
20 lat StarCrafta: Trzy zestawy gadżetów do wygrania [ZAKOŃCZONY]
Debiutująca w 1998 roku okazała się prawdziwym hitem i na długie lata stała się wyznacznikiem jakości w gatunku RTS-ów. Dzięki zróżnicowaniu walczących stron nie tylko pod względem wizualnym, ale także poprzez wyraźnie odmienne style rozgrywki, otrzymaliśmy w zasadzie trzy gry w jednym. Świetne multi stało się z kolei fundamentem współczesnych rozgrywek e-sportowych. Świetna jak na tamte czasy grafika, rewolucyjna rozgrywka, dobrze przemyślane rozwiązania i klimatyczna ścieżka dźwiękowa powodowały, że trudno byłoby znaleźć gracza, który nie otarł się o StarCrafta w czasach świetności gry. Zresztą nawet po wielu latach jest ona atrakcyjna, a w zeszłym roku doczekała się wersji zremasterowanej.
Z okazji dwudzestolecia klasyka Blizzarda przygotowaliśmy konkurs. By wziąć w nim udział, trzeba opisać w komentarzu (jednym!) swoje najlepsze wspomnienie związane z pierwszym StarCraftem.
Do wygrania są trzy zestawy gadżetów:
Zestaw I
Zestaw II
Zestaw III
Poniżej zdjęcie wszystkich nagród:
(Kliknij, aby powiększyć)
Na zgłoszenia czekamy do środy włącznie (25 kwietnia do godz. 23:59). Każdy ma prawo do jednego zgłoszenia. Zwycięzcy zostaną wyłonieni w ciągu 3-5 dni roboczych od zakończenia konkursu. Będa oni potem mieli tydzień na dostarczenie nam swoich danych osobowych. Jeśli tego nie zrobią w podanym czasie, nagroda przejdzie na kolejną wytypowaną przez redakcję osobę. Wysyłka nagród tylko na terenie Polski. Ludzie używający multikont zostaną automatycznie zdyskwalifikowani.
Laureaci
Czytając Wasze wspomnienia, aż się łezka kręci. Widać, że ta gra dała ludziom wiele wspaniałych chwil. Przysłaliście tyle fajnych, zabawnych i czasem wzruszających mini opowieści, że w zasadzie powinniśmy wszystkich nagrodzić. Pisaliście o rodzinie, kolegach, przyjaźniach. Naprawdę miło się to czyłało i Wasze wpisy bardzo podnosiły na duchu. Aż szkoda, że mamy tylko trzy nagrody. Tym niemniej kogoś musielismy wybrać. Zdecydowalismy się nagrodzić następujące osoby:
Zestaw I
Ormius – Moje wspomnienie ze Starcraft’a pochodzie z 1999 roku. Będą u wujka zobaczyłem, że gra w coś nowego. Przesiedziałem za nim, przez kilka godzin oglądając jego rozgrywkę i tępienie Zergów za pomocą piechoty Terran. Później zobaczyłem Protosów, ich wygląd tak bardzo mi się spodobał, że ku przerażeniu pań z zerówki, do której chodziłem, przez cały tydzień rysowałem Protosów i ich bazy. :D|PS. Wujek był zachwycony rysunkami.
Zestaw II
wojtej123 – Pierwszy kontakt ze Starcraftem miałem dzięki ojcu. Byłem wtedy mały i nie pozwalali mi grać, ale mogłem patrzeć jak mój tata grał. Przeżywaliśmy razem skoki emocjonalne od euforii aż do smutku, ja chyba interesowałem się bardziej od niego. Te wieczory są dla mnie niezapominalne. Jest to moje najwcześniejsze i najlepsze wspomnienie związane ze Starcraftem. Dzięki Tato 🙂
Zestaw III
aston132 – Pierwszy raz w Starcrafta zagrałem dzięki bratu. Do dziś mile wspominam dzień w którym zabrał mnie z domu (w którym wtedy działo się źle, tzn. dużo alkoholu itp, takie były wtedy czasy) do „kafejki” internetowej gdzie jakby nie patrzeć byli,a raczej grali w Starcrafta przeważnie sami dorośli ludzie. I właśnie to uczucie, że można sobie usiąść, uciec od problemów i zacząć czerpać radość z grania towarzyszy mi aż do dnia dzisiejszego. To właśnie dzięki tej grze zacząłem również ogrywać inne tytuły.
