Kto ma chrapkę na zestaw gadżetów z LEGO Batman 3: Poza Gotham? Konkurs!

Tym razem chcemy się od was dowiedzieć, jakie są wasze najzabawniejsze wspomnienia związane z klockami LEGO. W komentarzach poniżej opiszcie sytuację, która zapadła wam w jakiś sposób w pamięć (dlaczego?), lub konstrukcję, którą zbudowaliście. Ważne – starajcie się zmieścić w jednym komentarzu! Wpisy, które nie spełnią tego warunku, nie będą brane pod uwagę.
No dobrze, ale co można wygrać? Autorzy pięciu najlepszych komentarzy otrzymają zestaw składający się z jednej koszulki, jednego kubka i czterech naklejek. Poza tym osoby, których wpisy zajmą miejsca na podium, dostaną dodatkowo po dwa etui na telefon, dwóch ostatnich laureatów otrzyma z kolei po jednym.
Innymi słowy nagrody prezentują się następująco:
Wszystkie gadżety związane są oczywiście z grą LEGO Batman 3: Poza Gotham. Na podzielenie się swoimi najzabawniejszymi wspomnieniami z duńskimi klockami macie czas do jutra do godziny 23:59.
Czytaj dalej
233 odpowiedzi do “Kto ma chrapkę na zestaw gadżetów z LEGO Batman 3: Poza Gotham? Konkurs!”
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Zawsze lubiłem klocki, choć nie zawsze lego. W mojej klasie była zawsze moda na klocki, ale ale, tylko orginałki, a one, oczywiście drogie… No ale wtedy trzeba było sobie jakoś radzić. Miałem tradycyjne,a często wyśmiewane podróbki, które składa się przecież tak samo 😛 , i jeszcze bardziej awaryjną opcję, czyli robione z dziadkiem robótki, z tego co było pod ręką, tzn. drewno, papier czy glina. Pamiętam jak się pewnego razu koledzy zdziwili, jak zobaczyli moją kolekcję, przy ich marnych kilku zestawach 🙂
Będąc młodzieniaszkiem, tak około 4-6 lat w okolicach przełomu poprzedniego ustroju politycznego ojciec miał znajomego, który pracował w „Baltonie”. Kiedyś na urodziny otrzymałem od tego Pana breloczek LEGO oraz katalog! Gdy znajomy po jakimś czasie znów odwiedził mojego ojca, ja wykazując się kurtuazją i elokwencją przywitałem znajomego słowami:|-„Cześć Marek, masz LEGO?”|Tak miło się złożyło, że akurat miał katalog LEGO, ale jakoś tak dziwnie się na mnie patrzył, a od rodziców dostałem ochrzan 🙂
Najzabawniejsze wspomnienie jest całkiem młode… Dwa lata temu wybrałem się na wakacje do wuja. No ale wiadomo, wakacje to wakacje, rodzina duża.. krótko mówiąc – sam nie byłem. Dzieci co nie miara i nie, nie starczy palców u ręki.. błąd, u rąk by wszystkich zliczyć. Jeden chłopak (ok. 12 lat) przywiózł dwa duże pojemniki lego… Po około godzinie zabawy młodym się znudziło i układałem klocki z wujem xD Haha, to zdziwienie cioci kiedy weszła do pokoju, a dwa stare konie bawią się jak dzieci – bezcenne 😀
Jak chodziłem do przedszkola moja starsza siostra wpadła na genialny pomysł abyśmy zrobili taką płonącą drogę po której przechodzą te prosy z turbanem. Więc zrobiliśmy taką tyle że z lego a że jak byłem mały to zawsze chciałem być pierwszy(niestety) więc jako pierwszy wszedłem boso na tą ścieżkę. z bólu tak głośno krzyczałem że moja mama pomyślała że stało mi się coś poważnego więc pobiegła do pokoju gdzie moja siostra płakała że mnie boli a ja płakałem z bólu. Mama mi nigdy tej głupoty nie zapomniała.
Jakiś czas temu byłem w gościach u mojego sporo młodszego (raptem 4 lata) brata stryjecznego. Męczył mnie, żebym z nim pograł na kompie. Nie miałem zbytnio ochoty, ale przecież go lubię, nie będę mu robił przykrości. Siadamy przed monitorem, odpalamy Lego Batman 2 DC Heroes. Pierwsza myśl – pewnie nie wytrzymam nawet 10 minut. Przeszliśmy pierwszy poziom, potem drugi i jeszcze trzeci. i wiecie co? W domu potajemnie przeszedłem sobie pozostałe. Bo to świetna gra jest!
Pare dni temu jak znalazłem swoją starą kolekcje lego zauważyłem że kilka klocków jest źle ułożonych, rozbierając je pół wieży rozleciało się w drobny mak 😀 obok stał kubek z moją ulubioną herbatką ułożyłem wieże od nowa, pije herbatke i orientuje sie że nie moge oddychać, w wieku 19 lat zadławiłem sie klockiem lego…
Miałem mniej więcej 6 lat. Byłem wielkim fanem klocków LEGO. Leżały one praktycznie w całym domu, niepoukładane. Co matka ułożyła, to ja brój rozrzuciłem. Pewnego dnia szedłem sobie boso. Akurat krocząc koło szafki uderzyłem małym palcem od nogi o kant komody. Z powodu tego niemiłosiernego bólu przewróciłem się do przodu. Moje spodenki również były krótkie, toteż tyłkiem upadłem prosto na wielki, czerwony klocek. Może dla was to jest śmieszne, ale do dzisiaj mam na tyłku ślad sześciu kropek z napisem „LEGO”
Z okazji mikołajek z zeszłym roku postanowiłam kupić chłopakowi klocki Lego bo wiem, że jako dziecko bardzo lubił się nimi bawić. Jak dostał prezent był bardzo zawiedziony, ponieważ dostał zestaw 4+ ( o ja durna baba 😛 ) ale… chciałam nadrobić swój błąd i na Święta już prezent był bardziej trafiony 🙂 Radość z jaką składał crossa z lego technic bezcenna.
Najzabawniejsze wspomnienia z LEGO? Hm. Wiele można by tu pisać, jednak najzabawniejszym wspomnieniem była każda z moich zabaw. Jako dziecko lubiłem rozwalać, burzyć, niszczyć (kto nie lubił?) itd. W pierw ustawiałem wszystkie pojazdy, budynki, hopki po pokoju, a potem następowała DESTRUKCJA. Moi rodzice zawsze mówili, co ja w tym widzę takiego. Patrząc teraz na to trochę w tym prawdy jest. Najpierw układać te wszystkie budynki, pojazdy itd. w pół godziny, a potem składać, sprzątać trzy lub cztery godziny;)
Moją historię na dzień dzisiejszy wspominam z rozbawieniem, ale kiedyś doprowadziła mnie niemal do płaczu. 🙂 Brzdącem będąc, zbudowałem sobie samochodzik z LEGO, nie był to jednak byle jaki wóz – BYŁ NIEZNISZCZALNY. Wytrzymywał wszystkie próby zderzeniowe. Chwaliłem się nim wszystkim przez cały dzień, aż w końcu wszyscy mieli tego dość… skończyło się na tym, że brat przeprowadził na nim własny „test”, i autko wylądowało z hukiem na ścianie. Ściana 1 – Autko 0. ;-;
Do najzabawniejszych wspomnień związanych z LEGO to zabawa z bratem związana ze zderzaniem się samochodzików z klocków. Brało się cztery kółka i budowało samochód który musiał wytrzymać czołowe zderzenie, wkładało się do środka ludzika- kierowcę i puszczało się te samochodziki naprzeciwko siebie. Później szacowało się uszkodzenia. A następnie konstruktorzy musieli odbudowywać i modernizować swoje pojazdy. To wspomnienie zapadło mi w pamięć, ponieważ kiedy wspominam dzieciństwo, to zawsze widzę tą scenkę.
moja najzabawniejsza historia związana z klockami lego miała miejsce w moich młodzieńczych latach gdy bawiłem się z tata klockami tata zasną postanowiłem zabudować go klockami lego , zbudowałem na nim dość duży zamek gdy się obudził był nieposzerzony i nie wiedział gdzie jest działo się to po świętach i było już dość ciemno już nigdy nie zasypiał podczas zabawy ze mną . Często gdy mój młodszy brat dostaje klocki cała rodzina ma ubaw po pachy .
Klocki LEGO nawet teraz bawią takiego starego chłopa jak ja 😀 Zawsze próbowałem budować tak, aby w mojej zacnej budowli nie powstydziłby zamieszkać egipski faraon albo perski książę (ewentualnie cygański panicz, ale to ostateczności!). Ta wielka cnota została mi do dzisiaj, ale oprócz klockowego talentu pozostały mi jeszcze siniaki po odciśnięciu się klocków w stopie, przynajmniej w pamięci 😉 To był ból, a był on straszny 😀 Ale nawet najsilniej złączone ze sobą klocki nie były w stanie zepsuć tony zabawy
Miałem wtedy kilka lat i jak to mały bachor brałem wszystko do buzi. Układając jedną z moich wielkich budowli dwa klocki tak się skleiły, że nie mogłem rozdzielic je ręką, więc użyłem zębów. I wtedy klocek wpadł mi do gardła, moja mama jako lekarz zupełnie nie zachowywała sie rozsądnie. Nawet w pewnej chwili zaczęła wykręcać numer na pogotowie, lecz wkoncu wspolnymi siłami udało mi się klocka „oddać”. Teraz wszyscy się z tego śmieją. Dobrze pamietam, że mama zawsze powtarzała: Nie bierz klocków do buzi.
Gdy żem jeszcze do podstawówki chadzał, postanowiliśmy z rodzeństwem cykać zdjęcia lego i w ten sposób zrobić filmik(czyli bawiliśmy się w animację poklatkową,choć wtedy za cholerę nie wiedzieliśmy co to jest).Zbudowaliśmy coś na wzór miasteczka i miały po nim chodzić ludziki. Uznaliśmy to jednak za zbyt sztampowe i dołożyliśmy nieco akcji – tutaj walnęliśmy kosmitę ujeżdżającego rekina,tam rycerza na koniu tratującego przechodniów czy ludziki skaczące z dachów.Efekt wyglądał jak jakaś cholerna apokalipsa.
Kilka dni temu, dzieki zestawowi lego, wzbogacilam swoj jezyk o kilka nowych slowek. Syn postanowil sprawdzic czy da sie zrobic z autka wrotki dla mamy. Ku jego zadowoleniu misja sie powiodla, jedynie kubek z kawa i siedzenie mamy sie poobijalo. Radosc potomka bezcenna.
czytajac inne kom. wnioskuje ze Klocki lego sa jak tajni skrytobojcy. (Zabawa i bol w jednym/ bdsm w plastikowej wersji 😉 ) Ja juz wole sobie pograc, niz te techniksy, city, pity gromadzic i ciagle narazac swoje zycie.
Jedna z najlepszych konstrukcji jakie zbudowalem, wspomagajac sie jedynie na swojej nieograniczonej wyobrazni, byla skocznia narciarska. W erze Małyszomanii i Deluxe Sky Jumping ta konstrukcja byla jak marzenie. Koledzy przychodzili i kazdy tworzyl wlasnego zawodnika. Zazdrosni byli jak cholera 😉 . Nie ma to jak rycerz w pelnym uzbrojeniu bioracy udzial w pucharze swiata w skokach, rozgrywajacym sie w moim legowym pokoju 🙂
Najlepszą budowlę jaką zrobiłem był to domek z klocków lego dla mojego chomika.|Był wręcz ogromny 3 piętrowy bez dachu oczywiście bo po co chomikowi dach, miał też magiczne przejście do labiryntu który prowadził go do własnej klatki , skubany po 3 dniach już znał go na pamięć musiałem go przebudowywać.|Kilka pokoi w tym sypialnia łazienka i jadalnia.|A no i na ostatnim piętrzę miał siłkę (Kółko do biegania + zrobiłem mu drabinki bo lubił się wspinać.
najlepsza moja historia z klockami lego była taka jak udało mi się złożyć rycerza yedi z wymieszanych klocków i nie była tam żadnych klocków z zestawu star wars 😀
Najlepszą moją budowlą z lego był samochód z wymieszanych kilku dziesięciu paczek lego paczki nie były związane z samochodami .Jak miło tak powspominać :3
Kilkanaście lat temu, mając 8 lat wziąłem udział w akcji Lego. Wystarczyło napisać list do św. Mikołaja Lego i można było wygrać klocki. Święta Bożego Narodzenia minęły, a ja nic nie wygrałem. Dwa miesiące później, tydzień przed moimi urodzinami, do moich drzwi zapukał listonosz, mama odebrała paczkę zaadresowaną do mnie, przeczytała list powiedziała, że przyszedł mój urodzinowy prezent (Lego Western 6764). Okazało się, że paczka od Lego zaginęła na poczcie, ale się odnalazła… akurat na moje urodziny ;/
Do dziś pamiętam te wakacje, kiedy przyjechał do mnie kuzyn. Obaj mieliśmy po 7 lat. Jaraliśmy się apokalipsą zombie, więc postanowiliśmy zrobić miasto Lego „w tym stylu” Na początku trzeba było zrobić ludziki zombie. Krew byla zrobiona z plasteliny, a jak się skończyła, to użyliśmy czerwonego lakieru do paznokci mamy. Haha 😀 oprócz tego później dużo zestawów musieliśmy rozłożyć dość dużo zestawów. Rozłożyliśmy Power miners, star wars i coś tam jeszcze. Ale trzeba było przyznać, że efekt był nie ziemski 🙂
Od dziecka kochałem klocki lego. Zawsze chciałem dostawać te największe zestawy no i z racji że byłem 4-letnim dzieckiem nie umiałem ich złożyć kiedy już utargowałem u rodziców pomoc wszystkim się chwaliłem jaki to ze mnie bob budowniczy no w tym wieku już zamki buduje 😀
