Gwiezdne Wojny: Przebudzenie Mocy ? recenzja cdaction.pl

Galaktykę ogarnął chaos. Luke Skywalker, najpotężniejszy rycerz Jedi we wszechświecie, ukrył się na nieznanej planecie – niby nie chce, by ktokolwiek go znalazł, ale z jakiegoś powodu zostawił po sobie podzieloną na kilka części mapę, o którą biją się teraz wszystkie najpotężniejsze siły we wszystkich znanych układach i przez którą giną jego najbliżsi. Nośnik danych, który jest kluczem do odnalezienia Skywalkera przez jego siostrę, popycha fabułę do przodu przez pierwszą godzinę filmu – potem okazuje się, że był to tylko nieważny McGuffin, zmyłka, bo tak naprawdę w tym filmie chodzi o powstrzymanie JESZCZE JEDNEJ Gwiazdy Śmierci. Sorry, Mark Hamill – zalśnisz na ekranach dopiero za dwa lata.
A kto jest zamieszany w centralny konflikt Przebudzenia Mocy? Republika, która pojawia się w jednej scenie i natychmiast dzieli los Alderaan. Ruch Oporu, który z jakiegoś powodu jest osobnym bytem od Republiki – obstawiam, że ten powód to „nikt by im nie kibicował, gdyby byli silniejsi”. Wreszcie Najwyższy Porządek, czyli niedobitki Imperium, frakcja, której jakimś cudem „ci dobrzy” pozwolili przerobić całą planetę w broń masowej zagłady. Jakim cudem do tego doszło po porażce Palpatine’a, kto czym rządzi, jaki jest teraz podział wpływów w Galaktyce, dlaczego Leia nie wezwała już dziesięć lat temu Republiki do zniszczenia kosmicznych nazistów planujących serię planetobójstw? Nie wiemy tego. Abrams popełnił dokładne przeciwieństwo błędów „Mrocznego widma”. Lucas w pierwszym prequelu od pierwszej linijki wstępu zamęczał nas opodatkowaniem tras handlowych przez Federację Handlową – Abrams nie ma ochoty nawet wspomnieć słowem o sytuacji politycznej, przez co nie jesteśmy w stanie zupełnie stwierdzić, kto wygrywa wojnę i jak bardzo. Pamiętacie, jak już pierwsze ujęcie Nowej Nadziei wyjaśniło nam stan wojny? Księżniczka leci malutkim statkiem, latająca baza Dartha Vadera nawet nie mieści się w kadrze. Bang, wiemy wszystko, co mamy wiedzieć. Prostota jest dobra, J.J.!
Ale z drugiej strony… następcy Imperium, delikatnie mówiąc, nie zachwycają. Jakie są cztery główne postaci w Najwyższym Porządku?
– Kapitan Phasma, bezużyteczna bardziej, niż Boba Fett w szóstej części sagi,
– Generał Hux, tutejsza wersja Adolfa Hitlera pokazywana w ujęciach rodem z „Triumfu woli” Leni Riefenstahl, co bardziej śmieszy niż straszy – żeby zrobić stosowne nawiązanie do nazizmu, trzeba się napracować, a nie tylko pokazać z subtelnością godną średniowiecznego tarana hajlujących szturmowców,
– Snoke, szef wszystkich szefów o śmiesznym imieniu, którego rola przypomina mi Thanosa ze „Strażników Galaktyki” – trochę powarczy, trochę porozkazuje, ale w ostatecznym rachunku jest tylko hologramem, który nic nie osiąga i który ma symboliczny wpływ na fabułę,
– Kylo Ren, fan Haydena Christensena o dojrzałości emocjonalnej piętnastolatka, który zasługuje na osobny akapit.

Ach, Kylo Ren, chłopiec o urodzie rodem z serialu „Dziewczyny”, którego zdjęcie maski zostało przywitane przez widownię mojego kina salwą okrutnego śmiechu. Dzieciak, który na złe wieści reaguje wrzaskami i demolowaniem rzeczy w swoim pokoju. Nie przeczę, pomysł na żenującego wannabe Darth Vadera, który w głębi duszy wie, że nie postępuje właściwie, jest interesujący – zawiodło jednak wykonanie. Czy Kylo jest groźny? Nie – jego lista osiągnięć zamyka się w „zabił dwóch bezbronnych, starych facetów” i „zlecił swoim ludziom zmasakrowanie biednej wioski na pustyni”. Jeśli kogoś złapie i zamknie w celi, ten po pięciu minutach niechybnie ucieknie. Teoretycznie umie zatrzymywać pociski z blastera, ale i tak daje się zranić kosmicznemu niedźwiedziowi z kuszą. Kiedy walczy na miecze świetlne z przypadkowym szturmowcem, znowu doznaje kontuzji i LEDWO wygrywa. Ba, kiedy walczy z dziewczyną, która nauczyła się używać Mocy dziesięć minut temu i która pierwszy raz w życiu trzyma miecz świetlny, obrywa bardziej, niż Ronda Rousey od Holly Holm miesiąc temu. Niektórzy usprawiedliwiają go jako „ciekawy casus wielowymiarowego łotra”, ale ja zupełnie nie jestem w stanie się zgodzić. Takie są zamiary, jasne… ale zamiary to jedno, a taśma filmowa to drugie. Motywacje Kylo są skrajnie idiotyczne – chce pójść w ślady dziadka, który przecież w ostatnich chwilach życia zdał już sobie sprawę „wow, od kilkudziesięciu lat byłem totalnym kretynem, rodzina jest ważna”. Kiedy mówi o swoich rozterkach, tak naprawdę nie mówi nic konkretnego – plecie jakieś bzdury o świetle, które chce go odwieść od ciemności, ale i tak zachowuje się jak mhroczny, płytki fan Evanescence i Linkin Parka. Każdy, kto przeżył już wiek nastoletni, wspomina podobną fazę ze wstydem. A gdy do zażenowania konfliktem moralnym na poziomie piętnastolatka i ciągłymi porazkami dochodzi jeszcze nienawiść za zabicie maskotki serii, jak zwykle czarującego Hana Solo… jak można żywić do Kylo jakąkolwiek sympatię?
Z drugiej strony Ren to idealny symbol nieudolności Najwyższego Porządku – durniów, którzy na zawsze są skazani na powtarzanie błędów poprzedników i ponoszenie za to konsekwencji. Do diabła, po raz trzeci budujecie Gwiazdę Śmierci i po raz trzeci dajecie ją sobie załatwić w ten sam sposób? Czy jesteście totalnymi imbecylami? Niestety tak, bo tak zadecydowali najprawdopodobniej księgowi. Jakiś przedstawiciel LucasArts ze smykałką do biznesu wiedział, że po koszmarze prequelów fanom wystarczy remake Nowej Nadziei, by zaczęli eksplodować na forach internetowych łzami i wyznaniami w stylu „Znowu czułem się, jakby Star Wars wróciło!”. Wszystkie planety wydają się być skądś znane (po kolei widzimy nowe Tatooine, nowy Endor i nowy Hoth), Han Solo celem fanserwisu znowu staje się przebiegłym szmuglerem (nie kupuję taniego usprawiedliwenia w stylu „TYLKO TO UMIEM”, sorry), mamy nawet duplikat sceny wybuchu Aldeeran. Cała struktura jest zerżnięta z pierwszego filmu – Imperium szuka droida z planami, na pustynnej planecie w biedzie wychowywany jest przyszły mistrz Jedi, podstarzały mentor zastępuje głównemu bohaterowi ojca i ginie na jego oczach w bazie wroga podczas walki z głównym łotrem… cholera, mógłbym tak cały dzień. A gdybym chciał oglądać znowu Nową Nadzieję, obejrzałbym Nową Nadzieję. Film i dla przeciętnego zjadacza popcornu, i dla kinomana rozpoznającego wszystkie inteligentne nawiązania do ważnych dzieł kinematografii. Jeśli poczytacie więcej o tym, jak Lucas podszedł do tworzenia do czwartego epizodu, zobaczycie, jak obeznanym kulturowo był człowiekiem i jak doskonale zawarł to w swoim opus magnum – zremiksował wszystkie filmy, które ukształtowały go jako człowieka (Akira Kurosawa, Casablanca, awangardowe krótkometrażówki…), robiąc mieszankę wybuchową tego, co w nich najseksowniejsze. Abrams nie jest w jednym procencie tak odważny, jak jego poprzednik, i cytuje… tylko Lucasa (chyba że liczymy czerwoną rekę C3PO jako nawiązanie do Metal Gear Solid V). W efekcie mamy film, który już obejrzeliśmy, tylko wtórny. Gorszy. Momentami wręcz nudny.

Ale tylko momentami, bo jednak Przebudzenie Mocy to sprawny kawałek kina. O ironio, John Boyega, czyli najbardziej kontrowersyjny przed premierą „czarny szturmowiec”, okazał się najlepszą częścią filmu – jako Finn ma najlepiej zarysowany rys charakterologiczny, serwuje nam najlepsze żarty, mimo pewnej fajtłapowatości emanuje charyzmą. Ma też świetną chemię z główną bohaterką, niemal pozbawioną rys główną bohaterką Rey, która sprawnie wchodzi w buty noszone w oryginalnej trylogii przez Luke’a Skywalkera. Kiedy tylko pojawia się tu jakiś zupełnie nowy, nie-Lucasowy element, czujesz, dreszcz ekscytacji. Reżyseria zdjęć jest bezbłędna, sceny akcji co najmniej poprawne, John Williams znów serwuje nam świetną muzykę (szkoda, że inżynierowie dźwięków nie robią z niej pełnego użytku – złapanie przez Rey po raz pierwszy miecza świetlnego powinno dawać trzy razy większego kopa, niż daje). Jasne, jeśli przyćmicie krytyczne myślenie, zobaczycie film na tyle doszlifowany przez producentów, że będziecie bawić się znakomicie. Ale jeśli będziecie chcieli czegoś z sercem, z przesłaniem, z duszą autora, z nawiązaniami do „Ukrytej fortecy” lub Cafe Americain, czegoś otwierającego wam głowy tak, jak Nowa Nadzieja w 1977 – nie dajcie się zwieść hajpowi. To tylko sprawny symbol obecnego stanu Hollywood – fabryki snów tylko takich, które da się przerobić we franczyzy, fabryki corocznych dwudziestu filmów Marvela, fabryki przerabiającej nawet dwustustronicową książkę na dwadzieścia części i sprzedającej merch ludziom, którzy jeszcze nie wiedzą, co reprezentuje. Już słyszę, że cosplayerzy Kylo Rena głośno marudzą na to, czym się okazał – i tak naprawdę to chyba najważniejszy sposób, w jaki Przebudzenie Mocy wpłynie na ich życie.
P.S. Dlaczego R2D2 postanowił wyjść z depresji/śpiączki akurat na koniec filmu? Co za szczęśliwy zbieg okoliczności! Prawie tak szczęśliwy, jak znalezienie na wysypisku Sokoła Millenium i natrafienie na Hana Solo pięć minut później! (Nie, żeby Nowa Nadzieja nie miała też sporo fartownych przypadków, ale… no, dajcież spokój).
P.S.2. To ostatnie ujęcie z helikoptera było koszmarne – ktoś tu chciał naśladować Petera Jacksona. W sumie trafnie, bo wychodząc z kina, czułem się, jakbym właśnie miał za sobą kolejnego Hobbita.
Czytaj dalej
-
Netflix przeznaczył ogromny budżet na finałowy sezon „Stranger Things”. To najdroższy...
-
Aktorski film „Zaplątani” jednak powstanie. Jedną z głównych ról ma zagrać...
-
Spin-off „Gry o tron” na pierwszym zwiastunie. Wielkimi krokami nadciąga „Rycerz...
-
Reboot „Z archiwum X” w drodze. Poznajcie następczynię Dany Scully
332 odpowiedzi do “Gwiezdne Wojny: Przebudzenie Mocy ? recenzja cdaction.pl”
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
@turboRatlerek Rana z kuszy która kilka scen wcześniej rozwalała kilku trooperów na raz nie była na tyle silna żeby osłabić go w walce? Proszę cię, podejrzewam że gdyby nie trening Jedi to Kylo w ogóle by nie wstał po takim strzale.
Co do recenzji, to niestety kolejna hipsteriada w stylu „wszystkim się podoba to ja muszę napisać że mi się nie podoba, bo przecież nie będę taki jak ta ciemna masa”. Film nie jest idealny, ma swoje gorsze momenty (głównie w fabule), ale każdy film je ma. Nawet oryginalna trylogia oglądana z takim podejściem będzie dziurawa niczym dobry serek. Mi się podobało i czekam na część 8 🙂
Autor dobre silenie się na eksperta ale nie skumał, że Rey już trening dawno przeszła a jej wizja to flashbacki z przeszłości i tak naprawdę przypominała sobie jak używać mocy, a nie uczyła się jej od nowa. Nawet Kyle ją spytał czy cały czas chce go zabić.
Kamera z góry, ta śmieszna kamera z góry udająca hobbta pokazała nam grób trzeciej osoby, która uczestniczyła w tym spotkaniu.
Na 90% Finn też jest force sensitive dlatego władał mieczem, dlatego oparł się praniu mózgu szturmowców.
Miałem dokładnie takie same przemyślenia po wyjściu z kina. Zero oryginalności, praktycznie brak nowych pomysłów, nijacy główni nowi bohaterowie, gdyby nie Han Solo filmu by nie było. Generalnie, jak to było w Rejsie, lubię piosenki które już słyszałem. Marketingowy napompowali balon, powietrze zeszło z niego bardzo szybko.
Mi się film jako kolejna część wagi nie spodobał. Zawiodłem się. Strasznie bawi mnie fakt, że każda kurka tego filmu nazywana jest hejtem. „Mi się podobał, wiec to ty jesteś głupi” No dajcie spokój. Jak w przedszkolu…
Miało być „każdą część sagi” i „każda krytyka” Kochane T9
@Alien Deg dobrze napisane, a najśmieszniejsze jest to, że wszyscy narzekacze poszli do kina, nie zrozumieli i tak prostej fabuły, a teraz silą się na ekspertów od SW, obnażając swój brak oglądania ze zrozumieniem. Przecież hejt musi się zgadzać, a konstruktywną krytykę widziałem tutaj tylko u jednej osoby…
Obejrzałam i jestem rozczarowana! Tak na ten film czekałam!| Klasyczną trylogie z przełomu lat 70 i 80 obejrzałam wiele wiele razy. w latach 80 byłam na nich w kinie kilkanaście. Często też do trylogii wracałam. Preqele niespecjalnie do mnie przemawiały a najlepsze sa moim zdaniem części 5 -Imperium Kontratakuje i 6-Powrót Jedi. Ta dorobiona 7 naśladuje poprzednie klasyczne i kultowe części ale scenarzystom chyba zabrakło własnej wyobraźni i trochę filmowego czasu aby powiązać wątki.
Niekoniecznie trzeba znać poprzednie odcinki serii ale bez tej wiedzy młodzi widzowie niewiele dowiedza sie o jasnej i ciemnej stronie mocy i niezwykłych umiejetnosciach jakie posiadali i szkolili rycerze Jedi Bez nawiązania do kultowych historii to filmik jakich wiele. Dla wielbicieli i fanatyków niespójna fabuła i pojawienie się znikąd postaci obdarzonych mocą to obraza . Kim jest niby mistrz ciemnej strony tajemnicza postać która rządzi Nowym Porządkiem a zupełnie nie istniała w poprzednich częściach?
mistrz to reinkarnacja imperatora którego zabił Darth Wader?dziwne bo ta reinkarnacja przypomina jako żywo Goluma z Władcy Pierścienia.Fajne i pozytywnie przeze mnie odebrane sa postaci nowych bohaterów ale i tu zabrakło konsekwencji scenarzystów w wyjaśnieniu jakim cudem nikomu nieznana dziewczyna w kilka dni posiadła moc i umiejetności które Jedi szkolili latami? scena walki Finna z rycerzem ciemnej strony mocy niezła,ale skąd biegłość w posługiwaniu sie mieczem swietlnym u osoby która widzi go jeden raz
Oczekiwałem że film wbije mnie w fotel, niestety pozostawił duży niedosyt.. Jedyny moment który wzbudził we mnie jakieś większe emocje to śmierć Hana Solo. Można obejrzeć, tragedii nie ma, natomiast po marce „Gwiezdne Wojny” spodziewałem się trochę więcej.
@wernetto: Sęk w tym, że zrozumieli ją aż za dobrze. I ujrzeli nędzne próby zagarnięcia przez mało kreatywnego twórcę kanonu, który wcześniej został NA JEGO PROŚBĘ, jak się okazało, usunięty. No i ona nie była prosta, ona była prostacka. Prostacka w swoim założeniu „Hej, wy wszyscy którzy przybyliście do kina nie oglądaliście Nowej Nadziei, prawda? Prawda…?” A co do konstruktywnej krytyki: jedyne co mam dla tego dezertera z Armii Klonów to krytyka destruktywna.
@Guardsman no właśnie nie, skoro wypisują rzeczy, które nie miały miejsca w filmie i nie zauważają wskazówek scenariusza.
@Cross. Efekt osiągnięty, wejścia nabite, gównoburza wywołana. No i Twój ostatni artykuł jaki przeczytałem^^
@wernetto: Mógłbym dostać przykłady? A co do „wskazówek scenariusza” – każdy ma swoją interpretację, ale Abrams jest ostatnim reżyserem od którego mógłbym się spodziewać jakiejkolwiek dwuznaczności. No i nie spodziewałbym się czegoś takiego w samych Gwiezdnych Wojnach, tym bardziej że film był robiony na hollywoodzką modłę. Ale mówię – jeśli masz jakieś przykłady, strzelaj.
Alien Deg je wymienił, po co mam się powtarzać, a wcześniej jeszcze ze dwie osoby? Jakbyś śledził forum, a nie wchodził pod koniec wątku to byś wiedział. Swoją drogą smutne, że niektóre osoby muszą na wszystko narzekać i nie potrafią się przy niczym bawić. Wylęgarnia smutku, jak na filmwebie. Jak bym miał tak wszystko analizować to nawet w genialnych filmach, jak Andriej Rublow, Záhrada, Dziecko wojny, Persona czy Duch roju znalazłbym tonę błędów. Widać, niektórzy są stworzeni do narzekania.
All the flavors and you choose to be salty, Cross…
Podpisuje sie pod cala recenzja.
@wernetto: Abrams za cholerę by nie wpadł na takie pomysły. To nie ten typ reżysera. To by się poza tym kłóciło z jedną rzeczą – przecież Rey znano na Jakku od dziecka. Sam Jar Jar Abrams to przyznaje. Cała reszta to spekulacje. Fandom’s theories. A co do narzekania – krytycy od tego są. Nie bez powodu się nazywają krytykami. Choć przyznaję, że recenzja powyżej to przykład „jak tego nie robić”, to mogę ją i intencje autora zrozumieć – sam podobny tekst popełniłem przy okazji Hobbita.
@Guardsman krytyka, czy krytykanctwo? 🙂 Prawda jest taka, ilu widzów, tyle opinii, mniej lub bardziej przychylnych. Dla mnie może ep. VII nie był szczególnie odkrywczy, ale postrzegam to trochę inaczej. Historia kołem się toczy, najwidoczniej w Odległej Galaktyce to koło zapierdziela dużo szybciej. 🙂 Dla mnie najważniejsze było to, że mając do trzech krzyżyków na karku mogłem się znów poczuć jak 8-latek, pierwszy raz widzący Nową Nadzieję.
@DarthRoman: I tu się pojawia problem. Krytyk nie chce się bawić, krytyk idzie do kina jak żołnierz, ponury, żeby spełnić swój obowiązek. Czepianie się jest podstawą dla krytyków, bo w ten sposób widzą wszystkie jego wady. Ale co z nimi zrobią, to zależy od krytyka właśnie. Z tym, że dla tego filmu nie mam jakiejkolwiek rewerencji, jakiejkolwiek litości, jakiegokolwiek ciepłego uczucia poza gorącą furią. Cross, jak widać, jest łaskawszy ode mnie.
Ładnie zamknięty opis w parudziesięciu zdaniach. Cóż, szkoda, że dzisiejsza mentalność większości ludzi dąży tylko i wyłącznie do kasowego rozwoju, a nie intelektualnego, który diabelnie góruje, nad wszystkim innym.
@Guardsman I właśnie, czy to czepianie się nie jest czasem na wyrost? A może to ja mam skłonności, skądinąd wynikające trochę zawodowo, do nadinterpretacji pewnych wydarzeń i faktów (vide moje wcześniejsze komentarze). Fakt, że IV, V i VI epizod miały lepsze podwaliny filozoficzne (jak to ktoś wcześniej zauważył). Tym samym, według mnie, ustanowiły podstawy dla pozostałych części, dlatego ciężko dostrzec jakieś głębsze nowalijki w ep. VII. Zresztą, jak mówione było wcześniej, to dopiero pierwsza część. 🙂
Jak najbardziej zgadzam się z recenzją, miałem podobne odczucia już po wyjściu z kina. Film był strasznie podobny do New Hope, nie podkreślono soundtracku, sceny akcji to nic specialnego, a Kylo Ren dający się zranić przez Finna i Rey to jakiś żart.
@DarthRoman: Poczekamy. Jeśli następna część będzie karykaturą epizodu V, to miałem rację.
Będzie można jeszcze przeczytać na stronie prawdziwą recenzję zamiast „syf typu teksty berlina” z pseudosarkastycznymi tekstami i tą cechą niektórych ludzi, którzy są w stanie wybaczyć wszystko Starej Trylogii, nawet największe głupoty, ale jak powstaje nowy film to każdy błąd jest wytykany jak najmocniej? Serio chcialoby się przeczytać coś normalnego, a nie takie narzekanie „na siłę” z idiotycznymi pseudoironicznymi tekścikami, byle udawać gimbusiarski styl.
Nie chcialbym tu byc nadmiernie sarkastyczny ale twoja wypowiedz to wlasnie esencja takiego narzekania (na recenzje) na sile z calym dobrodziejstwem pseudoronii. Czepiasz sie kogos za co, co dokladnie sam wlasnie robisz. No ale to tak na marginesie.
[beeep] nie robię. Gdzie ironia i sarkazm? Wypominam tylko tak gimbusiarskie wstawki i udawany młodzieżowy styl. Zasada Berlina, czyli „im większy hype tym bardziej musimy dopiec” musiała zostać zachowana? Nie mam nic do oceny filmu, tylko formuła recenzji jest słabsza niż twoje teksty Smugglerze. Nie wiedziałem, że się da, ale jak widać – udało się. Napisałem co mi nie pasuje, gdzie tam pseudoironia, której tak często używasz? 😉
Bardzo obiektywn recenzja milo sie czytalo. Dziwi mnie to ze jest taka faala krytyiki jesli ktos ma jakies ale do jakiegos dziela to przez zaslepionych fanow nazywany jest „hejterem”. Ja sie pytam czy hejter to zla oosba? No nie bo jesli taka osoba mowi ze cos jest zle bo naprawde takie jest to co w tym zlego?. Wole szczere spierd…. niz nieszczere hej. Dajmy zaslepionym fanom kolejne 3-4 sagii z kazdym razem bazujaca na starej trylogii z nowymi bohaterami a bd placic disneyowi do smierci za to samo.
