Star Wars: The Old Republic – wrażenia z gry

Star Wars: The Old Republic – wrażenia z gry
Z pewnością nie skończy tak, jak niesławne Star Wars Galaxies. Los pewnej Wielkiej Oraz Wiekopomnej produkcji raczej też jej nie grozi. Z pewnością jednak nieźle namąci w głowach fanów MMO... o ile tylko jej produkcja zostanie sfinalizowana przed premierą Guild Wars 2...

Niespecjalnie czymkolwiek uzasadnione embargo na wieści z londyńskiego pokazu Star Wars: the Old Republic straciło dziś ważność. Pozwólcie więc, że opowiem wam, co widziałem.



Hunting the bounty

Każdy z dziennikarzy otrzymał w dwudniową dzierżawę komputer z kontem gry, na którym znajdowały się dwie postacie. Prócz już rozwiniętego bohatera do celów PvP (o tym trybie przeczytacie za tydzień) znajdował się na nim Agent Imperialny bądź, jak w moim przypadku, Łowca Nagród. Bohaterowie należeli do losowych ras – ja trafiłem na Rattataki, potężnie zbudowanego, bezwłosego i bladoskórego humanoida. Przypadek to wybitnie szczęśliwy – wytatuowana twarz przypominająca nieco tego ludzką czaszkę perfekcyjnie komponowała się z rolą wyrachowanego, wiernego jedynie sobie zabójcy.

Takim bowiem można Łowcę Nagród uczynić – mimo że oficjalnie przynależy do frakcji Imperium, nic nie stoi na przeszkodzie, by działać w charakterze dywersanta i otrzymywać kredyty od przedstawicieli Republiki. Wyrażający się m.in. w ten właśnie sposób wybór pomiędzy Jasną i Ciemną stroną Mocy to jeden z elementów rozbudowanej fabuły gry. Która, co jak na MMO niezwykłe, będzie w SWTOR odkrywać niepospolicie istotną rolę. W zasadzie nie powinno to dziwić w przypadku produkcji, za którą są odpowiedzialni autorzy Baldur’s Gate, Dragon Age czy, nie uwierzycie, Star Wars: Knights of the Old Republic.



Talk to me

Pokażcie mi drugie MMO, w którym tak dużą wagę przywiązuje się do dialogów. Ba, chciałbym zobaczyć MMO, gdzie dialogi faktycznie występują i nie ograniczają się do akceptacji questów! W The Old Republic otrzymujemy pełnowartościowe, rozbudowane dialogi z podkładanymi głosami i możliwością realnego wpływania na świat gry i zamieszkujących go bohaterów. Niejednokrotnie od naszych wyborów zależy życie spotykanych NPC-ów czy sposób rozwiązania danego zadania, w dalszej perspektywie zaś – wydarzenia, które przyniesie ciąg dalszy tzw. historii klasowej. Postępowanie bohatera wpływa także na stosunek towarzyszących graczowi niegrywalnych kompanów.

Żeby było weselej, dialogi można prowadzić we współpracy z innymi graczami. Jeśli koledzy w drużynie zechcą wetknąć swe nozdrza, czy co tam który ma, w naszą konwersację (choćby i z drugiego końca galaktyki, dzięki holowizji), każdy z graczy wybiera swoje własne propozycje wypowiedzi drużyny. Następnie wykonany zostaje rzut kością i faktycznie głos zabiera w dialogu ten, kto wyrzuci najwięcej. Działa to zgrabnie, choć niesie też ze sobą ryzyko psucia innym zabawy. Dla przykładu podczas wizyty w instansie (o czym za chwilę) radośnie zaproponowałem zamordowanie pewnej kluczowej postaci – i to nastąpiło, choć chyba tylko ja byłem gotów na tak „szumowinowate” zachowanie.

