Razer Viper V2 Pro – test. Brak kabla i niewielka waga
Tym razem nie mamy do czynienia z gryzoniem świecącym się niczym bożonarodzeniowa choinka. Razer Viper V2 Pro odstawia na bok wodotryski, w pełni skupiając się na komforcie użytkowania.
Opisywany gryzoń reklamowany jest jako idealny sprzęt dla esportowców, który pozwoli rozwinąć im pełnię możliwości. Mam tylko nadzieję, że firma Razer nie obrazi się za wykorzystanie swojego dzieła do bardziej przyziemnych czynności, jako że do profesjonalnego gracza mi daleko.
Lekki, ale solidny
Pierwsza rzecz, na którą zwróciłem uwagę po pieczołowitym „rozbrojeniu” opakowania z Viperem V2 Pro i wydostaniu go z jego kartonowego więzienia, była waga myszy. Gryzoń Razera ma bowiem zaledwie 58 g i szczyci się tytułem „jednej z najlżejszych myszy bezprzewodowych na świecie”.

Początkowo jednak miałem mieszane odczucia względem niniejszego urządzenia, jako że przez dobrych pięć lat korzystałem z Razera DeathAddera Elite, który jest niemal dwukrotnie cięższy od swojego recenzowanego kuzyna. Sceptycyzm ten ustępował jednak wraz z czasem spędzonym na korzystaniu z Vipera V2 Pro i aktualnie to właśnie masywniejsze gryzonie zdają się wręcz nienaturalne – już kilka dni na biurku wystarczyło, żeby się przekonać, że to świetna myszka. Wszystko ma jednak swoją cenę, a niewielka waga testowanej myszki okupiona została kompromisami na innych polach.
Światła gasną
Viper V2 Pro pozbawiony jest jakiegokolwiek podświetlenia (no, może z małym wyjątkiem, ale o tym później). Zdawać by się mogło, że firma starająca się upchnąć diody RGB nawet w podkładkach pod myszkę, nie zrezygnuje z nich w przypadku jednego ze swoich flagowych gryzoni.

Logo Razera wciąż obecne jest na grzbiecie myszy, jednakże ze względu na zastosowaną kolorystykę nie rzuca się ono w oczy i nie krzyczy w stronę postronnych osób, że jesteś posiadaczem sprzętu dla esportowców. Nic więc nie stoi na przeszkodzie, aby Viper V2 Pro towarzyszył nam także i w podróżach do pracy, jako że na biurku wygląda i sprawuje się równie dobrze, co w domowym zaciszu.
Kabel tylko na życzenie
Jak zostało już napomknięte, recenzowany gryzoń działa bezprzewodowo i wedle zapewnień może tak funkcjonować przez 80 godzin (w przypadku korzystania z częstotliwości aktualizacji 4000 Hz – do 24 h) . Nie dane było mi sprawdzić, czy informacje podane przez producenta są prawdziwe, jako że w trakcie mojej kilkudniowej przygody z mychą Razera nie udało mi się jej rozładować – śmiało więc można powiedzieć, że akumulator jest jak najbardziej w porządku.

Jeśli jednak poczujemy, że żywot baterii w myszce dobiega końca, jesteśmy w stanie ponownie ją naładować przy pomocy wspomnianego kabla USB-C. Oznacza to mniej więcej tyle, że w zestawie z Viperem V2 Pro nie uświadczymy żadnej stacji ładującej. Sam pleciony kabel, który otrzymujemy wraz z produktem, mierzy 170 cm i wywiązuje się ze swojego zadania bez zastrzeżeń.
Pokaż myszko, co masz w środku
Abstrahując od aspektów czysto wizualnych, warto przyjrzeć się też mniej widocznym, acz wciąż odczuwalnym, aspektom opisywanego gryzonia. Razer Viper V2 Pro wyposażony został w sensor optyczny o maksymalnej rozdzielczości sięgającej 30 000 dpi. Nie jestem pewien, czy ktokolwiek pozbawiony ciągot masochistycznych będzie próbował korzystać z myszki pracującej w tej rozdzielczości, jednakże w myśl zasady „lepiej mieć i nie potrzebować, niż potrzebować, a nie mieć” uznaję to za przydatny, acz mocno sytuacyjny, bajer.
zdjęć
Razer Viper V2 Pro po podkładce materiałowej – bo takiej używam na co dzień – poruszał się bez najmniejszego problemu. Zastrzeżeń nie budzi również sensor – tak podczas pracy, jak i w trakcie zabawy. Niezależnie od tego, czy dokonywałem obróbki obrazu w Photoshopie, przemierzałem ulice Night City oczyszczając je z członków gangów, czy też gromiłem wszelkiej maści maszkary w ilościach hurtowych w Grim Dawn, nie uświadczyłem żadnego nieprzyjemnego zjawiska pokroju jitteringu lub „pływania” kursora. Cieszy również opcjonalna częstotliwość aktualizacji 4000 Hz. Podsumowując: jeśli chodzi o precyzję – zero problemów, co jednak przy tej klasie sprzętu niespodzianką nie jest.
Komfort klikania
Lepiej późno, niż wcale, pora więc przyjrzeć się przyciskom znajdującym się na myszy. Viper V2 Pro wyposażony jest w pięć programowalnych przycisków – lewy, prawy, rolkę oraz dwa mniejsze umieszczone w okolicach kciukach. Jeśli jednak obrócimy gryzonia, odkryjemy także i szósty przełącznik, skrzętnie ukryty przed naszym wzrokiem. Służy on do przełączania pomiędzy pięcioma wartościami rozdzielczości, w których pracować może myszka podłączona do urządzenia, na którym nie zainstalowano oprogramowania Razer Synapse. Wybrany stopień czułości odpowiednim kolorem sygnalizuje niewielka dioda na grzbiecie – i to jest właśnie jedyny świecący element gryzonia.

Wspomnianą wyżej aplikację Razera warto jednak mieć na swoim komputerze, jako że pozwala ona na wykorzystanie pełnego potencjału myszy. Przy jej pomocy możemy dowolnie modyfikować wartość napomkniętych już pięciu progów rozdzielczości lub zaprogramować przyciski. Synapse pozwala nam także na zapoznanie się z bieżącym poziomem naładowania baterii urządzenia oraz ustalenie, po jakim czasie bezczynności przejdzie ono w tryb uśpienia.
Same przyciski działają wręcz fenomenalnie. Posiadają one delikatny, mechaniczny „klik”, który brzmi niezwykle satysfakcjonująco. Zastosowane tu przełączniki optyczne trzeciej generacji działają sprawnie, przez co każde kliknięcie wychwytywane jest praktycznie natychmiastowo. Dodatkowo, są one w stanie wytrzymać nawet 90 milionów takich naciśnięć – co jednak jest raczej standardem w tej półce cenowej.

Jak już zostało wspomniane, myszka odbiega stylistycznie od tego, do czego przyzwyczaiły nas produkty z „gamingowego” kanonu. Monochromatycznej konstrukcji nieco pazura dodają wcięcia znajdujące pomiędzy się lewym i prawym przyciskiem a grzbietem recenzowanego sprzętu. Wspomniane przyciski nie posiadają też jednolitej faktury i są odrobinę chropowate, dzięki czemu palce bardzo dobrze do nich przylegają. W tym miejscu warto też nadmienić, że jest to gryzoń kierowany do osób praworęcznych.
Razer Viper V2 Pro – czy warto i jeśli tak, to kiedy?
Po zalewie pochwał, z którymi mogliście się zapoznać czytając powyższe akapity, mam Viperowi V2 Pro też trochę do zarzucenia. Po pierwsze – brak możliwości schowania odbiornika bezprzewodowego. Ze względu na specyfikę urządzenia, jego rozmiar jest niewielki, przez co łatwo je zgubić. Jeśli więc ruszamy w drogę, musimy znaleźć inny sposób na jego zabezpieczenie, jako że myszka nam w tym nie pomoże. Konstrukcja urządzenia, jak zostało już to przedstawione w tekście, została zaprojektowana z myślą o osobach praworęcznych, co może być sporym mankamentem z perspektywy mańkutów. Wisienką na torcie jest zaś cena – Razer wycenił swój produkt na 599 złotych, a więc jest to niemała kwota. Koniec końców, Razer Viper V2 Pro to świetny gryzoń o uniwersalnym zastosowaniu, ale podjęcie decyzji o tym, czy jest on wart swojej ceny, pozostawię w indywidualnej kwestii każdego z was.

Cena: 599 zł
Dostarczył: Razer
RAZER VIPER V2 PRO – PARAMETRY
Liczba przycisków: 5 (wszystkie programowalne) • Rodzaj sensora: Focus Pro 30K Optical Sensor, optyczny, do 30 000 dpi, 750 IPS, 70 g • Częstotliwość aktualizacji: od 1000 do 4000 Hz • Sposób podłączenia: bezprzewodowy, kabel USB typu C • Długość dołączonego kabla: 170 cm • Inne: bezprzewodowy „dongle” USB, w opakowaniu – informacje na temat produktu, przejściówka z USB typu A na USB typu C, taśmy Razer Mouse Grip Tape • Wymiary: 126,5 × 66,2 × 37,8 mm • Waga: 58 g
Ocena
Ocena
Razer Viper V2 Pro to solidny i niewiarygodnie wręcz lekki gryzoń, który nadaje się zarówno do gier, jak i pracy. Wysoka jakość wykonania i brak kabla sprawiają, że korzystanie z niego to prawdziwa przyjemność.
Plusy
- niewielka waga
- świetny sensor i częstotliwość aktualizacji do 4000 Hz
- z kablem i bez
- prosty i elegancki design
- brak podświetlenia (dla niektórych)
- dobre wyprofilowanie dla osób praworęcznych
- długi czas pracy na baterii
- dostępna również w wersji białej
Minusy
- brak podświetlenia (dla niektórych)
- brak skrytki na „dongla”
- wysoka cena
Czytaj dalej
Swoją przygodę z grami komputerowymi rozpoczął od Herkulesa oraz Jazz Jackrabbit 2, tydzień później zagrywał się już w Diablo II i Morrowinda. Pasjonat tabelek ze statystykami oraz nieliniowych wątków fabularnych. Na co dzień zajmuje się projektowaniem stron internetowych. Nie wzgardzi dobrą lekturą ani kebabem.