Osoby te proszę o jak najszybsze podesłanie maila ze swoimi danymi na adres konkurscda@cdaction.pl. W mailu powinno być: ksywka z forum, imię i nazwisko, adres korespondencyjny, telefon kontaktowy. Wiadomość należy zatytułować „Konkurs – 20 lat StarCrafta” i wysłać z adresu mailowego jaki macie powiązany z kontem na forum.

Czytaj dalej
78 odpowiedzi do “20 lat StarCrafta: Trzy zestawy gadżetów do wygrania [ZAKOŃCZONY]”
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
W jednym zdaniu. Dźwięk rozkładających się siege tanków przy tym świetnym fragmencie terrańskiego soundtracku 1.
Najlepsze wspomnienie ? W sumie to będzie takie z przed kilku miesięcy jak po latach od pierwszego zagrania w SC zorientowałem się że w Missile Turret siedzi gościu. Co się nadziwiłem/uśmiałem to moje. Potem dojrzałem że w SC2 też jest tam gostek. Ciekawe jak są w stanie wytrzymać w takiej szybko kręcącej się dookoła „pralce” xd
YOU WANNA PIECE OF ME, BOY?
Jako ze urodzilem sie w 96 to nie mialem okazji pograc na premiere, ale StarCraft i Age of Empires byly pierwszymi powaznymi grami w jakie gralem po wyrosnieciu z gier typu Hugo. Dlaczego akurat takie gry? Tata jest fanem strategii i zagladalem mu przez ramie jako brzdac i tlumaczyl mi co, jak i dlaczego 🙂 |Ogladanie jak gra oraz pozniejsze wspolne granie z tata bardzo dobrze wspominam. Teraz studia, praca, a tata ma swoja firme i nie mamy zbytnio czasu na wspolne granie. Stare dobre czasy 🙂
Najlepsze wspomnienie? Gdy po przejściu wszystkich kampanii ja i ziomki z bloku myśleliśmy, że jesteśmy kozakami w Starcrafcie. Odpaliliśmy po LANie bitwę nas 3 vs jeden gracz SI. Ależ nas rozgromił. Wtedy szybkie narady na ławce przed blokiem i kolejne próby, aż osiągnęliśmy poziom taki, że we dwóch ogrywaliśmy 6 SI:) Ależ to były przeżycia!|A i tak pewnie byliśmy słabi, tylko nie mieliśmy wtedy internetu, by ktoś mógł nas sprowadzić na ziemię;p
To była pierwszy RTS, w który grałem można powiedzieć że mnie rozdziewiczył. Oczywiście nie od razu potrafiłem w to grać. Zazwyczaj okopywałem się bunkrami i czołgami i czekałem aż przeciwnikowi skończą się surowce, a ja będę mógł zniszczyć mu bazę bez żadnych strat. Moja strategia działała aż do końca kampanii Terran 🙂 Misje zajmowały długie godziny – ale jakoś nie żałuję 😀
Moim najlepszym wspomnieniem było kupienie battle chesta z pierwszym starcraftem na allegro tydzień przed ogłoszeniem że będzie darmowy i pojawi się remaster.Przynajmniej mam ładne pudełko na półce.