Star-Wars-The-Old-Republic-12_17410.jpg
Star Wars: The Old Republic


What happens in the instance, stays in the instance

Opisane wyżej działanie o dalece idących konsekwencjach (martwi NPC-e, spuszczenie bomby w kanalizacji bądź jej rozbrojenie) nie byłoby możliwe w tradycyjnie „ciągłym” świecie gier MMO. BioWare zastosowało więc cwany wybieg – „ciągły” ten świat gęsto poprzetykało niewielkimi instance’ami, a więc lokacjami generowanymi na wyłączność dla naszej drużyny. Płynnie, bo bez walenia w twarz loading screenami, pozwalają one przechodzić do obszarów, gdzie postępy i zmiany świata obserwujemy niczym w grze single player (z opcjonalnym udziałem osób zaproszonych do drużyny).

System ten służy głównie rozwijaniu ośmiu wspomnianych już historii klasowych. Każda z profesji dysponuje bowiem zupełnie inaczej prowadzonym głównym wątkiem fabularnym – towarzyszący tworzeniu postaci wybór nie predestynuje więc jedynie stylu rozgrywki. Rozwijanie historii klasowej jest koniecznością – odpowiada to m.in. za odblokowywanie dostępu do kolejnych planet, koniecznych do dalszego podnoszenia poziomu postaci. Określi też, które z ośmiu „zakończeń” gry przyjdzie nam ostatecznie zobaczyć.

Z tego co zdołałem zobaczyć na przykładzie swojego Łowcy Nagród wypływa wyraźny wniosek – w zakresie fabuły BioWare nie dało ciała. Historia, jak nigdy w MMO, zdołała mnie wciągnąć i kazała identyfikować się z kierowanym bohaterem. Nieoczekiwane zwroty akcji czekały na każdym kroku, stawiane przede mną wybory były autentycznie trudne, akcja zaś – wartka i wolna od sztampy.

Star-Wars-The-Old-Republic-08_17410.jpg
Star Wars: The Old Republic

Wspólnota Karbonitu i Stali

Również zadania wspólne dla wszystkich postaci wyglądają więcej niż dobrze. Być może to tylko specyfika charakterystycznego uniwersum, ale z przyjemnością stwierdziłem pewną świeżość w swoich poczynaniach. I choć nie sposób było uniknąć zwyczajowych zleceń w rodzaju „zabij X, przynieś Y”, tego rodzaju questy otrzymujemy (i jesteśmy za nie nagradzani) w większości automatycznie. Zadania stricte fabularne, związane z kontaktem z postaciami niegrywalnymi, są z reguły nieco ambitniejsze i angażujące uwagę. Dla przykładu na planecie Dromund Kaas, mieszczącej stolicę Imperium, poznajemy interesujące informacje dot. kultu Dartha Revana, jednej z bardziej charakterystycznych postaci uniwersum.

Doskonale wiadomo, że w MMO najlepiej spisuje się content przeznaczony dla grup graczy. Nie inaczej jest w SWTOR, gdzie drużyny liczą czterech graczy (o większych raidach póki co nic nie wiadomo, choć potwierdzono obecność wielkich bossów spotykanych w otwartym świecie). Przyjdzie im się mierzyć z ciężkimi zleceniami na dostępnych dla wszystkich otwartych obszarach heroicznych bądź wewnątrz instance’ów, tu zwanych flashpointami.

%pagebreak%

Czarny szpon


Podczas prezentacji miałem okazji pobiegać po pierwszym flashpoincie dostępnym dla wyznawców Imperium – atakowanym przez oddziały Republiki okręcie Black Talon. Niestety, zabawa ta kompletnie mnie rozczarowała: identyczne, czyściutkie korytarze, nieciekawi, ledwie różniący się od szeregowych jednostek bossowie i ogólnie porażająca nijakość.

