3
25.09.2022, 12:00Lektura na 6 minut

Kiedyś Techland, teraz Far From Home. Weterani branży i ich najnowszy survival science fiction

Graliśmy w Forever Skies i zanosi się na to, że nie będzie kolejnym powtarzalnym survivalem.


Joanna „Ranafe” Pamięta-Borkowska

Nasz dom tak bardzo się zmienił, że właściwie przestał być już domem. Ziemia to teraz obcy świat, który zabija swoje dzieci. Ląduję na jej nieprzyjaznej powierzchni, by wyrwać jej ten ostatni sekret, poznać pochodzenie tajemniczego wirusa i zobaczyć, jak przyroda poradziła sobie po katastrofie ekologicznej. A wszystko to dzięki lśniącej nowością kosmicznej technologii.

Tytuł zapowiedziany w lipcu 2020, wtedy jeszcze pod nazwą Project Oxygen, stanowi połączenie postapokaliptycznych i futurystycznych wizji. Pierwszy etap poznawania świata odbywa się na dachach budynków, ponieważ to tam przenieśli się ludzie po tym, jak powierzchnię planety opanowały trujące opary. A jednak nawet to im nie pomogło. Zadaniem gracza jest dociec, co tak naprawdę spowodowało koniec życia na Ziemi… ale szybko cel ten staje się bardziej osobisty, bo bohater, którym sterujemy, zapada na tajemniczą chorobę.

Forever Skies
Forever Skies

Życie na dachu

Demo nie zaoferowało mi dostępu do wielkiego świata, miałam jednak przedsmak obiecywanej przez twórców swobody. Wprawdzie miejsca do eksploracji nie są wielkie – bo też nie da się zbudować nie wiadomo czego na dachu – ale za to można się między nimi przemieszczać za pomocą statku powietrznego. Ten z kolei nie jest dany graczowi od razu, najpierw trzeba się rozejrzeć po najbliższej okolicy i poznać ograniczenia swojej postaci. To w końcu gra survivalowa, co oznacza, że przede wszystkim należy zadbać o stan bohatera.

Wymagania postaci są standardowe, w końcu gramy człowiekiem – co z tego, że z przyszłości. Nadal musi on jeść, pić, odpoczywać i dbać o zdrowie. Te cztery współczynniki mają też wpływ na koło odporności, które określa staminę oraz podatność na choroby. Sprowadzenie któregokolwiek parametru do zera oznacza pewną śmierć i – nie powiem – parokrotnie prawie do niej doprowadziłam. To już nie jest wędrowiec z Fallouta jednym zastrzykiem pozbywający się z organizmu skutków radioaktywnego działania radu. W Forever Skies picie brudnej wody albo jedzenie surowych owoców wiąże się z o wiele poważniejszymi konsekwencjami, a zestawy pierwszej pomocy okazują się cennymi skarbami, którymi lepiej nie szafować przy byle niestrawności.

Forever Skies
Forever Skies

Gildia pozyskiwaczy

Ciekawa jestem, ile lokacji mają w zanadrzu twórcy ze studia Far From Home. Osypujące się w przepaść budynki dają pretekst do wielu ciekawych architektonicznych rozwiązań, ale taka formuła może się szybko wyczerpać. Co innego, gdy uda nam się dotrzeć na poziom gruntu. Na razie myszkowanie w poszukiwaniu skarbów sprowadzało się raczej do szybkich wypadów.

Po kilkunastu minutach błąkania się po okolicy przeszłam w tryb zbieranie-produkowanie-konsumowanie. Gotowałam zupę z ciem łapanych w pułapkę przypominającą skrzyżowanie lepu na muchy z wędką. Szybko też zamieniłam się w prawdziwego zbieracza śmieci, który żadną puszką nie pogardzi. Niestety wiele sprzętów mimo obiecującego wyglądu nie nadawało się do rozłożenia, stanowiło tylko element dekoracji – nie mogłam zabrać ze sobą krzesła czy szafki.

Forever Skies
Forever Skies

Rozmaite puszki i pudełka zbierałam ręcznie, do odzyskiwania surowców z większych rzeczy wykorzystywałam zaś zainstalowane na statku działko. Urządzenie ma zresztą całkiem niezły zasięg, bo potrafi rozebrać na czynniki pierwsze całe konstrukcje, co spowodowało raz zawalenie się budynku. Na szczęście tego aktu wandalizmu dopuściłam się z bezpiecznej odległości.

