[Magazyn Kulturalny] Dawniej kreskówki były lepsze?
![[Magazyn Kulturalny] Dawniej kreskówki były lepsze?](https://cdaction.pl/wp-content/uploads/2021/11/19/26068ce5-7fbb-47b2-a310-7d5317815de4.jpeg)
Widziałem ten scenariusz już kilkanaście razy. Ktoś wrzuca na media społecznościowe lub portal w stylu Kwejka obrazek z Samurajem Jackiem, Johnnym Bravo, rodziną Flintstone’ów czy czymś innym tego rodzaju, dodając natchiony podpis w stylu „Dziś takich rzeczy już się nie robi…”. Bang, farma lajków, od razu dziesiątki pogrążonych w nostalgii osób zaczyna bajanie, jak to kiedyś robiło się klasyk za klasykiem, a dzisiejszych kreskówek po prostu nie da się oglądać. A ja patrzę na to ze smutkiem i myślę „Boże, widzisz, a nie grzmisz?”.
Jasne, można włączyć sobie dziś telewizję, zobaczyć kolejny odmóżdżający sezon Totalnej Porażki, urwać sobie uszy przez irytujący dźwięk bicza towarzyszący KAŻDEMU ŻARTOWI W JOHNNYM TEŚCIE, albo głośno wrzeszczeć co kilkanaście sekund „CO JEST ŚMIESZNE” przy Wujciu Dobrej Radzie. Jeśli przeglądasz dzisiejszą ramówkę telewizji z okularami nostalgii na nosie, bez problemu znajdziesz milion argumentów popierających tezę, że dzisiaj animowane seriale są do chrzanu. Ale czy nie można było powiedzieć tego samego o kreskówkach z minionych lat?
Czy ktoś czekał z wypiekami na twarzy na kolejną przygodę Bliźniaków Cramp i ich odstręczających sąsiadów? Czy zapomnieliśmy, jak rozbrajająco głupkowaci potrafili być X-Meni? Czy ktoś wspomina ciepło Harcerza Lazlo? Ilu mamy jeszcze fanów Mike, Lu i Oga? Kogo śmieszył odcinek „Strażników czasu” opierający się w całości o dowcip w stylu „lol, nie wiemy nic o polsce, pewnie to jakieś pustkowie pełne wieśniaków, hehe„? Pamięć bywa straszliwie selektywna, jeśli chodzi o minione, zwłaszcza złote lata. Słabe i średnie serie czy odcinki łatwo się w niej zacierają, zostawiając miejsce tylko najlepszym wspomnieniom. Kiedy myślimy o Johnnym Bravo, wspominamy urocze komentarze na temat relacji damsko-męskich, a nie co bardziej idiotyczne, robione przez drugoligowych scenarzystów odcinki, gdzie niezbyt rozgarnięty przystojniak walczy z kosmitami czy harcerkami. Kiedy przypomina się ludziom, że kiedyś śmiali się z „Włatców móch”, często z pąsem na twarzy próbują zmienić temat.

