Spec Ops: The Line ? wrażenia z gry

Spec Ops: The Line to shooter, którego akcja dzieje się w Dubaju. Nie jest to jednak miasto, jakie znamy z prospektów reklamowych czy newsów o kolejnych poczynaniach bogatych szejków. Dubaj, który zwiedzimy w grze, to miasto dotknięte kataklizmem: zasypane przez piach i zniszczone. Bynajmniej jednak nie wyludnione, jak się okazuje. W grze wcielamy się w postać kapitana Walkera, który wraz ze swoim zespołem rusza na zwiadowczą, by sprawdzić, czy jego przełożony, pułkownik John Konrad – uznany za zaginionego pół roku wcześniej, podczas ewakuacji – jednak nie przeżył w zrujnowanym mieście. Prosta, wydawałoby się, misja szybko przeradza się w odkrywanie przerażającej prawdy o zasłużonym komandosie, który zamienił Dubaj we własną twierdzę.
Twórcy nie ukrywają, że inspiracją dla powyższego rysu fabularnego była książka „Jądro ciemności” Josepha Conrada i stworzony na jej podstawie film „Czas apokalipsy”. Możemy więc spodziewać się konfrontacji z wyrazistą osobowością, sporej dawki okropieństw i scen, które zapadają w pamięć i zmuszają do podejmowania nie zawsze prostych decyzji.
Wyobraźcie sobie dwóch kolesi, zawieszonych na linach na jakimś wiadukcie. Okolica obstawiona snajperami, którzy mierzą w postać kierowaną przez gracza i jego kompanów. Dostajecie polecenie: zastrzelić jednego, by uratować drugiego. Można tak zrobić, można też spróbować uratować obydwu, pozbawić ich życia lub zwyczajnie zaatakować snajperów. Skutkiem naszych działań może być gruba zadyma i przy okazji śmierć obydwu więźniów lub czyste rozwiązanie sprawy okupione jednak wyrzutami sumienia związanymi z własnoręcznym ukatrupieniem jednego z więźniów. I tak źle, i tak niedobrze. Takich sytuacji ma być tu zdecydowanie więcej. Warto jednak w tym miejscu dodać, że wpływ tego rodzaju decyzji na grę w dłuższej skali będzie niewielki – w końcu Spec Ops: The Line to shooter, a nie RPG.
A skoro mowa o shooterach – pod względem mechaniki i stylu zabawy wycieczka do Dubaju przypomina pod wieloma względami… Gears of War. Mamy więc system klejenia się do osłon, ostrzeliwania zza nich, akcję widzimy też z perspektywy trzeciej osoby. Tak na dobrą sprawę Spec Ops: The Line nie wyróżnia się pod tym względem niczym szczególnym. Bohater na plecach może taszczyć dwie pukawki z gatunku tych długich oraz jeden pistolet. Nic nie stoi na przeszkodzie, by podnosić broń upuszczoną przez wrogów (w sumie w grze ma być ok. 20 różnych pukawek) czy używać stacjonarnych karabinów.
Jak widać, pod względem rozwiązań technicznych powiewu świeżości raczej nie ma. Nieco inaczej sprawa wygląda, jeśli popatrzymy na scenerie, w których przyjdzie nam grać. Zasypany piachem Dubaj, to okazja by wykorzystać żywioł – i rzeczywiście. Burze piaskowe nie tylko będą nam przeszkadzać, ale i czasem… pomagać. Owszem, szalejąca zawieja będzie np. ograniczać widoczność czy rozwalać na naszych oczach budynki, zasypywać nierówności terenu, ale przy odrobinie szczęścia będziemy mogli wykorzystać niesprzyjające warunki by np. podejść bliżej przeciwnika i tym łatwiej się go pozbyć. Kierowani przez AI żołnierze mają reagować na warunki atmosferyczne dokładnie tak samo jak postać gracza. Żywioł można też, nawiasem mówiąc, wykorzystać w niektórych miejscach, rozbijając np. okna i powodując, że uwolnione w ten sposób kaskady piasku przykryją wrogów.
Wpływ piachu będziemy mogli zaobserwować także w przypadku naszych kompanów. Prowadząc kapitana, będziemy mogli wydawać chłopakom nam towarzyszącym rozkazy: ataku określonych celów, ogłuszania wrogów i leczenia powalonego ogniem towarzysza. Nie będzie to możliwe właśnie podczas burz piaskowych. W każdej innej sytuacji polecenia te sprawdzają się jednak wyśmienicie. Warstwa taktyczna nie jest tu zbyt rozbudowana, trzeba przyznać, i równie dobrze można się bez niej obyć, ale korzystanie z możliwości kierowania kompanami to jednak dodatkowa frajda. Czasem jednak zostajemy na placu boju zupełnie sami.