typowe gadanie o „zaślepionych fanach” i to „bardzo obiektywna recenzja”. No tak, bo krytyka recenzji to od razu na pewno od „zaślepionego fana”. Zaślepieni to są recenzenci w starą trylogię. Przykre jest to, że fani dostali to co chcieli, coś opierającego się na ST (chociaż to dopiero 1/3 nowej trylogii), ale po premierze im się odwidziało 😉
@ Rudobrody91 – spusc cisnienie z przewodow, miszczu, bo ci w kopulke juz wali i uspokoj sie. Taka sugestia moja. Co mowie oceniajac caloksztalt twoich ostatnich wypowiedzi we wszystkich tematach. Za co najmniej jeden zreszta powinno poleciec ostrzezenie ale jakos modzi przegapili. I uprzedzajac kolejna blyskotliwa kontre – obecnosc tutaj nie jest obowiazkowa ale jak jestes to przestrzegaj regulaminu, w tym takze punktu o nieuzywaniu wulgaryzmow itd.
Haha. Smuggler nie wstyd Ci że musisz szmacić swoją reputację którą przez tyle lat budowałeś broniąc pociotka swojego pracodawcy, bo takie polecenie dostałeś? Odpowiesz szczerze czy też Ci kontrakt zabrania?
Smugglerku, ale ja nic nie piszę złego, w moich tekstach jest mniej chamsta, udawanej ironii i sarkazmu niż w tej recenzji i twoich tekstach. Łamię regulamin? Wygląda na to, że nie. Szkoda, że na GOL-u nie byłeś taki „spokojny”.
Ja powiem, że film jest bardzo ciężko ocenić. Jest to pierwsza część trylogii i chaos pozostawiony z tym epizodem na pewno zostanie naprawiony później. Każda trylogia dzieli się swoimi prawami i nie będę narzekał na to, że ta część różni się od pozostałych.
Szczerze? Ok. Jestes durniem. Nikogo nie bronie, nikt mi nic nie rozkazywal, a w konkraktcie w ogole nie mam ani slowa o mej obecnosci na tym forum wiec i tym samym o tym, co powinienem tu robic i mowic. Ale oczywiscie wiesz lepiej co musze, co robie i dlaczego itd. Poza tym ja sie z ta recenzja po prostu zgadzam, i co mi zrobisz? Podobne teorie co Berlin sam mam na swoim fp. I cio teraz? Tez mi kazali na FB atakowac Przebudzenie mocy (tylko kto, Disney?)
no tak, bo ” s r a m ” to jest wulgaryzm i to jest łamanie regulaminu. Jezusie… to już te teksty typu „dureń” w recenzji są cięższe. Jeśli miałbym dostać jakieś ostrzeżenie, to czemu ty w ogóle jeszcze wypowiadasz się na forum czy tutaj, bo już dawno powinieneś dostać bana jak na kilku innych serwisach.
Podwójne standardy smugglera – wyzywanie innych ok. Nazywanie innych durniem jest tak bardzo ok. Mozna gdzieś to zgłosić do moda za łamanie regulaminu czy smugglera już to nie obowiazuje? ;D
@ Rudobrody91 – to moderatorzy oceniaja twoje teksty, a nie ty sam. na GOLu bylem forumowiczem, tu jestem moderatorem, a to nie to samo, a ty nie jestes mna, wiec po co te teksty. Jako moderator powiedzialem ci, zebys kontrolowal swoje emocje, bo jedziesz po bandzie. Czy posluchasz, czy nie to twoja sprawa, ale moja sprawa bedzie wowczas „przywrocenie rownowagi Mocy” na tym forum. To zeby byla jasnosc.
