około 15 godzin temuLektura na 5 minut

„Gwiezdne wojny: Opowieści z Podziemi” – recenzja. Kolejna pyszna przystawka w uniwersum Star Wars, którą łatwo przegapić

Jak najlepiej uczcić Dzień Gwiezdnych Wojen? Oczywiście wsiadając w nadprzestrzenny statek i wyruszając w podróż przez mroczne zakamarki galaktyki, gdzie prawo oraz sprawiedliwość ustępują miejsca chciwości i zdradzie. W „Opowieściach z Podziemi”, najnowszej odsłonie cyklu ukazującego różne historie ze starwarsowego uniwersum, poznajemy nieznane dotąd losy dwóch kultowych postaci: Cada Bane’a i Asajj Ventress.


Agnieszka Michalska

„Gwiezdne wojny: Opowieści z Podziemi” to dwie niezależne historie, każda licząca po trzy odcinki. Serial jest skonstruowany podobnie jak „Opowieści Jedi” i „Opowieści z Imperium”, co oznacza, że epizody niekiedy nie przekraczają nawet 15 minut. I ponownie – część osób może uznać to za zaletę, jednak dla mnie stanowi dużą wadę, ponieważ po obejrzeniu całości czuję pewien niedosyt. Choć wątki w poszczególnych historiach domknięto, wydają się niedostatecznie rozwinięte. To jak skosztowanie kawałka tortu, który zostawia w ustach jedynie smak, lecz nie syci – niby się cieszysz, ale chcesz więcej.

Seria „Opowieści…” Dave’a Filoniego to swoiste budowanie podłoża fabularnego dla postaci, które przewijały się głównie w „Wojnach klonów” czy późniejszych serialach aktorskich. Ma ona wypełniać pewne luki obecne w oficjalnych książkach oraz produkcjach telewizyjnych. Dlatego „Opowieści z Podziemi”, w których pierwsze skrzypce grają Cad Bane oraz Asajj Ventress, są w dużej mierze skierowane do fanów śledzących całe uniwersum Star Wars i wykraczają poza ekran.

fot. Disney+
fot. Disney+

Powrót byłej uczennicy Dooku

Skupiamy się przede wszystkim na Ventress oraz Banie. Postacie drugoplanowe stanowią co najwyżej tło, okazjonalnie puszczają oczko do miłośników uniwersum, nawiązując do wydarzeń, które już kiedyś poznaliśmy. Nie dziwi mnie jednak takie podejście, bo czasu na nakreślenie nowych wątków trochę tu brakuje.

Historia Asajj Ventress rozgrywa się jakiś czas po zakończeniu wojen klonów. Twórcy kontynuują wątek podjęty w książce „Star Wars: Mroczny uczeń”, która nieźle zamieszała w losach zabójczyni. We wspomnianej powieści bohaterka umiera, a mimo to pojawia się później w serialu „Gwiezdne wojny: Parszywa zgraja”. Była uczennica hrabiego Dooku powraca w mistycznym stylu Sióstr Nocy, a następnie ukrywa swoją tożsamość, pracując jako ochroniarz punktu sprzedażowego biletów międzygwiezdnych na jednej z peryferyjnych planet. Mając dość wojny oraz ryzykowania swojego życia, próbuje odnaleźć się w nowej rzeczywistości pod rządami Imperium.

Jej chęć życia w ukryciu zostaje poddana solidnej próbie, gdy do lokalu wpada uciekający przed szturmowcami młody chłopak o imieniu Lyco. Wówczas Ventress postanawia pomóc, jak się okazuje, byłemu członkowi zakonu Jedi i udać się w podróż w poszukiwaniu swojego dawnego partnera oraz kochanka, Quinlana Vosa. Odcinki ukazują emocjonalną transformację ostatniej siostry nocy oraz jej zmieniające się podejście do konfliktu, w którym uczestniczyła. Momentami jednak cała fabuła przeskakuje od jednego wątku do drugiego – przez co odczuwałam, że epizody są mocno skrócone – aby zakończyć opowieść, mieszcząc się w ramach czasowych. Na szczęście walk na miecze świetlne, wybuchów oraz pościgów nie zabrakło.