Kolejne piętnaście misji, jakie złoży się na singla, będzie dość zróżnicowane: pojawią się sceny, gdzie polatamy śmigłowcem i postrzelamy do wrogich pojazdów tego typu, będzie sporo scen snajperskich, zmuszeni będziemy też radzić sobie sami – pozbawieni dobrej broni i wsparcia ziomków z drużyny. Ogółem grę powinniśmy ukończyć w 10 godzin, zwieńczeniem zaś – to moje przypuszczenia, bo twórcy oficjalnie nic nie mówili poza znaczącymi chrząknięciami – będzie najprawdopodobniej konfrontacja z Konradem w jego wieży. Tutaj skojarzenie może być tylko jedno: najwyższy budynek świata w Dubaju, Burdż Chalifa i 828 metrów wysokości. Zarówno trailer, jak i urywki scen, które widziałem w Londynie sugerują, że to właśnie tam trafimy pod koniec gry.
Czy warto czekać na Spec Ops: The Line? Fani Coppoli i twórczości Conrada odpowiedź na to pytanie powinni już znać. Pozostali mogą mieć ten tytuł w pamięci – jeśli nie przez rozwiązania techniczne, które są dość ograne, to właśnie przez świetnie zapowiadającą się fabułę, która powinna przykuć do monitora czy telewizora właśnie przez ciężar dylematów moralnych, którymi gra zarzuci graczy. Ja na pewno ten tytuł zobaczę.
TUTAJ znajdziecie nowy trailer gry.
Czytaj dalej
21 odpowiedzi do “Spec Ops: The Line ? wrażenia z gry”
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Fajne opisane wrażenia, średnio podchodziłem do tego tytułu, aczkolwiek po przeczytaniu tekstu zachęciłeś mnie do czekania na tą grę. :]
Miałem kiedyś dostęp do bety na xboxie. Gra jest dosyć ciekawa, co chwilę na mapie była burza piaskowa i strzelało się do samych zarysów postaci, można było ustrzelić swojego. Całkiem przyjemna gra.
zgroza! zgroza!
nigdy dość call of duty
nareszcie, już myślałem że twórcy po cichu wycofali się z gry
Oglądałem kiedyś gameplay z tej gry, podobno na niego ktoś tam kręcił nosem, a jak dla mnie był całkiem fajny. Bogate miasto, zniszczone burzami i całe zasypane piaskiem, coś niesamowitego.
To wygląda rewelacyjnie. Bedzie dobra gra albo zawieszą projekt :]
@vantage to jest TPS a nie FPS
Ta gra może być bardzo ciekawa. Czekam na kolejne informacje na temat Spec ops.|@Vantage Mówiłem to samo dopóty, dopóki nie zagrałem w Gears Of War. Ale do dzisiaj żałuję , że:|a) nie mam Xbox’a 360, lub,|b) że cała trylogia nie wyszła na PC
śmierdzi dużą ilością skryptów…
Mniamuśnie! 🙂
Powiem szczerze, że bardzo liczę na tą grę. Wszystko co nawiązuje do Jądra Ciemności łykam bez popitki i mam nadzieję, że te ambicje scenariuszowe to nie kolejny pic marketingowy. Skrypty.. pewnie, byle tylko udało się podtrzymać mroczny klimat na który liczę. Poza tym sceneria.. fajny pomysł.
Super się zapowiada, ale czemu tak kolorowo jest?
mirror’s edge? =]
dobra, 15 dostała mój głos 😉
dzieki 😀
Będę mieć ten tytuł na uwadze, Wszystko co jest podobne do Gearsów warto poznać 🙂
Hm, na PC też ma być? To może i się zainteresuję…
„pojawią się sceny, gdzie polatamy śmigłowcem i postrzelamy do wrogich pojazdów tego typu” Czyli postrzelamy do helikopterów, tak? Wiadomość z ostatniej chwili: helikoptery to NIE pojazdy. Pojazdy, jak sama nazwa wskazuje, jeżdżą i poruszają się po lądzie.
Oby tylko ekipie zajmującej się tym projektem nie przyszedł wspaniały pomysł: „Hmmm… a może by tak jednak zrezygnować z peceta? W sumie na xboxie będzie to lepiej wyglądać, co chłopaki?”, „To dobry pomysł, zróbmy tak!”, „A co z tymi co oczekiwali tej gry na peceta? Przecież na pewno wiele osób się zawiedzie.”, „Oj tam, otrząsnęli się po Alanie Wake’u i Red Dead Redemption to i otrząsną się po tym 🙂 „