A wszystko po to, by nakarmić magiczną drukarkę 3D – ta potrzebuje bowiem metalu, szkła lub syntetyków do produkcji łóżka, filtra do wody czy silnika. A to tylko początek, bo już 45-minutowe demo pokazało, że surowców będzie więcej. Nie wszystkie są tak samo powszechne: bez problemu uzbierałam dziką ilość syntetyków, nieco gorzej było z metalem. Ale i z tym dałam radę, ponieważ szybko zorientowałam się, że zbitki roślin, drutów i gruzu, które niczym futurystyczne perekotypole wędrują po niebie, unoszone silnym wiatrem, to niewyczerpane źródło materiałów.

Forever Skies
Forever Skies

Mój Hindenburg(*)

Wspaniały był ten pierwszy raz, gdy udało mi się uruchomić statek i z dostojną prędkością 2 km/h wzbić się w powietrze. Otoczyły mnie gęste, zielone opary, w których z trudem widziałam światła przeszkodowe na szczytach budynków i anten. Stada gigantycznych ciem bezgłośnie zderzały się z przednią szybą pojazdu. Najgorzej było podczas deszczu, wtedy strugi wody ograniczyły widoczność do kilkudziesięciu metrów, a budynki wynurzały się z chmur w ostatniej chwili. Ciasna kabina, w której ledwo upchnęłam łóżko, odpowiednik Thermomiksa, inteligentną drukarkę i urządzenie do oczyszczania wody, od razu zrobiła się bardziej przytulna.

Wspomniany wehikuł to mało zwrotny, ale stabilny sterowiec. Przypomina kontener podczepiony do owalnego balonu, z byle jak zamontowanymi pułapkami na owady i doklejonym z boku silnikiem. Nie wygląda ani zgrabnie, ani pięknie (Ferdinanda von Zeppelina raczej by nie zachwycił), a limit obciążenia skutecznie hamuje jakiekolwiek zapędy wnętrzarskie. Za to jest mój.

Forever Skies
Forever Skies

Na szczęście to nie tylko zautomatyzowany pojazd służący jedynie jako urozmaicenie opcji szybkiej podróży. Mamy nad nim pełną kontrolę, musimy dbać o paliwo, wybierać dogodną powierzchnię do lądowania, podczas lotu trzeba zaś umiejętnie lawirować między wystającymi elementami budynków (aczkolwiek w wersji demo uszkadzanie statku zostało wyłączone). W każdej chwili można też sterowiec zatrzymać i wyjść na balkon, by podziwiać świat z perspektywy wysepki zawieszonej w przestrzeni.

Forever Skies
Forever Skies

Zastanawiam się, ile takich momentów znajdzie się w Forever Skies. Ta gra ma raczej wolne tempo, nawet jeśli bohater szybko głodnieje i preferuje raczej mikrodrzemki zamiast porządnego, ośmiogodzinnego snu. Jak interesujące będą inne lokacje i przestrzenie? Czy znajdziemy w nich coś więcej niż trupy w różnym stopniu rozkładu lub zdezelowane sprzęty? Oraz, co dla mnie wydaje się szczególnie ważne, jak szybko pojawi się tryb kooperacji? Czekam na wszystkie odpowiedzi z nadzieją.

Demo Forever Skies możecie ściągnąć Z TEGO MIEJSCA.

(*) Zeppelin, którego katastrofa położyła kres erze sterowców. 6 maja 1937, gdy statek podchodził do lądowania, nastąpił wybuch zbiornika z wodorem. W efekcie zginęło 13 pasażerów i 22 członków załogi.

W Forever Skies graliśmy na PC.

Cieszy

  • wiele sekretów do odkrycia
  • intuicyjny crafting
  • oryginalne podejście do postapokalipsy
  • obietnica kooperacjai(oby była!)
  • własny sterowiec

Niepokoi

  • wybiórczo potraktowane rzeczy do craftingu (tylko niektóre nadają się do rozbiórki)
  • ograniczona przestrzeń do eksploracji
  • czy same ruiny miast się nie znudzą?


Czytaj dalej

Redaktor
Joanna „Ranafe” Pamięta-Borkowska

Operuję padem jak nunchako, chociaż wolę chińskie sztuki walki. Nie ma gatunku gier, którego bym nie lubiła – są tylko takie, które szybciej mnie nudzą. Cenię dobrą opowieść, chociaż czasami wystarczy mi piękne uniwersum albo jak postać się przekonująco drapie. Pisałam wcześniej w Ja, Rock! i Polygamii, a gram od zeszłego wieku, co brzmi, przyznacie, poważnie.

Profil
Wpisów105

Obserwujących27

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze