19.12.2015
Często komentowane 332 Komentarze

Gwiezdne Wojny: Przebudzenie Mocy ? recenzja cdaction.pl

Gwiezdne Wojny: Przebudzenie Mocy ? recenzja cdaction.pl
Jeśli boisz się OGROMNYCH spoilerów dotyczących najnowszego produktu z linii STAR WARS, nie otwieraj tego tekstu.

Galaktykę ogarnął chaos. Luke Skywalker, najpotężniejszy rycerz Jedi we wszechświecie, ukrył się na nieznanej planecie – niby nie chce, by ktokolwiek go znalazł, ale z jakiegoś powodu zostawił po sobie podzieloną na kilka części mapę, o którą biją się teraz wszystkie najpotężniejsze siły we wszystkich znanych układach i przez którą giną jego najbliżsi. Nośnik danych, który jest kluczem do odnalezienia Skywalkera przez jego siostrę, popycha fabułę do przodu przez pierwszą godzinę filmu – potem okazuje się, że był to tylko nieważny McGuffin, zmyłka, bo tak naprawdę w tym filmie chodzi o powstrzymanie JESZCZE JEDNEJ Gwiazdy Śmierci. Sorry, Mark Hamill – zalśnisz na ekranach dopiero za dwa lata.

A kto jest zamieszany w centralny konflikt Przebudzenia Mocy? Republika, która pojawia się w jednej scenie i natychmiast dzieli los Alderaan. Ruch Oporu, który z jakiegoś powodu jest osobnym bytem od Republiki – obstawiam, że ten powód to „nikt by im nie kibicował, gdyby byli silniejsi”. Wreszcie Najwyższy Porządek, czyli niedobitki Imperium, frakcja, której jakimś cudem „ci dobrzy” pozwolili przerobić całą planetę w broń masowej zagłady. Jakim cudem do tego doszło po porażce Palpatine’a, kto czym rządzi, jaki jest teraz podział wpływów w Galaktyce, dlaczego Leia nie wezwała już dziesięć lat temu Republiki do zniszczenia kosmicznych nazistów planujących serię planetobójstw? Nie wiemy tego. Abrams popełnił dokładne przeciwieństwo błędów „Mrocznego widma”. Lucas w pierwszym prequelu od pierwszej linijki wstępu zamęczał nas opodatkowaniem tras handlowych przez Federację Handlową – Abrams nie ma ochoty nawet wspomnieć słowem o sytuacji politycznej, przez co nie jesteśmy w stanie zupełnie stwierdzić, kto wygrywa wojnę i jak bardzo. Pamiętacie, jak już pierwsze ujęcie Nowej Nadziei wyjaśniło nam stan wojny? Księżniczka leci malutkim statkiem, latająca baza Dartha Vadera nawet nie mieści się w kadrze. Bang, wiemy wszystko, co mamy wiedzieć. Prostota jest dobra, J.J.!

Ale z drugiej strony… następcy Imperium, delikatnie mówiąc, nie zachwycają. Jakie są cztery główne postaci w Najwyższym Porządku?

– Kapitan Phasma, bezużyteczna bardziej, niż Boba Fett w szóstej części sagi,

– Generał Hux, tutejsza wersja Adolfa Hitlera pokazywana w ujęciach rodem z „Triumfu woli” Leni Riefenstahl, co bardziej śmieszy niż straszy – żeby zrobić stosowne nawiązanie do nazizmu, trzeba się napracować, a nie tylko pokazać z subtelnością godną średniowiecznego tarana hajlujących szturmowców,

– Snoke, szef wszystkich szefów o śmiesznym imieniu, którego rola przypomina mi Thanosa ze „Strażników Galaktyki” – trochę powarczy, trochę porozkazuje, ale w ostatecznym rachunku jest tylko hologramem, który nic nie osiąga i który ma symboliczny wpływ na fabułę,

– Kylo Ren, fan Haydena Christensena o dojrzałości emocjonalnej piętnastolatka, który zasługuje na osobny akapit.

star-wars-przebudzenie-mocy-japonia_176vg.jpg

Ach, Kylo Ren, chłopiec o urodzie rodem z serialu „Dziewczyny”, którego zdjęcie maski zostało przywitane przez widownię mojego kina salwą okrutnego śmiechu. Dzieciak, który na złe wieści reaguje wrzaskami i demolowaniem rzeczy w swoim pokoju. Nie przeczę, pomysł na żenującego wannabe Darth Vadera, który w głębi duszy wie, że nie postępuje właściwie, jest interesujący – zawiodło jednak wykonanie. Czy Kylo jest groźny? Nie – jego lista osiągnięć zamyka się w „zabił dwóch bezbronnych, starych facetów” i „zlecił swoim ludziom zmasakrowanie biednej wioski na pustyni”. Jeśli kogoś złapie i zamknie w celi, ten po pięciu minutach niechybnie ucieknie. Teoretycznie umie zatrzymywać pociski z blastera, ale i tak daje się zranić kosmicznemu niedźwiedziowi z kuszą. Kiedy walczy na miecze świetlne z przypadkowym szturmowcem, znowu doznaje kontuzji i LEDWO wygrywa. Ba, kiedy walczy z dziewczyną, która nauczyła się używać Mocy dziesięć minut temu i która pierwszy raz w życiu trzyma miecz świetlny, obrywa bardziej, niż Ronda Rousey od Holly Holm miesiąc temu. Niektórzy usprawiedliwiają go jako „ciekawy casus wielowymiarowego łotra”, ale ja zupełnie nie jestem w stanie się zgodzić. Takie są zamiary, jasne… ale zamiary to jedno, a taśma filmowa to drugie. Motywacje Kylo są skrajnie idiotyczne – chce pójść w ślady dziadka, który przecież w ostatnich chwilach życia zdał już sobie sprawę „wow, od kilkudziesięciu lat byłem totalnym kretynem, rodzina jest ważna”. Kiedy mówi o swoich rozterkach, tak naprawdę nie mówi nic konkretnego – plecie jakieś bzdury o świetle, które chce go odwieść od ciemności, ale i tak zachowuje się jak mhroczny, płytki fan Evanescence i Linkin Parka. Każdy, kto przeżył już wiek nastoletni, wspomina podobną fazę ze wstydem. A gdy do zażenowania konfliktem moralnym na poziomie piętnastolatka i ciągłymi porazkami dochodzi jeszcze nienawiść za zabicie maskotki serii, jak zwykle czarującego Hana Solo… jak można żywić do Kylo jakąkolwiek sympatię?

Z drugiej strony Ren to idealny symbol nieudolności Najwyższego Porządku – durniów, którzy na zawsze są skazani na powtarzanie błędów poprzedników i ponoszenie za to konsekwencji. Do diabła, po raz trzeci budujecie Gwiazdę Śmierci i po raz trzeci dajecie ją sobie załatwić w ten sam sposób? Czy jesteście totalnymi imbecylami? Niestety tak, bo tak zadecydowali najprawdopodobniej księgowi. Jakiś przedstawiciel LucasArts ze smykałką do biznesu wiedział, że po koszmarze prequelów fanom wystarczy remake Nowej Nadziei, by zaczęli eksplodować na forach internetowych łzami i wyznaniami w stylu „Znowu czułem się, jakby Star Wars wróciło!”. Wszystkie planety wydają się być skądś znane (po kolei widzimy nowe Tatooine, nowy Endor i nowy Hoth), Han Solo celem fanserwisu znowu staje się przebiegłym szmuglerem (nie kupuję taniego usprawiedliwenia w stylu „TYLKO TO UMIEM”, sorry), mamy nawet duplikat sceny wybuchu Aldeeran. Cała struktura jest zerżnięta z pierwszego filmu – Imperium szuka droida z planami, na pustynnej planecie w biedzie wychowywany jest przyszły mistrz Jedi, podstarzały mentor zastępuje głównemu bohaterowi ojca i ginie na jego oczach w bazie wroga podczas walki z głównym łotrem… cholera, mógłbym tak cały dzień. A gdybym chciał oglądać znowu Nową Nadzieję, obejrzałbym Nową Nadzieję. Film i dla przeciętnego zjadacza popcornu, i dla kinomana rozpoznającego wszystkie inteligentne nawiązania do ważnych dzieł kinematografii. Jeśli poczytacie więcej o tym, jak Lucas podszedł do tworzenia do czwartego epizodu, zobaczycie, jak obeznanym kulturowo był człowiekiem i jak doskonale zawarł to w swoim opus magnum – zremiksował wszystkie filmy, które ukształtowały go jako człowieka (Akira Kurosawa, Casablanca, awangardowe krótkometrażówki…), robiąc mieszankę wybuchową tego, co w nich najseksowniejsze. Abrams nie jest w jednym procencie tak odważny, jak jego poprzednik, i cytuje… tylko Lucasa (chyba że liczymy czerwoną rekę C3PO jako nawiązanie do Metal Gear Solid V). W efekcie mamy film, który już obejrzeliśmy, tylko wtórny. Gorszy. Momentami wręcz nudny.

Star-Wars-Force-Awakens_www_bzws1.jpg

Ale tylko momentami, bo jednak Przebudzenie Mocy to sprawny kawałek kina. O ironio, John Boyega, czyli najbardziej kontrowersyjny przed premierą „czarny szturmowiec”, okazał się najlepszą częścią filmu – jako Finn ma najlepiej zarysowany rys charakterologiczny, serwuje nam najlepsze żarty, mimo pewnej fajtłapowatości emanuje charyzmą. Ma też świetną chemię z główną bohaterką, niemal pozbawioną rys główną bohaterką Rey, która sprawnie wchodzi w buty noszone w oryginalnej trylogii przez Luke’a Skywalkera. Kiedy tylko pojawia się tu jakiś zupełnie nowy, nie-Lucasowy element, czujesz, dreszcz ekscytacji. Reżyseria zdjęć jest bezbłędna, sceny akcji co najmniej poprawne, John Williams znów serwuje nam świetną muzykę (szkoda, że inżynierowie dźwięków nie robią z niej pełnego użytku – złapanie przez Rey po raz pierwszy miecza świetlnego powinno dawać trzy razy większego kopa, niż daje). Jasne, jeśli przyćmicie krytyczne myślenie, zobaczycie film na tyle doszlifowany przez producentów, że będziecie bawić się znakomicie. Ale jeśli będziecie chcieli czegoś z sercem, z przesłaniem, z duszą autora, z nawiązaniami do „Ukrytej fortecy” lub Cafe Americain, czegoś otwierającego wam głowy tak, jak Nowa Nadzieja w 1977 – nie dajcie się zwieść hajpowi. To tylko sprawny symbol obecnego stanu Hollywood – fabryki snów tylko takich, które da się przerobić we franczyzy, fabryki corocznych dwudziestu filmów Marvela, fabryki przerabiającej nawet dwustustronicową książkę na dwadzieścia części i sprzedającej merch ludziom, którzy jeszcze nie wiedzą, co reprezentuje. Już słyszę, że cosplayerzy Kylo Rena głośno marudzą na to, czym się okazał – i tak naprawdę to chyba najważniejszy sposób, w jaki Przebudzenie Mocy wpłynie na ich życie.

P.S. Dlaczego R2D2 postanowił wyjść z depresji/śpiączki akurat na koniec filmu? Co za szczęśliwy zbieg okoliczności! Prawie tak szczęśliwy, jak znalezienie na wysypisku Sokoła Millenium i natrafienie na Hana Solo pięć minut później! (Nie, żeby Nowa Nadzieja nie miała też sporo fartownych przypadków, ale… no, dajcież spokój).

P.S.2. To ostatnie ujęcie z helikoptera było koszmarne – ktoś tu chciał naśladować Petera Jacksona. W sumie trafnie, bo wychodząc z kina, czułem się, jakbym właśnie miał za sobą kolejnego Hobbita.

332 odpowiedzi do “Gwiezdne Wojny: Przebudzenie Mocy ? recenzja cdaction.pl”

  1. Zwracam tez uwage, ze temat poswiecony jest SW, a nie dyskusji na moj temat (zainteresowanych zapraszam do mego watku na forum, chetnie wyslucham waszych zali i pretensji). Sugeruje zatem aby wrocic do TEMATU dyskusji, gdyz robi sie tu offtopik, na co jako moderator nie powinienem pozwalac.

  2. Kiedy pierwszy raz widziałem nową trylogię byłem załamany- też potrafiłem wymienić każdą głupotkę i nieścisłość scenariusza, mierziła mnie gra Haydena. Lata jednak mijają i kiedy ostatnio na Axn powtarzali całość sagi wszystkie te zastrzeżenia zniknęły. Obejrzałem całość po kilka razy z wielka przyjemnością i nawet wzruszyłem się pod koniec Zemsty Sithów. Po prostu czułem się znowu jak dziecko, które ciągałi rodziców do kina na Powrót Jedi kilka razy w tyg. myślę, że najnowsza część też będzie kultowa.

  3. @Smuggler Niczym się nie przejmuj, przecież te paręset złotych wynagrodzi Ci brak szacunku u ludzi. A, to w końcu widziałem czy wiedziałem? Bo jak piszesz po paru głębszych to robisz tyle byków, że nie idzie rozczytać.

  4. Na początku zawsze ludzie, gdy idą na taki film, wyobrażają sobie nie wiadomo co. Wraz z upływem czasu ludzie zaczynają akceptować niektóre uproszczenia i nawiązania do starej trylogii. Można to określić tak – film bardzo dobry, ale jako Star Wars średni i stąd ten problem z oceną.

  5. @Sharp – moja cierpliwosc ma pewne granice. Nie sluchasz co mowi moderator – cierpisz. Bezterminowa moderacja postow. Oczywiscie na polecenie Z Gory, za co dostane 1 zl rocznie. Bylo warto. I prosze, jak sie nagle tu zrobilo spokojnie i dyskusja wraca na temat.

  6. Slartibartfast 20 grudnia 2015 o 14:11

    „nUNFISTER” Śmierci Padme nic nie pobije 🙂 Nie wiem jak można się wzruszać 😛 . Dobrze, że Han Solo się nie załamał i nie umarł z żalu 🙂 Akurat śmierć Solo zrobili tutaj ciekawie. |Co ciekawe Kylo boi się, że nie będzie tak silny jak Vader. Jakoś sobie nie przypominam aby jakikolwiek Sith lub Jedi zatrzymywał strzały z blastera mocą nawet się przy tym nie wysilając 🙂 Reen jest kozakiem ( przeżył sztrał z kuszy ) ale widać braki w fechtunku 😛

  7. Niezly film akcji (acz z mieliznami scenariusza) takie sobie SW – i jestem gotow sie pod tym tez podpisac.

  8. Vader odbil strzal blastera dlonia (w IK).

  9. Ale odbicie strzału blastera wydaje się dużo prostsze niż zatrzymanie go w miejscu na dosyć długi czas.

  10. RazielusMortis 20 grudnia 2015 o 14:23

    Miałem dokładnie te same odczucia co autor. 'Przybija Crossowi piątkę’. Z drugiej strony naprawdę dobrze się bawiłem na seansie. Chociaż Darth Snape sprawił, że zacząłem doceniać kunszt aktorski Haydena Christensena oraz niesamowite umiejętności grania twarzą Keanu Reevesa :-/

  11. Slartibartfast 20 grudnia 2015 o 14:23

    Odbił ale nie zatrzymał jak Neo w Matrixie. Swoją drogą to ciekawie zrobili. Reen wydaje się być jak taki dzieciak 16 letni zbuntowany. Może taki ma właśnie być na razie i wtedy jego gra aktorska ma sens. |Finalna walka jak teraz sobie ją przemyślę tez ma sens. Reen śmiertelnie ranny, wystraszony ( Ray zaszyła w nim strach jak go przejrzała ) Temu nie idzie mu walka. Skywalker wygrał wyścig ścigaczy w wieku 10 lat słuchając jednej rady Jedi 😛 Reen znała mity o Jedi i ich historię

  12. @RazielusMortis Nie nazywaj go Darthem, nawet nie wiadomo czy jest sithem czy po prostu posiada wiedzę o mocy.

