Civilization Beyond Earth – już graliśmy

Civilization Beyond Earth – już graliśmy
Podczas pokazu gier powstających pod skrzydłami 2K Games, na którym miałem okazję być, bezsprzecznym hitem, który gromadził największe tłumy przed monitorami było Evolve. Najdłuższe rozmowy pomiędzy fanami toczyły się jednak na temat tytułu, wydawałoby się, niepozornego – kolejnej odsłony Cywilizacji.

Czasu na grę było niewiele – oficjalnie ledwie 50 tur, choć niektórym szczęśliwcom udawało się pociągnąć zabawę nieco dłużej. Ograniczeniem były tak naprawdę nie umykające minuty, a dość wczesna jeszcze wersja gry: pełna tymczasowych grafik zastępczych, a także pozbawiona co bardziej zaawansowanych możliwości rozwoju. Właśnie ten ostatni fakt sprawiał, że zabawa czasem kończyła się ekranem pożegnalnym, a niekiedy zwyczajnym zwisem. Ten krótki czas przy komputerze pozwolił jednak zobaczyć, że podbój obcej planety nie będzie łatwy – ale za to może okazać się satysfakcjonujący.

To rozrywka niemal czysto intelektualna. Ogarnięcie interfejsu i klikologii średnio ogarniętemu fanowi serii zajmie jakieś 10 minut. Nawet za bardzo nie trzeba się wczytywać w okienka informacyjne. Nie dane mi było stworzyć podwalin własnej kosmicznej cywilizacji – od razu zostałem rzucony w wir podboju nowego świata – w pełnej wersji jednak będziemy mogli skroić sobie naszych podopiecznych, korzystając tak z wyboru stronnictwa (to przyszłość, nie ma więc znanych nam krajów, a raczej regionalne, wykraczające daleko poza rozmiary krajów, sojusze: brazylijski, słowiański, afrykański i parę innych, w tym nieujawnionych jeszcze – ogółem osiem) i środków, które ekspedycja bierze ze sobą w podróż.

civilization-beyond-earth-gameplay-e3-2014_4bgd.jpg
Civilization: Beyond Earth

Twórcy na każdym kroku podkreślają, że głównym celem jest dostosowanie się do nieznanego – dlatego będziemy mieć dużo większą wolność w kreowaniu kształtu naszej cywilizacji. Największa zmiana, pociągająca za sobą rzecz jasna inne nowinki, to sieć technologiczna. Zaczynamy z centralnego punktu i przechodzimy na kolejne poziomy – od środka tego specyficznego „drzewka” wychodzi parę promieni, gdzie na kolejnych stopniach mamy do wyboru jedną technologię główną i powiązane z nią pochodne, które możemy również opracować. To, gdzie będziemy szli i które gałęzie rozwijali, zależy tylko od nas i koncepcji na grę. Na tyle, na ile mogłem ocenić – im dalej od centrum tym bardziej technologie stają się ze sobą sprzeczne. Jest to związane z trzema doktrynami, jakie można przyjąć podczas zabawy.

Mamy do wyboru: harmonię, supremację oraz czystość. Ta ostatnia przeznaczona jest dla tych, którzy ani myślą się zmieniać i chcą nowy świat uporządkować tak, by jak najbardziej przypominał Ziemię. W grę wchodzą więc z jednej strony klasyczne rozwiązania militarne, z drugiej zaś – nacisk na technologie terraformingu. Nieco inaczej podchodzą do kwestii zasiedlania nowych światów wyznawcy supremacji. Tutaj liczy się przede wszystkim technologia i postęp – nawet kosztem coraz większej symbiozy z maszynami. Podążający tą ścieżką nie widzą nic zdrożnego w różnego rodzaju wszczepach czy nawet wymianie poszczególnych organów na elektroniczne substytuty. Technologia to najlepsze, co się przydarzyło człowiekowi, ma mu służyć i uniezależnić go od środowiska. Ostatnia doktryna, harmonia, to ścieżka dla tych, którzy szanują środowisko i uważają je za bardzo istotną część egzystencji. Żyjący w harmonii z przyrodą starają się dostosować do niej, wykorzystać jej zalety. Nie dziwi zatem modyfikacja własnego genomu, dosłowne stapianie się w jedno z nowym środowiskiem – Ziemię zostawiamy za sobą, więc nie ma co żałować gatunkowych naleciałości ze starego świata.

Ja poszedłem w supremację – to logiczny wybór jak dla mnie. Choć prawdę mówiąc, te 50 rozegranych tur nie pozwoliło docenić tej ścieżki, ot, po prostu rozwijałem to, co było zgodne ze wspomnianą doktryną. A za wiele nie rozwinąłem, bo byłem bardziej zajęty odpieraniem ataków obcych form życia. Odnoszę wrażenie, że początek jest trudniejszy. Przede wszystkim – czerwie przypominające stworzenia z prozy Franka Herberta. Potrafią namieszać, szczególnie w początkowych etapach rozgrywki. Gigantyczne obce formy, które wynurzając się spod ziemi, niszczą ulepszenia na danych heksach. Z początku są praktycznie nie do ubicia – zaatakowany, prowadziłem ostrzał z instalacji obronnych mojego pierwszego miasta przez dobrych dziesięć tur. Nie zrobiło to na obcym większego wrażenia. Podobnie sprawa się miała z bardziej tradycyjnymi drapieżnikami – zachowywały się mniej lub bardziej agresywnie, straciłem ze dwa oddziały żołnierzy, ale dzięki temu mogłem poznać mechanikę stojącą za jednostkami.

Oddziały, walcząc na polu bitwy, awansują. Podobnie jak poprzednio możemy zdecydować się na podbicie statystyk lub na błyskawiczne wyleczenie – to wygląda po staremu. Jeśli szykuje się walka, lepiej zdecydować się uzdrowić żołnierzy, w innym wypadku lepiej się okopać i przeczekać niedyspozycję zdrowotną. Ale oddziały można rozwijać również w inny sposób: awansując wszystkie jednocześnie, w miarę rozwoju technologii. Drzewko upgrade’u początkowo jest jednolite, szybko jednak rozgałęzia się w zależności od przyjętej doktryny i na każdym ze stopni najprawdopodobniej (udało mi się dobrnąć do drugiego) będziemy mieć do wyboru perki, które dają bonusy np. do regeneracji zdrowia czy ataku. Podsumowując: jednostki rozwijają się indywidualnie w oparciu o doświadczenie, dla wszystkich mamy kolejne stopnie technologicznego udoskonalania, a w ich ramach możemy dodatkowo wybierać interesujące nas usprawnienia statystyk. Trochę kombinacji będzie.

Militarny aspekt jest ważny – dzięki niemu bronimy się przed obcymi, ale szybko okaże się, że jednak to nie kosmici są groźni, a nasi pobratymcy z Ziemi, którzy również rozgościli się w obcym świecie. Wojna w wielu wypadkach jest nieuchronna. Twórcy jednak obiecują, że tym razem ma być inaczej. Sam nie miałem jak tego sprawdzić, bo wspomniane 50 tur wystarcza ledwie na nawiązanie jako takich stosunków dyplomatycznych, tym niemniej stojąca za polityką mechanika uległa ponoć zmianie. Każdy, kto pograł nieco dłużej w piątą część Cywilizacji, wie, że niezależnie od zabiegów dyplomatycznych prędzej czy później wszystko kończyło się jedną wielką naparzaniną. Tutaj taki scenariusz będzie jak najbardziej prawdopodobny – ale równie dobrze będziemy mogli rozgrywać kwestie sporów politycznie, korzystając z systemu przysług, który pozwoli z kuluarów napuszczać na siebie inne frakcje. Naciski polityczne mają być jak najbardziej możliwe i mogą nawet prowadzić do zwycięstwa!

Grając w Beyond Earth z jednej strony poczułem się jak w domu – podobny interfejs, te same stonowane postawy przywódców frakcji, którzy spokojnym głosem się przedstawiają, znajome heksy i ekran podglądu surowców. Z drugiej jednak – to gra, która daje poczucie wolności, obiecuje, że można iść w obranym przez siebie kierunku i korygować wcześniejsze założenia, przeskakując na sąsiednie gałęzie technologii. Nie zmieniło się jedno – uczucie relaksu, który odczuwa się gdzieś tam pomiędzy podejmowaniem kolejnych decyzji i generowaniem następnych tur. To będzie Cywilizacja inna niż poprzednie, ale pod wieloma względami ta sama. Widać, że twórcy wiedzą, co robią.

26 odpowiedzi do “Civilization Beyond Earth – już graliśmy”

  1. Podczas pokazu gier powstających pod skrzydłami 2K Games, na którym miałem okazję być, bezsprzecznym hitem, która gromadził największe tłumy przed monitorami było Evolve. Najdłuższe rozmowy pomiędzy fanami toczyły się jednak na temat tytułu, wydawałoby się, niepozornego – kolejnej odsłony Cywilizacji.

