Wymyśl schron przeciwatomowy i zgarnij kalendarz z uniwersum Metro! [WYNIKI]
Bez względnych wstępów (czas goni, chcemy wysłać kalendarze, póki są aktualne) ogłaszamy, kto wygrał kalendarze Metro. Są to:
Wszystkim dziękujemy za udział – zwycięzcom składamy gratulacje i polecamy zajrzeć do skrzynek odbiorczych!
–
TREŚĆ KONKURSU:
W kolekcji stworzonej przez wydawnictwo Insignis znalazły się: kalendarz ścienny, koszulka oraz kubek, zaprojektowane przez Ilję Jackiewicza, rosyjskiego ilustratora, twórcę okładek m.in. wszystkich tomów serii Uniwersum Metro 2033. Kalendarz na 2016 rok ma wymiary 410×590 mm i tworzy go 12 postapokaliptycznych grafik w formacie A2, które zachwycą nie tylko fanów książek Głuchowskiego. Nakład limitowany – tylko 500 egzemplarzy!
Zaprojektowany specjalnie dla polskich fanów kubek wykonany jest ze stali nierdzewnej oraz grawerowany laserowo na całym obwodzie. Bawełniana koszulka z nadrukami zarówno z przodu, jak i z tyłu dostępna jest dostępna w rozmiarach od S do XXL.
Specjalna kolekcja Metro 2035 dostępna jest wyłącznie w internetowym sklepie wydawnictwa Insignis.
Pomówmy więc o konkursie.
Wygrać można jeden z dziesięciu kalendarzy. Aby wziąć udział, wystarczy wpisać w komentarzu poniżej, gdzie schronilibyście się na wypadek wojny atomowej. Musi to być pomysł oryginalny, wyjątkowy, zaskakujący, zabawny – po prostu wykażcie się kreatywnością. Lodówka nie przejdzie. 😉
Wybierzemy 10 komentarzy, które uznamy za najfajniejsze. Macie czas do niedzieli 20 grudnia, do 23:59. Powodzenia!
Kalendarz można zobaczyć poniżej:





Świętując niedawną premierę powieści „Metro 2035” – ostatniego tytułu z trylogii Dmitrija Głuchowskiego – wydawnictwo Insignis przygotowało specjalne gadżety, które zachwycą wielbicieli postapokalipsy. Jednym z nich jest kalendarz, który możecie u nas wygrać.
Najlepiej schronić się w odpowiednio powiększonej obudowie Nokii 3310 (lub w budowli o jej kształcie). Jeśli tylko będziemy mieć zapasy wody i żywności, to przetrwanie mamy zapewnione.
W wersji S-F biorę ręcznik, wieszam go sobie na ramieniu i wychodzę z domu.Czas zmienić miejsce zamieszkania. W wersji lokalnej: wybiegam z domu łapiąc żonę i córkę, na ramię wskakuje mi mój kot. Wsiadamy do zmodyfikowanej wersji budżetowego auta rodzinnego (5l ON/100km) i uciekam w Beskidy, w odludne ostępy gdzieś między Komańczą a Duklą. Znikamy pod ziemią w schronie wybudowanym za pieniądze z wygranej w europejskiej wersji lotka (30-40mln euro). Kot mutuje i staje się naszym obrońcą. Nam psuje się chipW.
Lewy dolny róg ekranu;)
Schowałbym się w vanie transportującym bułki do Biedronki. Czemu? Rany, tam jest tyle bułek! Zamrożone, ale są! Zimno też jest, ale zawsze można rozmrozić bułki w pewnych miejscach ciała i zrobić sobie strój „kajzerka-rider”. A, że niby pojazd by się rozwalił? Nikt nigdy nie napadł na vana biedry, więc pewnie się nie da. Wniosek? Jest niezniszczalny.
Wiadomo, w czarnej dziurze 🙂 idę tam na pół godziny, a na świecie mija w tym czasie ze 120 lat, później wychodzę i podziwiam nowy świat 😀
To proste: Schowałbym się tam, „gdzie słońce nie dochodzi”. Skoro słońce tam nie dojdzie to gdzie dopiero jakikolwiek tam wojna atomowa 😀
Ja bym się schronił w popularnym Fiacie 126p. Tego to nie ruszy nic, a dodatkowo byłby mobilnym schornieniem po wybuchu. Można go także rozbrać przy pomocy jednego klucza, więc z naprawami byłoby łatwo
Multipla. Nawet bomba atomowa nie będzie chciała tego dotknąć. 😀
Ja to bym się schronił u swojej babci. Dom przetrwał przez kilka pokoleń to i potrwa jeszcze kilka. Poza tym… Wypieki babci są jednymi z najlepszych 😀
Schowałbym się w domu Smugglera i rozkoszował życiem wiecznym bo tam nawet Śmierć boi się zajrzeć.
