19.12.2015
Często komentowane 332 Komentarze

Gwiezdne Wojny: Przebudzenie Mocy ? recenzja cdaction.pl

Gwiezdne Wojny: Przebudzenie Mocy ? recenzja cdaction.pl
Jeśli boisz się OGROMNYCH spoilerów dotyczących najnowszego produktu z linii STAR WARS, nie otwieraj tego tekstu.

Galaktykę ogarnął chaos. Luke Skywalker, najpotężniejszy rycerz Jedi we wszechświecie, ukrył się na nieznanej planecie – niby nie chce, by ktokolwiek go znalazł, ale z jakiegoś powodu zostawił po sobie podzieloną na kilka części mapę, o którą biją się teraz wszystkie najpotężniejsze siły we wszystkich znanych układach i przez którą giną jego najbliżsi. Nośnik danych, który jest kluczem do odnalezienia Skywalkera przez jego siostrę, popycha fabułę do przodu przez pierwszą godzinę filmu – potem okazuje się, że był to tylko nieważny McGuffin, zmyłka, bo tak naprawdę w tym filmie chodzi o powstrzymanie JESZCZE JEDNEJ Gwiazdy Śmierci. Sorry, Mark Hamill – zalśnisz na ekranach dopiero za dwa lata.

A kto jest zamieszany w centralny konflikt Przebudzenia Mocy? Republika, która pojawia się w jednej scenie i natychmiast dzieli los Alderaan. Ruch Oporu, który z jakiegoś powodu jest osobnym bytem od Republiki – obstawiam, że ten powód to „nikt by im nie kibicował, gdyby byli silniejsi”. Wreszcie Najwyższy Porządek, czyli niedobitki Imperium, frakcja, której jakimś cudem „ci dobrzy” pozwolili przerobić całą planetę w broń masowej zagłady. Jakim cudem do tego doszło po porażce Palpatine’a, kto czym rządzi, jaki jest teraz podział wpływów w Galaktyce, dlaczego Leia nie wezwała już dziesięć lat temu Republiki do zniszczenia kosmicznych nazistów planujących serię planetobójstw? Nie wiemy tego. Abrams popełnił dokładne przeciwieństwo błędów „Mrocznego widma”. Lucas w pierwszym prequelu od pierwszej linijki wstępu zamęczał nas opodatkowaniem tras handlowych przez Federację Handlową – Abrams nie ma ochoty nawet wspomnieć słowem o sytuacji politycznej, przez co nie jesteśmy w stanie zupełnie stwierdzić, kto wygrywa wojnę i jak bardzo. Pamiętacie, jak już pierwsze ujęcie Nowej Nadziei wyjaśniło nam stan wojny? Księżniczka leci malutkim statkiem, latająca baza Dartha Vadera nawet nie mieści się w kadrze. Bang, wiemy wszystko, co mamy wiedzieć. Prostota jest dobra, J.J.!

Ale z drugiej strony… następcy Imperium, delikatnie mówiąc, nie zachwycają. Jakie są cztery główne postaci w Najwyższym Porządku?

– Kapitan Phasma, bezużyteczna bardziej, niż Boba Fett w szóstej części sagi,

– Generał Hux, tutejsza wersja Adolfa Hitlera pokazywana w ujęciach rodem z „Triumfu woli” Leni Riefenstahl, co bardziej śmieszy niż straszy – żeby zrobić stosowne nawiązanie do nazizmu, trzeba się napracować, a nie tylko pokazać z subtelnością godną średniowiecznego tarana hajlujących szturmowców,

– Snoke, szef wszystkich szefów o śmiesznym imieniu, którego rola przypomina mi Thanosa ze „Strażników Galaktyki” – trochę powarczy, trochę porozkazuje, ale w ostatecznym rachunku jest tylko hologramem, który nic nie osiąga i który ma symboliczny wpływ na fabułę,

– Kylo Ren, fan Haydena Christensena o dojrzałości emocjonalnej piętnastolatka, który zasługuje na osobny akapit.

star-wars-przebudzenie-mocy-japonia_176vg.jpg

Ach, Kylo Ren, chłopiec o urodzie rodem z serialu „Dziewczyny”, którego zdjęcie maski zostało przywitane przez widownię mojego kina salwą okrutnego śmiechu. Dzieciak, który na złe wieści reaguje wrzaskami i demolowaniem rzeczy w swoim pokoju. Nie przeczę, pomysł na żenującego wannabe Darth Vadera, który w głębi duszy wie, że nie postępuje właściwie, jest interesujący – zawiodło jednak wykonanie. Czy Kylo jest groźny? Nie – jego lista osiągnięć zamyka się w „zabił dwóch bezbronnych, starych facetów” i „zlecił swoim ludziom zmasakrowanie biednej wioski na pustyni”. Jeśli kogoś złapie i zamknie w celi, ten po pięciu minutach niechybnie ucieknie. Teoretycznie umie zatrzymywać pociski z blastera, ale i tak daje się zranić kosmicznemu niedźwiedziowi z kuszą. Kiedy walczy na miecze świetlne z przypadkowym szturmowcem, znowu doznaje kontuzji i LEDWO wygrywa. Ba, kiedy walczy z dziewczyną, która nauczyła się używać Mocy dziesięć minut temu i która pierwszy raz w życiu trzyma miecz świetlny, obrywa bardziej, niż Ronda Rousey od Holly Holm miesiąc temu. Niektórzy usprawiedliwiają go jako „ciekawy casus wielowymiarowego łotra”, ale ja zupełnie nie jestem w stanie się zgodzić. Takie są zamiary, jasne… ale zamiary to jedno, a taśma filmowa to drugie. Motywacje Kylo są skrajnie idiotyczne – chce pójść w ślady dziadka, który przecież w ostatnich chwilach życia zdał już sobie sprawę „wow, od kilkudziesięciu lat byłem totalnym kretynem, rodzina jest ważna”. Kiedy mówi o swoich rozterkach, tak naprawdę nie mówi nic konkretnego – plecie jakieś bzdury o świetle, które chce go odwieść od ciemności, ale i tak zachowuje się jak mhroczny, płytki fan Evanescence i Linkin Parka. Każdy, kto przeżył już wiek nastoletni, wspomina podobną fazę ze wstydem. A gdy do zażenowania konfliktem moralnym na poziomie piętnastolatka i ciągłymi porazkami dochodzi jeszcze nienawiść za zabicie maskotki serii, jak zwykle czarującego Hana Solo… jak można żywić do Kylo jakąkolwiek sympatię?

Z drugiej strony Ren to idealny symbol nieudolności Najwyższego Porządku – durniów, którzy na zawsze są skazani na powtarzanie błędów poprzedników i ponoszenie za to konsekwencji. Do diabła, po raz trzeci budujecie Gwiazdę Śmierci i po raz trzeci dajecie ją sobie załatwić w ten sam sposób? Czy jesteście totalnymi imbecylami? Niestety tak, bo tak zadecydowali najprawdopodobniej księgowi. Jakiś przedstawiciel LucasArts ze smykałką do biznesu wiedział, że po koszmarze prequelów fanom wystarczy remake Nowej Nadziei, by zaczęli eksplodować na forach internetowych łzami i wyznaniami w stylu „Znowu czułem się, jakby Star Wars wróciło!”. Wszystkie planety wydają się być skądś znane (po kolei widzimy nowe Tatooine, nowy Endor i nowy Hoth), Han Solo celem fanserwisu znowu staje się przebiegłym szmuglerem (nie kupuję taniego usprawiedliwenia w stylu „TYLKO TO UMIEM”, sorry), mamy nawet duplikat sceny wybuchu Aldeeran. Cała struktura jest zerżnięta z pierwszego filmu – Imperium szuka droida z planami, na pustynnej planecie w biedzie wychowywany jest przyszły mistrz Jedi, podstarzały mentor zastępuje głównemu bohaterowi ojca i ginie na jego oczach w bazie wroga podczas walki z głównym łotrem… cholera, mógłbym tak cały dzień. A gdybym chciał oglądać znowu Nową Nadzieję, obejrzałbym Nową Nadzieję. Film i dla przeciętnego zjadacza popcornu, i dla kinomana rozpoznającego wszystkie inteligentne nawiązania do ważnych dzieł kinematografii. Jeśli poczytacie więcej o tym, jak Lucas podszedł do tworzenia do czwartego epizodu, zobaczycie, jak obeznanym kulturowo był człowiekiem i jak doskonale zawarł to w swoim opus magnum – zremiksował wszystkie filmy, które ukształtowały go jako człowieka (Akira Kurosawa, Casablanca, awangardowe krótkometrażówki…), robiąc mieszankę wybuchową tego, co w nich najseksowniejsze. Abrams nie jest w jednym procencie tak odważny, jak jego poprzednik, i cytuje… tylko Lucasa (chyba że liczymy czerwoną rekę C3PO jako nawiązanie do Metal Gear Solid V). W efekcie mamy film, który już obejrzeliśmy, tylko wtórny. Gorszy. Momentami wręcz nudny.

Star-Wars-Force-Awakens_www_bzws1.jpg

Ale tylko momentami, bo jednak Przebudzenie Mocy to sprawny kawałek kina. O ironio, John Boyega, czyli najbardziej kontrowersyjny przed premierą „czarny szturmowiec”, okazał się najlepszą częścią filmu – jako Finn ma najlepiej zarysowany rys charakterologiczny, serwuje nam najlepsze żarty, mimo pewnej fajtłapowatości emanuje charyzmą. Ma też świetną chemię z główną bohaterką, niemal pozbawioną rys główną bohaterką Rey, która sprawnie wchodzi w buty noszone w oryginalnej trylogii przez Luke’a Skywalkera. Kiedy tylko pojawia się tu jakiś zupełnie nowy, nie-Lucasowy element, czujesz, dreszcz ekscytacji. Reżyseria zdjęć jest bezbłędna, sceny akcji co najmniej poprawne, John Williams znów serwuje nam świetną muzykę (szkoda, że inżynierowie dźwięków nie robią z niej pełnego użytku – złapanie przez Rey po raz pierwszy miecza świetlnego powinno dawać trzy razy większego kopa, niż daje). Jasne, jeśli przyćmicie krytyczne myślenie, zobaczycie film na tyle doszlifowany przez producentów, że będziecie bawić się znakomicie. Ale jeśli będziecie chcieli czegoś z sercem, z przesłaniem, z duszą autora, z nawiązaniami do „Ukrytej fortecy” lub Cafe Americain, czegoś otwierającego wam głowy tak, jak Nowa Nadzieja w 1977 – nie dajcie się zwieść hajpowi. To tylko sprawny symbol obecnego stanu Hollywood – fabryki snów tylko takich, które da się przerobić we franczyzy, fabryki corocznych dwudziestu filmów Marvela, fabryki przerabiającej nawet dwustustronicową książkę na dwadzieścia części i sprzedającej merch ludziom, którzy jeszcze nie wiedzą, co reprezentuje. Już słyszę, że cosplayerzy Kylo Rena głośno marudzą na to, czym się okazał – i tak naprawdę to chyba najważniejszy sposób, w jaki Przebudzenie Mocy wpłynie na ich życie.

P.S. Dlaczego R2D2 postanowił wyjść z depresji/śpiączki akurat na koniec filmu? Co za szczęśliwy zbieg okoliczności! Prawie tak szczęśliwy, jak znalezienie na wysypisku Sokoła Millenium i natrafienie na Hana Solo pięć minut później! (Nie, żeby Nowa Nadzieja nie miała też sporo fartownych przypadków, ale… no, dajcież spokój).

P.S.2. To ostatnie ujęcie z helikoptera było koszmarne – ktoś tu chciał naśladować Petera Jacksona. W sumie trafnie, bo wychodząc z kina, czułem się, jakbym właśnie miał za sobą kolejnego Hobbita.

332 odpowiedzi do “Gwiezdne Wojny: Przebudzenie Mocy ? recenzja cdaction.pl”

  1. Popieram Shaddona – krytykujecie nowe Star Warsy za to, że to tylko kolejny produkt hollywood, film bez duszy i autorskiej wizji, skok na kasę fanów… a co sami robicie – Strikera i Craftera!

  2. Czytając narzekania jak to Finn pozamiatał Kylo Rena zastanawiam się czy trafiłem na inny pokaz niż cała reszta. W wersji którą ja oglądałem Kylo zmasakrował Finna tak, że ten do końca filmu już nie wstał.|I zrobił to będąc kompletnie rozbity psychicznie i poważnie ranny. |Podsumujmy. Wielka chwila Kylo Rena, zabicie ojca poszło kompletnie nie tak jak powinno. Han miał błagać o litość i przeklinać imię swojego syna w chwili śmierci. A tu nie dość, że zginął bez słowa to z wybaczeniem na twarzy.

  3. Mam wrażenie jakbym czytał te wypociny berlina, ale patrzę – Cross. No nic, dobra bajkopisarnia wspierana przez komentarzowych trolli tłumaczącym, iż TFA podzieliło fanów SW i więcej z nich jest niezadowolonych. Śmiechłem hardo. Smutłem, że doszło do tego, że na głownej ukazuje się aż taki syf.

  4. Lepiej skoczcie na kasę i róbcie kolejne [beeep] pokroju tego syfu zalewającego kioski, coś dla naiwnych gimbów łyknących wszystko, bo przecież gazetka o Csie, Lolu i Wocie to must have 😀

  5. W dodatku chwilę po tym dostał z blastera Chewiego, broni która ZMIATAŁA stormtrooperów jak kukiełki. Gdyby Kylo nie używał Mocy to by po tym trafieniu nie wstał. Na koniec jeszcze Wookiemu udało się odpalić ładunki a uwięziona Rey dzięki której miał zaplusować u przełożonego zwiała. Cud że Ren się sam nie nadział na swój miecz.

  6. Kylo Ren jest genialny. Jest świetnie napisany i zagrany. Ja się cieszę że nie dostaliśmy kolejnego nudnego motherfuckera

  7. InsaneCookiez 19 grudnia 2015 o 18:09

    Nie zgadzam się MOCNO. Zaznaczę, że nie jestem na tyle stary, by mieć okazję widzieć oryginalną trylogię w kinach, więc nie czuję do niej dużego sentymentu, choć ją szanuję. Nowa Nadzieja z mojego punktu widzenia zestarzała się niesłychanie. Mamy w zasadzie 3 plany, każdy strasznie nudny, więc The Force Awakens było dla mnie taką wersją remastered, lepszą, z gorszym villainem, ale ciekawszym głównym badguyem (Snoke), Finn i Rey świetnie wypadli, muzyka imo niewybitna, nie umywa się do tej ze starych filmów.

  8. PS – źle stawiasz pytanie, Cross. R2D2 nie zdecydował się wyjść z depresji (tak naprawdę pasjans mu się zawiesił, ale ćśśśś) pod koniec filmu – to jego wyjście z depresji stało się końcem filmu. Innymi słowy gdyby z niej wyszedł godzinę wcześniej, film byłby dwukrotnie krótszy.

  9. Brawo, w końcu jakaś opinia piętnująca wszystkie idiotyzmy fabularne, a nie na zasadzie „KLIMAT, KLIMAT, POWTÓRKA Z SW IV, EASTER EGG, KLIMAT, EASTER EGG. OCH WSPANIAŁY TO FILM”. Abrams jedzie 2h na nostalgii, a niemal wszystko co sam musiał stworzyć kuleje. Jak dla mnie wychwalanie tego filmu przy jednoczesnym krytykowaniu prequeli to hipokryzja. Lucas w nowej trylogii w miarę zręcznie powiązał przynajmniej wątki. Tutaj chyba tylko BB-8 daje radę. Relacje Hana i Bena, upadek Luke’a, zasługiwały na więcej.

  10. Swoją drogą mnie bardzo rozbawiła scena, w której Hermiona grała z młodym Snape’m w telepatyczne szachy.

  11. @Luke13 Jak Lucas powiązał wątki? Uśmiercając Padme przy narodzinach? Przecież Leia pamiętała matkę? Robiąc C3PO robotem zbudowanym przez Anakina a R2D2 jego przybocznym robotem z którym walczył całe wojny klonów? Mimo to Obi-Wan nie zna droidów, które widział codziennie przez kilkanaście lat, w Nowej Nadziei? Robiąc z Chewbacki bohatera wojennego który w niewiadomy sposób został szmuglerem? Robiąc z Jedi generałów i bohaterów galaktyki a mimo to Han w Nowej Nadziei uważa ich za mit? Gdzie geniusz Lucasa?

  12. W filmie nie pasowały mi właściwie tylko trzy rzeczy: |1) zawiodłem się na Renie – spodziewałem się kozaka, a zobaczyłem tylko dziecko z ambicjami;|2) Postać Finna jest napisana naprawdę genialnie, aktor go grający spisał się naprawdę dobrze, ale…. za Chiny mi nie pasuje do tej roli.|3) Rey…. dziewczyna od dziecka zbierająca złom, odkąd tylko dowiedziała się, czym jest Moc potrafi ją wykorzystywać na lewo i prawo oraz operuje mieczem świetlnym (który ma w dłoni od paru sekund) lepiej niż Kylo Ren….

  13. Moim zdaniem jej rola jest trochę przesadzona. Zbyt szybko opanowuje umiejętności Jedi.|Wgl film jakoś zbyt szybko minął 🙁 Dwie godziny to zdecydowanie za mało na film takiej rangi.|Mimo wszystko genialne efekty specjalne i spora dawka humoru naprawdę dały sporą frajdę przy oglądaniu tego filmu.

  14. Dziecku wydawało się, że pamięta twarz matki, to dla mnie nic dziwnego. Obi-Wan powiedział o droidach w takim tonie, że to nie wykluczało ich znajomości. Bohater wojenny zostający przemytnikiem to nic nadzwyczajnego. To, że jakiś osobnik nie wierzy w nadprzyrodzone moce również nie jest głupstwem. Zapewne znalazłbyś parę osób na świecie zdziwionych goglami VR. Co innego Kylo Ren, który kontynuuje dzieło nawróconego dziadka, mając w otoczeniu wujka Jedi czy mamę generał Republiki. No i te nowe frakcje…

  15. Walka mieczem nie różni się jakoś od walki mieczem świetlnym, a to, że Rey umiała walczyć takim orężem wiadomo było zanim w ogóle zobaczyła na oczy miecz świetlny, wystarczy przypomnieć sobie scenę na Jakku, więc jej umiejętność walki bronią białą nie dziwi mnie wcale.

  16. Gogle VR to słaby przykład. Religia bardziej pasuje. Mało kto doświadczył, miliony wierzą. Nagłe pozbycie się treningu Jedi, to by dopiero Lucasowi się oberwało, jak za midichloriany, a może i bardziej! Coś co zajmowało miesiące, teraz w kilka sekund. Szturmowiec od strzelania w mig stawia opór wyszkolonym w szermierce. Dziewczyna bez żadnych wskazówek używa Mocy i miecza. Spójrz na wagę zmian Lucasa, a na te, które przewracają teraz do góry nogami uniwersum.

  17. Kurde Cross czy ty potrafisz cieszyć się czymś co nie pochodzi z Japonii? Nie zgadzam się BARDZO. Może Kylo nie był chol… Vaderem, a Han zginął, ale chyba nie powiesz, że nie bawiłeś się świetnie. SW wraca do świata kina we właściwy sposób, chce przypomnieć dlaczego ludzie pokochali to uniwersum lata temu. Niestety zauważam, że w twojej opinii wszystko co nie jest idealne trzeba zmieszać z błotem mimo, że zalety filmu przewyższają jego wady. |Aha P.S. Z tym nawiązaniem do MGS to naprawdę przesadziłeś.

  18. KiciusMorderca 19 grudnia 2015 o 18:50

    Cóż, mi się podobało. Co do byłego szturmowca walczącego mieczem to warto wziąć pod uwagę to, że był on od dziecka szkolony do walki i prawdopodobnie przeszedł trening walki wręcz oraz bronią białą, tak jak ten szturmowiec z którym pierwszy raz walczył mieczem świetlnym. Co do walki Rey i Kylo to Sith nie chciał jej zabijać tylko przeciągnąć na swoją stronę, i dla tego z nią przegrał.

  19. Przypominam Ci, że MGS był krytykowany za słabą fabułę, co nie przeszkodziło Ci pisać peanów ku czci tego „dzieła” przez okrągły miesiąc. Przecież fabuła to nie wszystko, mamy też wspaniałych bohaterów. Muzyka jest świetna. Grafika super. Czy czegoś Ci to nie przypomina.

  20. Jak szanowny redaktor nie potrafi zrecenzować filmu bez streszczenia całej fabuły i szczegółowego opisu poszczególnych scen, niech dla dobra społeczeństwa zmieni branżę, proszę…

  21. @Luke13 – Tyle, że jakby na to nie patrzeć, nie ma żadnych bezpośrednich dowodów potwierdzających tezy danej religii. Natomiast konkretne, czysto fizyczne używanie mocy widziały tysiące mieszkańców świata SW i każdy kto chciał mógł też zobaczyć…

  22. Zgadzam się w 100% z tą opinią, choć film mi się podobał to miałem wrażenie że oglądam ponownie IV część.

  23. Podpisuję się obiema „rencami” i „nogamy”. Film to mega rozczarowanie. Gwiezdnowojenna papka, w mojej ocenie tylko 1 oczko wyżej niż „Mroczne Widmo” i zarazem 1 mniej niż „Zemsta Sithów”.

  24. Nie widziałem jeszcze filmu, ale napewno jest o wiele lepszy od bajkowych pierwszych trzech części. Czytając recenzje jest zachowany klimat oryginalnej sagi i o to w tym wszystkim właśnie chodziło. Miejmy tylko nadzieję że następne części będą trzymały poziom wzwyzkowy , w odróżnieniu od większości filmowych serii.Wierze w Abramsa i moc zwycięży.

  25. @Rudobrody91 Nie widziałem filmu ale ona walczyła tam drake się kijem więc jeśli później nie miała podwójnego miecza to się nie liczy. W rzeczach pozafilmowych znaczenie miały np. długość rękojeści, tak twórcy przykładali się do ergonomicznej i fizyki. Poza tym, walka mieczem to co innego niż walka mieczem świetlnym. Ostrze miecza ma swoją wagę a walka tym drugim powinna być podobna do machania latarką.

  26. Tylko że on nie wygrał walki z tym szturmowcem XD chyba Han go zastrzelił.

  27. Przeczytałem autora recenzji i wiem, że już nie muszę dalej czytać, bo to nie będzie recenzja, tylko kolejny tekst narzekacza 🙂

  28. Powiem tak, odkąd Disney przejął prawa do Star Wars to siódma część stała się chorobliwie i okrutnie niekanoniczna/niezgodna z tym co opowiadają książki i gry po szóstej części, że aż mi smutno. Błędem tego filmu było uśmiercenie Hana Solo przez jego własnego syna o imieniu Ben, na Boga on miał na imię Jacen ?!?!, po którym myślałem, że wyjdę z sali… Kolejnym błędem było całkowite zepchnięcie Luke’a na bok. Przewiduje, że w kolejnych częściach uśmiercą Luke’a, Leie albo Chewbacce albo ich wszystkich.

  29. Drogi autorze recenzji, r2d2 przebudził się bo bb-8 przy nim majstrował. A sokół? to tylko film, umówmy się.

  30. nie żeby coś ale EU jest niekanoniczne

  31. @wernetto Słucha to narzekanie jest jak najbardziej wskazane bo ten film jest zwyczajnie średni, szkoda, że jest limit 512 znaków bo moja wypowiedź się nie zmieściła, a napisałbym więcej.

  32. @Sstachu nie, nie jest. Dla szukających dziury w całym każdy film będzie słaby. Ja oglądałem z przyjemnością, tak jak i każdy z moich znajomych i mogłem nareszcie powiedzieć: to są SW, wstydź się Luciasie za pierwsze trzy epizody. A prawda jest taka, że w porównaniu z Przebudzeniem Mocy, epizody od I-III to puste wydmuszki, do tego przepełnione efektami, aż do porzygu.

  33. wernetto@ mówisz jak fanboy nie dochodzi żeby film może być słaby że Disney spłyca fabułę, powiela pomysły stawia wyłącznie na akcje po prostu nie widzisz, wielkim fanem Star Wars nie jestem ale od czasu kiedy Disney kupił Marvel to film z bohaterami Marvela są coraz słabsze tak na marginesie.

  34. moja recka na blogu chyba trafniejsza

  35. Osoby narzekające na Crossa są raczej niespecjalnie wybredne, jego recenzja jest bowiem bardzo trafna. Przy filmie zaś wciąż można się dobrze bawić, jak sam autor tekstu zresztą zaznacza – gdy wyłączy się krytyczne myślenie. Po głębszej analizie bowiem można znaleźć tyle baboli, że niestety mamy jak na razie do czynienia z najsłabszą częścią sagi. Klimat OT jest, lecz inteligenty widz zda sobie sprawę, że nie bije on z samego filmu, ale z nostalgicznych nawiązań do poprzednich części.

  36. @Dantes Disney kupił Marvela w 2008. W 2003 Wyszedł Hulk, w 2008 przed sprzedażą Hulk 2. Jeżeli te filmy są dla Ciebie lepsze od Avengers to nie dziwię się, że Epizod 7 Ci się nie podobał. Komentarze chyba zbędne.

  37. nope to jest recenzja kogoś kto poszedł na film z zamiarem zjechania go w recenzji

  38. Najbardziej boli przy wszystkim fakt, że Disney skasował EU bo chciał napisać własną historię. W efekcie tego planu dostaliśmy po prostu po raz drugi część IV – skoro brakowało ambicji i pomyślunku przy stworzeniu czegoś oryginalnego, może lepiej było zostać przy nawoływaniach fanów odnośnie ekranizacji książek. Drogie skamieliny narzekające wiecznie na prequele, jeśli pośród nas jesteście, czy na pewno to są Gwiezdne Wojny których poszukiwaliście?

  39. @DarthGrzechu jak chcesz zobaczyć rozbijanie oryginalnej trylogii i prequeli na części pierwsze to obejrzeć to można na kanale CinemaSins na youtube. Włączając krytyczne myślenie i na siłę doszukując siębłędów to i Iliadę i Odyseję można zmieszać z błotem

  40. @Dantes aha czyli jeśli bawiłem się świetnie przy filmie, tak jak i moi znajomi to teraz musimy zapomnieć o tym, przytakując tobie i tobie podobnym? Nie. Bawiłem się świetnie, nie odbierzesz mi tego. A takich zdesperowanych wpisów, jak niektóre tutaj jest mnóstwo na filmwebie. Z kinem jestem nie od dziś i wiem, kiedy film jest dobry, a kiedy nie. Chcesz dyskutować, zapraszam na mój profil na filmwebie, tam przy okazji dowiesz się co to dobre kino. Bez odbioru, narzekajcie dalej 🙂

  41. A myślicie że Han Solo przeżył? Według OFICJALNEGO kanonu Dartha Maula udaje się uratować, pomimo śmiertelnej rany od miecza świetlenego i upadku ze sporej wysokości. W przypadku Hana mamy analogiczną sytuację. Co prawda sprawę komplikuje tu trochę fakt, że planeta na której znajdował się Han wybucha, ale kto wie?

  42. nie ma takiej opcji żeby Han Solo przeżył

  43. DarthOctavian 19 grudnia 2015 o 20:01

    @Biezdziad mamy tu sytuację analogiczną do Obi-Wana i Qui Gon Jinna – ginie mentor głównego bohatera. Byłbym bardzo zdziwiony gdyby przywrócono go do życia w formie innej niż duch.|Co do narzekań to nie ma filmu idealnego i absolutnie każdy można zmieszać z błotem. Liczy się to czy ogląda się przyjemnie i czy wywołuje właściwe emocje i MOIM zdaniem TFA robi to cholernie dobrze.

  44. Cross, zróbcie makietę w sprawie nowej części Star Wormsów, co? Tylko w ten sposób można rozstrzygnąć ten spór!

  45. straszny malkontent pisał tą recenzje, proponuje z takim samym podejściem zobaczyć sobie poprzednie filmy ze SW, to dopiero wyjdzie jazda. Prawda jest taka że po tylu latach wyszedł film idealnie godzący to co stare z nowym, no może poza kwestia tzw „ultimate weapon” to cięzko obronić ale SW bez wielkiego zakończenia nie było by tym samym. Może w nastepnej częsci bedzie ona bardziej sensowna. btw Kylo Ren jest jedną z lepszych postaci w SW, przynajmniej tak powinien wyglądać Anakin.

  46. Szkoda, że w całym internecie istnieje tylko kilka argumentów przeciwko VII części. Rozumiem, że zaraz będzie „skoro dużo ludzi wytyka te same błędy to pewnie mają rację”, ale problem w tym, że te argumenty są pisane nie przez wielu, lecz przez wszystkich, którym się ten film „nie spodobał”. Te argumenty pisane są w tej samej kolejności, raz za razem, tyle że w prostszej lub bardziej zawiłej formie, to nie jest opinia, tylko zbiorowy hejt nerdów, których boli to, że disney usunął z canonu EU.

  47. Ten tekst idealnie odzwierciedla obecny stan CD-A.

  48. następnym razme dajcie komus pisac recenzję kto chociaż lubi taki gatunek ,a nie mentalnego tetryka z migreną

  49. Tak, zauważyłem większość z wad (wg autora) wymienionych w artykule…. tylko, że właśnie dlatego ten film tak mi się podobał 😛 wszelkie te minusy nie mają znaczenia w trakcie oglądania. Największą wadą jest wg mnie kiepskie rozegranie emocjonalnych scen przez Forda i Fisher.|Dlaczego R2D2… dlaczego… dlaczego… no właśnie o tym dlaczego się jeszcze dowiemy, to tylko pierwsza część nowej trylogii 😛 dla chętnych będą książki i czy komiksy

  50. @wernetto niestety ale potwierdzam wersję Crossa. Film recyklinguje dosłownie WSZYSTKIE motywy z epizodów IV-VI. Sprawna reżyseria i charyzmatyczna obsada to trochę za mało jak dla mnie. Bawiłem się dobrze ale w trakcie dotarło do mnie, że poniósł mnie ogólny hype. Ren nie powinien był zdejmować maski, tak jak Vader. J.J. ma problemy z przedłużaniem scen budujących napięcie. Cały rozbudowany wstęp (można by do tej części zrobić następną prequel trilogy) zredukowano do kilku zdań dialogów. 6/10

Dodaj komentarz