Co gorsza, szybko stwierdziłem, że bez wrzucenia do drużyny healera i tanka błyskawicznie robi się przyciężko – a mówiono początkowo, że autorzy chcą odejść od tego modelu. I to mimo przyjemnego zaskoczenia w formie pośmiertnego pojawiania się graczy przy wejściu na poziom, nie zaś na jakimś odległym cmentarzu. Miłą niespodzianką jest też udostępnienie wszystkim postaciom „wskrzeszania” i „auto-leczenia”, używalnych po zakończeniu walki.



Henchm… companions

Nawet gracz nielubiący podróżowania z innymi nie jest skazany na odtwarzanie roli „samotnego wilka” – w toku fabuły klasowej każdy odblokowuje kilku współtowarzyszy, przywodzących na myśl bohaterów z single’owych erpegów BioWare. W danej chwili może się wokół nas kręcić pojedynczy kompan, przy czym dobrano ich tak, by wszyscy w miarę możliwości uzupełniali zdolności postaci gracza. Towarzysza można ekwipować, manipulować przy jego zdolnościach czy nawet wplątać w romans.

Kompani działają bardzo dobrze – w miarę przytomnie osłaniają nas ogniem (zadawane przez nich obrażenia niemal dorównują naszym), odpowiednio nauczeni będą nas leczyć, a ich umiejętności specjalne (np. obszarowe ogłuszenie) nieraz uratują nam tyłek. Bohaterowie uczestniczą również w rozwoju historii klasowej – w przypadku mojego Łowcy Nagród moją pierwszą towarzyszką była Mako, inna łowczyni, która szybko stała się dla mnie kimś w rodzaju nawigatora i anioła stróża.



Produkcja uboczna

Drugą rolą kompanów jest w dużej mierze oddany w ich ręce crafting. Kilkanaście obecnych w grze profesji obejmuje zarówno zbieractwo, jak i typowo wytwórcze zawody. Rozwijanie profesji odbywa się w sposób dość nietypowy – wybranemu NPC-owi zlecamy stworzenie przedmiotu, ten zaś oddaje nam rezultat swych prac po kilku-kilkudziesięciu minutach. Materiały służące do produkcji zlokalizujemy w świecie gry bądź kupimy w sklepach.

Kompanów można również wysyłać „z misją”, co oznacza tyle, że na jakiś czas tracimy możliwość korzystania z jego usług, by w zamian – po jego „powrocie” cieszyć się wynikami w formie dodatkowych materiałów do craftingu.

Odebranie graczowi bezpośredniej kontroli nad craftingiem wydaje mi się nieco dziwne, choć – dzięki ilości dostępnych każdemu NPC-ów – pozwala pokryć zapotrzebowanie na wszystkie interesujące nas profesje. Zastanawia mnie tylko, czy nie sprawi to, że crafting stanie się niejako „sztuką dla sztuki”? Jak prosić innych graczy o wykonanie czegokolwiek, skoro może to potrwać to kilkadziesiąt minut, a w tym czasie możemy zrezygnować z transakcji? Zawsze możemy zresztą poprosić naszego własnego NPC-a o ulepienie potrzebnego przedmiotu.

Star-Wars-The-Old-Republic-02_17410.jpg
Star Wars: The Old Republic


Rozwój osobisty

W pełni mamy natomiast kontrolę nad rozwojem „osobistym” naszego bohatera. Podczas liczącej 50 poziomów doświadczenia drogi grzebać będziemy w drzewkach talentu udostępnianych naszej klasie po osiągnięciu 10 poziomu. Wówczas każdy bohater dokonuje wyboru pomiędzy dwoma drogami rozwoju przypisanymi do jego klasy głównej – w praktyce daje to więc 16 podklas. Imperium i Republika nie dysponują klasami w pełni „lustrzanymi”, co najprawdopodobniej doprowadzi do sporej fali narzekań po premierze (patrz: klasyczny World of Warcraft, gdzie Horda i Sojusz miały po jednej klasie unikatowej).