Za swój schron wybrałbym DNO na które nikt nie chcę spaść |Jak wiadomo na dnie z syrenami zawsze dobrze
jak bym był rozmiarów mrówki schował bym się w noki 3310 🙂 |niestety jestem tylko człowiekiem schował bym się w mojej piwnicy ( praktycznie własny schron pełen butelek wina i dżemów 🙂
Przez to że na Ziemi mamy grawitację, bomba spadnie na dół. Więc najlepsze miejsca to te będące u góry. Samolot lub stacja kosmiczna są najlepszym rozwiązaniem 😉
Szkoda ,że lodówka nie przejdzie. Indiana Jones w lodówce się schował i wybuch atomowy przeżył 🙂
W wieku 5 lat miałem marzenie by zostaw na noc w sklepie z zabawkami.|W wieku 10 lat miałem marzenie by zostać na noc w sklepie ze słodyczami.|W wieku 15 lat miałem marzenie by zostać na noc w sklepie z grami i grać całą noc.|W wieku 20 lat miałem marzenie by zostać na noc w sklepie monopolowym.|Dzisiaj mając 23 lata i uciekając przed wojną stwierdzam… że jednak odbiję w stronę tego zabawkowego i złożę kolejkę elektryczną, a następnie wsadzę tam chłopki LEGO i będę je wysadzać na rożnych stacjach.
Wybudował bym schron z książek z mojej kolekcji Metro 2033 wszedłbym do środka i schowałbym się w stalowym kubku co to tam dajecie, a na ścianie schronu powiesiłbym kalendarz od was, abym wiedział kiedy wyjść. Bez waszej pomocy zginęło. 🙂
Zaraz po wysłuchaniu wiadomości o zrzuceniu bomb na Kozią Wólkę, Bobrowniki Górne i Sromowce Wyżne oraz po wizycie akwizytora KSPNZ (Kryj Się Panie Na Zawołanie), z żoną i synem pod pachą, udałbym się wprost do najbliższego schronu SP (Szopa Przeciwatomowa) nr. 112, nowoczesnego przybytku powstałego z połączenia blach żuka, czterech rolek dwustronnej taśmy i kilku płyt eternitu. Na miejscu zostałbym zamrożony dzięki przełomowej technologii „Chuchnij No Tu” i przeczekałbym tak najbliższe 210 lat.
Jak to gdzie? Gdyby na ziemi miała wybuchnąć bomba, to każde dziecko o tym dobrze wie, że najbezpieczniej było by u Wszechmogącego w Komnacie Ducha i Czasu. W innym wymiarze nie odczujemy tego co się dzieje na świecie. W dodatku jesteśmy w dogodnej sytuacji, że gdy na Ziemi minie doba to u nas cały rok. Tak więc jeśli Putin (no bo kto by inny) miałby rozpętać wojnę atomową to my nie dość że się schronimy to jeszcze mamy czas na trening. A jak wyjdziemy na poziomie SSJ to skończymy te wojne 😀
Ja polecam schować się w Rosji w za-uralskich miasteczkach. Tam nie ma co bombardować, a nawet jakby było, to nikt nic nie zauważy i nic się nie zmieni.
Oczywiście budka policyjna (a raczej statek kosmiczny) Doktora Who. Schowałbym się tam i przeniósł się w przyszłość do czasów kiedy promieniowanie będzie nieznaczące dla organizmu.
Proste, wystarczy zbudować niewielkie pomieszczenie, a jako budulca użyć niezniszczalnej noki 3310:) ochrona pewna i do tego by umilić pobyt zawsze można jakiś model ze ściany wyskrobać i pograć w węża. Ba nawet można by użyć tych wszystkich telefonów do zasilania i oświetlenia, wiadomo przecież ile trzymały te baterie.
