20.01.2022, 11:00Lektura na 4 minuty

OlliOlli World. Okropnie cukierkowe i przerażająco wciągające skejtowanie

Witajcie w Radlandii, krainie pełnej cieplutkich kolorków, fajnych potworków, nietypowych postaci i trików, które robią się niemal same. Przerażeni? Niepotrzebnie. Na maksowaniu poziomów w OlliOlli World połamiecie sobie palce.


Barnaba „b-side” Siegel

Niepozorne OlliOlli z mobilnego PlayStation Vita zrobiło oszałamiającą karierę. W platformowy, deskorolkowy sandboks chwilę później pogrywano na PC, dużych plejkach, smartfonach, Wii U, 3DS-ie oraz Xboksie One. I w ogóle się nie dziwię, bo wyciśnięto tu esencję ulicznego skateboardingu, ale w skromnych ramach produkcji 2D, zamiast rozbuchanej i narażonej na katastrofę gry TPP.

OlliOlliWorld

Była świeża „jedynka”, w 2015 ciut bardziej kolorowa i przystępna „dwójka”, aż w końcu studio Roll7 wyhamowało i tymczasowo zawiesiło swoją deskę na kołku. I bardzo dobrze! Przez te niemal siedem lat mieli wystarczająco dużo czasu, by gruntownie przemyśleć dalszy pomysł na serię. Efekt? Niełatwo się w nim zakochać od razu, ale chwilę później trudno odłożyć pada.


Siła wyzwań

Zacznijmy od najważniejszego – OlliOlli World w przeciwieństwie do poprzedniczek w końcu ma niski próg wejścia. Zapomnijcie o wciskaniu przy lądowaniu klawisza, bez którego nasz ziomek mógł się wywalić. Planowany obrót o 360 stopni, który finalnie okaże się obrotem o stopni 320 czy 400, zostanie nam wybaczony i nie skończy się wywrotką. Całe skupienie poświęcamy zabawie.

OlliOlliWorld

Sterowanie w przypadku pada pozostało w miarę klasyczne – lewą gałkę wychylamy, żeby zrobić zwykły skok albo kick-/heelflipa. Kręcenie nią kończy się bardziej zaawansowanym trikiem. Jeśli po skoku zaczniemy bawić się prawym drążkiem, skejter zrobi graba. Spusty to obroty w lewo/prawo, a wciśnięcie lewej gałki na poręczy pozwala nam się po niej ślizgać. I już na starcie możemy wykonywać większość specjalnych akrobacji, oczywiście dających lepszą punktację. Aha, nie zabrakło też manuali.

Okej, to gdzie to wyzwanie? Kryje się ono w przepięknie pokręconych projektach tras, na których przewidziano zazwyczaj alternatywne ścieżki przejazdu. OlliOlli World odchodzi totalnie od klimatów ulicznych na rzecz skejterskiego fantasy, w którym przejeżdżamy kilometrowe promenady, grindujemy 10 poręczy z rzędu, a w którymś momencie fruniemy nad bagnem, wykręcając graba z obrotem o 720 stopni. Widowiskowe triki to przyjemność sama w sobie, ale przydadzą się nam też zdobywane za nie punkty – do odblokowywania wyzwań oraz przebijania wyników sieciowych rywali dobieranych przez grę.

OlliOlliWorld

I w końcu mamy tradycyjne dla serii wyzwania, tyle że jeszcze bardziej podkręcone. Przebijanie (albo omijanie) dryfujących w powietrzu rozgwiazd czy dmuchanych kotów jest łatwe na kilku pierwszych poziomach. Później zaczyna się zabawa w powtarzanie 40 razy jednego fragmentu, żeby wykonać idealny przejazd. Do tego wspomniana ścieżka alternatywna (czasem więcej niż jedna), biegnąca równolegle do tej głównej, to gwarancja, że na jednym torze spędzimy przynajmniej 15 minut, jeśli chcemy wszystko wymaksować. A umówmy się – nieprzekreślony punkt z listy zadań uwiera jak kamień w bucie.


Nadmiar cukru w cukrze

Skoro ustaliliśmy już, że sterowanie stało się mniej hardkorowe, ale wyzwania wycisną z nas siódme poty, to możemy podumać trochę nad oprawą artystyczną. A ta jest... dziwna. Nie uważam, że każda gra o desce musi epatować smrodem miejskich spalin i widokiem betonu, nawet przyznałbym OlliOlli World dodatkowe punkty za inkluzywność i wyciągnięcie ręki poza grono „trueschoolowców”. 

OlliOlliWorld

Ale... ci bohaterowie, ich rozmowy, lokalne uniwersum z bogami deskorolki. Nie chcę tego skreślać za nadmiar jaskrawych kolorów i ogólną infantylność (sądzę, że więcej rozpiszę się na ten temat przy premierze), ale w Radlandii czułem się po prostu dziwnie. Na szczęście gra pozwala nam jednym guzikiem „skipnąć” większość dialogów i skupić się tylko i wyłącznie na wyciskaniu trików. 

Do kompletu przyjemny, choć niezbyt wykwintny elektroniczny podkład, całkiem rozbudowana sekcja customizacji deskorolkarza i w końcu – liga wyzwań online oraz generatorów poziomów. I gdy rzucam okiem na całą, złożoną z pięciu dzielnic mapę (a na każdej minimum kilkanaście misji), to wiem, że poświęcę parę tygodni, żeby znów zostać mistrzem deskorolki. A premiera już 8 lutego 2022.

Cieszy

  • łatwość w robieniu trików
  • długie, zakręcone trasy
  • po prostu wciąga

Niepokoi

  • rozumiem zamysł ze stylizacją, ale niespecjalnie mi się podoba


Czytaj dalej

Redaktor
Barnaba „b-side” Siegel

Jestem szefem działów online w CD-Action. O gierkach piszę od 20 lat od gazetki szkolnej i fansite'ów, przez Playa, Komputer Świat Gry, Gamezillę, Gamikaze, Rzeczpospolitą, Gazeta.pl, Pixel, gry.wp.pl, po bycie redaktorem naczelnym Polygamii. Poza grami pielęgnuję kolekcję kilku tysięcy CD, winyli i kaset, piszę recenzje do magazynu Jazz Forum i prowadzę muzycznego peja The Seventies.

Profil
Wpisów153

Obserwujących16

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze