Jeździsz na rowerze? Weź udział w konkursie i wygraj strój kolarski zespołu ActiveJet! [UPDATE – Wyniki]
![Jeździsz na rowerze? Weź udział w konkursie i wygraj strój kolarski zespołu ActiveJet! [UPDATE – Wyniki]](https://cdaction.pl/wp-content/uploads/2021/11/19/53cf8806-7be9-4dc3-930a-acdafe3800bc.jpeg)
Aby zdobyć jedną ze wspomnianych we wstępie nagród, trzeba jednak coś zrobić. Chcemy, byście opisali lub zaprezentowali (w komentarzach pod tym newsem) nam swoją pierwszą wywrotkę na rowerze. Ważne, by była ona ciekawie przedstawiona. Można posiłkować się własnoręcznie przygotowanymi grafikami czy zdjęciami.
Autor najlepszej historii dostanie męski strój kolarski ActiveJet Team (koszulka i spodenki) oraz rękawiczki. Osoby, które zajmą drugie i trzecie miejsce mogą liczyć na pakiety rękawiczek, bidonu i czapki. Rozmiar stroju i rękawiczek do wyboru: M, L lub XL.
Macie czas do najbliższej niedzieli do 12.00.
[UPDATE]:
Wybraliśmy zwycięzców. Główną nagrodę otrzymuje Thomas_Trip, a drugie i trzecie miejsce zajęli Lekon i kowu. Gratulujemy! Do laureatów została wysłana wiadomość z prośbą o przesłanie adresów do wysyłki zdobytych zestawów.
Czytaj dalej
196 odpowiedzi do “Jeździsz na rowerze? Weź udział w konkursie i wygraj strój kolarski zespołu ActiveJet! [UPDATE – Wyniki]”
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Był piękny wakacyjny dzień, miałem 6 lat… aaa nie ja przecież nie umiem jeździć na rowerze 😀 Troszkie się rozpędziłem 🙂
Było to w latach 90 miałem w tedy lat naście, dokładnie nie pamiętam. Dostałem wtedy pierwszy rower z siostrą do spółki, był to niebieski składak. Następnego dnia ojciec zabrał nas na spacer do parku. Siostra wzięła rower, ja deskorolkę. Poszliśmy na górkę znajdującą się na końcu parku, bo chciałem pozjeżdżać z niej na desce. Po pewnym czasie jada na deskorolce mi się trochę znudziła, więc mówię do siostry aby się na chwilę zamieniła. …
…Wziąłem składak i pierwsze co mi przyszło do głowy to jak najmocniej rozpędzić się z tej że górki. Jak postanowiłem tak zrobiłem. Nie było by w tym nic nadzwyczajnego gdyby nie to, że przy samym końcu wcisnąłem hamulec. Efekt; nie pełne salto w przód nie puszczając roweru. Upadłem na plecy a rower spadł na mnie. Od razu zerwałem się na równe nogi. Rower miał przekręconą kierownicę, którą od razu naprostowałem. Spadł też łańcuch.
…Przy próbie jego założenie zorientowałem się, że przednia zębatka została wykrzywiona, co uniemożliwiało dalszą jazdę. Jak się można domyślić siostra do końca spaceru śmigała na desce a ja prowadziłem zepsuty rower.
Było to pochmurne lato, ale pełne smaku za to. Wsiadłem sobie na składaka i do sklepu się wybrałem, bo na loda miałem smaka, a coś złego przeczuwałem. Intuicja nie zawiodła… Robotnicy znak stawiali, a pojazdów w żaden sposób nie oznakowali. Nabrałem dużej prędkości, ale nie spodziewałem się, że mam aż tak kruche kości. Jadę cały rozpędzony, a robotnik wyszedł mi na drogę zza pojazdu niespotrzeżony. Brak hamulców spowodował, że aż w rowie miałem finał. A kruche kości dały znak, pół wakacji trafił szlag.
Pierwsza jazda kolarką, rozpędzony jechałem w tunelu aerodynamicznym, jednak nie zwróciłem uwagi na zapalające się czerwone światło w samochodzie przede mną. Po chwili miałem okazje nauczyć się latać, lądowanie prawie z telemarkiem (ale coś poszło nie tak i złamałem nogę). Teraz wiem ile kosztowała taka kolarka 🙂 (tania nie była)
Było to lato miałem wtedy z 9 lat do dziś mam z tego beke siostra mi to opowiadała że wyszliśmy na spacer ja rowerem zjeżdzałem z górki i nagle rower mną zarzucił i tak się wyglebałem trochę kamyków utkwiło w mojej ręce bardzo płakałem 😀
Pierwsza moja (prawdziwa) kraksa na rowerze miała miejsce około 9 lat temu. Jako maluch zawsze miałem rower z hamulcami zamontowanymi w pedałach (że się kreciło do tyłu i rower hamował). I kiedy pewnego dnia wyszedłem na dwór zobaczyłem, że koleżanka dostała fajny, nowiutki, żółty rower z przerzutkami. Spytałem czy mogę się przejechać. Pozwoliła. Pojechałem. Przede mną były schody w dół. Chciałem zahamować (kręciłem pedałami do tyłu) ale nic się nie stało. Zjechałem cały z tych schodów i padłem ze strachu.
To chyba było jak miałem z 10 lat jechałem sobie po alei i nagle widzę górkę na której były schody prowadzące do szkoły,górka chyba ma z 11metrów koło schodów jest normalny zjazd,postanowiłem to zrobić, jak już zjeżdżałem i dotarłem na chodnik próbowałem hamować ale hamulce były popsute (dziwne że dopiero wtedy się skapnełem) na szczęście nie walnełem o ścianę tylko o tak mały schodek przy wejściu do szkoły, jechałem z 25km na godzinę ,walnełem ,wyrzuciło mnie na kierownice ale tylko klejnoty ucierpiały:).
Pierwsza poważna, a przy tym najbardziej opłakana w skutkach, wywrotka na rowerze zdarzyła się kiedy… rower stał jeszcze w całkowitym bezruchu. Była to jedna z pierwszych prób nauki jazdy na dwóch kółkach, zaraz po odczepieniu tych dodatkowych. Na początek – lekcja siadania na pojeździe, zajęcie odpowiedniej pozycji. Kiedy spanikowany ułożyłem już swoje pośladki na siodełku, rower zaczął się przechylać (o pedałowaniu nawet w tym strachu nie myślałem). Próbując się ratować, wyciągnąłem nogę w celu…
…podparcia. Ruch był tak nagły i niezaplanowany, że moja kończyna wpierw przeszła pomiędzy elementami rami, dopiero potem dotknęła ziemi. Była to klasyczną dźwignia. Ciężar upadającego ze mną roweru złamał nogę, paskudnie w samej kostce. Nie pamiętam już samego odgłosu pękającej kości, jednak doskonale wyryła się w mojej pamięci trauma, która powstrzymała mnie przed wsiadaniem na rower przez kolejne trzy lata. Teraz – rower zastępuje często samochód i stał się nieocenionym przyjacielem w miejskiej dżungli
..podparcia. Ruch był tak nagły i niezaplanowany, że moja kończyna wpierw przeszła pomiędzy elementami rami, dopiero potem dotknęła ziemi. Była to klasyczną dźwignia. Ciężar upadającego ze mną roweru złamał nogę, paskudnie w samej kostce. Nie pamiętam już samego odgłosu pękającej kości, jednak doskonale wyryła się w mojej pamięci trauma, która powstrzymała mnie przed wsiadaniem na rower przez kolejne trzy lata. Teraz – rower zastępuje często samochód i stał się nieocenionym przyjacielem w miejskiej dżungli!