Bounty Hunter to wszechstronna klasa, którą można przekształcić w Najemnika bądź tzw. Power Techa. Obydwie klasy specjalizują się w obsłudze rozmaitych technicznych gadżetów – od naręcznego miotacza ognia czy dyskretnie wkomponowanej w rękawicę wyrzutni rakiet po plecak odrzutowy. Odpowiednio wyspecjalizowanie pozwala uczynić z bohatera healera bądź tanka, choć mi osobiście najprzyjemniej grało się w charakterze hybrydy – najpierw ostrzał z odległości, potem szarża i ataki krótkodystansowe. Wyglądało to całkiem nieźle (animacje robiły wrażenie dużo lepsze, niż na trailerach), choć powoli wykonywanie tej samej kombinacji zdolności zaczynało być znajomo nużące.



Światek koronny

Nie tylko walka wyglądała dobrze – również otaczający gracza świat wywarł na mnie pozytywne wrażenie. Egzotyczne lasy Dromund Kaas, urzekająco brudna, bagnista Nal Hutta (lokacja startowa Agentów i Łowców Nagród) czy strasząca brunatnymi, starożytnymi budowlami Korriban zostały wykonane z dbałością o szczegóły, choć odniosłem wrażenie, że – jak na całe planety – są zaskakująco małe. Z pewnością będą jednak stanowiły urozmaicenie dla kogoś, kto całe dnie spędza wędrując po Azeroth lub innym zbliżonym lądzie.

Zupełnie inne klimaty, podobnie jak inaczej (i lepiej) prowadzona fabuła mają szansę zainteresować część fanów „tradycyjnych” MMO już obecnych na rynku. Z kolei marka BioWare i popularne także wśród „normalniejszej” części graczy realia Gwiezdnych Wojen pozyskają dla The Old Republic, być może, nietknięty jeszcze skazą gier online narybek. Podejrzewam, że pozwoli to grze utrzymać się na rynku w całkiem niezłej kondycji – przynajmniej do czasu, gdy Guild Wars 2 zrzuci z piedestału wszystkie inne produkcje i nawet mechanizmy fabularne nie będą już robić takiego wrażenia.

Poważny komunikat:

Wszystkim zainteresowanym tematem Star Wars: The Old Republic przypominamy, że na www.swtor.com, zapisać się można do udziału w beta testach gry, które ruszą w niedalekiej przyszłości. Warto to zrobić, bo istnieje duże prawdopodobieństwo, że BioWare, chcąc przetestować infrastrukturę sieciową gry, zaprosi do udziału w testach naprawdę dużą grupę graczy.

I jeszcze – (niepoważny) disclaimer:

Monk jest pracownikiem afiliowanym przy ArenaNet, autorach GW2. Za wtykanie wszędzie, gdzie się da (i gdzie się nie da również), wypowiedzi popularyzujących GW2 otrzymuje stałą pensję dwukrotnie przewyższającą średnią krajową w Watykanie. Albo tak mu się przynajmniej wydaje. Karetka w drodze…

61 odpowiedzi do “Star Wars: The Old Republic – wrażenia z gry”

  1. O pierwszy! Korzystając z okazji życzę Bioware wielkiej porażki gry, gdyż zniszczyliście właśnie najlepsza serię osadzoną w klimatach Star Wars i jedną z lepszych RPG.

  2. Szkoda, że to nie singlowy KotOR III

  3. Ja im życze sukcesu bo wreszcie jakieś MMO nie jest kopią WoW. Mam nadzieje że i GW 2 i SWTOR odniosą duży sukces .

  4. Monk, to faktycznie OGROMNY FAN Gulid Wars.

  5. @Kamil411 poza tym że nie jest kopią WoW to w końcu jest światełko dla tych, którzy lubią s-f w wersji MMO. Czasem trzeba zamienić kutą stal na miecz świetlny. Popieram, oby sukces!

  6. Hub3rtFromW4rs4w 28 kwietnia 2011 o 17:43

    zróbcie coś z tymi artykułami bo nikt nie zauważa (chyba ,że są pokazane na pierwszej stronie jak recenzję ,no ale nie zawsze tak jest)

  7. Lekon brednie gadasz….. To właśnie to mmo pozwoli Jedi i Sithom zadziałać na nas tak jak kiedyś. Dziś już ludzie zapomnieli klimaty Star Wars….

  8. Mi to pasuje bo zawsze mozna pograc samemuz botami i cała gra tlko twoja. A jak ci się znudzi(?) to popykasz z innymi;) Świetna koncepcja

  9. a ja cały czas czekam na prawdziwe KOTOR3 i kontynuację przygód Revana i Upadłej Jedi, a nie takie pierdolety

  10. Dla tej gry zrezygnowałem z WoWa. Mam nadzieję, że się nie rozczaruje, tym bardziej, że nie mam do czego wracać, bo postacie usunąłem.

  11. No oczywiście że i tak GW2 pokona SW old republic 😉

  12. Oczywiście, mmo bez rajdów pokona mmo z rajdami w ilości graczy… Pfff. Dobra, wracając do tematu SW;ToRa, boje się o powodzenie tej gry tylko pod jednym względem-jest prawdopodobieństwo, że większość dialogów będzie w stylu 'Wybierz „”ok, I will bring you x””” albo „”GTFO I wont bring you X, but I can kill you with my lightsaber”””’

  13. Pokładam w tym tytule wielkie nadzieje. Wali mnie czy gra odniesie sukces, oby tylko nie upadła albo przeszła na metodę ftp zanim zdąży mi się znudzić (co pewnie nie nastąpi zbyt prędko)

  14. Ja tylko na tą grę czekam, reszta może sie pod ziemię zapaść. Nie zawidźcie mnie proszę!

  15. No na tą grę to czekam jak na zbawienie, błagam nie zawiedźcie mnie!!!

  16. Skoro Monk „otrzymuje stałą pensję dwukrotnie przewyższającą średnią krajową w Watykanie”, to po co pracuje w CD-Action? Przecież stać go pewnie na apartament w Warszawie i Lamborghini. No ale czego się nie robi dla pasji. Co do gry, to pewnie się nie skuszę, bo za rogiem Wiedźmin 2 i L.A. Noire.

  17. @mnr133|Widocznie nie każdy chce mieszkać w Warszawie 😉

  18. @Chmielok Brednie gadasz! :pMonk zaciekawiłeś mnie jeszcze bardziej do tej pozycji. 😉

  19. Guild Wars 2 przebije SWTORa 😛

  20. z kąd wiesz? Ogólnie Guild Wars 2(w którego też mam zamiar pykać) mimo wszystko zapowiada sie mniej interesująco niż SW:TOR….a niewiadomo czy raidy będą tylko singleplayerowe. Pewnie i wystąpią i takie i takie ;d.

  21. Po co oni w ogóle robią to MMO, nie mogli po prostu zrobić trzeciego KOTOR’a z rozbudowanym trybem Multi.

  22. @Shaker – a ja jestem pewien że GW2 będzie o wiele, wiele gorsze (przynajmniej jak dla mnie).

  23. 2 pytania: ile to będzie kosztować i kiedy wychodzi. Jeśli te informacje są w tekście to sorry że nie doczytałem, oświećcie mnie

  24. Ciekawe… pewnie będę grał łowcą nagród – jestem ciekaw czy da się połączyć umiejętność walki mieczem świetlnym z byciem też bounty hunterem… 🙂 Ogólnie może mnie to MMO wciągnąć… 🙂

  25. Najlepsze będą zdrady… wczoraj twój kumpel w grze był jedi a teraz mrocznym sithem… 😀 I na odwrót… 🙂

  26. zajrzyjcie na stonkę http:sw-tor.pl/ <<< są tam opisane klasy - nie całe, brakuje bounty huntera i pewnie paru innych... ale jest tak: wojownik sithów (Sith Warrior) - tank albo wojownik do wyboru, Jedi (Jedi Knight) - to samo tylko, że po jasnej stronie mocy - Negocjator Jedi (Jedi Consular) - healer, druid, kapłan - leczy siebie, Swoich, choć ma moc przeciągania tych z ciemnej na jasną stronę, Ikwizytor Sithów (Sith Inquisitor) - mag pełną gębą i też pewnie umie przeciągać młodych adeptów jasnej strony