Nie no, miałem zarzucić lodówką, że blisko do pożywienia, w miarę wygodnie itp itd. No to trzeba wysilić szare komórki. No to duża wiktoriańska szafa utrzymana w stylistyce Legends of Zelda, wyłożona płytami z ołowiu i z wbudowaną lodóweczką na małe co nieco(ewentualnie zmieści się tam nasz pupil, np. jakaś kawia) 🙂 Oczywiście musi też tam być mały schowek/sejf na zebraniu chociaż 2000 kapsli, bo jak później będzie się chciało coś kupić, hmmm?
Za moją ostatnią ostoję wybrałbym damską toaletę. Pomyślcie tylko, jeżeli tyle dziewczyn tam chodzi w grupach, po wybuchu wojny atomowej jesteś jedynym samcem w promieniu setek mil na tyle kobiet – a ludzkość trzeba jakoś uzupełnić.
Schron w bloku z lat 50 wybudowany blisko stolicy. W razie potrzeby mam dobre towarzystwo (dobrze dogaduję się z sąsiadami) i jak potrzeba to wychodzę na miasto po zapasy. Nie szukam schronienia jakoś daleko więc jest też szansa że przeżyje ktoś z mojej rodziny. A jak mieszkam w samym bloku to nawet nie przejmuję się o prywatnie rzeczy 🙂
Piwnica u dziadka. Raz, że pełno narzędzi (i może jakiś mauzer się znajdzie), dwa, że pełne półki dziadkowych nalewek. Nawet jak życie szybko się skończy, to przynajmniej będzie wesołe.
Wielki sejf w banku solidnie wykonany, więc gdyby taka atomówka spadła sejf ochronił by mnie, lecz i tak niezależnie od schronu byłbym napromieniowany w większym bądź mniejszym stopniu, ale bym przeżył. Resztą martwił bym się później.
Jak każdy szanujący się gracz – dalej bym siedział przy kompie bo wiadomo, że wylęgarnia nerdów to naturalna jaskinia posiadająca niesamowity pancerz typu Drzwi-Z-Napisem-Nie-Wchodzić. A zapasy? Zapasy niepotrzebne! Jak można grać to po co jeść czy pić (choć na rowerku, by prąd był trzeba pedałować…)? 😉
Wykopałbym schron podobny do schronu z 60 seconds, ale byłby 3 razy większy, zasoby pełniejsze, oraz zaprosiłbym 3 sąsiadów i imprezował. Pomyślcie tylko, że żaden człowiek nie będzie się skarżył, iż jest za głośno =D.
Pojechałabym na północ Kanady. No bo sorry, ale kto zaatakuje Kanadę? Głupio by im było jakby ich Kanadyjczycy zaczęli przepraszać że dają powód do ataku. Śniegu dużo, więc można szaleć na desce, do USA daleko, więc może promieniowanie nie dojdzie, a w razie czego można jechać w bój na łosiu. Kto by nie chciał jechać w bój na łosiu?
Schowałbym się w schronie o ścianach wzmacnianych Nokiami 3310. Tego nic nie przebije 🙂
Ziemianka z Minecrafta przetrwa wszystko ale tak naprawdę to chyba byłby………………………… a nie tak ziemianka z Minecrafta i to w Diamentowej zbroi bo w końcu ona jest mocniejsza nawet od T-54 z Fallouta .
Widzę że każdy chowałby się w Noki 3310 albo w piwnicy u babci. A czy tytułowe metro nie byłoby dobrym miejscem? Wiadomo różniłoby się od takich jak w ,,Do światła” albo ,,Dziedzictwo przodków” swoją technologią jednak sam pomysł z książki jest jednym z najlepszych. Wyobraźcie sobie ogrody, szkoły, reaktory, strzelnice, korty boiska i sale odpoczynkowe (oczywiście włączając komputery, wszelakie konsole itd.) Czy nie każdy by pragnął żyć w takim miejscu po wybuchu bomby atomowej? Oczywiście, że tak 😀
Rowery z GTA: San Andreas jest twardsze od Nokii, więc ukradnę z gry wszystkie i połączę.
Stworzył bym maszynę jak z filmu „Tron” i przeniósł bym się do cyfrowego świata w komputerze który zakopałem 300.000 km w głąb ziemi na biegunie północnym ,nie południowy bo nie chce przesadzać Wiecznemu Brodaczowi a.k. Mikołajowi w pracy nad reaktorem ,na fuzje jądrową, który będzie mijał za zadanie zredukować wszelkie ślady promieniowania do minimum. Potem bym wrócił do realnego świata i za pomocą planów które opracowałem powstały by nowe miasta ,których był bym tak jakby bogiem!! Proste i subtelne.
Tak jak każdy szanujący się Fallotowy fan, skitrałbym się w niemalże idealnie odtworzonej krypcie 13 po domem. Jedyną rożnicą byłby o wiele większy zapas hydroprocesorów
Schowałbym się za niewidzialną ścianą i przetestował jej odporność w warunkach wojny atomowej. Skoro potrafiły one już powstrzymać niejednego żądnego krwi i zniszczenia gracza kierowanego gniewem i irytacją, a uzbrojonego w rzeczy najróżniejsze – od noża począwszy na ciężarówce kończąc…
Jak przystało na prawdziwego anarcho-kapitalistę. Schowałbym się w swej prywatnej piwnicy, obwarowanej nieautoryzowanymi przez państwo zapasami żywności, wódki i amunicji.
Chować się i przegapić jedyne w swoim rodzaju fajerwerki? Nigdy! Miejsce na dachu z dobrym widokiem na jakieś miasto, leżaczek, zimne piw… znaczy się napoje i mogą zacząć wymieniać się pigułami. A później? To zależy czy przeżyję, a jeśli tak, to w jakim stanie. Jeśli nie wykończy mnie choroba popromienna to może zmutuję w coś ciekawego z mackami i długimi zębami (oby nie z bonsai na czole) i będę polować na pozostałych czytelników CD-Action opuszczających swoje schrony 😉
Najlepiej schować się w szambie. Każdy je ma pod domem (chyba że w bloku mieszka). A jak wiemy opary szamba przeciwdziałają wchłanianiu promieniowania przez człowieka.
40 stopni Celsjusza, wypalona, tam gdzie promieniowanie nie sięga skwarem ziemia… i ja. Siedzący na bujanym fotelu koło opustoszałego kampera z obrzynem w ręku i zapasem amunicji. Kamper obudowany dyktą (zimne noce idą… psiajucha), na dachu z panelami słonecznymi i działającą niedaleko studnią z ręczną pompą. W środku łóżko z wystającą sprężyną, turystyczna lodówka zasilana z paneli (gdzieś piwo trzeba jednak chłodzić) i radio z nadającą w kółko propagandą o lepszym jutrze… ot moja wizja schronu.
To proste. Schowałbym się w fiacie 126 p, ten samochód przetrwa wszystko, a nawet jeśli nie to obok ustawię multiplę, cała energia wybuchu skieruję się na nią. Wtedy na pewno maluch przetrwa 😛
Zamrażarka
Ja schowałbym się u mamusi wtulony w rączkach, bo jak wszyscy dobrze wiedzą za młodu to było najbezpieczniejsze miejsce na świecie, w którym na 100% można było przetrwać absolutnie, ale to absolutnie wszystko…
pff chować się… Wczytuję grę i jak na prawdziwego bohatera przystało zapobiegam jej wystrzelaniu przez odpalenie swojej wcześniej 🙂 Mission Complete 🙂
W galerii handlowej z sklepami z konsolami itp 😛
Należy zbudować sobie schron ze ścianami wypełnionymi karaluchami – jak powszechnie wiadomo te na 100% przetrwają wojnę nuklearną. Gdy już opadnie radioaktywny pył, a wokoło nie będzie co jeść to takowe można wyciągnąć spomiędzy ścian (lub tego co z nich zostanie), usmażyć (koniecznie szybko na pyle zanim ostygnie) i zjeść, ponieważ karaluchy oraz wszelkie inne owady zawierają dużo białka.
W mojej szafie, dodam że nie jest to zwykła szafa, służyła mi za schron gdy ktoś nieporządany chciał mnie wyciągnąć na dwór akurat wtedy, kiedy miałem dobry wynik w multi bf, wystarczyło się schować i człowieka nikt nie znajdzie. Wracając do owego schronu, pewnie bym do niej wszedł, nasmarował całe ciało nutellą, i rozsmarowujàc bym sobie usiadł i płakał, że nie doczekam sie kolejnej części stalkera… Bo ja oczywiście przeżyję.
Schron z nokii 3310
W Sosnowcu