…podparcia. Ruch był tak nagły i niezaplanowany, że moja kończyna wpierw przeszła pomiędzy elementami ramy, dopiero potem dotknęła ziemi. Była to klasyczną dźwignia. Ciężar upadającego ze mną roweru złamał nogę, paskudnie w samej kostce. Nie pamiętam już samego odgłosu pękającej kości, jednak doskonale wyryła się w mojej pamięci trauma, która powstrzymała mnie przed wsiadaniem na rower przez kolejne trzy lata. Teraz – rower zastępuje często samochód i stał się nieocenionym przyjacielem w miejskiej dżungli
Będąc małym kochałem huśtawki i wpadłem z kolegą na pomysł z wykorzystaniem rowerów. Taka bardzo podobna> http:rawtech.pl/allegro/kettler/Ketller%20rownowazna.jpg – Tylko mniejszy odstęp między siodełkiem a rączką był.Myk polegał na wstawieniu rowerków prostopadle-ramą pod siodełkiem rowera-miedzy siodełkiem na huśtawce a rączką.Rowery nie bujały się na boki – jednak po 10 min zabawy rower zrobił mi psikusa i będąc tym „na górze” wraz z rowerem fikołka do do tyłu i spadłem. Grunt, że nic się nie stało:)
1.jak bylem mlodszy to wjechalem w linke cholownicza w miedzy samochody bylo ciemno na szczescie nic sie nie stalo|2. jak przeprowadzalem rower przez jezdnie (nie jechalem) to lekko poknal mnie samochod
Pamiętam swoja pierwszą wywrotkę gdy zakupiłem specjalne buty (wpinane zwane spd). Podjeżdżałem pod niezbyt dużą ale dość korzenistą i piaszczystą górkę. nagle poczułem, że rower mi się zatrzymał, nie zdążyłem wypiąć nóg i poczułem jak się przewracam wraz z rowerem 🙂 Zatrzymałem się na pobliskim krzaku z lekko zdartym łokciem i głębszą dziurą koło kostki powstałą w wyniku wbicia się nogi w zębatki 😉
Czy to była pierwsza? Nie pamiętam. Czy ostatnia? Na pewno nie. Ale na pewno jedna z bardziej bolesnych. Jeździłem wtedy na małym rowerze z ramą jak w damce. A mój starszy kolega wyszedł na podwórko z nowiuteńkim Sprintem ( taka kolarzówka). Ogólny zachwyt. No i namówiłem Go, żeby dał się przejechać. Wszystko było fajnie, rower śmigał aż miło ale trzeba było się zakończyć jazdę. Ale, widzicie, rower był ciut za duży dla mnie i miał pełną ramę- chciałem zeskoczyć z siodełka i, o nieszczęsci, zawisłem „cdn.
„cojones” na ramie. Cóż to był za ból! A ja, razem z rowerem , wywróciłem się na bok i zwijając się z bólu byłem przyczyną radości moich kumpli
Moją pierwszą wywrotkę zaliczyłem przez jeden wystający korzeń w lesie na który najechałem. W pewien piękny słoneczny dzień wybrałem się na przejażdżkę rowerową. Nabijałem na liczniku kolejne kilometry , mijałem do za domem gdy nagle za płotem pojawił się on „pieseł”. Zaczął szczekać i mnie gonić wzdłuż płotu. Ja przestraszony odbiłem kierownicę w prawo , najeżdżając na wspomniany wcześniej korzeń. Rower się zatrzymał i przewrócił a ja niczym dreamleiner poleciałem przed siebie …
Oczywiście szybko się podniosłem jak gdyby nigdy nic. Najlepszy i tak był powrót . Byłem cały poobijany , gdzie nie gdzie widniały ślady krwi a rower wyglądał jak jakiegoś menela. W linku jest zobrazowana ta historyjka : https:imageshack.com/i/nfipr4rj
Gdy jechałem raz przez las, chciałem spędzić miło czas, zapatrzyłem się w przyrodę, w natury niezwykłą urodę. Pędząc po szerokim trakcie, kręcąc korbą tak zażarcie, na kamieniu mnie wybiło, wyrzuciło z dużą siłą. Lecąc miałem dużo czasu, podziwiając piękno lasu, przetoczyłem się na lewo, żeby nie wbić się na drzewo. Później wstałem cały z błota, lecz na jazdę wciąż ochota, więc na rower mój znów wsiadłem i w gęstwinie na długo przepadłem.
W wieku 10 lat dostałem kolażówkę. Wcześniej miałem zwykłego składaka z hamulcami w nogach. Ruszyłem, rozpędziłem się…ale nie umiałem zahamować. Piszcząc jak dziewczynka przejechałem przez ulicę, wbiłem się w krzaczory zahaczając o wszystkie możliwe kolce. Zatrzymałem się na ścianie budynku – koło wygięte na pół + lot przez ramę i uderzenie głową w ścianę budynku. Od tamtej pory rozróżniam już hamulce w manetkach ręcznych 🙂 Bolesna, szybka nauka.Śmiech kolegów pamiętam do dzisiaj…
Część 1|Pierwszą godną uwagi wywrotkę miałem w wieku 13 lat. Zapadł wyrok, że mój stary składak nie nadaje się już do jazdy. Pojechałem z rodzicami do rowerowego. Starsi sypnęli kasą więc do domu wróciliśmy z całym zestawem: rower, okulary, kask, rękawiczki i do tego specjalne buty i pedały, które pozwalają dosłownie „scalić” się ze swoją maszyną. Byłem pewien, że dzięki temu sprzętowi będę powodował zazdrosne spojrzenia na ulicy.
Część 2|Następnego dnia napuszony jak paw ruszyłem na dwóch kółkach do szkoły, oczami wyobraźni widząc miny kolegów. Widząc przed sobą sznur samochodów czekających na zielone ominąłem je, żeby szybciej spod sygnalizatora ruszyć. Chciałem podeprzeć się nogą i wtedy zadziałały magiczne pedały zatrzaskowe. Nie mogąc utrzymać równowagi przy zerowej prędkości ani ściągnąć nogi z pedała runąłem na ziemię wprost przed maskę stojącego za mną samochodu.
Część 3|Kierowca, który pił wtedy poranną kawę zakupioną na pobliskiej stacji, obryzgał sobie napojem całą szybę gdy wybuchnął śmiechem. Ja zrobiłem się czerwony jak burak i próbowałem wstać, ale zgodnie z zapewnieniami sprzedawcy w rowerowym pedały dobrze trzymały nogę w każdej sytuacji. Uratował mnie wspomniany już kierowca. Pomógł mi się uwolnić zaraz po tym jak opanował ciągle powracające napady śmiechu. Czerwony jak burak i wściekły jak pies wróciłem do domu.
Było to jeszcze za czasów mojej komunijnej pszczoły czyli polskiego składaka Uniwersal. Z kolegami ustawiliśmy sobie rampę z deski i pustaka. Po paru skokach zdziwiłem się, że kierownicę miałem coraz bliżej siodełka aż w końcu spaw puścił i rower rozpadł się na dwie części a sam się trochę pościerałem. Po tej przygodzie składak został zespawany na stałe a sztywna konstrukcja po zaleczeniu kolan służyła mi jeszcze dobrych parę lat 🙂 Dla zobrazowania sytuacji => http:zapodaj.net/5b1d3bb850350.jpg.html
Miałem wtedy pięć lat|mały chłopięcy świat|a przed sobą przyszłośćSłońce, trawa i wiatr|mały, żółty rowerek|Rozpędziłem się|ale jakoś nie wyszłoTrochę dziecięcych łez|silna dłoń, uśmiech ojca i słowa|”Czasem tak to już jest,|trzeba stanąć na nogi|i zacząć wszystko od nowa”Dzisiaj inny mam rower|trochę inne upadki|i za oknem jest lato|Kocham Cię, tato.
Mój pierwszy poważny upadek, to były gdzieś czasy drugiej klasy. Zjeżdżaliśmy ze znajomymi z niewielkiej górki, która posiadała wyżej stromy zjazd ale każdy bał się z niego skorzystać, jak potem z autopsji miałem to poznać, słusznie. Pewny siebie na swym niepewnym rowerku postanowiłem poczuć nie tylko wiatr we włosach ale pewną dozę adrenaliny. Z góry runąłem niczym Hermes, uskrzydlony swą zuchwałością. Wyminąłem płoty który stał naprzeciw góry i zbliżałem się do najtrudniejszego momentu trasy gdzie…(cdn)
…trzeba było się zmieścić w wąski przesmyk, między „klifem”. Udało się, jednak w końcowej fazie zachwiało mnie i zaliczyłem glebe. Ból przy tym był niedozniesienia, szczególe dłoni, która zamortyzowała upadek. Do dziś wierze, że na prawde jako łepek nastawiłem sobie sam palca. Te dźwięki, strzelających kości, nie mogłybyć przypadkowe. Oczywiście dzień minął mi na udawaniu, że nic się nie stało, gryząc poduszkę w niesamowitym bólu…(cdn)
…Na drugi dzień wcale lepiej nie było, ręka trzęsła się z bólu, pisać nie mogłem mimo, że się starałem. Nauczycielka szybko to wyłapała. Trafiłem do pielęgniarki a od pielęgniarki do szpitala. Zrobili prześwietlenia, dali ohydne maści i puścili do domu. Chyba nie zauważyli, że mam wybitego palca w tamtym okresie bo dziś nie jestem wstanie go do końca wyprostować 😉
Mój pierwsza wywrotka na rowerze miała miejsce kiedy miałem 6 lat(w 2002roku:)). Byliśmy z tatą w miejscowości Wysowa na wakacjach. Ponieważ oboje lubimy jeździć na rowerze tata wpadł na pomysł wypożyczenia rowerów. Na początku było świetnie. Jednak moje umiejętności dawały wtedy wiele do życzenia. Lecz jak to małe dziecko chciałem się popisać przed tatą i kiedy jechaliśmy ,,z górki” rozpędziłem się i straciłem kontrolę nad rowerem zjeżdżając na szutrowe pobocze. Próbowałem wrócić na asfalt jednak (cdn)
był on położony wyżej niż pobocze. No i niestety wywróciłem się. Bolało bardzo jak to podczas pierwszego kolarskiego ,,szlifu”-jeśli można tak nazwać upadek dziecka na rowerze. Kiedy wróciliśmy do hotelu unikałem lustra, ponieważ bałem się zobaczyć swoje otarcia:). Teraz wydaje mi się to śmieszne. Zadrapania szybko mi się zagoiły, ale pasja do kolarstwa została. Po wielu latach jazdy na rowerze ta historia wzbudza mój uśmiech jednocześnie przywołując bolesne wspomnienia.
…był on położony wyżej niż pobocze. No i niestety wywróciłem się. Bolało jak to podczas pierwszego kolarskiego ,,szlifu”-jeśli można tak nazwać pierwszy upadek dziecka na rowerze. Kiedy wróciliśmy do hotelu unikałem spojrzenia w lustro, ponieważ bałem się zobaczyć swoje otarcia:). Teraz wydaje mi się to śmieszne. Otarcia szybko się zagoiły, ale pasja do kolarstwa pozostał. Po wielu latach uprawiania tego pięknego sportu historia ta wzbudza mój uśmiech jednocześnie przywołując bolesne wspomnienia.
Witam drogą redakcję ponieważ w komentarzach nie mogłem zamieścić swojej prezentacji wrzuciłem ją na youtube. Oto link https:www.youtube.com/watch?v=vhw8Br6RwNU&feature=youtu.bePozdrawiam wszystkich:)
Pierwszy poważny upadek miał miejsce dzień po pierwszej komunii. Dostałem fajnego górala, którego czym prędzej chciałem wypróbować, więc wybrałem się na małą przejażdżkę. Wszystko szło fajne i pięknie dopóki nie musiałem zjechać z dosyć stromej górki przed domem. Przyzwyczajony do jazdy na bmx-ie próbowałem zahamować pedałując do tyłu co jednak nie zadziałało. Upadek był nieprzyjemny i zakończony 3 miesięczną wizytą w szpitalu z powodu poważnego złamania prawej ręki (przemieszczenie kości i drut na 90 dni).
Moja pierwsza gleba? Miałem 5 lat, była to pierwsza jazda bez bocznych kółek. Wybrałem się z siostrą cioteczną na przejażdźke, jak już pisałem była to pierwsza jazda bez kółek więc chciałem poczuć wiatr we włosach 😀 Ujechałem zaledwie 50 metrów mocno przy tym odjeżdżając siostre więc krzykneła za mną… a ja się obejrzałem i w tej samej chwili przejechałem przez wjazd sąsiada i stamtąd skooczyłem do rowu. Żeby było ciekawiej był to sąsiad który nie posiadał własnego szamba tylko odprowadzał ścieki właśnie
https:drive.google.com/file/d/0Bwg-s8VXTa2PSGRQdUFTRTJLUkE/edit?usp=sharing|No co? Nie o to chodziło…?;P
do rowu. O wejściu do domu w takim stanie nie było mowy, najpierw musiałem zostać opłukany na polu szlaufem i dopiero myk do wanny. Tak więc nie był to dla mnie przyjemny wypad, oczywiście ani mnie ani rowerowi nic się nie stało oprócz urażonej dumy ;p
asrudy przez Ciebie o mało się nie zadławiłem haha 🙂 > wygrałeś 😛
Po pijaku, za szybko, przed policją, potem przez policje, a potem za policje, dalej nie pamietam 😛 .
Tak przy okazji, to zachęcam wszystkich rowerzystów do uczestnictwa w „masach krytycznych”:|http:www.youtube.com/watch?v=NrfoDf0CzLQ
Cześć, dziękuję Redakcji za docenienie. @Lekon @kowu – gratulacje podium. Całej reszcie uczestników gratuluję chęci spróbowania swoich sił.|Pozdrawiam
Dołączam się do podziękowań. Gratuluje Thomasowi. Twoja historia mnie urzekła 😉
graty dla zwyciezcow
GRatuluje, szkoda tylko, że po raz kolejny ktoś olał proste ctrl +c – ctrl +v 😉
Graty dla topki, trzeci miejsce, nie spodziewałem się że coś osiągnę 🙂 Jeszcze tylko brakuje mi dobrego roweru do kompletu 😀