  2. Alpharadious 25 lipca 2014 o 15:28

    Godzina 16:53. Jeszcze jedna tura. Dobra, jeszcze jedna tura. Jeszcze jedna. Ostatnia. Ta już na pewno ostatnia. Godzina 23:20. O ku[…]. Dlatego właśnie staram się nie instalować takich gier.

  3. Kolejny pożeracz czasu i pieniędzy się szykuje 🙁

  4. Civilization – gra-legenda, obecna w świadomości graczy od blisko ćwierćwiecza, posiadająca kilka pełnoprawnych części (i niezliczoną ilość dodatków), a wokół premiery każdej z nich jest w branży głośno, do tego mająca kilka bardzo dobrze przyjętych spin-offów (np. Colonization, Alpha Centauri), natomiast przez CD-Action określana jako „niepozorna”… O tym właśnie pisałem dziś rano przy okazji zapowiedzi nadchodzącego numeru – staczacie się. Niestety.

  5. Dalej autorom nie mogę wybaczyć podziału stronnictw. W SMAC dostępne były przemyślane grupy, podzielone względem ideologii, nie narodowości. A tu kolejne wariacje na temat „jak amerykanie wyobrażają sobie świat”. „Slavic Federation” z Generałem Kozłowem na czele, z bonusami militarnymi, a jakże. Franko-coś z bonusem do kultury, „American Reclamation Corporation” i tak dalej. To będzie pierwsza rzecz to przeróbki za pomocą modów, a skoro korzystają z silnika V – i tak więcej nie da się zmienić. A szkoda.

  6. Must have dla mnie. Fajnie, że zrobią coś nowego, a nie nową wersję starego schematu.

  7. Kolejne miesiące wycięte z życia… Ale wiecie co? Me gusta;)

  8. Pamiętam jak z bratem grałem w Civ4, do gry siadaliśmy coś koło 12-13 kończyliśmy 5-6 rano, lekki sen i od nowa 🙂 tak dwa tygodnie ciągiem 😀

  9. @ Makatcoo źle w tym przypadku interpretujesz „niepozorna”. Naprawdę poziom komentarzy stacza się 😛 Co do nowego civa… MUST HAVE! i znowu kawał życia wyrwany będzie 😀

  10. Nadal Civ2 jest nie do przebicia. Po tylu latach, gram w nią regularnie z kuzynem, jak kiedyś.

  11. Trzeba pogratulować twórcom za drzewko technologii – czego by się nie zrobiło, to i tak źle. 😛 Czystością załatwimy cały ten obcy świat i zrobimy po prostu drugą Ziemię, harmonią stopimy się z tym nowym światem i przestaniemy być ludźmi w zasadzie, z podążając ścieżką supremacji staniemy się (pół)maszynami, mając gdzieś to, na jakiej planecie jesteśmy. Pewnie w grze to wszystko będzie stanowić szczegół, ale co tam, mi się podoba. 🙂

  12. Nie mogę się tego już doczekać…. Zawsze marzyłem o „wolności technologicznej” w CivV, wiecie, ze robimy to co chcemy, w danej kolejności, a tak się nie dało. Ostatecznie i tak musieliśmy poznać praktycznie prawie wszystkie technologie jak chcieliśmy wysłać rakietę w kosmos. A tutaj…. eh, zwariuje od tego czekania 😀

  13. @Sabi- to nie tyle amerykańska wizja świata, co w sumie hipoteza naukowa dotycząca rozwoju świata i państw narodowych i polityki międzynarodowej, w sumie to nawet całkiem sensowna na pierwszy rzut oka, ale jakoś się w nią nie wgłębiałem.A co do Beyond Earth- do teraz czasem odpalam Civ V z kumplami w necie, kilka dni temu niemalże kupiłem 4 complete (mimo, że podstawkę mam), to pewnie na tą też się skuszę niebawem, chociaż chyba marzy mi się więcej zmian w stosunku do Civek 😉

  14. @Sabi, @Błysk W sumie podział frakcji ze względu na ideologię byłby dziwny i trochę absurdalny, jak już to najsensowniejszy wydawałby się podział na przynależność do kręgu kulturowego albo do opcji gospodarczej bądź politycznej. Jak dla mnie system bonusów dla państw w CIV5 był dziwny, ale cóż to tylko uproszczenie.

  15. @Jofrin- właśnie o podziale kulturowym mówiłem. Może niedokładnie przeczytałem komentarz Sabiego, ale „Slavic Federation”, „American Reclamation Corporation”, naprowadziło mnie na myśl Huntingtona, że podziały polityczne i sojusze w przyszłości mogą opierać się na kręgach cywilizacyjno- kulturowych. Według różnych badaczy istnieje różna liczba kultur podobnych do siebie tworzących większe cywilizacje. Huntington wyróżniał ich 7 albo 9.

  16. Dopiero teraz popatrzyłem na podział ujawnionych frakcji i z grubsza to co wymyśliłem się zgadza, ale „bardzo z grubsza” i trochę na siłę, bo podział jest niekoniecznie cywilizacyjny a bardziej terytorialny. 😉

  17. @Błysk Bingo. Powiedziałbym nawet, że bardzo „na siłę”, bo jakie są szanse, że w pokojowy sposób nagle cały lud słowiański (tak przy okazji – Ukraińcy są genetycznie bardziej „czystymi” Słowianami, niż Rosjanie, którzy pod tym względem mają mało krwi czysto słowiańskiej – to tak na marginesie) „zjednoczy się”, oczywiście pod przewodnictwem Matki Rusi (nie zdziwiłbym się, gdyby i nas tam wrzucili), albo, że cała Afryka utworzy jeden byt polityczny? (w sytuacji, gdy pomimo upływu lat, dalej są w stanie…

  18. … wywoływać krwawe, lokalne wojny z powodu zatargów z sąsiednimi wioskami sprzed kilku pokoleń). Obecnie, mieszanie się kultur i nastawienie ludności sugeruje raczej rozbijanie się większych bytów międzynarodowych, niż rezygnowanie z własnej świadomości narodowej. Zbyt duże byty muszą się rozpaść, tak samo, jak zbyt duże grupy ludzi automatycznie dzielą się na 3-4 osobowe.

  19. @Jofrin Podział ideologiczny w SMAC symbolizował oderwanie się kolonistów od Ziemi, stworzenie całkowicie nowego świata. Podział narodowościowy ma to do siebie, że pomimo wspólnej kultury, języka i miejsca narodzin, ludzie zawsze będą przejawiać przeciwne poglądy. W sytuacji niewielkiej liczby kolonistów (kilku czy kilkudziesięciu tysięcy) bardziej logicznym wydaje się łączenie ludzi ze względu na sposób myślenia, niż to, gdzie urodzili się ich rodzicie czy dziadkowie – tym bardziej, jeżeli…

  20. …to miejsce jest tak odległe. A lot kolonizacyjny to wydatek zbyt duży na jeden byt polityczny. A przy okazji – bonusy w Civ V wynikały ze zbalansowania gry i prostego założenia, że gracz woli jednak czuć różnicę w sposobie gry np. Chinami czy rdzennymi Amerykanami. Po prostu. Co to za zabawa, gdzie wszystkie strony wyglądają i grają tak samo?

  21. @Sabi- odnosłem to „na silę” do samych frakcji w Beyond Earth. 😉 W świecie realnym to inna sprawa. Niekoniecznie musi to być też podział do końca pokojowy. Huntington w 1992r. pisał o możliwości rozpadu Ukrainy lub walce o nią cywilizacji zachodniej i prawosławnej, tak jak wspominał o kilku innych państwach leżących na styku wpływu swojego podziału. 🙂

  22. *leżących na styku cywilizacji, które wydzielił.

  23. Prywatnie nie jestem zwolennikiem teorii Huntingtona i uważam ją za próbę naiwnego odgrodzenia grubą kreską całych narodów. To naprawdę jest „amerykańskie” spojrzenie na świat, wymagające istnienia wroga zewnętrznego i permanentnej zimnej wojny do wytłumaczenia, dlaczego w kraju jest źle oraz dlaczego trzeba nieustannie się okopywać i agresywnie rozszerzać strefy wpływów poza granice kraju, ignorowanie mieszania się kultur oraz nastawienie na konflikt i agresję. Szczęśliwie, nie jestem samotny w tej krytyce

  24. Kurde… Kupiłem sobie Civ V żeby pograć o tak – dla rozrywki w wolnym czasie, ale czytając Wasze wpisy poniżej jestem przerażony. Żeby w to pograć to chyba muszę mieć doktorat na Harvardzie, żeby to ogarnąć:(

  25. A ja w piątkę jeszcze nie grałem, ale zamierzam. Co do C:BE to jestem podekscytowany już samym intrem reklamującym grę nie wspominam już o samej myśli o tym, że nie długo będzie można w to zagrać .

  26. Nie intro, a Trailer miałem oczywiście na myśli. Drzewko technik przypomina mi trochę, to z Endless Space

Dodaj komentarz