The Division ? już graliśmy
W niedzielne popołudnie na specjalnym pokazie dla wybranych mediów ze świata – jako jedyni w Polsce i nieliczni na świecie – mieliśmy okazję zobaczyć i pograć w The Division. Czy jest tak dobrze, jak mieliśmy nadzieję, że będzie po pierwszej zapowiedzi?
Przede wszystkim: trudno wyrokować po niecałej godzinie grania. W tym czasie można zauważyć jedynie, że to ładniutka – chociaż (oczywiście) trochę brzydsza niż na pierwszych materiałach – produkcja, która niewiele się różni od tego, co na rynku już było, jest i będzie. Ot po prostu multiplayerowa strzelanina w TPP, w której sporą rolę odgrywają osłony i komunikacja głosowa między członkami drużyny.
Graliśmy jako trzy drużyny składające się z trzech osób każda – cała zabawa polegała na tym, że mieliśmy wspólny cel i musieliśmy zdecydować, jak chcemy go wykonać. Chodziło o wyciągnięcie ze skażonej strefy konkretnego lootu, a wcześniej w ogóle przebicie się do niej przez wrogów sterowanych przez komputer. Z nimi problemu nie było – gąbki na naboje, które jednak padały jak muchy, kiedy musiały reagować na dosyć prostą, improwizowaną taktykę „ja za murek, ty za skrzynkę”. Trudniej zrobiło się, kiedy dotarliśmy do skrzyń, które mieliśmy ze strefy za pomocą helikoptera wyciągnąć.
Staliśmy więc w wyznaczonym miejscu i nagle inni gracze zaczęli do nas strzelać. Nie musieli – wtedy wszyscy razem wynieślibyśmy ten loot ze strefy. Kiedy jednak otwiera się ogień do innych drużyn, ekipa zmienia się w renegatów – walczy o to, by zabrać skarby dla siebie, ale i staje się celem dla innych. I w ten sposób, oczywiście, na mapie pojawił się chaos, nad którym dość trudno było zapanować – głownie dlatego, że dostaliśmy bardzo mało czasu, by w tej grze się jakkolwiek rozruszać. Po drugie: dlatego, że zabicie kogokolwiek zajmuje więcej niż wypicie czteropaka.
Nie jestem zachwycony tym, z czym miałem do czynienia, ale nie chcę przesadnie narzekać – grałem w zwykłą drużynową strzelaninę, która do gigantycznego hajpu nigdy nie miała szans dorosnąć. I na pewno po premierze grać w nią dalej nie będę.
Everybody wants to be a Master — everybody wants to show their skill. Everybody wants to get there faster, make their way to the top of the hill. Each time you try you're gonna get just a little bit better. Each day we climb one more step up the ladder. It's a whole new world we live in — it's a whole new way to see. It's a whole new place, with a brand new attitude. But you've still gotta catch 'em all... And be the best that you can be!