Gladiator 2 to spektakularna katastrofa za miliony dolarów [RECENZJA FILMU]
![Gladiator 2 to spektakularna katastrofa za miliony dolarów [RECENZJA FILMU]](https://cdaction.pl/wp-content/uploads/2024/11/22/2d5f7582-349c-4a98-a53a-bd81e18391b9.jpeg)
Rzym z marzeń Marka Aureliusza nadal okazuje się mglistą fantasmagorią. Armia cesarstwa podbija kolejne terytoria, ale Wieczne Miasto staje się karykaturą samego siebie, toczy je zepsucie, a prym w powolnym procesie gnilnym wiodą zasiadający na podwójnym tronie bracia – imperatorzy Geta i Karakalla (Joseph Quinn i Fred Hechinger).
Gdzieś już to widziałem
Tytułowa rola przypada tym razem Hanno (Paul Mescal). Ten po śmierci żony trafia do niewoli, a jego zapalczywość i waleczne talenty szybko zostają dostrzeżone przez handlarza niewolników i łowcę gladiatorów, niejakiego Makrynusa (Denzel Washington). Hanno to prosty człek, pragnący w zasadzie jednego – zemsty na rzymskim generale Marcusie Acaciusie (Pedro Pascal), który pośrednio przyczynił się do śmierci ukochanej, a jeśli droga do odwetu usiana będzie trupami wszystkich centurionów cesarstwa, to cóż, tym gorzej dla wszystkich centurionów cesarstwa. Brzmi jak znajomy szablon fabularny? No właśnie…

„Dwójka” jest sequelem w tym znaczeniu, że rozwija pewne wątki i wielokrotnie nawiązuje do minionych wydarzeń. Za mało tu jednak prawdziwie oryginalnych treści, by mówić o jakiejkolwiek świeżości. Dość powiedzieć, że najbardziej emocjonujące momenty to przebitki z pierwszej części, a najczyściej wybrzmiewają te melodie, które jawnie nawiązują do ścieżki dźwiękowej Hansa Zimmera. Sentyment to potężna siła, z czego twórcy doskonale zdają sobie sprawę, bo nie ograniczają się jedynie do scenariuszowych nawiązań. Dobrze to świadczy o pierwszym „Gladiatorze”, skoro serce bije szybciej wyłącznie w trakcie wspominkowych fragmentów, natomiast wiele złego mówi o jego kontynuacji.
W miejscach, gdzie niedomaga historia, fabularne braki powinna zrewanżować skala widowiska, a bizantyjski budżet filmu (ponad 300 baniek!) pozwalał w tym względzie wysoko zawiesić poprzeczkę oczekiwań. I znów pudło. Znajdą się tu sceny nawet i niezłe, ale co z tego, gdy później widzimy CGI poziomem nieodbiegającym od cyklu „Rekinado” i zastanawiamy się w co władowano te wszystkie pieniądze. Nie wiem, co wygląda gorzej i głupiej – rekiny w zalanym Koloseum, czy małpy z zębiskami tak wielkimi, że wspomniane żarłacze mogłyby wpaść w kompleksy. Do kompletu brakowało tam tylko T.rexa albo grupy wygłodzonych raptorów, to dopiero byłyby igrzyska!

Jeden Denzel filmu nie uciągnie
Dialogi to drewno w stanie czystym, więc nawet utalentowana obsada nie zdołała wiele tu wskórać. Bryluje Denzel Washington, który ze swoim bogatym dorobkiem już niczego nie musi udowadniać. Chłop po prostu dobrze bawi się swoją rolą, tworząc podręcznikowy czarny charakter – człowieka niepozornego, ale znającego odpowiednich ludzi, pociągającego za najważniejsze sznurki i lawirująego wśród zaślepionych władzą głupców z wprawą baletmistrza. I w tym trochę problem, że wszystko zbyt łatwo mu przychodzi, bo scenarzysta nie postawił na jego drodze godnych rywali. Kommodus z części pierwszej nie był idealny, ale charyzma Joaquina Phoenixa wystarczyła, by traktować go z szacunkiem. Nowi imperatorzy to nieprzewidywalni i niezrównoważeni socjopaci, ale też skończeni kretyni, przed którymi nie czujemy grama respektu.
Spotkałem się z opiniami porównującymi występ Washingtona do oscarowej kreacji aktora z „Dnia próby”, z czym nie mogę się zgodzić, aczkolwiek to i tak najlepsza rola w nowym „Gladiatorze”. Cóż, w królestwie ślepców jednooki jest królem. Reszta ekranowego towarzystwa nie dorównuje mu poziomem, oczywiście nie z powodu braków warsztatowych. Wszystko rozbija się o słabo zarysowane sylwetki, postacie wycięte z kartonu i dykty, okrutnie kulawe dialogi i brak odpowiedniego czasu antenowego dla najważniejszych osób dramatu. Przodują patos, zadęcie i płomienne przemowy, w które zwyczajnie nie wierzę. Pojawia się też bohater, przechodzący swą wewnętrzną metamorfozę na ciernistej drodze, ale średnio się tym przejmuję. Zresztą podsumuję to krótko – by tak zmarnować potencjał Pedro Pascala, to trzeba jednak się postarać.

