Ekipa z Łodzi znów chce zrobić milionowy hit. Widziałem Cooking Simulator 2 w akcji [TYLKO U NAS]

Ekipa z Łodzi znów chce zrobić milionowy hit. Widziałem Cooking Simulator 2 w akcji [TYLKO U NAS]
Avatar photo
Barnaba "b-side" Siegel
Polska symulatorami stoi – to dobrze wiemy. Ale gdy jakiś akurat się wstrzeli i rozbije steamowy bank, trzeba się tęgo nagłówkować nad tym, jak powinien wyglądać sequel. No bo po co gracz ma za 3 lata kupować część drugą, skoro pierwsza jest idealna, naładowana DLC i tanio dostępna podczas licznych wyprzedaży?

Cooking Simulator, za którym stoi łódzka ekipa Big Cheese Studio, wyszedł już kawał czasu temu, bo w czerwcu 2019 roku. Jego założenia były jasne i zrozumiałe – umożliwić graczom pichcenie znanych potraw, a przy okazji dostarczyć frajdy związanej z obcowaniem z fizyką gry (włącznie z rzucaniem pożywieniem po całej kuchni i jej podpalaniem).

Cooking Simulator 2

W międzyczasie wyszedł szereg dodatków, raz klasycznie rozbudowujących dostępne menu, np. o tworzenie pizzy i steków, innym razem bardziej szalejących koncepcyjnie, jak w wyraźnie inspirowanym Falloutem dodatku Shelter. Koniec końców podstawki i rozszerzeń łącznie sprzedało się… 4 miliony, a tytuł urósł do dużych rozmiarów, ale głównie w zakresie przysmaków, a nie mechanizmów. I nadszedł czas na zmianę.

Karta dań

Cooking Simulator 2 oczywiście nadal jest grą o krojeniu składników i składaniu ich w całość, a na screenach różni się głównie jakością grafiki, ale już na gameplayu gołym okiem widać poważne zmiany. Od których by zacząć? Może od ogólnego poczucia, że sequel to tytuł o pełnoprawnym prowadzeniu knajpy.

Cooking Simulator 2

A owa knajpa składa się nie tylko z zaplecza, ale i tej najważniejszej części – restauracyjnej. Od teraz do naszego przybytku przychodzić będą klienci, a my odbierzemy z rejestru zamówienia, po czym zaniesiemy je prosto do stołu. NPC wydadzą opinie na temat otrzymanego dania, choć oczywiście wszystko w ramach typowo symulatorowych uproszczeń. Ale to tak naprawdę tylko zaledwie symbol mających nadejść zmian.

Twórcy wyraźnie najbardziej dumni są z tego, jak wygląda kuchenne życie – i jak bardzo można poszaleć z przepisami. Cooking Simulator 2 wprowadza bowiem system blueprintów, czyli swoisty edytor dań, logiczny ciąg powstawania danej potrawy. Przy pomocy ikon ustalamy nie tylko listę składników, ale ich „drogę” do celu – z czym i kiedy mają być połączone oraz jakiej obróbce mają zostać poddane. Ograniczają nas zatem wyłącznie produkty w lodówkach, a nie wyobraźnia. System ten ma też ułatwić zapamiętanie bardziej złożonych dań, a także – co ważniejsze – dodawanie ich do restauracyjnego menu, wraz z ustalaniem cen każdej z osobna.

Cooking Simulator 2

Tabaka

Potrawy wymyślone, zamówienia zebrane – to teraz do roboty. Wszystko zaczyna się na zapleczu, bo właśnie tutaj zamawiamy i przechowujemy składniki. Od teraz musimy się liczyć z tym, że jedzenie nie jest długowieczne i podlega naturalnemu procesowi psucia się, który, rzecz jasna, odwleczemy, konserwując mięso czy warzywa w odpowiedni sposób. 

Następnie możemy z dużą dowolnością organizować sobie miejsce pracy, ustawiając na blatach i przenośnych szafkach tak nasze produkty, jak i noże czy blendery. Sam proces przygotowywania dania pozostaje dość prosty, jeśli chodzi o obchodzenie się z itemami. Krojenie w tempo, przekładanie, wlewanie. Dużą nowością okazuje się za to wprowadzenie szeroko pojętej obróbki termicznej. Mięso można w różny sposób podsmażyć, a dodawanie składników w różnym tempie do zupy też wpłynie na efekty prac. 

W ramach wspierania kuchennej kreatywności zajmiemy się też tworzeniem różnej maści sosów, potrawek i mieszanin, które urozmaicą końcowy wyrób. I tak jak w „jedynce”, gotowe składowe estetycznie wykładamy na talerz na stanowisku do platingu czy też w polskiej gwarze – na wydawce.

Współpraca

Ale Cooking Simulator 2 nie bez powodu nosi podtytuł Better Together. Oto bowiem w grze pojawia się pełnoprawna funkcja gry wieloosobowej. Od teraz odpalając grę, możemy zapraszać znajomych i nieznajomych lub samemu dołączać do cudzych kuchni. Powody wydają się oczywiste. Gdy na sali mamy dziesiątkę głodnych ludzi, zdecydowanie „lepiej razem” przygotowywać kilka zamówień. Dla fanów zabawy solo pozostawiona zostanie opcja zamknięcia serwera dla innych graczy, ale standardowa rozgrywka nastawiona ma być właśnie na kooperację.

Najbardziej frapowało mnie, jak twórcy poradzili sobie z tematem podziału zadań między osobami. Tu możliwości jest sporo, bo przygotowano tekstowy czat, komunikator głosowy oraz najważniejszy moim zdaniem element, czyli pingi informujące o konkretnych obszarach i przedmiotach. Bo czat nie zawsze pozostaje czytelny, gadać do mikrofonu nie każdy lubi, a zaznaczanie punktów w kuchni i dopinanie do tego zadań jest po prostu czytelne. UI ma nas też wspomóc w przypisywaniu zamówień do wybranych gastronomów, ale to akurat jedyna rzecz z całej prezentacji, która wydawała mi się niespecjalnie intuicyjna i mało pomocna przy całym kuchennym piekiełku, jakie nas czeka.

A do rozmaitych presji dojdzie jeszcze ta finansowa. Jak mówią twórcy, w pierwszej odsłonie trzeba było się bardzo, bardzo ciężko napracować, żeby doprowadzić swoją firmę do bankructwa. Teraz ten aspekt ekonomiczny będzie bardziej istotny i zdecydowanie częściej zerkniemy na stan swojego konta bankowego, choć nadal nie będzie to żaden tycoon. W sukurs przyjdzie menu ulepszeń – w nim za zarobioną forsę ulepszymy lepsze AGD, zaopatrzymy się w timery i urządzenia z funkcją autowyłączania. Dodatkowym bajerem będzie… własny apartament, który urządzimy sobie wedle uznania i w którym bez konsekwencji poeksperymentujemy przy kuchence.

Cooking Simulator 2 zagramy już 20 stycznia (pełna wersja, żaden early access!) i pobawimy się albo w trybie sandboksowym, albo w kampanii, w której przejmiemy lokal po zamkniętym wydawnictwie prasowym (oj, nieładnie!) i zamienimy go w restaurację, a sami spróbujemy wspiąć się na szczyt prestiżowej, międzynardowej organizacji kucharskiej. 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *