Dysk SSD MSI Spatium M461 1 TB – test. Szybki i tani
MSI coraz chętniej poszerza portfolio swoich produktów, czego przejawem jest pojawienie się dysków SSD w formacie M.2 już nie z najwyższej półki, ale skierowanych do masowego klienta. Jeden z tego typu modeli to Spatium M461, który do testów trafił w wersji terabajtowej.
Urządzenie to ma również trzech braci charakteryzujących się mniejszą (500 GB) i większą (2 i 4 TB) pojemnością, a także kuzynów oznaczonych M451 i M453, którzy należą do jeszcze niższego segmentu (korzystają z interfejsu PCI Express 3.0 x4, a nie 4.0 x4, więc z definicji mają inny pułap osiągów). Zasadniczą cechą Spatium M461 obok użytego czterokanałowego kontrolera Phison E21T i pamięci 3D NAND TLC jest brak wbudowanej pamięci RAM. Na pierwszy rzut oka to ewidentna wada, ale tylko do momentu, w którym przypomnimy sobie o technice Host Memory Buffer (HMB).
RAM w obrotach
Dzięki jej wykorzystaniu kontroler dysku zajmuje niewielką część pamięci operacyjnej komputera (maks. 32 MB) w charakterze właśnie tego nieobecnego w Spatium M461 modułu DIMM (przede wszystkim w celu przechowywania tablicy lokalizacji danych). Jak pokazały wcześniejsze doświadczenia, ta sztuczka się sprawdza, bo faktycznie można nie zauważyć, że mamy do czynienia ze sprzętem bez pamięci RAM. Z racji tego, że HMB przewidziano już w specyfikacji NVMe 1.2, to potrzebne jest jedynie wsparcie ze strony systemu operacyjnego. Obsługują go standardowe sterowniki wbudowane w Windowsa (począwszy od Windowsa 10 Creators Update, czyli wersji 1703) czy w jądro Linuksa. Warto też wiedzieć, że tego typu nośnika raczej nie należy rozważać w kontekście PlayStation 5, bo jak oficjalnie informuje Sony, konsola nie potrafi współdzielić RAM-u w ramach HMB.
Charakterystykę bohatera testu niech uzupełnią informacje, że nie przewidziano dla niego wersji z radiatorem, a jego maksymalne transfery sekwencyjne sięgają 5000 MB/s przy odczycie i 3200 MB/s w zapisie, IOPS dla losowych próbek 4K ma zaś sięgać 630 000 w odczycie i 750 000 w zapisie. Przekonajmy się więc, jak te liczby przekładają się na praktyczną stronę eksploatacji.
Dysk w praktyce
MSI Spatium M461 1 TB nie potrafi osiągnąć rekordowej wydajności, bo nie taki jest cel istnienia tego modelu (zresztą jak to często się zdarza, wersje o większych pojemnościach są szybsze). Konfrontując dane techniczne z osiągami w CrystalDiskMarku, trzeba powiedzieć, że odczyt sekwencyjny okazuje się niewiele tylko niższy niż teoretyczny, za to zapis znacznie przekracza to, co widać w dokumentacji! Rezultatowi ponad 3900 MB/s blisko już do 4200 MB/s deklarowanych dla większych nośników z tej linii. Ocena: bardzo dobry. Podobnie ma się rzecz z IOPS zmierzonymi za pomocą programu AS SSD: w odczycie jest świetnie, a w zapisie wręcz rewelacyjnie. Potwierdzają to wyniki testów kopiowania. Nie ma tu rekordowych wartości, ale czasy są na wyśrubowanym poziomie. Jednym słowem: brawo!
Przy dysku zapełnionym do 80% wyniki nie robią już takiego wrażenia, co chyba nikogo nie zaskakuje. W przypadku testów w CrystalDiskMarku rezultaty w zapisie słabną co najmniej o połowę (próbki 4K w pojedynczej kolejce), a w skrajnym przypadku prawie czternastokrotnie (zapis sekwencyjny w 32 kolejkach) – w odczycie widać natomiast, że sekwencyjnie są nawet lepsze, a przy próbkach 4K gorsze o mniej niż 5%. Jeszcze lepiej prezentują się wartości IOPS w AS SSD – tu różnice to maksimum 1,5% w dół. Sprawdziany praktyczne potwierdzają jednak spadek formy: czasy kopiowania są dłuższe o 32-38%, a w przypadku największego pliku (37,5 GB) operacja wydłuża się dwukrotnie. Ogólnie niby słabo, bo dużo gorzej niż przy pustym dysku, ale w wartościach bezwzględnych są to bardzo dobre wyniki.
Chłodno, ale i wolniej
Dziwne w MSI Spatium M461 jest zarządzanie kwestiami termicznymi. Wpisy w polach mówiących o temperaturach ostrzeżenia i krytycznej mają wartość 83°C, czyli wszystko ustawiono raczej ostrożnie. Podczas pracy sprzęt osiąga jednak co najwyżej 67°C, a po dotarciu do tego progu po prostu zaczyna zwalniać, i to do poziomów szorujących po dnie (nawet kilku MB/s), co świetnie widać na przykładzie kopiowania 150 GB w trakcie zapełniania dysku. Na ukończenie tej operacji potrzeba było ponad 38 minut, co stanowi fatalny wynik. Konfrontując to z czasem nieco ponad 21 sekund potrzebnych na skopiowanie wspomnianego największego pliku, można łatwo stwierdzić, że ten SSD nie lubi nadmiaru pracy. Niemniej utrzymywanie niskiej temperatury nośnika w naturalny sposób każe nań spoglądać jako na kandydata do montażu w laptopie, bo przy takim interwałowym obciążeniu MSI Spatium przeważnie nagrzeje się do 53-54°C, z rzadka zbliżając się do 60°C na czujniku.
Składając to wszystko w całość, trzeba jeszcze dodać, że MSI ustaliło bardzo niską wartość TBW. 250 TB oznacza, że dysk wyraźnie odstaje od standardowych 600 TB. Można jednak powiedzieć, że sprzęt wypada świetnie i na pewno nas nie zawiedzie, jeśli tylko nie będziemy oczekiwać od niego nie wiadomo jakich akrobacji, do których zresztą nie jest przeznaczony. Co więcej, to jeden z najtańszych modeli PCIe 4.0 o tej pojemności, więc i od tej strony trzeba mu przyznać plus.
Cena: 320 zł
Dostarczył: MSI
Ocena
Ocena
Jeden z najtańszych dysków korzystających z interfejsu PCIe 4.0, co wcale nie oznacza, że kiepski wydajnościowo. Wręcz przeciwnie: nie osiąga co prawda najkrótszych czasów kopiowania, ale jest niezwykle szybki, czego potwierdzenie stanowi rekordowy wynik IOPS w zapisie próbek 4K. Do słabych stron modelu Spatium M461 należy natomiast brak odporności na bardzo duże obciążenie, bo wtedy osiągi szorują po dnie.
Plusy
- bardzo dobra wydajność przy kopiowaniu
- dysk na ogół nie osiąga rekordowych wartości, ale jest szybki
- utrzymuje stosunkowo niską temperaturę
- rekordowe wyniki IOPS w zapisie
- dobrze wyceniony
Minusy
- utrzymywanie niskiej temperatury jest okupione spadkiem wydajności – dysk nie radzi sobie z bardzo dużymi porcjami danych
- po zapełnieniu osiągi spadają, ale w wartościach bezwzględnych i tak są to świetne rezultaty
- niska wartość TBW
- brak pamięci RAM i szyfrowania