  13. Slartibartfast 20 grudnia 2015 o 14:28

    Przypominam, że Każdy szturmowiec, który dostał strzał z kuszy zazwyczaj wylatywał w powietrze 🙂 Rena pewnie bolało i to bardzo. Ludzie tutaj piszą skąd Fin umiał bronić siię mieczem. No przepraszam ale każdy z nas tutaj obecnych no forum machał by podobnie jak nie lepiej. Machał jak cepem ale kto mu zabroni. Jest żołnierzem i zna się też na walce wręcz. Dziwi mnie czemu nagle zrozumiał, że new order to zło. Coś tutaj nie gra. eszcze raz obejrzę co się stało wtedy na Yaku.Ktoś go dotknął w kask pamiętacie?

  14. RazielusMortis 20 grudnia 2015 o 14:32

    @Arui ale zdajesz sobie sprawę, że to nie jest oficjalny tytuł jaki mu nadałem? Że to tylko taki żarcik, a propo wrażenia jakie robił po zdjęciu maski? Nie napisałem „Darth Ren” i wcale nie myślę o nim jako o Sith’cie. A może po wspomnianym na koniec filmu zakończeniu szkolenia dopiero zostanie mu nadany przydomek Dartha? A może dokonana zostanie zmiana płci? Nie ma co gdybać, zobaczy się w następnej części.

  15. RazielusMortis 20 grudnia 2015 o 14:35

    @Slartibartfast tyle, że Kylo mógł go udusić mocą, albo sparaliżować i na spokojnie zabić. Ale nie, żeby była odpowiednia dramaturgia to się musiał będąc rannym wdawać w walkę na miecze. Dla mnie ten fragment się kupy nie trzyma właśnie w tym miejscu.

  16. @ Arui – nie wiem, nie probowalem. 🙂

  17. @Slartibartfast – dotknal go w kask by zostawic krwawy odcisk dloni (dobra scena, pokazuje ze szturmowcy to ludzie a nie jakies tam humanoidalne manekiny, ktore sie zabija bez emocji i wyrzutow sumienia – doceniam). A to po to zebys potem wsrod masy bialych kolesi mogl tego jednego od razu odroznic. Zgrabnie wymyslone. Wtedy jeszcze mialem nadzieje na duzo lepszy film, niz sie okazal.

  18. Pamiętajmy jeszcze o jednym, że każdy wrażliwy na Moc ma określone predyspozycje. Odwołując się do uniwersum spoza filmów, Bastilla miała wyjątkową zdolność Medytacji Bitewnej, Bane był silny i zręcznie manipulował ludźmi, zaś Zannah była biegła w zaklęciach starożytnych Sithów. Może i on nie potrafił dusić, ale za to potrafił zatrzymać strzał z blastera. Nie wiadomo, co jeszcze. Zobaczymy 🙂

  19. Slartibartfast 20 grudnia 2015 o 14:40

    ” RazielusMortis ” Zgadzam się i to mnie dziwi czemu nie załatwił to bez miecza. Jednak Sithowie są pyszni. Zadecydował, że „przy kozaczy” i oberwał. Nie spodziewał się oporu a tutaj zonk. |Największym Kozakiem w filmie jest POE. Ja rozumiem, że najlepszy pilot Rebeli ale to co on wyprawia w| X-Wingu to przegięcie 🙂 Ma skila jak Jedi

  20. Slartibartfast 20 grudnia 2015 o 14:44

    „Smuggler” jest wyraźnie mowa, że to nie są zwykli ludzie ale po tzw: praniach mózgu. Phasma wysyła fina do re kalibracji. Temu mnie to dziwi. Zobaczymy w kolejnych częściach. Ja gdy obejrzę 2 raz film przypatrzę się dokładnie kto dotyka fina. Może ma to jakiś związek. Idzie na akcję po szkoleniu i nagle zaczyna panikować. Nie chodzi tutaj o nie wykonanie rozkazu ale on wpada w wielką panikę.

  21. RazielusMortis 20 grudnia 2015 o 14:48

    @Slartibartfast Poe to najfajniejsza postać z tych nowych. Chociaż właściwie, to wszystkie mi się podobały (no Kylo po zdjęciu maski już nie tak bardzo). Co prawda takie akrobację w atmosferze, powinny go rozsmarować po kabinie.. Ale to było tak fajne, że można zupełnie przymknąć na to oko 🙂 |Też będę sobie tak tłumaczył te głupotki, jak druga część nie będzie takich miała. Dzisiaj jednak czas na konstruktywną krytykę, coby im się w zadkach tam nie poprzewracało od sukcesu kasowego.

  22. @ Slartibartfast – to sa normalni ludzie, a ze wyprano im mozgi nie oznacza, ze przestali byc ludzmi. Spanikowal, bo widac ktos spartaczyl pranie mozgu, albo emocje na widok smierci itd. byly zbyt silne. To sie nawet wielkim kozakom zdarza. Geralt tez jest de facto schrzanionym wiedzminem, bo odczuwa emocje, a teoretycznie nie powinien, Vader byl schrzanionym Sithem itd.

  23. Co do nowych postaci: Poe to kopia Wedge’a Antilliesa (ale hej, kto nie lubił Wedge’a), Finn klonuje Davina Feltha (mało znana postać, szturmowiec który przeszedł na stronę dobrych) [Choć tutaj zastanawiam się, czy to było celowe] natomiast Rey to Kyp Durron z jajnikami.

  24. Ogolnie PM to recykling z wczesniejszych filmow i remake Nowej Nadziei, a moze wrecz reebot SW.

  25. RazielusMortis 20 grudnia 2015 o 15:05

    @Guardsman a Kylo to Jacen Solo. Nie przesadzasz? Nie było, aż tak źle. Raczej inspirowano się tymi postaciami, tak, ale nie kopiowano je w „nowych ciuchach”. Swoją drogą ja tam chcę Kyle’a Katarna 🙁

  26. Co do Sithów – wszyscy nie żyją. Kylo Ren to Dark Jedi, a nie Sith. Kim jest jego mistrz tego dowiemy się w kolejnych częściach sagi. Możliwe, że to szkolenie będzie polegać na zmianie w go maszynę, aby był taki jak Vader.

  27. Sithowie nie żyją, ale mogą się odrodzić. Kto zna historię Exar Kuna wie, że nie tak łatwo się ich całkowicie pozbyć. Być może kolejną rzeczą jawnie odrodzoną będzie Korriban.

  28. @Razielus: W swoich czarnych przewidywaniach myślałem, że Disney usunął kanon tylko po to, żeby uznać to za swoją twórczość. Jeszcze zobaczymy, ale na razie wygląda tak, jak przewidywałem(kurka, Poe nawet WYGLĄDA jak Wedge). Powiem jedno – wielu „artystów” w historii zrzynanie zwało „inspiracją”. To jest w stylu Abramsa.

  29. To jest całkiem niezłe. https:twitter.com/RKRWN/status/678372541241651201

  30. AlexeiKaumanavardze 20 grudnia 2015 o 15:27

    Przebudzenie to jednocześnie wszystko to, czym SW być powinno i wszystko to czym nie powinno być. Sama wizja świata, kreacja bohaterów, wygląd pojazdów, statków, maszyn, planet, cały świat jest wybitny. Problem mam takim, że w tym ogromie historia opowiedziana przez Abramsa jest aż nazbyt kameralna. Niby mamy kolejny galaktyczny konflikt, a zamiast tego obserwujemy młodego Snape, który wie że nie powinien być z Voldemortem (on też nie miał nosa) i dwójke randomowych ludzi, którzy nie wiadomo skąd mają moc.

  31. Scena z umierajacym przy Finnie szturmowcem mocno mnie wgniotła w fotel, i długo jeszcze mnie trzymała pewnie dlatego że poprzednie filmy, gry czy też i serial nas przyzwyczaiły do tego, że żołnierze imperium są niczym więcej jak tylko kukłami, które padają od byle jakiego trafienia, w jakąkolwiek część ciała. Nie będę się wypowiadał na temat całego filmu, jednak jakimikolwiek, by on nie był, to dla tej jednej sceny jestem w stanie Abramsowi wybaczyć wszystkie grzechy, jakich się dopuścił przy ekranizacji.

  32. No wlasnie, tez uwazam ze to jedna z lepszych scen w filmie a ze byla na samym poczatku to bylem naprawde pewien, ze to najlepsze SW ever beda. No coz.

  33. R2D2 „obudził” się dopiero jak Rey była w bazie Ruchu Oporu, to był znak ,że już czas odnaleźć Luke’a. Bo to sam Luke ukrył kawałek mapy w R2. To takie nawiązanie do Powrotu Jedi gdy Luke schował w nim swój miecz. Drugi raz powierzył mu swoje życie. To fajnie pokazuje więź między R2D2 a Lukiem 😉

  34. Po tej recenzji widać tylko że Cross nigdy nie kochał Star Wars, co jest zrozumiałe, ale odbija się na recenzji ;>

  35. @FrankSlade Ludzie którzy kochali SW też piszą to samo. Ludzie którzy piszą pozytywne recenzje wytykają to samo.

  36. @ FrankSlade – bo jak kochasz to chwalisz, musisz chwalic. Ja sam bylem na Nowej Nadziei W KINIE ponad 50 (50!) razy. Jestem fanem I generacji, krotko mowiac. I uwazam, ze Cross ma racje w tym, co pisze. Czyli co, tez nie kocham SW i nie jestem fanem?

  37. Joanna „Ranafe” Pamięta-Borkowska 20 grudnia 2015 o 19:58

    A ja skoro uważam, że Ren jest słooodki, to powinnam na siłę usprawiedliwiać jego postępowanie? Nie można być bezkrytycznym, zwłaszcza wobec tego, co się lubi.

  38. @Smuggler – 50 razy ? Ale ci chłopie zazdroszczę 🙁 Też bym chciał iść na pierwszą trylogię do kina…

  39. Ludzie zdają się zapominać czym jest Star Wars. To nie są filmy głębokie,genialne filmy tylko zwykłe popcorniaki na których można się dobrze bawić a potem zapomnieć tydzień po wyjściu z kina. Ze wszystkich wybija się jedynie epizod V. A to że Disney pójdzie po najmniejszej linii oporu i nie podejmie żadnego ryzyka przy scenariuszu było akurat oczywiste, za duża stawka i nie te czasy. Dobrze przynajmniej że użyli schematu z filmów Marvela i nie zrobili z tego bezpłciowego i nudnego gniota.

  40. Zgadzam się w zupełności. Idąc do kina liczyłem na nowe otwarcie trylogii a tym czasem zaserwowano mi remake Nowej Nadziei.

  41. Niedawno wróciłem z seansu. Zgadzam się w 100% z autorem powyższej recenzji. Przebudzenie mocy to żenada. Obsada tragiczna (dziewczyna miała chyba za mocno związane kitki, ciągle z wytrzeszczem; o reszcie nie ma co gadać), odgrzewane stare sceny na nowo, masa pomniejszych bzdur… Zawiodłem się strasznie 🙁

  42. @Smuggler – nie, skąd takie wnioski? Nie wiem, może nie jesteś, jeśli nie widzisz też jednej rzeczy recenzji – tego że Cross mówi o jednej stronie filmu, pomijając całą resztę. Pomija też to, że są to Star Warsy zrobione z sercem. Mówcie co chcecie że to skok na kasę, stara trylogia i nowa też tym byly. To nigdy nie były arcydzieła, w NN i reszcie też była masa błędów i zbiegów okoliczności, i dziur fabularnych i niedopowiedzeń. Ale ten film był taki sam. Cross może nie rozumie, że to SW dla nowego

  43. i starego pokolenia. Czy mogłyby być lepsze? Raczej nie, bo każda rzecz jaką by nie pokazali od razu jest „fanserwisem” czy skokiem na kasę? Serio? A może starzy bohaterowie zasługują na domknięcie wątków? Może nowych poznamy w reszcie filmów (jak Vadera, który rozwija się dopiero w IK) Może Ren nie jest taki zły, i poznamy jego historię? Zabieg z tym jak wydaje się groźny w masce, a kiedy ją zdejmuje okazuje się być w sumie przestraszonym dzieciakiem jest niezły). Wszystko tutaj ma szansę się rozwinąć.

  44. Ja tam nie twierdze, ze to syf. To niezly film akcji i PRZYZWOITE SW, ale oczekiwania mialem duzo wieksze, wiec czuje sie rozczarowany. No i chcialem obejrzec NOWY film a nie remiks Nowej Nadziei.

  45. Dalej, czemu uważacie że trzeba coś wyjaśniać? Potrzebne wam informacje o polityce świata, żeby się dobrze bawić? W starej trylogii nie ma o niej prawie nic. W NN Tarkin wspomina mimochodem, że Imperator rozwiązał Senat – tyle. Nie wiemy nawet kim jest Imperator i co robi Senat. Bo przeżywamy historię Luka, pełną przygód, przyjaźni, emocji opowieść o chłopaku z pustynnej planety który zostaje legendą. Tutaj mamy to samo. Jasne, komuś może przeszkadzać że to samo. Ale czy można oczekiwać czegoś lepszego?

  46. Na koniec, porównanie do Hobbita. Niezbyt rozumiem, chyba że chodzi o samą pracę kamery. Ale w Hobbicie nie było nic z magii Tolkiena. Tutaj było pełno serca-już w samych rozmowach (Han i Leia, rozmowa o Mocy), w rekwizytach, animatronice, pojedynku na moc, nawet nieprzesadnej długości… W Hobbicie nikt nic nie wiedział, co niedawno przecież Jackson sam przyznał. O ile Star Treka J.J.a lubię średnio, to tutaj czuć tę moc. Czy przemawia przeze mnie nostalgia. Jasne, ale co innego może przemawiać?

  47. Czy to źle, że Kylo Ren wyglada ładnie? Przecież jest synem przystojniaka i księżniczki i (jeszcze) nigdy nie przeżył kapieli w lawie. Moim zdaniem postać Kylo jest ciekawa, ponieważ widzowie spodziewali się pozbawionego emocji BAD ASSa (Vader), a zamiast tego jest ex-Jedi, który stoi na granicy stron Mocy. W następnej części może dać więcej czadu. Co do zarzutu „skad Finn umie walczyć mieczem” – zapewne szturmowców szkolono w walce elektryczna pałka – a miecz jest w zasadzie podobna bronia.

  48. No tak, ale patrząc jak tylko się da obiektywnie, co można pokazać? Mogę zawsze powiedzieć czego bym oczekiwał zamiast Mrocznego Widma, mam nawet gotowy scenariusz lepszego filmu. Ale tutaj? To SW, jasne, każdy miał oczekiwania, ale na razie nikt mi nie wytłumaczył jak miałby według nich wyglądać film o odległej galaktyce dawno dawno temu. Póki film ma fabułę, przyjemnych bohaterów, emocje i walki X-wingów oraz pojedynek na miecze świetlne, to Gwiezdne Wojny. Które są takim kinem przygodowym.

  49. @FrankSlade: To nie są Gwiezdne Wojny zrobione z sercem. U Abramsa serca nie stanie, a u Disneya zastępuje je bilans dochodów. I tak, można oczekiwać czegoś lepszego. Nowa Nadzieja była nomen omen nowa, przez co sporo rzeczy można jej było wybaczyć. Tutaj zaś mamy bezczelną, jałową zrzynkę. Ogląda się ją mniej więcej tak samo, jak Nową Nadzieję dzisiaj.

  50. @Denzil – właśnie fajne jest to, że w sumie nie umie i tylko macha jak może. Rey też nie. Tylko Ren jakoś daje radę, ale szybko wychodzi na to że jeszcze się uczy. I fajnie, to jest coś nowego

Dodaj komentarz