  27. mocy na ciemną stronę mocy…, Agent Imperium (Imperial Agent) – dps… strzelec wyborowy, zwiadowca – wali ze snajperki i już (headshot! xD) i żołnierz Republiki (Republic trooper) – w sumie… tak pomiędzy lekką a ciężką piechotą (może mieć rakietnicę albo granaty) – nie wiem do kogo to dopasować… do mięsa armatniego? 😀 Do np. strażnika (klasa podobna co tank) No nie wiem… Pewnie założę się, że Bounty Hunter – Łowca Nagród będzie pasował pod klasę Łotra, szpiega, mordercy, przemytnika itd… – nie,

  28. … wróć… przecież Smuggler (przemytnik) ma być osobną klasą w grze – chyba, że źle coś usłyszałem… xD XD xD… mniejsza o to, będzie ciekawie… http:sw-tor.pl/kategoria/holonet/klasy-holonet/

  29. Tak, jest i Smuggler… 😀 |Lepsza stronka o SWTOR-ze http:www.swtor.pl/|http:www.swtor.pl/baza-wiedzy/

  30. @HacKNSlasHMonsteR21|6 komentarzy pod rząd. Ale dzięki za strony 🙂

  31. Mam nadzieję, że wszyscy nie rzucą się nagle na klasę jedi/sith. Nie chcę być jedynym trooperem.

  32. wole mass effect mmo by wyszło

  33. Wie ktoś ile to będzie kosztowało?

  34. Czekam z niecierpliwością. WoWa, którego uwielbiam odstawiłem ze względu na pracę na 3 zmiany więc ciężko było raidować. Jeżeli tu, póki co są same insty + mój ukochany świat SW to może bytć ideał dla mnie.

  35. [Flame War Mode ON] Zakład, że Guild Wars 2 będzie niewypałem? 😉

  36. A mnie cieszy, że SWTOR będzie w dużym stopniu nastawiony na jednego gracza. Być może dzięki temu będzie to pierwsze MMO (właściwie pierwsza gra sieciowa), w które zagram.

  37. Na Moc wszechmogącą niech to już wychodzi bo aż we mnie midichloriany buzują 😀

  38. Pierwsza gra tego typu na ktora sie skusze.

  39. Jaka jest średnia pensja w Watykanie?

  40. E tam – Guild Wars. ;P

  41. Super! Oby nie było abonamentu.

  42. @Sermaciej – od kilku miesięcy wiadomo już, że będzie. 😛

  43. No nareszcie jakieś składne MMO nadchodzą, bo w ostatnich latach wyszły tylko takie, którym sporo można zarzucić.

  44. Moim zdaniem to kolejny clon wowa z lepszą fabułą i z mniejszym abonamentem

  45. @ Matixsz Przepraszam ile wynosi ten ,,abonament,, ?

  46. No no, ciekawie brzmi to wszystko…

  47. czy tylko mi ten koleś na pierwszym screenie przypomina kratosa?

  48. Niestety wysokość abonamentu nie zstała jeszcze ujawniona, ale mówi się że będzie to standard na poziomie WoW-a.

  49. @kolas – A może obniżą? Ja bym chyba chętnie płacił… chyba… 😀 Pewnie dadzą triala na sprawdzenie… Ale jak ma być z abonamentem, to niech będzie swoboda świata i dobry rozwój postaci, ponieważ bez abonamentu to nie wiem co tu byłoby dobrego w tym mmo w klimatach SW? Fabuła tylko? 😀

  50. HacKNSlasHMonsteR21 – dobre mmo z sensowną grafiką

Dodaj komentarz