach kontrolnych. Te również działają bardzo dziwnie. Po zapisaniu gry, nie możemy skorzystać z danego checkpointa po raz drugi, a zabici strażnicy powstają z martwych…
Grzech szósty – Kłujące po oczach dziury logiczne
Gra grzeszy także brakiem logiki. Wyżej wspominałem już o systemie zapisu, który prowadzi ostatecznie do tego, że uduszony wcześniej przeciwnik, od którego pożyczyliśmy strój (!) materializuje się z powrotem w nowym stroju, główny bohater natomiast w dalszym ciągu biega w przebraniu. W przyrodzie nic nie ginie, to zrozumiałe, ale o ożywających zmarłych też jeszcze nie słyszałem. System zapisu działa tylko dla wybranej sesji (po zrestartowaniu gry zaczynamy od początku bieżącego podetapu), a mimo to zapamiętuje jedynie położenie bohatera, co pozwala okrutnie kantować…
Zrobiliście coś niewłaściwego i rzucili się na was wszyscy strażnicy, a nie chce się wam powtarzać pięciu minut, do tego macie gdzieś ile punktów zdobędziecie za zadanie? Polecam biec do najbliższego punktu zapisu, wdusić odpowiedni przycisk i dać się zabić przeciwnikom. Jeszcze tylko krótki ekran ładowania i pojawicie się w tym samym miejscu z czystym kontem – przeciwnicy znów są nieświadomi obecności Łysego Zabójcy. Jedyną karą jest tylko -1.250 punktów od wyniku, a to da się nadrobić jakąś fajną akcją. Brakuje też jakiejś ciągłości pomiędzy kolejnymi podetapami. Kończymy misję X w ubraniu policjanta, a etap Y zaczynamy znów w garniturze? To akurat można zrozumieć. Niestety twórcy gry poszli o krok dalej i zdarzają się tu kwiatki w stylu – kończysz drugi podetap misji X w stroju gliniarza, ale trzeci podetap zaczniesz znów w garniturze. Hitman potrafi się ubrać podczas otwierania drzwi… przydatne, jeżeli człowiek śpieszy się do pracy/szkoły.
Grzech siódmy – Absolution nie jest takim Hitmanem, na jakiego czekałem
Mroki kościoła rozświetlały jedynie tańczące na świecznikach płomienie świec. Dojmująca cisza towarzyszyła spowiedzi odbywającej się w jednym z konfesjonałów. Ksiądz wysłuchał słów łysego mężczyzny, a gdy spostrzegł, że ten przestał mówić poczekał chwilę po czym zapytał.
– Synu, czy to wszystkie grzechy jakie masz na swym sumieniu?
– Ojcze – odparł Agent 47 – mordowałem, zabijałem, dużo tego było i nie potrafię ich wszystkich wymienić. Najważniejsze, że pan nasz w niebie wie, co jeszcze złego uczyniłem. Jednak wśród moich grzechów było coś gorszego: chciałem spodobać się wszystkim i zarobić jeszcze więcej za zagranie głównej roli w ostatniej grze Square Enix o Hitmanie.
– Wiedz synu – odpowiedział ksiądz nie od razu – pamiętaj, że prawdziwi fani są ważniejsi. Możesz trafić do wielu, ale tylko ta najwierniejsza grupa pocieszy cię po porażce. Gdy lubisz wszystkich, to znaczy, że wszyscy są ci obojętni.
– Jaką pokutę wyznaczasz mi ojcze w imieniu Pana – uciął temat Hitman, gdy zorientował się, że nie wymyśli już nic mądrego.
– Idź synu i nie grzesz więcej – odparł spowiednik – Twoja wiara cię uzdrowiła. Miejmy nadzieję, że kolejna gra, w której wystąpisz będzie Zadośćuczynieniem. Rozgrzeszenie właśnie sobie wypracowałeś. Dawniej w nawach katedr transakcje wszeteczne, ksiądz rozgrzeszał za bilon. Dziś wystarczy wiara i chęć poprawy…
Czytaj dalej
38 odpowiedzi do “[BLOGI] Siedem Grzechów Głównych nowego Hitmana”
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Nasz bloger Otton uznał, że od premiery Hitman: Rozgrzeszenie minęło już trochę czasu, więc jego tekstu nie należy traktować jako klasycznej recenzji. Raczej jako porównanie piątki do poprzedniczek – i jest to bardzo, bardzo ciekawa i wnikliwa analiza.
Amen
To jak opinia, że nie podoba mi się Fallout 3, bo nie ma rzutu izometrycznego (w sumie to prawda). Ciągle powracający instynk na najwyższym poziomie trudności nie istnieje, więc zapraszam na hard, a jeśli nie jest hard taki fajny, jak w poprzednich częściach… To zapraszam do gry w poprzednie części. Mnie się akurat już-nie-taki-nowy Hitman podobał, a kwestia mniejszej wagi przebrań to świetna sprawa.
Gra jest świetna. Kluję w oczy to jak on przenosi ciało. Ręka tego nieprzytomnego lub martwego co przenosimy gdzie indziej nie jest w dloni hitmana tylko przemieszcza sie tak jakby hitman prowadzil cialo na sznurku
Zgadzam się z każdym słowem w tym artykule, Hitman: Absolution byłby dobrą grą gdyby nie to że, przed nim wyszedł Blood Money gra o wiele lepsza od swojego następcy
Hitman ucierpiał tak samo jak nowa Lara. Gra Hitman bez otwartego huba i zabójstw, nowy Tomb Rider bez grobowców i zagadek. Za to z masą znajdziek i opcją 6-zmysł. To samo teraz spotka nowego Thifa – wciskasz 6 zmysł i widzisz co gdzie zrobić. A trudniejszy poziom trudności tylko obnaży słabość tytułu i masowe nudne do bólu skrypty. SquerEnix narzekało na sprzedaż. To mogli zapłacić za grę jak ma być i narzekać. Niż zrobić grę dla Hamburgerów Casuali i narzekać, że się nie sprzedała.
Rozgrzeszenie to bardziej Splinter Cell niż Hitman ;/ Ale satysfakcję sprawia.
Autorze tego tekstu spłoń! To jest unowoczesnienie serii. To jej wyszlo na dobre stala sie bardziej przystepna. Autorze chcialbys silent assain (to chyba ulubiona czesc autora) w 2012 roku? Zaloze sie ze jakbys dostal misje w stylu samurai showdown albo hidden valley to byscie sie chyba zesrali a nie przeszli. Wtedy byście narzekali ze gra jest za trudna ! To jest hitman przystosowany do nowych czasow. Cos innego by sie dzisiaj nawet nie sprzedalo
Tak, Silent Assassin to dla mnie najlepszy Hitman. Tak, wiem, podobna gra by się dzisiaj już nie sprzedała. Ale w Absolution są zwykłe błędy logiczne i nie każda „unowocześniona” gra takie posiada – najpoważniejsze zarzuty to dla mnie trójka, czwórka i szóstka. Nowoczesność niestety też nie broni kiepskiego scenariusza. Poza tym z tego co wiem wydawca był sprzedażą Absolution rozczarowany – czyli nie do końca finansowo się wyrównało. Co ciekawe komentarze na blogu miały wydźwięk odwrotny, niż tutaj 🙂
E tam, to takie typowe narzekania weterana serii na jej nowoczesną część. Pewnie Otton najchętniej zagrałby w pierwszą część w wersji HD.
@Aaroniero – Popieram w pełni zdanie Ottona, bo nowego Hitmana nawet nie przeszedłem, bo nie się znudziłem.|Kontynuacja serii (szczególnie tak udanej) powinna dawać jeszcze więcej i lepiej tego, za co została pokochana, a Hitman niestety wykastrował wszystko. Z 20 opcji zabicia jednej osoby gra spadła do maksimum 2 i to takich, że nawet nie musisz wiedzieć jak ofiara wygląda, bo bywa tak, że w domu pełnym pijanych wieśków jedynie nasza ofiara podchodzi zjeść pizze stojącą na środku salonu…
Nie wiem w jakie gry lubisz grać, ale to tak jakby najnowsza część „Hirołsów” była w postaci platformówki, coby gracze za trudno nie mieli.
Spędziłem w niej 100 godzin, wymaksowałem wszystko co się dało: achievementy, wyzwania itd. Grałem na poziomie „purist” i naprawdę gra sprawia masę frajdy. Jak dla mnie jest to najlepsza część serii, przebijająca nawet znakomite Bloodmoney, czy Silent Assassin.
Grałem, przeszedłem i to z wielką przyjemnością. Od razu na głęboką wodę czyli najwyższy poziom. Czytając narzekania autora stwierdzam że nie zgadzam się z nimi w 100%. Fabuła gry mimo że ma pewne dziury (która fabuła ich nie ma?) to gra nabiera rumieńców i filmowości. Poziom trudności jest jak dla mnie dobrze zrobiony, przynajmniej ten ostatni bo w łatwiejsze nie grałem. Instynkt i przebieranki nie mają sensu na najwyższym? My graliśmy w tą samą grę?! Owszem w przebraniu już nie przemaszerujesz całej…
mapy, ale takie rzeczy mimo wszystko baaardzo pomagają w pewnych sytuacjach. Tak więc artykuł do kosza jak dla mnie.
Czyli jak Ty „przeszedłeś z wielką przyjemnością” i podobała Ci się fabuła gry to tekst od razu jest słaby? Ciekawe…
Słaby jest dlatego bo pisany jest przez pryzmat „fana” który nie potrafi dostrzec tego że z czasem wszystko się zmienia. A akurat Hitman zmienił się godnie.
Nie aż tak godnie, nadal ma od groma niedociągnięć i głupich rozwiązań jak chociażby te nieszczęsne punkty.
Grzech ósmy- jeżeli masz wersję na PS3 zapomnij o jakimkolwiek patchu…
@deaathcross – nie wiem czy przeczytałeś tekst uważnie, ale spora jego część traktuje o błędach logicznych, niewłaściwym działaniu mechanizmów. Konieczność ukrywania się za osłonami w przebraniu automatycznie zaniża ich rolę – nie wpłynęło to na poziom trudności, a mniejszą swobodę. Ograniczenia to też godna zmiana? Proszę, można było po prostu stworzyć tytuł podobny do poprzednich części (tzn. rozbudowany hub pozwalający na kombinowanie) i poszerzenie tego o instynkt.
Wreszcie – czy kretyńsko rozplanowane punkty kontrolne są ewolucją w stosunku do zapisu kiedy chcesz? Stara opcja była imo dużo lepsza, przynajmniej nie było takich dziur. A co sądzisz o opisanych w tekście utratach zdobytego stroju i powrotach do garnituru? To też godna zmiana… proszę. Tekst nie jest recenzją, we wstępie stoi jak byk. Specjalnie to zaznaczyłem, by móc skupić się tylko na tym, co mi w grze nie grało. Gdyby była to recenzja, tekst byłby rozszerzony o część dotyczącą pochwał.
@deathcross – zmienił się godnie? Jeżeli gra, która dawała pełną swobodę w wyborze drogi a skradanie się nie polegało na zabawie w Baba Jaga patrzy (bo jak to inaczej nazwać? Ukrywamy się za zasłoną albo udajemy że coś robimy – irracjonalny pomysł, jak idziesz, to cię rozpoznają, jak dłubiesz przy kompie, to nawet gość opierający się o ciebie nie domyśli się kim jesteś – a jak nikt nie patrzy to idziemy) w grę, w której największym wyborem jest od której strony obejść filar…
nic mnie nie zachęcało do zagrania, a ty mi potwierdziłeś że nie mam po co 🙂
I nawet nie ma żadnego większego pozytywu w tej liniowej konstrukcji i podziałowi poziomów na pod sektory. Nie możemy przejść jakiegoś poziomu skradając się, to rozwalamy wszystkich jak leci, i żadnych konsekwencji! Właśnie rozpętałeś wojnę i wybiłeś ze strzelby 20 typa podnosząc przy tym 15 różnych alarmów, a piętro wyżej nikt nie ma pojęcia, że cokolwiek się dzieje (nie ma to jak ochrona w fabryce broni…).
Świetny tekst! Autor jasno powiedział na głos to, o czym tłumy milczą. Nowy Hitman, to już nie Hitman, a wybitnej części czwartej (Blood Money) nie dorasta nawet do pięt. Mimo, iż przy Rozgrzeszeniu bawiłem się nawet w miarę, to i tak muszę przyznać, że w głównej mierze brakowało mi tej swobody, jaką dawały poprzednie części. Brak przemieszczania się po całej mapie, a jedynie po mini sektorach, brak swobodnego chodzenia w przebraniu – autor wszystkie grzechy Rozgrzeszenia zgromadził w jednym fajnym tekście.
@deathcross – podejrzewam, że jesteś osobą w wieku gimnazjalnym i podczas gdy premierę miała poprzednia część Hitmana – tj. Blood Money – Ty dopiero rozpoczynałeś swą przygodę ze szkołą podstawową – wnioskując po tym, sądzę iż nie grałeś ani w wymienione przeze mnie Blood Money, ani w żadną poprzednią część Hitmana, bo inaczej takich herezjii byś nie wypisywał… „Hitman zmienił się godnie”. Bitch please! Zagraj w Blood Money, to się dowiesz, że grubo się mylisz.
Podzielam zdanie autora w 100%, twórcy po drodze zgubili gdzieś ducha tej serii. Poza paroma etapami, w ogóle nie czułem jakbym miał styczność z jednym z moich ulubionych tytułów. Może teraz sprzedają więcej kopii, krzyż na drogę, ja cieszę się że Blood Money jest wciąż diabelsko grywalne. 🙂 |Najbardziej denerwował mnie chyba motyw ze przebraniami, do szewskiej pasji wręcz doprowadzał. Grę przeszedłem i gdyby to był nowy tytuł pewnie bym nie narzekał, ale ponieważ to gra „z tradycjami” to poczułem zawód.:P
Może i siedem, ale jak dla mnie. Powtórzę jak dla mnie nowy Hitman wymiata. Na każdym poziomie:D
Ach, Hitman Absolution. Gdybym miał określić jednym słowem wszystkie odczucia związane z tą grą, byłoby to „ból”. W pełni zgadzam się z tym tekstem, szczególnie z grzechem piątym i szóstym – checkpointy w tej grze są najgorszymi jakie kiedykolwiek widziałem.
Kompletnie nie podzielam żalu autora. Który mianuje się fanem i weteranem serii a do oceny gry podchodzi jak typowy amator. Przede wszystkim z takiej perspektywy nie powinien brać pod uwagę: 1) zapisu gier (bo takowych veterani nie potrzebowali), 2) trybu instynktu do śledzenia i podświetlania przeciwników, 3) Niższych poziomów trudności niż „Expert”, bo jak sami twórcy zazanczali – te skale zostały stworzone specjalne dla osób, które miały problem z grą. Tak więc ocenianie gry z tych poziomów jest…
…czystym absurdem. Nie rozumiem również czepiania się ilości misji składankowych, gdyby wziąć sumę misji z zabójstwami, otrzymamy dosłownie taką samą jak w poprzednich częściach (tu brany w niebiosa Hitman 2, miał więcej tego typu pustych misji, a jemu tego za złe nie mieli). Tak więc potraktuj(cie) te misje jako dodatkowy bonus i nie ma nad czym się rozczulać. „(…)skradankę nowoczesną, tunelową, do której podchodzi się z marszu.” Podchodzi się z marszu jak się gra na niższych poziomach…
…a skoro autor uważa się za weterana serii, to nie powinien nawet niższych brać pod uwagę, bo to właśnie „Ekspert” oraz „Purysta” został dla takich stworzony docelowo, mniejsze są skierowane do casualowych wojowników niedzielnych. Tak więc jedynymi słusznymi zarzutami wobec Aboslution to: 1) Zbędny podział etapów na mniejsze segmenty, rozwalające swobodę, 2) Niedopracowany system przebrań tj. rozpoznawanie przez swoich, kiedy mamy podobny ubiór. Fabuła jest całkiem ciekawa, nawina,…
…ale pasująca do serii i tego też jej brakowało, może twórcy nie powinni się skupiać na opowieści jak to jest w Absolution, lecz zejść z tym na bok, zaś skupić się przedewszystkim na projektowaniu lokacji i mechaniki w obrębie swobody. Poza sporadycznymi absurdalnymi misjami (Operacja Sledgehammer np.), które psują odbiór całości, grę uważam za niesamowicie klimatyczną, wciągającą i TAK, TO JEST HITMAN! I drażnią mnie opinie sugerujące, że to nie ma nic wspólnego z serią. Stek bzdur. Lepsze to imo od H2.
Chciałem sobie kupić. Mam nawet Sniper challenge ale jakoś nie miałem czasu. Za to miałem okazję zagrać u kolegi i przeraziłem się kiedy zobaczyłem, ze Agent 47 może „schować” broń maszynową. Nie wiem na jakim grał poziomie, ale to już profanacja.
@Deathdealer – nie sądzisz, że porównywanie nowego Hitmana do Silent Assassin jest z deka strzałem w stopę? Porównujesz gry, które dzieli 11 lat… I fajne, że można grać na najwyższym poziomie trudności, ale nie zmienia złego zaprojektowania gry.|”Podchodzi się z marszu jak się gra na niższych poziomach…” – na najwyższym przechodzi się tak samo z marszu, tylko kilka razy.
W tej części nie ma praktycznie możliwości kręcenia się po obszarze misji w celu rozpracowania całości, nie jest się profesjonalnym płatnym zabójcą. I nie wiem czemu drażnią cie opinie sugerujące, że to nie ma nic wspólnego z serią, skoro jedyne co zostało po staremu, to Agent 47…
Deathdealer Skoro jesteś takim weteranem serii, to czemu nie napiszesz o błędach logicznych Rozgrzeszenia, no wybacz ale płatny zabójca raczej nie przejmuje się punktami, które decydują o mianie cichego zabójcy, to jest dopiero profanacja serii, w Hitman 47 traciło się kasę za zabójstwa np. cywila, i to było logiczne, a nie jakieś głupie punkty. Kwestia przebrań boli najbardziej, bo jakim cudem rozpoznaje cię gość gdy masz całkowicie zakrytą twarz, bo tak musi być? Bo tak zaprojektowano poziom?…
Jedynie punkty 5 i 6 mają sens.Punkty 1-4 to tylko pojękiwania pretensjonalnego fanboya ;)Sam jestem fanem serii, w Absolution odnalazłem się wybornie, mimo wprowadzonych zmian. Likwidowanie przeciwników na polu pszenicy (?) w przebraniu stracha na wróble niszczy system.