Niby wyścigi, a jednak RPG. Polskie Heading Out to nie kolejni „Szybcy i wściekli”
Heading Out to unikatowe połączenie wyścigów z… erpegiem. Takim z wyborami moralnymi, konsekwencjami podejmowanych decyzji i całą gamą zdarzeń losowych. Do tego utrzymane w charakterystycznej oprawie graficznej.
Polskie studio Serious Sim od początku stawiało na nietypowe podejście do znanych i lubianych gatunków. Jego poprzednia produkcja, opowiadający o wojnie w Wietnamie Radio Commander z 2019 roku, była RTS-em, w którym wydawaliśmy rozkazy naszym jednostkom na podstawie usłyszanych komunikatów radiowych i mapy. Heading Out to z kolei połączenie wyścigów z mechanizmami zapożyczonymi z erpegów. Teoretycznie było już trochę ścigałek nastawionych na rozbudowany wątek fabularny, że wspomnę tylko TOCA Race Drivera czy Need for Speed: The Run, ale to wciąż nic przy najnowszym dziele warszawskiego studia.
No bo z jakimi wyborami kojarzą wam się w pierwszej kolejności wyścigówki? Co najwyżej dotyczącymi toru, auta albo wyzwania dostępnego na jakiejś mapie. Tymczasem Heading Out już na wstępie pyta gracza o wspomnienie pierwszej miłości, status związku czy rodzinną traumę. W zależności od tego, jakich odpowiedzi udzielimy, w trakcie rozgrywki usłyszymy inne komentarze prowadzących w radiu. To właśnie emitowane w nim audycje stanowią główne narzędzie do prowadzenia narracji. I bynajmniej nie będzie to kolejna opowieść pełna akcji rodem z „Szybkich i wściekłych” czy bardziej nastawionych na fabułę odsłon serii NfS.
Mistrz kierownicy ucieka
Twórcy Heading Out inspirowali się amerykańską klasyką kina drogi, np. „Znikającym punktem” w reżyserii Richarda C. Sarafiana czy „Thelmą i Louise” Ridleya Scotta. Zaczerpnęli z nich nie tylko wątki samochodowe, lecz przede wszystkim psychologiczną głębię. Nasz protagonista nie jest bowiem zwyczajnym bohaterem wyjętym spod prawa, nieustannie uciekającym przed policją i szukającym nowych zastrzyków adrenaliny. Sama pętla rozgrywki nie bez powodu została zaprojektowana w taki, a nie inny sposób, co z czasem tylko bardziej intryguje. Już pierwsze starcie z „bossem” przybiera dość niespodziewany obrót i skłania ku pewnej interpretacji obserwowanych wydarzeń.
Po krótkim wstępie zaprezentowanym w formie noirowego, czarno-białego komiksu i zwartym samouczku naszym oczom ukazuje się mapa Stanów Zjednoczonych. To właśnie z tego poziomu będziemy decydować o dalszym przebiegu rozgrywki. Choć ostateczny punkt trasy mamy wyraźnie zaznaczony, tylko od nas zależy, jaką drogę obierzemy. Czy postawimy na najkrótsze trasy, aby zminimalizować zużycie zasobów i prześcignąć strach (dosłownie: strach to nasz główny przeciwnik, który rośnie w siłę dzięki stresującym sytuacjom, a spada np. w trakcie odpoczynku), czy też pojedziemy naokoło, zahaczając o jak najwięcej wydarzeń pobocznych. Istotna okazuje się nawet prędkość – wiąże się choćby z wzbudzeniem uwagi policji.
Podczas postojów w miastach oraz w ramach losowych wydarzeń narracyjnych na drodze natrafimy na questy. Część z nich to proste zadania polegające na dowiezieniu przesyłki w wyznaczone miejsce lub prześcignięciu rywala. Inne to eventy typowo fabularne. Spotkałem np. parę zakochanych w sobie kobiet przy ślubnym kobiercu. Narrator zasugerował, że jedna z nich wydaje się nie do końca pewna decyzji o małżeństwie, więc miałem wybór, czy pomóc jej w ucieczce od całej tej ceremonii. Kiedy indziej trafiłem na policjanta pytającego mnie, czy realizuję swoje marzenia. Ponieważ odpowiedziałem twierdząco, pozwolił mi jechać dalej bez żadnego pościgu. Prawie jakbym przegadał przeciwnika w Falloucie i uniknął pojedynku.
Jak Kowalski w „Znikającym punkcie”
Nastawienie na fabułę i wybory gracza, a także zarządzanie zasobami i ucieczka przed strachem to elementy definiujące Heading Out, ale cała ta misternie budowana konstrukcja nie miałaby szans się utrzymać, gdyby nie zawierała satysfakcjonującego modelu jazdy. Na szczęście na tym polu twórcy też podołali zadaniu i już po kilku chwilach przyzwyczaiłem się do tutejszego sterowania oraz zdejmowania nogi z gazu na zakrętach, by robić efektowne ślizgi czy trafiać na bezcenne objazdy, dzięki którym skrócimy sobie drogę i wyprzedzimy przeciwników.
Prawdopodobnie wszystkie narracyjne sztuczki Heading Out nie robiłyby też takiego wrażenia, gdyby sama gra nie miała charakterystycznej oprawy graficznej. Komiksowy styl doskonale pasuje do opowiadanych historii, a twórcy zadbali również o odpowiednie akcenty kolorystyczne, by obraz nie tracił na czytelności, gdy mkniemy grubo ponad stówę na godzinę. Nasi przeciwnicy wyróżniają się żółtą barwą, z kolei wszystkie elementy związane ze strachem są czerwone.
Ostatni, ale wcale nie najmniej ważny element układanki to muzyka autorstwa Damiana Czajki. Długość poszczególnych utworów często wyznacza czas trwania wyścigu, ale o tym, jak doskonale ścieżka dźwiękowa pasuje do klimatu gry, najlepiej przekonałem się w trakcie wydarzenia, które polegało… po prostu na relaksie i podziwianiu widoków zza kółka. Zresztą w Heading Out udostępniono również cały chillowy tryb jazdy. W serwisach streamingowych można już posłuchać EP-ki zawierającej 6 z 19 skomponowanych na potrzeby produkcji utworów. Polecam sprawdzić.
Szybciej, koteczku! Zabij! Zabij!
Bez nadmiernego przegrywania oraz maksowania aktywności Heading Out powinno wystarczyć nam na 8-10 godzin grania. Nie ma jednak szans na to, byśmy w tym czasie zobaczyli wszystko, co tytuł oferuje. Ze względu na losowy charakter wielu wydarzeń (w późniejszych aktach podyktowany również naszymi decyzjami) produkcja zachęca do kolejnej rozgrywki. A że „questów” jest ponad setka, raczej nie musimy się obawiać częstych powtórek.
Nieco inaczej ma się sprawa ze zróżnicowaniem tras i elementów samochodowych. Większość otoczenia to scenerie amerykańskich pól i mniej uczęszczanych dróg wyglądające jednak dość podobnie. Także same aktywności wyścigowe skupiają się głównie na klasycznym wyprzedzeniu przeciwników albo ucieczce przed policją. Niemniej to nie Need for Speed, w którym potrzeba dragów, wojen wyścigowych czy innych wymyślnych trybów, by utrzymać zainteresowanie gracza. Zróżnicowane eventy narracyjne w zupełności do tego wystarczają.
Heading Out to stylowa produkcja z innowacyjnym pomysłem na siebie, po którą powinni sięgnąć nawet gracze niegustujący na co dzień w ścigałkach. Z kolei miłośników wyścigów może przekonać do erpegów czy innych tytułów nastawionych na fabułę. Kolejny raz potwierdza się stara zasada, że jeśli jesteśmy znudzeni utartymi schematami gier AAA, najlepiej sięgnąć po jakiegoś czarno-białego „indyka”.
Cieszy
- oryginalne połączenie erpegowych mechanizmów z wyścigami
- przemierzanie mapy wymagające taktycznego planowania
- klimatyczna oprawa audiowizualna
- ciekawe wydarzenia fabularne
Niepokoi
- niewielkie zróżnicowanie elementów wyścigowych
Czytaj dalej
Czarna owca rodu Belmontów, szatniarz w Lakeview Hotel, włóczęga z Shady Sands, dawny szef ochrony Sarif Industries, wielokrotny zabójca Crawmeraksa, tropiciel ze starego Yharnam, legenda Night City.