Najlepiej wspominam misję 8: The Big Push. to właśnie podczas tej misji po raz pierwszy nauczyłem się skutecznie używać czołgów oblężniczych jako struktur obronnych wraz z wieżyczkami p-lot poprzez stawianie ich mniejszymi ilościami, lecz w lepszych strategicznie położeniach, przez co mogłem skupić się na tworzeniu swojej armii stworzonej głównie z nowo poznanych duchów! W tej właśnie misji nauczyłem się atakować duchami i wykorzystywać ich potencjał, co najbardziej utkwiło mi w pamięci z całej gry 🙂
Najlepsze wspomnienie? Jak człowiek po latach ogrywania jedynki i sequelu, oglądania dziesiątek wielogodzinnych turniejów pewnego cudownego dnia mógł rozsiąść się wygodnie w fotelu, założyć słuchawki, odpalić remastera, usłyszeć ukochany soundtrack po czym gdy podczas kampanii rozległ się znany wszystkim Terran 1 cieszyć się jak dziecko.. pomimo tego że już dawno nim nie jest 🙂 En taro Tassadar!
Jedyna gra w którą mogłem grać z najlepszym kumplem po jego wypadku i wylądowaniu na wózku.|Świetnie się sprawdza na odreagowanie stresów. I dzięki swojej mechanice, nawet ktoś kto ma tylko 70% sprawne dłonie . Polecam wszystkim
Na szkolnym turnieju w sc1, gimbaza: – Widzisz to załamanie tekstury o tutaj…? – ON TAM JEST!!!
Pamiętam jak dziś podrzucony link od znajomego z totalnie okrojoną ze wszystkiego poza multi wersją jedynki, która ważyła z 200mb, przyniesienie tego do technikum, zachomikowanie na dysku sieciowym szkoły w folderze typu FDOSKFDLSFDS schowanym w system32 albo gdzieś i śmianie się z każdego, kto nie ogarniał nic poza robieniem carrierów protossami oraz „ewolucję wewnątrzklasowej mety” ;p
Najlepsze wspomnienia to tłumaczenie sie między sobą dlaczego sie przegrało. Graliśmy w jedynke ciągle (nawet jakieś turnieje i niewielkie sukcesy, a 20 minutowki w sali informatycznej to była świętość) i oczywiście nigdy nikt nie przegrał bo był słabszy tylko „bo coś”. Do tej pory pamietam jak kumpel z wytrwałością godną lepszej sprawy krzyczy, że przegrał bo „siege’e mu się zapchały!”
Po raz pierwszy Starcrafta dostałem w swoje ręce około 6 lat temu po latach słuchania od taty, że jemu się nie podoba i co z tego, że to Warcraft w kosmosie. Odpaliłem i słyszę muzykę, która automatycznie wchodzi mi do głowy, układ menu i interfejsu kojarzący mi się z Warcraftem III i tą muzykę Terran już w samouczku. Po niezliczonych partiach Warcraft II poznałem styl kompozytora i tkwiłem w samouczku dobre 20 minut, słuchając muzyki i utrzymując banana na twarzy odzywkami jednostek.
Najlepsze wspomnienie to jak razem z trzema kumplami graliśmy przez sieć na jednym kompie. Na zmianę, jeden gra, a reszta podpowiada lub odpisuje innym graczom. I mieliśmy tą jedną rozgrywkę: atak przeciwnika, odparty, ale zbyt wysokim kosztem, nie ma czego odbudowywać, nie pozostało nam nic tylko ostatni desperacyjny atak, szarża jednym Carrierem. Atak… nieudany, ale wspominany przez nas do dzisiaj
Pamiętam, jak po raz pierwszy grałem w StarCraft w pierwszej klasie technikum. Miałem tego dnia ugotować makaron na obiad. Gra pochłonęła mnie do tego stopnia (o ja! budynki latają), że wygotowałem z garnka całą wodę, na szczęście jeszcze bez makaronu.
Moja pierwsza gra PvP circa 2002, 2 na 2 z jakimś nieznajomym. Jeden z przeciwników dostaje dc, więc gramy 2v1. Nie znając kompletnie buildów, timingów, strategii gram po swojemu. Kiedy dochodzi do pierwszego starcia mój sojusznik i przeciwnik (wszyscy graliśmy Terranami) wysyłają do walki po ok. 20-30 M&Msów, ja się dorobiłem… jednego Marine’a. „Czeka mnie długa droga” pomyślałem sobie. Ale nie żałuję, choć do dziś jestem kiepski w tę grę.
Pierwsze Lan Party na jakim byłem. Nikt nie potrafił grać niczym innym, jak tylko Terranami, bo grę dopiero co dorwaliśmy i któryś z nas przeszedł 3 misje terran. I te pytania typu: który budynek to te Overlordy? Co to kurna jest ten Spawn?|Po trzech dniach graliśmy już normalnie. Dodatkowo huby sieciowe, kilka godzin konfiguracji, ubłaganie rodziców, żeby pozwolili wziąć komputer do kuzyna, przewiezienie kompa i monitora komunikacją podmiejską na trasie Wejherowo-Sopot. Łącznie tygodniowa biba A.D. 2001
Moje najlepsze wspomnienia wiążą się z początkami grania na battlenecie. Oczywiście szło mi beznadziejnie, miałem wtedy może z 12/13 lat, a Starcrafta poznałem dzięki starszemu bratu który grał naprawdę dobrze. Za każdym razem, jak przegrywałem i miałem dość, brat grał ze mną 1v1 i niszczył mnie, ale przy okazji trochę uczył i mówił co muszę robić by nastąpił progres. Nie ukrywam, nadal byłem najwyżej orzeciętny, ale starcraft zaczął mi sprawiać dużo więcej radości i nauczyłem się przegrywać i wyciągać wnio
Ja pamietam jak pierwszy raz zagralem w starcrafta mialem okolo 7 lat. Razem z moim bratem i kuzynem graliśmy sobie trochę na ai trochę jakies mapki stworzone przez społeczność. Najlepsze było jak graliśmy na boty to ja zawsze grałem protossem i demonem przejmowałem kontrole nad robotnikami inych ras i można było stworzyć sobie armie z 3 ras.
Pierwszy raz zobaczyłem starcrafta u wujka na kompie nawet wtedy w niego nie grałem tylko się przyglądałem, patrzyłem jak wygrywa gry i marzyłem ,że kiedyś też tak będę robić. Pewnego razu kiedy jak zwykle się przeglądałem spytał się mnie: „Młody chcesz zagrać?” Na co ja z wielką radością kiwałem głową. Siadam do kompa wybieram protosów i już myślę jaka fajna gra mnie czeka ,na pewno wygram i pokaże co umiem. No i w sumie na tym się moja gra skończyła bo zerglingi wbiegły mi do bazy XD. Limit znaków 🙁
Pierwszy raz w Starcrafta zagrałem dzięki bratu. Do dziś mile wspominam dzień w którym zabrał mnie z domu (w którym wtedy działo się źle, tzn. dużo alkoholu itp, takie były wtedy czasy) do „kafejki” internetowej gdzie jakby nie patrzeć byli,a raczej grali w Starcrafta przeważnie sami dorośli ludzie. I właśnie to uczucie, że można sobie usiąść, uciec od problemów i zacząć czerpać radość z grania towarzyszy mi aż do dnia dzisiejszego. To właśnie dzięki tej grze zacząłem również ogrywać inne tytuły. Pozdrawiam
Pierwszy raz ze Starcraftem zderzyłem się w gimnazjum, na klasowym wyjściu do kafejki. Pewien swych sił w strategiach wszelkiej maści zapewniłem kolegów (bo kto wtedy chciał marnować czas na dziewczyny xD), że skopie im tyłki (dlatego „zderzyłem się” xD). Cholerni weterani Starcrafta wypuścili mnie w terran a sami wzięli zergów i protosów XD, i oczywiście wespół w zespół postanowili mnie wyprostować. NIE PRZEGRAŁEM!!! (ale tylko dlatego, że skończył się nam czas i obsługa kafejki zdalnie powyłączała nam pc)
Wakacje 99, czasy rozkwitu kafejek. Nie miałem kompa i w świat gier wprowadzał mnie kuzyn, weteran rtsów. Będąc na wyjeździe na mazurach największą rozrywką była nie kąpiel w jeziorze, a wizyta w miejscowej mecce hardcorów. Dookoła rozgrywano turnieje Q2, a gracze wyglądali jakby zarywali nocki. Dobrze pamiętam pierwsze chwile: naukę na tutorialu Terran, potem ekscytację w czasie pierwszej potyczki z kuzynem gdy udało mi się wybudować JEDNEGO marine do ataku na jego bazę zergów. Spotkał go straszny los 🙂
Działał na moim kompie. Łzy szczęścia ocierałem przez kilka dni.