fot. Disney+
fot. Disney+

Historii tego kapelusza i tak nie zrozumiesz…

W przypadku Cada Bane’a mamy do czynienia z jego początkami w przestępczym półświatku. Fani w końcu mogą się dowiedzieć, skąd słynny łowca nagród wziął swój charakterystyczny kapelusz oraz dlaczego stał się tak zimnym i bezwzględnym najemnikiem. Jego opowieść mocno uderza w westernowe klimaty, gdzie nie brakuje pojedynków czy haseł o prawie i porządku. Narracja w tym wypadku prowadzona jest w sposób znacznie mniej chaotyczny i w przeciwieństwie do historii Ventress zostaje lepiej domknięta. Postacie oraz akcja mają kiedy wybrzmieć, a tempo opowieści na tyle dobrze wyważono, że widz nie odczuwa nagłych przeskoków czasowych.

Mamy tu również położony duży nacisk na emocje, a dodatkowo dowiadujemy się, skąd u Bane’a wzięło się tak brutalne podejście do rzeczywistości, w której przyszło mu żyć. Jako sierota próbujący przetrwać na ulicach miasta nie miał łatwego startu i dopiero przypadkowe spotkanie z przywódcą lokalnego gangu dało mu szansę na lepszą egzystencję. Traci jednak przy tym swoich najbliższych, przez co uświadamia sobie, że obrana ścieżka jest naznaczona samotnością.

fot. Disney+
fot. Disney+

Wykadrowane emocje

Styl artystyczny „Opowieści z Podziemi” łączy surową estetykę znaną z „Wojen klonów” oraz mroczną atmosferę „Rebeliantów”, tworząc wizualny świat pełen detali, balansujący na granicy rzeczywistości i iluzji. Postacie i scenerie wyłaniają się z ciemnych, nieprzyjaznych zakamarków galaktyki, przywodząc na myśl stare marzenia, które trochę straszą, a trochę fascynują. Duża ekspozycja emocji postaci, szczególnie uchwyconych w bliskich kadrach, sprawia, że widzowie mogą lepiej poczuć wewnętrzne przeżycia bohaterów, co dodatkowo wzmacnia napięcie i immersję.

Z kolei strona dźwiękowa serialu pełna jest charakterystycznych dla „Gwiezdnych wojen” efektów: od szumów mieczy świetlnych po intensywne odgłosy blasterów. Na dokładkę do swoich ról powracają aktorzy głosowi – Nika Futterman jako Asajj Ventress oraz Corey Burton jako Cad Bane.


Fani uniwersum będą ukontentowani

„Gwiezdne wojny: Opowieści z Podziemi” zapewniają niezłą rozrywkę pomiędzy kolejnymi odcinkami „Andora” a oczekiwaniem na nowy sezon „The Mandalorian”. Są to opowieści tak głęboko zanurzone w uniwersum, że bez kontekstu wydają się chaotyczne oraz pozbawione początku i końca (zwłaszcza w przypadku połowy poświęconej Ventress). Filoni kontynuuje swój sposób domykania pewnych wątków i robi to świetnie, bo postacie drugoplanowe, które poznaliśmy w „Wojnach klonów”, dostają przestrzeń, by lepiej wybrzmieć.

Żadne to kluczowe historie dla głównych wydarzeń cyklu, bardziej kameralne opowieści, pozwalające lepiej zrozumieć motywacje bohaterów. A jeśli jest się fanem zabójczyni uzbrojonej w dwa ostrza lub westernowego łowcy nagród, który miał odwagę polować nawet na Jedi… cóż, wówczas trudno o rozczarowanie.

Ocena

„Opowieści z Podziemi” to swoista przystawka dla fanów Gwiezdnych Wojen – nie znajdziemy tu pełnoskalowych historii na miarę galaktycznych przygód, a jedynie kameralne i personalne wątki. Część może być trudna do zrozumienia dla osób, które nie śledzą wszystkiego, co dzieje się w uniwersum.

7
Ocena końcowa


Czytaj dalej

Redaktor
Agnieszka Michalska

Burzowa kobieta i buntownik z wyboru. Pasjonatka czarnej kawy i białej czekolady. Tworzę słowa przy dźwiękach ulubionych soundtracków. Poza tym podróżuję rowerem i jestem zapaloną serialoholiczką amerykańskich produkcji. Kontakt: gnszkmchlsk@gmail.com

Profil
Wpisów492

Obserwujących5

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze