Ghost Recon Wildlands – betatest cdaction.pl

Z tym właśnie wiąże się mój największy zachwyt. Przeciwnicy nie przyjmują już na twarz całego magazynka, a i naszą postać powalić można zaledwie kilkoma kulkami. Tyle wystarczy, by dynamika starć nieco zmalała, a headshoty znowu wróciły do łask. I jak przystało na markę Ghost Recon, w Wildlands każdą większą akcję lepiej sobie najpierw zaplanować. Tym sposobem niemal obowiązkowe jest oznaczanie wrogów (np. latającym dronem), a szybkie szturmy, gdzie każdy gracz zna swoją rolę, przeplatają się z cichym zakradaniem się w nocy i używaniem tłumika. Bardzo często zdarzało mi się, że jakiś jeden nieoznaczony członek kartelu pakował we mnie serię w samym środku akcji, więc rozeznanie w terenie to podstawa.
Inteligencja poszła w las
Na plus zasługuje wysoka czujność przeciwników, którzy z powodu byle pierdnięcia potrafią wszcząć alarm, niejednokrotnie wzywając przy tym posiłki i ewakuując nasz cel, przez co zawalamy misję. Niestety, wróg czasem za dużo wie o naszym położeniu, więc w kwestii AI jest jeszcze nieco do poprawy. Zdarzyło mi się być zauważonym przez ścianę, a po ucieczce z nieudanej akcji miewałem wrażenie, że jakiś niewidzialny dla mnie palec wskazuje moją lokalizację wrogom. W walce krwi napsuć potrafią także cywile, którzy mają tendencję do pchania się pod celownik lub kulenia się ze strachu w samym środku wymiany ognia. Podobnie jest z członkami naszej drużyny sterowanymi przez AI, którzy na obecnym etapie radzą sobie średnio. Nie ogarniają w zasadzie nic poza strzelaniem i rozglądaniem się na boki, a do pojazdów wchodzą tak powoli, jakby ich mama za karę w pokoju zamykała, co irytuje zwłaszcza w misjach pościgowych. Do łatania w tym zakresie jest więc sporo, ale mając w pamięci sztuczną inteligencję w The Division, obawiam się, że do premiery niewiele się zmieni.
Chodź na solo
W Wildlands można grać w pojedynkę. Po dwóch misjach zrezygnowałem z tej opcji, nie tylko ze względu na kiepską AI, ale i fakt, że nastawienie na podchody będzie dużym plusem gry, tyle że pod trudnym do spełnienia warunkiem – trzeba będzie mieć zgraną ekipę do wspólnych starć. Żadna sztuczna inteligencja nie da tylu wrażeń co nakręcanie akcji w kilka osób po sieci. Co prawda w przypadku standardowego matchmakingu łatwo można trafić na patałachów będących w stanie zepsuć dobrze zaplanowany atak, ale to i tak lepsze niż nijakie uganianie się z bezduszną zgrają.
Tym bardziej że fabuła gry również wydaje się niepowalająca. To sztampowe „rozbij kartel narkotykowy”, a misje to nic ponad odbijanie zakładników, przesłuchiwanie szych, uganianie się za konwojami czy ogarnianie zdarzeń losowych w starciach między frakcjami. Gdzieś tam przewijają się dialogi i cutscenki, ale po kilkunastu sekundach tych ostatnich chce się ziewać. Na plus za to zaliczam teren gry, który co prawda w becie był ograniczony, ale ostatecznie będzie na tyle rozległy, by ciągle było co robić. Mam tylko nadzieję, że graficy przygotowali coś więcej niż tak samo wyglądające drzewa i chatki, bo te nawet na tak małym obszarze z bety potrafiły znużyć. Być może przyczyniła się do tego również bezpłciowa grafika, która tylko w kilku miejscach spowodowała, że zatrzymałem się, by podziwiać widoki.
CZYTAJ DALEJ NA KOLEJNEJ STRONIE
Niby tak, ale nie do końca
Skoro jest duży teren, to muszą być i pojazdy. Tymi nie jeździ się źle, chociaż fizyka jest bardzo uproszczona, więc ma się wrażenie prowadzenia pustego kartonowego pudła. Zderzenia z budynkami, drzewami czy innymi wozami nie mają żadnej mocy, a rozwalić samochód do cna jest naprawdę trudno. Tym sposobem zdarzało mi się rozpędzać prosto w przepaść, by szybciej dotrzeć do punktu, zamiast pokonywać upierdliwe serpentyny. Jeszcze gorzej jest w przypadku maszyn latających. Sterowanie śmigłowcami jest w obecnym stanie śmiechu warte, ponieważ skomplikowane manewry są do ogarnięcia, ale zwykły lot w linii prostej już nie.
Wiele bugów będzie łatanych zapewne jeszcze długo po premierze, ale u podstawy rozgrywki powinna leżeć przede wszystkim różnorodność. Punktów na mapie jest całkiem sporo. Przy drogach są skrzynie z bronią i amunicją, gdzie indziej znajdziemy znaki zapytania oznaczające nieodkryte miejscówki (zazwyczaj z czekającą rozpierduchą), a od czasu do czasu trafimy na misje poboczne czy starcia losowe. Wygląda na to, że będzie sporo rzeczy do roboty, ale obawiam się, że zbyt szybko mogą zacząć się powtarzać. Może i świat gry nie żyje jak w GTA V, ale jest dostatecznie zapełniony, by nie kręcić nosem, że to tylko jałowe ziemie. Niestety dla takiej gry zaledwie dostateczna różnorodność zabawy może być zabójcza.
Zamknięta beta, w którą miałem okazję pograć w weekend, tak samo przyciąga, jak i odpycha. Można się obrazić na nowego Ghost Recona, ponieważ sposób poruszania się postaci, system rozwoju czy rodzaje misji przywodzą na myśl The Division. Z dużym prawdopodobieństwem w Wildlands dostaniemy dokładnie to, czego można się po Ubisofcie spodziewać – wykalkulowaną co do dolara produkcję wycelowaną aż do przesady w grupy focusowe. Na grę roku raczej nie ma co liczyć.
Piotr „GRT” Granat
Czytaj dalej
12 odpowiedzi do “Ghost Recon Wildlands – betatest cdaction.pl”
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
„Po ograniu zamkniętej bety mogę wprost stwierdzić, że Wildlands to takie The Division. Zamiast Nowego Jorku mamy Boliwię, a miejsce epidemii zajął kartel narkotykowy.” Dokładnie tak o tej produkcji myślałem, oglądając coraz to nowe zapowiedzi/materiały. I jak już nagram się w The Division, grając w międzyczasie w For Honor, to kiedyś, gdzieś w okolicach świąt, kiedy już gra odpowiednio stanieje, a wersja będzie w miarę połatana i zoptymalizowana, chętnie zagram.
Z chęcią zagram w kolejną betę i sprawdzę to The Division 2.0 🙂
To pierwsza gra, w którą musiałem zagrać na minimalnych detalach i jakości cieni, posiadam kartę graficzną radeon r9 270 z 2 GB VRAMu i udało mi się tak poustawiać detale, że w full HD mam wszystko na wysokie poza cieniami i jakością tekstur. Grafika wygląda i tak ładniej niż na konsoli co nie zmienia faktu, że czasy 2 GB Vram się kończą w tym roku. A szkoda bo widziałem grę na maksymalnych detalach i szczerze powiedziawszy graficznie nie lepsza niż GTA V na uber a potrafi żeżreć 3500 MB VRAM na wysokich
Serio? Wildlands ma tyle wspólnego z Division, co jakieś Gears of War – TPP i broń palna…
do tego jeszcze model poruszania się, animacje, nawet głosy niektórych bohaterów są jakby znajome;) To jest gra tak podobna do The Division jak od niej różna…
Nie wiem co chcecie od latania śmigłowcem, imho to jeden z najprzyjemniejszych jakie widziałem.
Kluczowe pytanie: Czy gra daje „fun”? Tak! I to się chyba najbardziej liczy.
Szczerze mowiac, Ubisoft mnie juz chyba niczym nie zaskoczy. Mimo obejrzenia raptem jednego gameplayu i trailera z kocurem oraz braku zainteresowania newsami – gra jest dokladnie tym, czego sie spodziewalem. Fajnosc rozgrywki opiera sie na akcjach z grupa ogarnietych znajomych, a reszta gry jest potraktowana po macoszemu.
Single w tej grze jest spartolony po całości, ponieważ rozkazy jakie wydaje się drużynie mają się nijak do planowanej taktyki. Przykład, jestem w bazie wroga czyszczę za pomocą odstrzału drużynowego wrogów i wydaje rozkaz wejścia do bazy reszcie duchów. Okazuje się, że ominąłem jednego strażnika. Ekipa wchodzi z ogniem i mieczem, strzelając w strażnika dając się wcześniej zauważyć. Nie chowają się, nie szukają bezpiecznych kryjówek. Całą betę można przejść solo korzystając tylko okazyjnie z markowania
wrogów. Szkoda, że nie można wydawać rozkazów na zasadzie wskazywania im gdzie mają się udać i czy zachować styl stealth czy atakować bez umiaru. No ale to gra robiona po coop więc trudno się dziwić. Rozwiązania z Future Soldier były wg mnie dużo lepsze
Niezbyt zachęcający ten artykuł, ale w sumie słyszałem też dobre opinie. Ja w ten weekend przetestowałem SGW3, bo też była beta i jestem zadowolony. Są błędy i niedoróbki, ale wiadomo, że tym cechują się beta testy. W końcu po to one są.
Pograłem i gra ma potencjał ale… Z optymalizacją coś jest nie tak czasami mocno zwalniała gdzie np. wiedźmin, doom i gta działały bez zarzutów. Jeżeli chodzi o dowodzenie tymi trzema pionkami to mogło by być jak w starym full spectrum warrior +jakaś mapka taktyczna przed rozpoczęciem misji. Dla mnie co-op odpada bo niestety obowiązki rodzinne nie pozwalają się zgrać z innymi. Model jazdy do poprawy +model zniszczeń z beamng i jest fajnie 🙂