Kto ma chrapkę na zestaw gadżetów z LEGO Batman 3: Poza Gotham? Konkurs!

Tym razem chcemy się od was dowiedzieć, jakie są wasze najzabawniejsze wspomnienia związane z klockami LEGO. W komentarzach poniżej opiszcie sytuację, która zapadła wam w jakiś sposób w pamięć (dlaczego?), lub konstrukcję, którą zbudowaliście. Ważne – starajcie się zmieścić w jednym komentarzu! Wpisy, które nie spełnią tego warunku, nie będą brane pod uwagę.
No dobrze, ale co można wygrać? Autorzy pięciu najlepszych komentarzy otrzymają zestaw składający się z jednej koszulki, jednego kubka i czterech naklejek. Poza tym osoby, których wpisy zajmą miejsca na podium, dostaną dodatkowo po dwa etui na telefon, dwóch ostatnich laureatów otrzyma z kolei po jednym.
Innymi słowy nagrody prezentują się następująco:
Wszystkie gadżety związane są oczywiście z grą LEGO Batman 3: Poza Gotham. Na podzielenie się swoimi najzabawniejszymi wspomnieniami z duńskimi klockami macie czas do jutra do godziny 23:59.
Czytaj dalej
233 odpowiedzi do “Kto ma chrapkę na zestaw gadżetów z LEGO Batman 3: Poza Gotham? Konkurs!”
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Wczoraj zbudowałem obudowę do turbiny tesli. https:www.youtube.com/watch?v=n-HahWtvbDY. Mam nadzieję, że też uda mi się ją rozpędzić do 15000 obr/min.
Rok 1998. Frankfurt nad Menem. Właśnie tam przez lata mieszkała moja babcia, więc wraz z rodzicami udaliśmy się do niej na kilkudniowy pobyt. Obok domku babci mieszkało starsze niemieckie małżeństwo bez dzieci a pasją już ś.p Joachima było kolekcjonowanie klocków LEGO i układanie ich w nieotwartych pudłach na półkach. Pasją zaraził go ojciem – Duńczyk. Moment, gdy pozwolono mi zabrać jeden dowolny zestaw – wziąłem zestaw 3722 był niesamowity, gdyż był to pierwszy mój zestaw droższy niż 30 zł. Istna magia 🙂
Nie miałem klocków lego ._.
Parę dobrych lat temu (10+). Mieliśmy z bratem różne zestawy pomieszane w jednej wielkiej skrzyni. Zawsze jak nas naszła faza na budowanie, znikaliśmy w pokoju na 2-3 dni zostawiając klocki porozwalane na całym dywanie. Niestety brat o tym zapomniał podczas jednej ze swoich nocnych wycieczek do WC. Mieliśmy jeden pokój i piętrowe łóżko. Akurat tej nocy spanie „na górze” przypadło jemu. O 4 nad ranem obudził mnie rozdzierający krzyk, który był spowodowany wylądowaniem na tychże klockach. Do dziś mnie to bawi
Nie kryjąc to po dziś dzień mam gdzieś u siebie w pokoju takie większe pudło z klockami LEGO, więc spokojnie pamiętają one lata 90-te. To co najmilej wspominam z klockami to 1. zestaw z pirackim statkiem(http:bit.ly/1CBl45R – obecnie kosztuje nawet 400$), było to dla mnie ogromna konstrukcja, 2. budowanie wszelakiego typu pojazdów, jedyne co mnie ograniczało to liczba klocków 🙂 Mile to wszystko wspominam, nawet rozważam kupno nowego zestawu 😉
Mając około 12~13 lat zbudowałem z lego dla młodszej siostry karuzelę dla lalek. Obracała się przez mały silniczek elektryczny i gumkę recepturkę (lego technic wtedy to było tylko marzenie). Niestety silniczek szybko się spalił. Piękne wspomnienie (ciekawe czy siostra to w ogóle pamięta…)
Ja będąc łebkiem chciałem stworzyć podwodny świat z LEGO- chciałem zakupić akwarium i w ogóle. Potem dorwałem jakiś większy plastikowy pojemnik, wsadziłem jakieś pojazdy i ludzi, wlałem wody i… wszystko uniosło się na powierzchnię- zniesmaczony, odechciało mi się „podwodnego świata z LEGO”.
m miałem z 9-10 lat jak poznawałem klocki lego a najlepszym wspomnieniem zawsze będą święta gdzie w tym czasie zawsze dostawało się przynajmniej 1 paczuszkę z tymi klockami 😀 to było coś 🙂 nie ma nic fajnego jak dostać pod choinkę duży zestaw klocków lego ba do tej pory gdzieś jeszcze są zdjęcia 😀
A ja pamiętam jak wymyśliłem z kuzynem bardzo ciekawą grę , której celem było zniszczenie wszystkich zestawów lego (głównie star wars).Polegała ona na tym , że z zabawkowej katapulty (ale nie z lego) strzelaliśmy przeróżnymi kulkami i trzeba było trafić z odpowiedniej odległości np. jeśli droid bojowy mógłby być trafiony z odległości 2 kroków , aby go zniszczyć trzeba było trafić w niego 2 razy , natomiast z odległości 4 kroków (od droida) był on niszczony za pierwszym razem.Była to fajna gra.Polecam.
To było 8 lat temu wakacje tuż przed moim pójściem do gimnazjum, dzieci myślą że są 'prawie” dorosłe, jednak wciąż posiadają mentalność dziecka. Wtedy to na urodziny mój młodszy brat (wtedy kończył 5 lat) dostał wielki zestaw lego(Royal King’s Castle) i zaraz zabrał się za układanie a ja spoglądałem myśląc dlaczego ja nie dostaje takich fajnych prezentów. Jak tylko brat spuścił z oka swój prezent zwinąłem go i poszedłem się bawić. A gdy zostałem nakryty rzuciłem zamek w jeziorko pełne paskudnej brei
„Znaleźć” klocek bosą stopą. To są dopiero wspomnienia na lata.
Ja pamiętam gdy jako dzieciaki z bratem dostaliśmy pod choinkę zestaw lego ciężarówka + helikopter (o taki: http:media.peeron.com/pics/inv/setpics/5590-1.1167360626.jpg ).|Wiadomo w tym wieku współpraca nigdy nie układa się dobrze. Chęć ułożenia zestawu była tak duża, że składaliśmy go w tajemnicy przed sobą.. w nocy, z latarką.. Do czasu aż pewnej nocy razem wpadliśmy na ten plan i spotkaliśmy się przy zestawie.. W skrócie oczywiście kłótnia no i rodzice wówczas nie byli zachwyceni, że im nie dajemy spać
Więcej beki miałem z gier lego, gdy grając z kuzynem „dusiliśmy” klocka jako Vader. Z zabawek, to tylko pamiętam, jak z kumpla zrobiliśmy robota. Obudowaliśmy go za pomocą klocków, kartonów, taśm i innych rzeczy. Jedyny problem taki, że nie mógł się ruszać :< .A w 4 osoby nie daliśmy rady go podnieść bez niszczenia dzieła. Jak wlazły klocki technic i inne b mobilne części, to niestety odechciało się im bawić. No ale mi nie 😛
Miałem wtedy ok. 7/8 lat. Bawiłem się Lego budując statek kosmiczny. Przy budowie skrzydła pewien klocek nie chciał się wpiąć. W końcu go upchałem ale przy tym nieźle się zaciąłem. Wybiegłem z pokoju do rodziców, a oni dali mi plaster i pocieszyli. Wracając nadepnąłem jedną nogą na ten zły klocek ,który mnie zranił, przewrociłem się i upadłem na statek niszcząc go. Mój krzyk obudziłby umarłego gdyby nie fakt że nie mieszkałem koło cmentarza. 😀 Jestem ciekaw czy moje wspomnienie kogoś rozbawi 😉
Jak jeszcze byłem mały (chyba z 9 lat miałem) to otrzymałem od swojego starszego o kilka lat wujka dość spory woreczek klocków. Nie było to z żadnego zestawu, po prostu losowe klocki zebrane do kupki 😀 Wpadłem na genialny pomysł zbudowania jakiegoś wojskowego samochodu (jak to mały chłopiec). Moje arcydzieło powstawało kilka dni, ale udało mi się zużyć dosłownie wszystkie klocki, jakie miałem! Potem już tylko przebudowywałem i udoskonalałem swoją zabawkę, która pozostawała ze mną przez bardzo długi czas 🙂
Pamiętam, jak z bratem ciotecznym jako małe chłopaki (7 i 10 lat) przez cały dzień robiliśmy z Lego samochód, który potrafił sam jeździć. Do środka wpakowaliśmy mały silniczek, a jako pasa między silnikiem i kołami użyliśmy dwóch gumek recepturek. Wystarczyło przyłożyć kabelek do silniczka i samochód jechał, ale nie mógł skręcać. Ale na to też dzieciaki znalazły sposób – zbudowaliśmy tor wyścigowy, na którym co trochę poustawialiśmy „ściany” z grubej tektury, dzięki czemu auto skręcało. Best day ever! 😀
Moja historia może nie jest bardzo ciekawa, ale wydaje mi się, że pięknie podkreśla magię klocków LEGO. Miałem taki zestaw mieszankę (różne klocki). Chcieliśmy z bratem zbudować rakietę kosmiczną, ale brakowało nam elementów na skrzydła. Zaczęliśmy przerabiać, ale na futurystyczną łódź też nie starczyło. Po kilku przeróbkach (i przy wykorzystaniu prawie wszystkich elementów) skonstruowaliśmy coś co przypominało nowoczesny bolid. Ludzików starczyło nawet na obsługę pit-stop. LEGO są niesamowicie elastyczne:)
Historia z bliskiej przeszłości – szef doszedł do wniosku, że trzeba jakoś trzeba udekorować biuro, więc zamówił mnóstwo zestawów Lego. Od tego czasu co trochę przychodzi nowy zestaw, który trzeba złożyć. Jakiś czas później padł pomysł zrobienia makiety kolejkowej z Lego, której jeszcze nie skończyliśmy.
Z resztek LEGO Technic zawsze z siostrą robiliśmy pomniejsze roboty. Kiedy się ich trochę nagromadziło urządziliśmy se zabawę, że roboty się buntują i dokonują krwawej rzezi na swoich twórcach, po czym uciekają na wolność. Nie mieliśmy wtedy nawet 7 lat, o ile dobrze pamiętam.
Robienie cały czas w kółko niszczyciela z Star Warsa 😀 Co prawda klocków takich nie miałem co by nawet kolorystycznie,nie było podobne do niszczyciela,ale szacunek wsród kumpli był kiedy nim „latałem”.
Budowałem dom z klocków lego, miałem może z 9 lat. No i tak siedzę, buduje, buduję i kończę jeden z pokoi w którym został do udekorowania tylko stół i tak pomyślałem że postawię tam radio. No i tak grzebię w tej kupie klocków i szukam owego radia. Minęła może godzina i się poddałem. Wstałem, poszedłem do kuchni i nagle za plecami słyszę jak coś upada. Odwracam się a to radio na którym siedziałem przez te kilka godzin zabawy z klockami LEGO 😀
Gdy byłem dzieciakiem i potem nastolatkiem, to przez kilka lat spędzałem godziny na rozgrywaniu meczów piłkarskich. Nie były to zwyczajne mecze 🙂 Grałem ludzikami z klocków lego właśnie 🙂 Coż to była za zabawa! Grałem po jednym ludziku na bramce i po jednym w polu. Jednego trzymałem w prawej ręce drugiego w lewej, za piłkę służyła kostka do gry. Bramki zbudowane z klocków, miały nawet siatkę( taką od pomarańczy). Prowadziłem rozgrywki ligi polskiej, ligi mistrzów i mś.,prowadziłem rankingi drużyn w zeszyt
Ha! Jako młody fan samochodów i wszelkich wyścigów wielokrotnie postanawiałem połączyć swoją kolekcję klocków LEGO wraz z kolekcją kuzyna i jego dywanem (Duży dywan z takim kolorowym odrysem miasta i ulicami). Aby grać w takiego rozpikselizowanego NFS-a tworzyło się różne bryki, od 'szybkich’ po 'pancerne’. Plansza w wyobraźni była w 3D. Ruchy podzielone na 'punkty ruchu’, checkpointy… dodatkowo była możliwość rozjeżdżania się i rozbijania (ręcznie się wyjmowało klocki i imitowało głosy). Wypas! 😀
Kiedyś, gdy byłem mały bawiłem się z innymi w miasto. Każdy miał swój domek, który urządzał.|Każdego dnia ktoś inny miał urodziny i całe miasto zbierało się u niego. Zazwyczaj bawiliśmy się w 5 osób i było przy tym mnóstwo zabawy.
Kiedy byłem mały klockami LEGO bawiłem się prawie bez przerwy. Jako, że paznokciami LEGO strasznie trudno odczepić używałem do tego celu zębów:-) . Niestety pewnego razy złośliwy klocek przywarł do drugiego tak mocne, ze nie dało się ich odczepić. postanowiłem więc że mocnym szarpnięciem podważe je zębami. No i tym sposobem pozbyłem się dwóch przednich zębów naraz (na szczęście były to mleczaki:-)). Od tego czasu już nie stosuje tej wspaniałej metody oddzielania klocków od siebie 🙂
Kiedyś uwielbiałem Lego z serii Star Wars. Na niektóre zestawy nie było mnie stać, więc drukowałem wzory z internetu, a potem naklejałem je na kupione na allegro białe hełmy klonów. Czasami naklejałem na głowy, a ponieważ miałem ich mało, przyklejałem twarze z dwóch stron 🙂
Nie wiem ile miałem lat, ale ze znajomym wymienialiśmy się postaciami z Lego. Miał on Zielonego Goblina ze Spider Mana, ale nie chciał się za nic wymienić. Więc kiedy jakoś go na to namówiłem poszedłem do niego do domu by się wymienić, a on pokazał mi Goblina, był pogryziony, mówił że pies to zrobił. Nie doszło do wymiany. Po kilku latach przyznał mi się, że sam go pogryzł bo nie chciał abym go w ogóle dotykał.
Moje zabawne wspomnienia związane z LEGO są jak moja dziewczyna.|Nie mam dziewczyny.
W zeszłym roku przyniosłem lego z piwnicy. Teraz mam lat 20. Jak usiadłem do przeglądnięcia co tam właściwie mam to po 3 dniach ciągłego układania oczywiście z przerwami ułożyłem kilkanaście zestawów które kiedyś miałem ale rozłożyłem i pomieszałem. Dla pomocy znalazłem strone na której była większość instrukcji z wyprodukowanych zestawów. Jak byłem mniejszy to zawyczaj składałem zestaw raz i go rozkładałem na części które lądowały w całej szkrzyni żeby potem składać coś randomowego.
Kiedyś włożyłem moje LEGO Bionicle do lodówki. Bo miałem zestaw lodowego moto-robota (transformera)?, i po włożeniu do lodówki pokazywały się ukryte napisy na „pudełku” (pod wpływem temperatury) i kod do pobrania bonusów z neta (nie pamiętam co to było). W każdym bądź razie „to” świeciło, a że spaliła się lampka w lodówce, to po otworzeniu lodówki, przez nieświadomą niczego moją mamę… Slender przy tym krzyku to cienias xd
Nigdy nie stosowałem się do instrukcji. Zawsze za najlepszą zabawę miałem to, co sam wymyśliłem z dostępnych mi części. A miałem ich dużo 🙂 Z dozą fantazji i ogromnej wyobraźni dwa wielkie pudła klocków LEGO każdego dnia za mojej młodości mogły przechodzić wiele transformacji. Od wielkiego miasta na Ziemi, przez statek piracki, na wielkim statku kosmicznym z setkami myśliwców na pokładzie włącznie 🙂 ” It’s not about the instruction, it’s about having an imagination.” 😉
Wspomnienie w klockami lego które najbardziej utkwiło mi w pamięci? Hmm… miałem wtedy może z 4-5 kuzyn właśnie dostał nowy zestaw klocków (z tego co pamiętam nie były to oryginalne klocki firmy Lego) był to jakiś samochód ale mniejsza o to 🙂 Pamiętam, że zaczeliśmy się z kuzynem (jest on starszy o 4 lata) szarpać i w wyniki tej szarpaniny kuzyn połknął klocek, zaczął się dusić a ja nie wiedziałem co mam zrobić. Rodzice szybko ogarnęli. Pamiętam tą akcje bardzo dobrze ale się wtedy najadłem strachu 😀
Co ja najlepiej pamiętam z okresu bawienia się klockami LEGO? Chyba ogromne pudełko pełne klocków z przeróżnych zestawów. Było tego mnóstwo, a i tak nie używało się instrukcji, tylko robiło np. wybrzeże piratów na statku kosmicznym w wulkanie 😀 |Ale najlepszy i tak był małż – jeden klocek, do którego mój brat włożył perłę (żółty klocek). I ta perła jest tam od ponad 10 lat, bo brat nie chciał, by ktokolwiek otwierał jego sssssskarb 😀
W przedszkolu byłam ubóstwiana przez przedszkolanki – dziecko spokojne i bezproblemowe. Dnia pewnego przywieziono karton Lego. Ja także ruszyłam ochoczo budować mój zamek. Ukończywszy konstrukcję podziwiałam swoje dzieło, gdy jeden z chłopców biegnąc runął na moją budowlę, niszcząc ją całkowicie. Wpadłam w amok. Ugryzłam chłopaka w przegub ręki i wisiałam na nim z zaciśniętymi zębami tak długo, aż przedszkolanki nie „oderwały” mnie od ofiary. Zyskałam ksywę „buldog” i straciłam miłość przedszkolanek. 🙂
Kiedyś nadepnąłem na klocka LEGO…
Z dzieciństwa pozostało mi sporo LEGO więc gdy je ujrzałem wpadłem na głupi pomysł jak to mam w zwyczaju.Postanowiłem zrobić z klocków taboret.Po złożeniu okazał się nawet wygodny tylko trzeszczał.To trzeszczenie było zwiastunem tego co ma za chwilę się wydarzyć.Będąc pewien wytrzymałości mojej konstrukcji postanowiłem usiąść całym ciężarem ciała.Niestety było bardzo zły pomysł.Taboret rozpadł się na kawałki i powbijały mi się w każde możliwe miejsce.Śmiech wszystkich którzy to widzieli była bezcenna.
Może najpierw ogłoszenie konkursu od msi http:www.cdaction.pl/news-40097/zrob-mema-i-zdobadz-gamingowe-sluchawki-i-mysz.html ? Będę wdzięczny:)
Podczas wizyty u mojego wujka odkryłem, że jego syn posiada dosyć nowe i spore zestawy klocków. Ponieważ dawno nie bawiłem się właściwie niczym, postanowiłem zbudować kuzynowi jakiegoś skorpiono-pająko-kraba. Wynik przeszedł moje oczekiwania. Gdy oddałem go do użytku małemu, również mu się podobał, jednak już po kilku chwilach moje dzieło wylądowało na podłodze. Oczywiście nie miałem nic przeciwko, żeby go odbudować. A potem jeszcze zbudować kilka orłów, samolotów…:)
Kiedyś, za małolata sprzedawaliśmy złom z tatą, a pozyskane grosze wpadały mi jako kieszonkowe. Tak bardzo się tym zagrzałem że bawiąc się Lego zbudowałem ciężarówkę i skupowałem od ludzików klocki, które były różnymi rodzajami złomu. Rozpisałem nawet na kartce cennik za kilogram. To była faza, to były czasy.
Kiedyś bawiłęm się LEGO i musiałem na chwilę wyjść. Wróciłem i zobaczyłem że brakuje jednego klocka. Szukałem go lecz chwile potem mój pies zwymiotował. Tam znalazłem klocka, umyłem go i bawiłem się dalej.
Wspomnienie z LEGO? Cóż… Jakieś tam klocki miałem, ale dokładnie pamiętam coś takiego. |-Mamo/Tato kup LEGO! No proszę, proszę, proszę!|-Synku to jest za drogie. |-No ale mamo/tato 🙁 |-Napisz list do mikołaja. Na pewno Ci przyniesie :)Już jakieś 10 lat czekam na tego mikołaja i nic 😀
Za małolata (ok. 3 lat) mój brat i ja, on miał wtedy jakieś 15 lat poszliśmy na górę zbudować coś z klocków lego. Znaczy on, a ja tylko patrzyłem. No i tak siedzieliśmy tam chyba z 3 godziny, a mój brat zbudował ogromny i piękny zamek. Potem przyszła mama zobaczyć co się dzieje, bo się martwiła, że nas nie ma. Sama była zdziwiona tą budowlą, więc poszła z moim bratem po resztę rodziny a ja zostałem sam. Jako że byłem „tym złym”, to w 5 sekund rozwaliłem całą budowlę, a rodzina patrzała tylko na kupę klocków
Moje ulubione wspomnienie 😉 |Lego Star Wars- podpis pod screenem w CDA „O wielki Obi Wan Kenobi zaraz walnie klocka”. Śmiałem się wtedy i śmieję się z tego dziś, nigdy tego tekstu nie zapomnę ;)Może to związek z grą a nie bezpośrednio z klockami ale jak wspomnienie to wspomnienie 😉
Jako mały szkrab wygrałem zestaw klocków lego taki wielki samolot, elegancki, ładny no po prostu fajny. Oczywiście udoskonaliłem jego składanie na tyle by nadać mu bardziej bojowy charakter. I wystartowałem go z balkonu 😀 Jego lot trwał mniej jak skok batmana ale akcja była przednia. Oczywiście połowa osiedla to widziała więc było wesoło. Był to pierwszy i ostatni lot prototypu Dreamlainera z klocków Lego 😀
Dorzucę swoje parę groszy – jako dziecko miałem sporo klocków Lego, a że były to czasy, gdy kupowało się je jedynie w Pewexie lub za granicą – to oczywiście ich dostępność była raczej niewielka. Ze zwykłych klocków Lego dość szybko wyrosłem i przekazałem je po prostu do Domu Dziecka. Jak na mój wiek w tamtych czasach była do decyzja nader dojrzała. Dzieci były przeszczęśliwe, bo tego typu zabawek tam z oczywistych względów nie było. Lego Technics też tam trafiły, ale kilka lat później:)
Pewnego dnia gdy bawiłem się klockami, przyszła mama i spuściła wodę.
Mając 9 lat zbudowałem duży. zamek Prince. Of Persia|2 minuty po złożeniu. go usiadłem przez pomyłkę na nim i rozwaliłem go. 3 godziny składania poszły na marne
Pamiętam jak wróciłem do domu z gimnazjum i spojrzałem na półkę, na której stał zbudowany przeze mnie domek z lego (nigdy nie budowałem dachów, widok zawsze jak w simsach). Nie bawiłem się klockami już ponad pół roku, bo trochę głupio mając 13 lat, ale tego jednego dnia natknęło mnie, by jeszcze raz rozwalić to, co stało i postawić lepsze, większe, ciekawsze i bardziej dopracowane od nowa. To był ostatni dzień, gdy bawiłem się klockami. W tym samym tygodniu oddałem swoje dwa wiaderka lego dziecku znajomych.
Bedąc w drugiej klasie podstawówki miałem złożone wszystkie figurki Bionicle wprost z filmu.Potem dopadła mnie mania Star Wars nie było dnia bez nowego zestawu(jestem wdzięczny rodzicom za to że mieli kupe kasy).Wprost uwielbiałem bawić się LEGO jak byłem młody
Ja pamiętam jak z młodszym bratem budowaliśmy różne rzeczy z lego i była to świetna zabawa. Ustwialiśmy figurki postaci i robiliśmy bitwy lub natarcia. Ale najlepsze, co pamiętam jak budowaliśmy wieżę, co zajęło nam sporo czasu i tylko ograniczeniem stały się klocki(choć gdybyśmy pewnie mieli o wiele więcej to ograniczeniem byłby sufit 😀 ). Świetnie wyglądała i stała chyba kilka dni, aż do kolejnego projektu. 🙂