Jako dziecko chodzące do przedszkola już miałem wielkie pudło klocków LEGO (większość była brata) warzyło chyba z 3-4 kilo. Pamiętam jak ułożyłem wieże z tych klocków która była wyższa ode mnie czyli miała ok. 130 cm. Zapadła mi w w pamieć chyba dlatego że po tym jak mi mama zrobiła zdjęcia dotknąłem tą wieżę upadła na ziemie i rozpadła się na cały pokój były wszędzie pod szafkami pod łóżkami i trochę w przedpokoju sprzątałem je chyba 3 godziny (wyciąganie i ponowne przesuwanie na miejsce szaf łóżek biurek)
W dzieciństwie strasznie uwielbiałem LEGO z serii Star Wars. Jako zagorzały fan budowałem Bitwę o Hoth. Z masy białych klockó budowałem bunkier, zaś z mechanicznych części BIONICLE – AT-AT’a. Do dziś pamiętam, jak bardzo słaba konstrukcja Snowspeedera rozlatywała się w moich dłoniach. Dodatkowo z powodu braku dużej ilości klocków, rolę kolejnych AT-ATów spadła na taborety. Cały czas leci mi w głowie dźwięk Marszu Imperialnego puszczanego z odtwarzacza CD. To było dzieciństwo 😀
Kiedy miałem 8-9 lat bardzo chciałem mieć najnowszą gre lego (indiana jones podajże ). Miał je tylko mój kolega z klasy. Bardzo mu zazdrościłem. Zaprosił mnie na swoje urodziny a gdy wychodziłem podwędziłem mu moją wymarzoną grę. Kiedy byłem już w domu mama zdziwiła się skąd ją mam. Powiedziałem jej że kolega dał mi ją. Zadzwoniła do mamy mojego kolegi z zapytaniem czy naprawdę dał mi grę. Niestety musiałem oddać ją koledze. Dostałem szlaban (na star wars II) abym zapamiętał sobie że nie wolno kraść.
Kiedyś jak byłem mały to ogólnie zbudowałem mini makietę przedstawiającą bitwę na geonosis pomagał mi przy niej starszy brat ale no niestety zapomnieliśmy o tym że skała która była ogromna ale nie była stabilna i po tym jak mieliśmy zacząć nagrywać filmik ta skała się zwaliła w najlepszym momencie kiedy opowiadać zaczynałem xd ale muszę przyznać że efekt końcowy wyglądał nieźle jak ta skała się zwaliła na Geonosian xD mam nadal banana na twarzy kiedy to wspominam 🙂
Pamiętam jak byłem mały to dostałem od braci ciotecznych duże pudło wypełnione klockami (na oko 0.5m na 0.3m :O). Robiliśmy mnóstwo rzeczy. Forty, domy, bazy, place zabaw, parki etc. Najfajniejsze było odwzorowanie bitwy pod Grunwaldem. Braciaki zrobili płaszcze krzyżakom i polakom 😀 Ja dobierałem ludziki jak opowiedzieli mi jak (prawdopodobnie) wyglądał Ulrich von Jungingen, Zawisza Czarny, Jagiełło :3 Teraz to pudło leży na szafie i się kurzy 🙁 Może do niego jeszcze powrócę? Oby 🙂
Od zawsze podobały mi się klocki lego, odkąd miałem 6 lat każde pieniądze przeznaczałem na zakup nowych zestawów. Najciekawszą rzeczą jaką mi one dały był rozwój kreatywności naprawdę przydatna cecha w tych czasach. Nie ukrywam też, że samo składanie klocków mimo upływu czasu sprawia mi ogromną frajdę i gdy tylko zaraziłem brata moją pasją składałem mu każdy zestaw, a potem rozkładałem i dawałem wykazać się jemu. Moimi najciekawszymi budowlami było budowanie floty statków kosmicznych(taki StarCraft bez pc)
Będąc szkrabem, 8-10 lat układałem klocki, zawsze byłem ich mega fanem i do końca podstawówki było to moje jedyne zainteresowanie. Mama kazała mi się umyć, akurat w najlepszym momencie zabawy. Poszedłem pod prysznic i jak najszybciej się kąpałem byle tylko jeszcze się pobawić i coś tam dobudować. Wybiegłem na golasa do swojego pokoju zawalonego klocuszkami. Uklęknąłem opierając tyłek na pięcie, kiedy pięta osunęła się pomiędzy pośladki uświadomiłem sobie, że to, że umyję się szybko nie oznacza, że dobrze XD
Nie mówcie, że o tym napisałem a to było do wczoraj XD Jeszcze nikomu o tym nie mówiłem XD
kiedy rozstrzygnięcie konkursu?