[Weekend z The Division 2] Kilka godzin z The Division 2

[Weekend z The Division 2] Kilka godzin z The Division 2
To najbardziej rozbudowana aplikacja czatowa, jaką kiedykolwiek widziałem!

Choć w tytuł wpisano nazwisko Toma Clancy’ego, trudno udawać, że The Division 2 ma nam cokolwiek do opowiedzenia. Fabularne wprowadzenie trwa dwa kwadranse, podczas których gra wrzuca nas do Dystryktu Kolumbia i każe szturmować Biały Dom. Z rozkazu dowódcy wyprawiamy się do teatru (być może dla części odbiorców będzie to zresztą pierwsza tam wizyta), który musimy obronić przed jedną z wewnątrzgrowych frakcji. Interfejs w przemyślany sposób sufluje, że o, tu właśnie powinieneś użyć granatu, tam, tak, dokładnie tam, przeskoczyć przez przeszkodę, a skoro stopniał ci pasek zdrowia – to patrz, tym oto przyciskiem aktywujemy apteczkę. I na tym właśnie, a nie na historii, powinniśmy się skupić.

Gdy już odbijemy pierwszą z osad, zostajemy oddelegowani do zaspokajania potrzeb mieszkańców, co możemy robić w swoim tempie i kolejności. Wspomniani mieszkańcy zazwyczaj nawet nie udają, że mają jakiekolwiek cechy charakteru i że istnieją po cokolwiek więcej, niż by zlecić nam Kolejne Zadanie.


(Kliknij, by powiększyć)

Sam Waszyngton odtworzono z pietyzmem i rozmachem, stąd sesja z The Division 2 ma powab wycieczki krajoznawczej. Oprawa zyskuje (w stosunku do poprzedniczki) na bardziej nasyconych kolorach, system oświetlenia to tradycyjnie czołówka, a wszystkie te grasujące w śmieciach szczury, psy i łanie nie pozwalają zapomnieć o postapokaliptycznym settingu. Między wizytami w Lincoln Memorial i Narodowym Muzeum Lotnictwa i Przestrzeni Kosmicznej, możemy zdobyć posterunki. Albo powstrzymać egzekucje. Lub przerwać audycje propagandowe. Ewentualnie uskutecznić operacje ratunkowe…

…i przerwijmy. Nie da się ukryć, że The Division 2 bez zająknięcia recytuje abecadło gier z otwartymi światami. Większość misji fabularnych ma przy tym konstrukcję choinkowych łańcuszków.

large_lancuszek_17a46.png

Pomieszczenie, w którym się strzelamy – korytarzyk z amunicją i skrzynkami – pomieszczenie, w którym się strzelamy – korytarzyk z amunicją i skrzynkami – pomieszczenie, w którym się strzelamy, acz tym razem z bossem. Nie da się tu zgubić. Projektantów poziomów warto jednak pochwalić za kilkupiętrowe projekty oraz regularne rozmieszczenie tych wszystkich barierek, kontenerów i worków z piaskiem, między którymi zygzakujemy.


(Kliknij, by powiększyć)

Najłatwiej wieszać wspomniany łańcuch z w czteroosobowej grupie. Większa Dywizja może reanimować swoich członków, a kwestie wypowiadane przez enpeców wręcz warto zagłuszyć wesołymi przekomarzankami znajomków. Albo komendami i rozkazami, bo The Division 2 wymaga współdziałania. AI co i rusz skłania przeciwników do flankowania, parcia ku najlepiej bronionym punktom mapy, a jeśli tylko mapa daje taką możliwość – do symultanicznego ataku z kilku pięter. Wymiany ognia uatrakcyjnia osiem rozwijalnych umiejętności. Największą furorę robią na serwerach drony (w kilku wariantach) oraz wieżyczki strażnicze. Natomiast specjalne miejsce mają w moim serduszku wzmacniacze, które emitują naprawiające pancerze chmury gazu (co wiele mówi o zatrudnionych w Massive militarystach).


(Kliknij, by powiększyć)

We wstępie napisałem, że to aplikacja czatowa, co część z was mogła poczytać jako obrazę. Nic jednak bardziej mylnego! Koprodukcja Massive i siedmiu (!) ubisoftowych studiów to precyzyjnie skonstruowany projekt, który jest wręcz modelowym kooperacyjnym loot shooterem. Wizyta w Waszyngtonie ma w sobie urok konferencji zorganizowanej przez profesjonalną agencję eventową – tace w bufecie uginają się od zróżnicowanych łupów, atrakcje (dungeony, Dak Zones) są dokładnie takie, jak być powinny, a przemowy ważnych oficjeli tak samo drętwe, jak być muszą. Goście prowadzą niezobowiązujące rozmowy, podziwiają wymyślne dekoracje, a strzeliwszy sobie jednego wyraźnie się rozluźniają.


(Kliknij, by powiększyć)

Po kilku sesjach z betą, zorganizowanych przez Ubi paryskim pokazie oraz paru godzinach z pełną wersją już wiem, że będę się na ten bankiet wyprawiał regularnie. Ot, by odpocząć od korporacyjnej pańszczyzny. Po tak krótkim czasie nie sposób ocenić, co przyszykowano na endgame, który – co twórcy podkreślają przy każdej okazji – tym razem ma nas utrzymywać przy ekranie mocą atrakcji. Przyjemność oceny, czy zadanie się udało, pozostawię niniejszym koledze Allorowi, którego recenzję przeczytacie w nadchodzącym CDA 05/2019.

6 odpowiedzi do “[Weekend z The Division 2] Kilka godzin z The Division 2”

  1. To najbardziej rozbudowana aplikacja czatowa, jaką kiedykolwiek widziałem!

  2. Polecam mocno. Najlepszy loo-shooter od czasów Borderlands i kandydat na gre roku.|Ps: Biały Dom i Kapitol to dwa różne budynki.

  3. @Scorpix|Cieszy mnie, że dobrze się bawisz, bo osobiście odbiłem się od tego tytułu już na poziomie dema i raczej nie ma szans bym jeszcze kiedyś dał mu szansę. Taki paradoks, bo w oferującą znacznie mniej „jedynkę” wsiąknąłem na całe tygodnie, póki plaga oszustów na dobre mnie zeń nie przegnała. To pewnie wina Anthem, który pomimo swoich oczywistych braków daje mi tak dużą przyjemność ze swobodnego śmigania javelinami, że The Division, a nawet Destiny nagle stały się dla mnie zbyt… przyziemne.

  4. Chyba mało Polaków w to gra. Ciągle paruje mnie na misje z Niemcami, którzy nawet angielskiego nie chcą używać :/

  5. @taz159357|Całkiem sporo. Poczekaj aż do możliwości dołączania do klanów. Jest sporo polskich.|@Shaddon|Właśnie ja od obu bet też się odbiłem, ale postanowiłem zaryzykować, bo z powodu wielu pozytywnych ocen po premierze i okazało się, że jakimś cudem pełną wersję odbieram lepiej od bety. Czuje się bardziej wolny i mam więcej możliwości rozwoju.| Anthem ma świetny gameplay, ale na ten moment to taki strój Iron-mana wykonany z kartonu. Wygląda spoko, ale wartość ma niezbyt dobrą.

  6. @Scorpix|Najwyraźniej ryzyko czasem popłaca, bo ja zniechęcony nawałnicą negatywnych komentarzy odnośnie Anthem zdecydowałem się poń sięgnąć dopiero po przeczytaniu recenzji Allora (oraz słów aprobaty dorzuconych przez Papkina). I nie żałuję, bo bawię się świetnie, szczególnie, że od czasu dema usprawniono sterowanie na PC. Co do The Division, to nie mam wątpliwości, że Massive wysmażyło naprawdę przedniego loot shootera – i bardzo mnie to cieszy. Ten gatunek potrzebuje silnej konkurencji by się rozwijać.

Dodaj komentarz