Przepłacone igrzyska i czerstwy chleb
Choć stawka, o jaką toczy się gra, jest jeszcze większa niż poprzednio, bo w tle głównego wątku czai się zamach stanu i krwawa rewolucja, co w konsekwencji wpłynie na przyszłość Rzymu, mnie jako widza interesowało głównie to, ile minut pozostało do końca seansu. Bardzo źle to świadczy o widowisku za galerę pieniędzy, a jednocześnie o kontynuacji kultowego dzieła, na którą czekaliśmy blisko ćwierć wieku. Chciałem wierzyć, że „Gladiator 2” przerwie klątwę przeciętniaków reżyserowanych przez Ridleya Scotta w ostatnich latach, ale niestety tak się nie stało.
Zdejmę na chwilę różowe okulary nostalgii i zaryzykuję niepopularną opinię, że pierwsza część też nie była szczególnie wybitnym osiągnięciem kinematografii. Jednakże, po pierwsze, mowa o filmie zwartym i spójnym, po wtóre umiejętnie szarpał on za emocjonalne struny, czy to za sprawą ponadczasowej muzyki, czy nagrodzonej przez Akademię Filmową kreacji Russella Crowe’a, czy wreszcie prostego, ale dobrze nakreślonego wątku zemsty, która – jak wiadomo – jest potrawą najlepiej smakującą na zimno.

„Dwójka” nie może się pochwalić żadną z tych cech. Muzyka Harry’ego Gregsona-Williamsa nie ma startu do ścieżki Hansa Zimmera, główny bohater wypada na tle Maximusa niemrawo i nieprzekonująco, a fabularny motyw przewodni został rozcieńczony gąszczem wątków, spośród których żaden nie potrafi wybrzmieć z odpowiednią mocą. Nie jest to jednoznacznie zły film. Jest po prostu boleśnie przeciętny, a to właściwie jeszcze gorzej.
[Block conversion error: rating]
Czytaj dalej
-
Netflix przeznaczył ogromny budżet na finałowy sezon „Stranger Things”. To najdroższy...
-
Aktorski film „Zaplątani” jednak powstanie. Jedną z głównych ról ma zagrać...
-
Spin-off „Gry o tron” na pierwszym zwiastunie. Wielkimi krokami nadciąga „Rycerz...
-
Reboot „Z archiwum X” w drodze. Poznajcie następczynię Dany Scully
12 odpowiedzi do “Gladiator 2 to spektakularna katastrofa za miliony dolarów [RECENZJA FILMU]”
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Jaki to ma związek z tematyką CD-Action?
To że CDA już od dawana robi recenzje filmów? Tak jak i piszą o rzeczach związanych z technologią czy ogólnie o rzeczach związanych z internetem?
To nie odpowiada na moje pytanie: dlaczego? Dlaczego CD-Action robi recenzje filmów? Nowoczesne technologie i internet są powiązane z tematyką strony bo są mocno związane z grami komputerowymi, filmy- nie. Dlaczego CD-Action pisze newsy „PIERWSZE ZDJĘCIE Z PLANU FILMOWEGO, AKTOR MA INNĄ GRZYWKĘ!!!! [ZOBACZ MEMY]” a z całych sił ignoruje np. wirtualną rzeczywistość?
Znak czasów i tego, że pisząc tylko o grach, nie zarobisz na prowadzenie strony, która działa i tak średnio. Ruch musi być a to czy jest on podyktowany pod gry czy szeroko rozumianą popkulturę to nie ma znaczenia. Jak to nie wystarczy to zaraz się pojawią tematy polityczne xd
Pewnie dlatego ma zakładkę kultura od jakiegoś 2015 roku i już od tego czasu pisało recenzje i po prostu dlatego że mogą to robić bo to ich strona (: filmy są powiązane z grami bo powstają adaptacje w obydwie strony, albo niektóre postaci się przewijają w filmach i grach. A ‘ignorują’ pewnie dlatego że to nisza w której za wiele się nie dzieje i mało kogo to interesuje przez co nie trafia nigdzie do mainstreamu
To dlaczego nie piszą o nowej fryzurze Wojewódzkiego albo o tym że Kinga Rusin spotkała się z kochanką swojego byłego? To przecież też „kultura”! Dlaczego nie piszą o książkach? Czyżby nie powstawały adaptacje książek?
„A ‘ignorują’ pewnie dlatego że to nisza w której za wiele się nie dzieje”
Dzieje się dużo, dużo więcej niż wynikałoby z postów na tej gównostronce:
Quest 3S miał premierę.
Batman: Arkham Shadow miał premierę i pojawiła się „roadmapa”.