Drogi „Guardsman”. Jeżeli dobrze zrozumiałem film to New Order ma jeszcze co najmniej wielką armię klonów, których Reen nie lubił. To co zostało z rebelii wraz z dziesięcioma x-wingami 🙂 w zasadzie jedyne co może zrobić to uciekać. Schronić się na jakiejś np: Lodowej planecie i czekać na zemstę 🙂 Kolejna część się już sama układa jak Imperium Kontratakuje. Mam nadzieję, że się mylę.|Ps Znowu Rebelia wysyła max 10 x wingów przeciwko (100? )Tie Fighterom i wygrywa 🙂
@ Rudobrody91 – prosil o szczerosc? No co moglem zrobic. Poza tym nigdzie nie jest powiedziane, ze wszyscy sa rowni. I OSTATNI raz ci powtarzam – uspokoj sie. Ale oczywiscie skarge na mnie jak najbardziej mozna zglosic, najlepiej do admina (Ghosta) bo stoi wyzej w forumowej hierarchii.
Ten styl Pana Redaktora, ten sarkazm i ironia na poziomie ucznia liceum, który już wszystko widział i nie z nim takie numery-słabizna i żenua. Czy naprawdę to jest styl najlepszego i największego miesięcznika o grach?
Z czym ja jadę po bandzie? Obraziłem jakiegoś usera bądź inną osobę? Skrytykowałem beznadziejny styl recenzji bez wulgarnych czy obraźliwych określeń. Nie mam nic do osoby tylko do formy. Pisałem to, więc uzasadnij cóż takiego straszliwego i łamiącego ten niedotyczący ciebie regulamin zrobiłem.
Nie, to jest moj styl. No chyba, ze uznajesz, ze CDA to ja i ja zapelniam cale pismo. Ale tak to nawet ja w swoim calym zadufaniu nie sadze.Zwracam tez uwage, ze ten temat to raczej o SW a nie moim stylu, a mam wrazenie ze wlasnie zaczynacie mocno offtopikowac.
no ty co jak co ale nie powinieneś chyba być wyżej od innych forumowiczów oceniajac tylko po poziomie tekstów i wypowiedzi tutaj. Bo nazywanie innej osoby durniem nie przystoi nikomu. A ja jeszcze raz pytam – proszę wskazać PUNKTY w regulaminie, które ponoć łamie, że dajesz mi takie ostrzeżenia tutaj Panie Jerzy.
@Smuggler WOW nie wiedziałem, że człowiek może tak bardzo się upodlić dla paruset złotych więcej do wypłaty. |Z poważaniem Sharp_(dureń)_one 🙂
@Rudobrody – wulgaryzmy (takze w innych postach), moze dla ciebie „sram”, „g***” itd. to sa normalne formy komunikacji. Ale nie, to MY decydujemy co tutaj jest wulgaryzmem. I juz chocby za to. Swoja droga – ostrzezenie i 24 godziny urlopu na ochloniecie. Potem mozesz wrocic i plakac jaki jestem niedobry, o ile oczywiscie bedziesz to robil w sposob kulturalny.
Recenzja Cd Action mi się podoba. Z jednym wyjątkiem. R2d2 miał prawo nagle się wybudzić. Może Luke zamontował w nim wykrywacz określonych midichlorianów? |W filmie było wiele fajnych rzeczy, które myślałem, że zepsują. Jak Robot nowy.|Czemu republika nie zniszczyła wcześniej New Orderu zanim oberwali. Well mamy przykład w realnym świecie. Piłsudski też chciał zaatakować Niemców zanim Naziści to zrobią pierwsi :)Nie licząc 3, lub 4 planet sojuszu, które były w tym samym układzie planetarnym?
@Sharp – nie dziwi mnie, ze czegos nie widziales. Zdzwilbym sie raczej, gdybys cos wiedzial. Twe powazanie mam zreszta tam gdzie twoja pogarde, czyli nigdzie, wiec nie marnuj go na mnie, szkoda twego czasu i energii.