Powiem krótko The Amerigo :)|Po tym filmiku ,jako (wtedy) dwunastolatek, nie wiedziałem gdzie jest sufit, a gdzie podłoga 😀
W wieku 16tu lat wagarowaliśmy kiedy tylko mogliśmy aby grać w tę grę. Chodziła tylko u jednego z nas i to oczywiste było, że zawsze u niego siedzieliśmy. Do dzisiaj jesteśmy w kontakcie.
Co prawda przy wyjściu Starcrafta to jeszcze mnie na świecie nie było ( mam obecnie 17 lat), grę kupiłem ( sam sobie na Boże Narodzenie) jakieś 4 lata temu w wersji pudełkowej. Gra taniocha za 8 złoty, szkoda tylko że przesyłka kosztowała trzy krotnie więcej…
Jednym z zapamiętanych momentów było niewątpliwie odkrycie Radio Free Zerg 😀 Prócz tego mnóstwo kafejkowych meczy z wynikiem czasami lepszym, czasami gorszym, ale zawsze zabawa była 1 klasa.
Należę do grupy, która swoją przygodę z serią rozpoczęła od drugiej części (mimo 22 wiosen na karku). Długo nie mogłem pojąć, dlaczego najlepsi gracze mają tyle kliknięć na minutę. Po przesiadce na „jedynkę” czułem, jakbym znalazł się w alternatywnym świecie. Zasady niby te same, jednostki jakieś znajome – ale zarządzanie nimi okrutnie utrudnione. Wtedy zrozumiałem, że SC to gra dla prawdziwych hardkorow i nie ma w niej miejsca dla niedzielnych graczy. Minęło trochę czasu, zanim się przestawiłem. Szok.
Wakacje 99, pod przymusem rodziców wraz z młodszym kuzynem zesłany zostałem do obozu gdzieś na dalekim północnym wschodzie. Warunki były urągające godności hardkorowego gracza, epoka automatów była już za nami podczas gdy handheldów jeszcze nie nadeszła. Na szczęście znaleźliśmy tam kafejkę internetową, a w niej m.in. Starcrafta. Wtedy to postanowiłem zapoznać swego kuzyna ze starowschodnią sztuką gry w SC na multi. Pierwszy atak nastąpił z jego strony a był to… 1 Marine …nadziany na jęzor SuncenColony.
Wraz z pierwszym komputerem tata zdecydował dokupić do niego grę starcraft. 2000 rok, a dla 8 latka według wiElu znalazły by się lepsze gry ale jak włączyłem grę to cieszyłem się jak nikt. Nie wiedziałem co co znaczy więc wszystko sprawdzałem, o cheatach nic nie wiedziałem więc kampania była dla mnie udręką. Nie potrafiłem korzystać z umiejętności a najgorsze były obie kampanie zergów. Ostatecznie korzystałem z crack lingów oraz mutalisków. Po 2 latach skończyłem kampanię i w tym czasie nauczyłem się hotkey
Stanął mi. Takie mam wspomnienia
Swoją przygodę ze Starcraftem i wspaniałym dodatkiem Brood War zacząłem gdzieś w okolicach roku 2002/2003, to co wspominam najprzyjemniej to były casualowe rozgrywki online trybie Use Map Settings. Community Starcrafta było pełne niesamowicie kreatywnych ludzi, którzy przekonali mnie, ze przy wystarczającej determinacji i chęci, z narzędzi dostępnych w RTS-ie mozna zrobić praktycznie wszystko, co tylko dusza zamarzy 😉
Dzięki tej grze poznałem swoją dziewczynę/narzeczoną, a było to ok. roku 2007. Właściwie, to ona nauczyła mnie grać i zawsze chętnie znajdowaliśmy czas, żeby wspólnie pograć. Nie wspomnę, ile razy jedno z nas trollowało drugie. Co prawda, wspomniana dama mnie zostawiła dla młodszego, ale za to do tej pory gram zarówno w SC, jak i SC2. I’m not even mad, cytując pewnego mema 🙂
Pamiętam jak z bratem graliśmy po LANlie i pewnego dnia postanowiliśmy zagrać na BNet przez modem. Rodzice musieli zapłacić 200 zł za miesiąc a my tego samego dnia rzuciliśmy myszką o ścianę że złości… I tak w 3 miesiące nauczyliśmy się korzystać z klawiaturowych skrótów i obsługiwać nią komputer.
Wakacje roku 1999 (lub 2000, nie dam sobie urwać ręki), gorąco, parno i duszno. Urodzony we wrześniu 88′ dzieciak ląduje u wujostwa w Wejherowie, czyli nad polskim morzem. I wiadomo – rano do Karwi na plażę, potem do domu na obiad, potem na podwórko i tak w kółko. Aż pewnego dnia kuzynka i jej koledzy (wtedy lat 16-17) zabierają mnie do KAFEJKI INTERNETOWEJ na „nockę”, czyli cała kafejka wynajęta dla grupy znajomych. I całą noc w Starcrafta, którego ledwo wtedy rozumiałem… ale grałem 10h non stop! 🙂
Moje wspomnienie ze Starcraft’a pochodzie z 1999 roku. Będą u wujka zobaczyłem, że gra w coś nowego. Przesiedziałem za nim, przez kilka godzin oglądając jego rozgrywkę i tępienie Zergów za pomocą piechoty Terran. Później zobaczyłem Protosów, ich wygląd tak bardzo mi się spodobał, że ku przerażeniu pań z zerówki, do której chodziłem, przez cały tydzień rysowałem Protosów i ich bazy. :D|PS. Wujek był zachwycony rysunkami.
Działo się to 15 lat temu. Ogrywałem wtedy pierwszy raz, z wypiekami na twarzy, kampanię Protosów. Grałem sporo, moi rodzice w końcu się wkurzyli. Dali mi bana na komputer w momencie kiedy byłem w przedostatniej misji. Urzeczywistnieniem bana było zabranie mi … KLAWIATURY! Nie przeszkadzało to mi w grze (nie używałem skrót. klaw.). Rodzice poszli na imprezę a ja grałem dalej. Po chwili zorientowałem się, że nie mogę robić save’ów. Nie przeszkodziło mi to przejść całej kamani tosów z BW bez save’a w 1noc:)
Mam tylko jedno traumatyczne wspomnienie z dzieciństwa, gdy budziłem się zlany potem w środku nocy słysząc, gdzieś w środku głowy, diabelskie: „not enough minerals”. :’<... Genialna gra 😀
Był bodajże ’98 albo ’99 rok. Mając zaledwie dziesięć lat, za długo odkładane kieszonkowe i znając na pamięć cztero-misjowe demo StarCrafta z Gamblera, wreszcie uzbierałem potrzebną kwotę na pełną wersję pudełkową. Niezapomniane misje solo Raynorem czy Zeratulem, przechodziłem po kilka razy. Jakieś dwa lata później, w moje ręce wpadła Krucjata Liberty’ego i jasny gwint, co to była za przejażdżka! Do dziś pamiętam, jak podczas czytania miałem 'flashbacki’ z pierwszego spotkania Raynora i Kerrigan…
Oczywiście nie można edytować swojego komentarza, więc drobna poprawka – to w CD-Action było demo StarCrafta, nie w Gamblerze. Zapamiętałem czerwoną płytę i jakoś tak mi się pomyliło podczas pisania, przepraszam.
Już po premierze Warcrafta III, byłem wtedy zupełnym dzieciakiem – w gry grałem tylko z wujkiem, ich zapaleńcem. Lubiłem Total Wara i właśnie W3 – kolorowe, o rycerzach, ładna grafika, ale wujek często grał właśnie w SC, a ja zawsze ukazywałem dzięcięcy gniew- chciałem którąś z „moich” gier! Jednak gdy kiedyś „na nielegalu” dorwałem się do PC wujka potrafiłem znaleźć na dysku tylko właśnie tego :przebrzydłego, nudnego SC”. Po 2h (jak na 6latka wtedy to dużo) gry wolałem ją już od WC3 czy Total Wara 🙂
Jedno wspomnienie było dla mnie bardzo intymne. Była taka mapa, nazywała się Haunted House. Za gówniarza byłem dość strachliwy i nie byłem przygotowany na to, co zastałem. Muzyka, wgrane autorskie dźwięki, opisy w rogu ekranu, to wszystko było tak immersyjne, że siedziałem i się pociłem. Absolutnie przerażające doświadczenie a fakt, że trafiłem na RP-rów sprawił, że to było pół godziny jazdy bez trzymanki na krawędzi fotela. A to wszystko w strategii 2D. To mi pokazało jak wielki potencjał jest w modach.
Pierwsza klasa. Byłem u kolegi w domu gdzie jego siostra z nudów grała w starcrafta. Byliśmy tak zachwyceni ze przesiedzieliśmy pare godzin patrząc jak Ona gra. Następtnego dnia próbowaliśmy grać jak Siostra ale skończyło sie to szybką porażka. Siostra podarowała nam kody żebyśmy mogli pograć cokolwiek i odpalilismy losową misję w której Kerrigan zabijała Aldarisa godziny (zadając 1 punkt hp) bo był włączony kod na nieśmiertelnosć. Poźniej dowiedzielismy ze wystarczyło wyłączyć gre albo wpisać ponownie kod
Pamiętam, to był czerwiec 1998 rok, chodziłem do podstawówki i już praktycznie wszystkie oceny zostały wystawione a do wakacji było zaledwie kilka dni… Mój kolega wiedział, że uwielbiałem Warcrafta, więc przyniósł mi na płytce wypalonego „Starcrafta” mówiąc, że to coś podobnego – ale lepsze 🙂 Zapach kwiatów i skoszonej trawy, szum drzew za oknem i moje szczęście, gdy okazało się, że gra chodzi płynnie na moim PC – bezcenne! Chyba nie muszę dodawać jak przebiegły dalej moje wakacje 🙂 To był piękny czas..
Dawno dawno temu… ferie zimowe, zniesione komputery do jednego kolegi, żeby przez 2 tygodnie z przerwami tylko na sen i toaletę prowadzić potyczki, albo między sobą, albo my razem vs komp. Piękne czasy młodości i braku zobowiązań 🙂
Terran I. Ta część soundtracku urzekła mnie już w pierwszej grze rasą ludzką. Utwór dawał jednocześnie poczucie bezpieczeństwa w świecie kosmicznej wojny, jak i siły, potrzebnej do zmierzenia się z nieokiełznanymi zergami. Muzyka jest moim najlepszym wspomnieniem ze Starcrafta, które chodzi za mną od lat.
Mój pierwszy raz z grą, miał miejsce gdy kolega chciał się pochwalić nią i zaprosił całe osiedla do siebie. Jako jeden z niewielu miał wtedy komputer. Najbardziej spodobali mi się wtedy Terranie. XD
Mam kuzyna starszego ode mnie.I to on jako pierwszy miał komputer w moim środowisku.Uwielbiałem do niego jeździć,zawsze pokazywał jakieś nowe gry.Colin,GTA,Wormsy..Ale była jedna gra,której nienawidziłem.To był StarCraft.Dlaczego?Jak otwierałem drzwi do jego pokoju to już wiedziałem że w nic nie pogramy.Póki nie skończy [miał LAN z sąsiadem].Ale zawsze czekałem i miałem nadzieję,że zdążymy w coś zagrać.I obserwowałem.Każdy dźwięk,kliknięcie,muzyka..Gdy sam spróbowałem zagrać wtedy zrozumiałem jaka to magia.