The Thrill Of The Fight 2 udostępnił multiplayer we wczesnym dostępie.
Green Hell VR za kilka tygodni będzie miał dodany co-op.
Alien: Rogue Incursion ma nowy trailer.
The House Of Da Vinci VR będzie zaraz miał premierę.
Zakończyły się stress-testy nowego projektu twórców Gorilla Tag (o którym w CD-A w ogóle nawet nie wspomniano).
Blade and Sorcery miało premierę (kolejna gra o której tu nie przeczytamy).
Metro Awakening miało premierę.
Myst VR miał aktualizację dla PCVR.
Skydance’s Behemoth miał nowy trailer.
Już nie wspominając o licznych aktualizacjach QoL do Questów.
O tym wszystkim się tutaj nie dowiemy. Gorilla Tag sprzedało 10 milionów kopii a artykułów o nim mamy tutaj okrągłe zero. O The Invincible mamy DZIEWIĘTNAŚCIE postów. Po jednym na półtora tysiąca sprzedanych kopii. To co tutaj jest niszą?
Na pierwszą część chyba nie ma sensu odpowiadać
A to że CDA nie nadąża totalnie z newsami o grach to inna sprawa, omijane są wszelkie transmisje np z nadchodzącego Kingdoma
Z drugiej strony powyższy redaktor głównie zajmuje się recenzjami, z naciskiem na newsy filmowe
„A to że CDA nie nadąża totalnie z newsami o grach to inna sprawa, omijane są wszelkie transmisje np z nadchodzącego Kingdoma”
To niech kogoś zatrudnią. Pani redaktor Agnieszka Michalska pisze wyłącznie o filmach i serialach, więc najwyraźniej CD-Action ma budżet na zatrudnianie ludzi do pobocznych tematów, z pewnością znajdą więc pieniądze na zajmowanie się tematem głównym. No chyba że kinematografia to tutaj właśnie główny temat a żeby czytać o grach mamy iść gdzie indziej. Na Filmweb pewnie.
CD-Action wywołuje oburzenie publikując artykuły o innej tematyce niż gry akcji, i to takie, które ukazały się wyłącznie na CD, odcinek 2137
Bo VR to nisza i się nie klika za dobrze. Tłumaczyli to w CD-Action Air (o ile dobrze pamiętam tym z weekendu 16-17.11). Posłuchaj, a dostaniesz odpowiedz na swoje pytanie
Przepraszam najmocniej, że się wetnę ze swoimi trzema groszami pieniacza, ale czy dobrze rozumiem, że „strona największego w Polsce pisma dla graczy. Pełne wersje gier, recenzje, forum, sprzęt, wymagania sprzętowe” (opis pojawiający się po wpisaniu CD-Action w Google, ze strony CD-Action) woli/preferuje pisanie/produkowanie treści dot. filmów zamiast treści dot. gier, ponieważ te pierwsze lepiej się „klikają” od tych drugich?
A jeżeli tak (w czym osobiście nie widzę problemu, jeśli chodzi o prowadzących/twórców tego medium, wszak to strona ludzi odpowiedzialnych za CD-Action, a nie nasza – graczy), to czy moglibyśmy przestać twierdzić, że CD-Action to serwis dla graczy, a zacząć otwarcie pisać, że CD-Action to serwis dla… W zasadzie nie wiem kogo, ludzi szeroko zainteresowanych popkulturą, który to serwis czasem dorzuca informacje dot. kosmosu, zachowując przewagę tekstów dot. gier video? Wydaje mi się, aczkolwiek nie przeprowadziłem kwerendy, że w ostatnim kwartale więcej było informacji dot. kosmosu, filmów albo Muska niż np. informacji (nie artykułów sponsorowanych) dot. sprzętu komputerowego. Chyba że powyżej zacytowany opis odnosimy do czasopisma CD-Action, a nie do strony CD-Action, która jednakże jest stroną czasopisma… Ale to się już robi zawiłe i rodzi kolejne pytania.
Mój wpis jest oczywiście złośliwy, ale wynika z pewnego rodzaju frustracji polegającej na tym, że lubię mieć zaufane/sprawdzone (powiedzmy; na tyle, na ile to możliwe) źródła, do których mogę się zwrócić po dawkę informacji i w miarę pełny ogląd/jakąś syntezę w danej dziedzinie. I jeśli CD-Action omija pewien, bądź co bądź istotny i ciekawy (w moim mniemaniu) wycinek tego mikroświata gier video (mówię oczywiście o VR) na rzecz tematów, które z grami video są albo bardzo luźno, albo w ogóle niepowiązane, to… No właśnie, rodzi się we mnie frustracja. Oczywistą odpowiedzią na to jest „w takim razie idź/szukaj gdzie indziej”, ale tutaj wracamy do tematu zaufania, polegania na kimś i komfortu.
Patrz cholera nie spodziewal sie nikt. Chyba tylko ludzie na mocnych lekach mysleli ze to sie uda