A dziś naprawdę leci sporo kreatywnych kreskówek. Cartoon Network po nieudanych eksperymentach z żywymi aktorami wróciło do promowania niesamowicie oryginalnych seriali, i choć często na różnych portalach dwudziestoparoletni starcy narzekają, jak to stacja spadła na psy, tak ci, którzy ją oglądają, nie mają na co narzekać. Kolorowe i zwariowane Adventure Time (Pora na przygodę) idealnie trafiło w serca lekko nerdującej, tęskniącej za beztroskimi fantazjami publiczności. Steven Universe rozkochał w sobie masy nietypowym podejściem do płci, rodziny czy miłości, znajdując czas nie tylko na superbohaterskie gagi i sceny akcji, ale też odpowiedzi na ignorowane dotąd przez głównonurtową animację pytania, które dręczą dorastające obecnie dziewczyny czy chłopców. Patrick McHale po niesamowicie dziwacznych przygodach Flapjacka [tak bardzo kocham! –dop. spk] zachwycił krytyków Over The Garden Wall (Po drugiej stronie muru), dziesięcioodcinkową serią, która zwięzłą opowieścią i poruszającym, baśniowym klimatem zaoferowała widzom Cartoon Network coś zupełnie innego od klasyków – i jak uważa wielu, znacznie lepszego. Disney Channel zdobyło serca kreskówkomaniaków Wodogrzmotami Małymi oraz Fineaszem i Ferbem, a wkrótce rozpocznie kolejny sezon Wander Over Yonder (W tę i nazad) autorstwa Craiga McCrackena, znanego choćby z Atomówek…
…i tak dalej, i tak dalej. Typowo „swoje”, zabójczo dobre kreskówki mają nadal i dorośli – nie muszą już opłakiwać trwającego latami upadku Simpsonów, skoro mogą zachwycać się BoJackiem Horsemanem (lecącą na Netfliksie mroczną komedią o przebrzmiałej gwieździe sitcomów, której losy potrafią naprawdę poruszyć) czy Rickiem i Mortym (szokująco kreatywnym połączeniem Powrotu do Przyszłości i Futuramy, gdzie młody chłopak i szalony naukowiec co odcinek pakują się w przygody z pogranicza stonerowej komedii i twardego science fiction). Tak szerokiego wachlarza stylów i poruszanych tematów nie mieliśmy w zachodnich serialach animowanych od lat, i tak naprawdę jedyny poważny problem, jaki można z nimi mieć, to… brak nacisku na samą sztukę rysowania ruchomych obrazków.

To absurdalne, ale w medium zwanym jakby nie było ANIMACJĄ szokująco często zapomina się obecnie, jak ważna jest ekspresja poprzez… animację. Powyższe porównanie starego i nowego otwarcia Simpsonów pokazuje pewien smutny trend – skupienie się na taniej, prostej animacji kosztem charakteru. W końcu łatwiej jest sponsorować sztywnie poruszające się figurki z Archera, niż coś TAKIEGO. Co prawda zdarzają się chlubne wyjątki (jak choćby Ren and Stimpy albo Superjail), ale ogólnie popularne ostatnio serie są często w dość opłakanym stanie, gdy porównać je do klasyków. Jasne, dawniej też zdarzały się równie „funkcjonalne” seriale (patrz twórczość studia Hanna Barbera), ale jednocześnie scena animatorów amerykańskich była pełna niespożytej energii.
O ironio, jeśli ktoś miałby mówić, że „za naszych czasów kreskówki były lepsze”, to powinni być nasi dziadkowie. To za ich czasów zachodnie animacje komercyjne przeżywały renesans. Kto nie pamięta pełnych charakteru klasyków Disneya i Zwariowanych Melodii, które nierzadko pochodziły z lat trzydziestych czy pięćdziesiątych? Czy Popeye’a i Betty Boop nie da się oglądać nawet dzisiaj? Tacy ludzie, jak Tex Avery czy Max Fleischer mimo upływu kilkudziesięciu lat wciąż zawstydzają kunsztem niemal każdego dzisiejszego autora popularnych seriali animowanych. Spójrzcie tylko, jak wygląda i jak porusza się to cudo:
Stąd też podchywtliwa odpowiedź z wstępu do tekstu – tak, kiedyś rzeczywiście zachodnie kreskówki były lepsze, ale wątpię, by jakakolwiek osoba wygłaszająca publicznie takie osądy w internecie była na tyle wiekowa, by to pamiętać. Nie znaczy to jednak, że wszystkie wspomniane wcześniej serie nie mają w sobie czegoś wartościowego – nie po to je polecałem, żeby teraz potępić je w czambuł! Szkoda tylko, że tak rzadko dorównują jakością ruchomych obrazków niezależnej czy klasycznej animacji. Ale kto wie, może takie projekty, jak Cannon Busters LeSeana Thomasa (Legend of Korra, The Boondocks) dadzą ich twórcom komercyjny sukces, jakiego potrzebują? Oby – ale do tego trzeba wsparcia osób, które kochają animację bez względu na jej wiek i nieustannie szukają nowych, ciekawych rzeczy, a nie tylko narzekają, że kreskówki skończyły się w latach dziewięćdziesiątych, pięćdziesiątych czy w epoce kamienia łupanego.
Czytaj dalej
-
Netflix przeznaczył ogromny budżet na finałowy sezon „Stranger Things”. To najdroższy...
-
Aktorski film „Zaplątani” jednak powstanie. Jedną z głównych ról ma zagrać...
-
Spin-off „Gry o tron” na pierwszym zwiastunie. Wielkimi krokami nadciąga „Rycerz...
-
Reboot „Z archiwum X” w drodze. Poznajcie następczynię Dany Scully
70 odpowiedzi do “[Magazyn Kulturalny] Dawniej kreskówki były lepsze?”
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Atomówki, Zwariowane Melodie, Spiderman, Laboratorium Dextera, Owca w Wielkim Mieście, Jetsonowie, Chojrak: Tchórzliwy Pies… Ach, czy kreskówki kiedyś nie były znacznie ciekawsze i lepiej zrobione? Prosta pdpowiedź brzmi: nie. Podchwytliwa z kolei: bardzo możliwe.
Nie pisze się „Spiderman” tylko „Spider-Man”! Cross, proszę, popraw to
Dzięki 🙂
Tutaj facet też o tym mówi tylko bardziej omawia treści jakie pokazują/przekazują https:www.youtube.com/watch?v=qXpWAO0F7ck (Nostalgia Critic: Are Kids Shows Better NOW Than Ever?) dodatkowo mówi w tym drugim nagraniu, że filmy aktorskie w latach 90 niebyły tak dobre jak wszyscy mówią https:www.youtube.com/watch?v=Lz4-MUtFIQ8 (The Dark Age of Movies – Nostalgia Critic) 🙂
„Cartoon Network po nieudanych eksperymentach z żywymi aktorami wróciło do promowania niesamowicie oryginalnych seriali” – to byla dla mnie najwieksza bolaczka CN (i innych kanalow „kreskowkowych”). I akurat wtedy calkowicie rozumialem „kiedys kreskowki byly lepsze”, glownie dlatego ze kiedys to one w ogole byly 🙂 .
Fineasz i Ferb – obecnie mój nr1 z tych „nie dla dorosłych”
Fineasz i Ferb i Wodogrzmoty > większość kreskówek z CN. Tylko Gumballa da się oglądać z tego kanału IMO.
Mi się tam podoba nawet Zwyczajny serial (może dlatego, że główni bohaterowie zachowują się, jak stereotypowi studenci 🙂 ). Pamiętam, że na Jetix było parę ciekawych wynalazków, a także bajka o chyba najdłuższym możliwym tytule (jak dobrze pamiętam): Super Robo Monkey Team Hyper Force Go (taka parodia Power Rangers, ale co ciekawe niektóre odcinki nie były dla dzieci według mnie).
To prawda w tym momencie jak chce potracić czas przy telewizorze a nie leci akurat żaden film często odpalam właśnie CN. Serie w stylu pora na przygodę, steven, Niesamowity świat Gumballa czy wspomniany Wujcio który jest przecież genialny, są na tyle pomysłowe szalone i wykręcone że nei da się ich nie lubić.
Aha no i najlepsze co ostatnio oglądałem jeśli o taki klimaty chodzi czyli Clarence. Naprawdę polecam 😀
Mnie najbardziej w nowych kreskówkach dręczy dubbing. Nie wiem czemu, ale uszy mi krawią jak słucham polskich głosów np. w Gumballu. Ale ogólnie jestem tolerancyjny. Na Uncle Grandpa (nie użyję skaleczonej polskiej nazwy) zazwyczaj ryczę śmiechem i nie rozumiem zarzutów innych. Zawsze lubiłem randomowość, dlatego też miło wspominam Chowdera, Flapjacka, Johnny’ego Testa czy legendarne Ed, Edd i Eddy. Więc tak, lubię odmóżdżacze. 😛
Dobrze, że o chińskich bajeczkach nic nie wspomnieliście 🙂 Macie u mnie plusa.
Mi osobiście Lazlo i Strażnicy bardzo się podobali, pomimo załączonego obrazka z Kopernikiem. Z kolei Johnny faktycznie scenariusze odcinków miał zwyczajnie głupie. Z innej beczki: wątpię, by twory pokroju „Jam Łasica” powinny faktycznie znaleźć się na kanale dla dzieci.
Obecnym kreskówkom (za wyjątkiem wspomnianego Fineasza i Ferba) mówię stanowcze NIE. Za dużo wychowałem się na produkcjach Disneya (takich jak Alladyn, Kapitan Baloo -> tak to się chyba nazywało)) serii Tom i Jerry oraz Looney Toons (struś i kojot rządzą na zawsze 🙂 ), więc obecne produkcje to dla mnie chała najwyższych lotów. Do tego dochodzi pokraczna kreska oraz toaletowy humor, których pełno w dzisiejszych bajkach. Tęsknię za produkcjami pokroju „Klejnotu snów” (pamięta to ktoś jeszcze ?).
czy nawet takich jak The Real Ghostbusters(po polsku Prawdziwe Duchołapy, groza po prostu 😉 )Widget czy Denver Ostatni Dinozaur.
Kwestia nie jest w tym, że kiedyś były lepsze, czy gorsze. Tylko w tym, ze kiedyś naprawdę to wyglądało jak kreskówki. Pamiętam wiele różnych bajek lecących ówcześnie na CN np, one naprawde były ładne, ludzie wyglądali jak ludzie, etc. A jak zobaczyłem, co dziś prezentuje CN.. Styl kompletnie się zmienił, na gorsze. Owszem może te bajki są zabawne, może „dostosowane” do współczesnych dzieci, ale one nie są ładne. Są PRZERAŻAJĄCE. Postacie są odrażające, animacja, w większości przypadków komputerowa zrobiona
na szybko, byle jak najszybciej machnąć jak najwięcej kolejnych odcinków. Sceny żywcem przeniesione z jednego odcinka do innego. Jasne, kiedyś zapewne też stosowano podobne zabiegi, ale przynajmniej można było poczuć pasję i serce, które twórcy w to wkładali. Dziś można poczuć co najwyżej zażenowanie i chęć szybkiego skoku na kasę przez twórców.
„Czy ktoś wspomina ciepło Harcerza Lazlo?” – Ano ja, ta kreskówka była super :v|A Flapjack to porażka, której popularności nie jestem w stanie pojąć. Brzydkie to, durne i skrajnie nieśmieszne.|A i tak najlepsza kreskówka jaka powstała to Młodzi Tytani. Świat musi prędzej czy później dostrzec tę prawdę.
Pamiętam, że bardzo małym najbardziej bawiły mnie: Nowe Przygody Kubusia Puchatka, Merrie Melodies/Looney Tunes oraz twory Disney i Hanna-Barbera (w tym Tom i Jerry). Wśród polskich, radzieckich, czy innych też zdarzały się ciekawe, ale tych ciekawych było zdecydowanie mniej. |Później zaczęła się moda ja japońskie bajki, które można było oglądać na RTLu i teraz czasami tylko zerknę na jakieś anime.|Natomiast filmy na CN, itp. zwykle uważałem za zbyt głupie i tylko czasem obejrzałem 1, czy 2 odcinki .
@ArekJakub|Tego Denvera mogłeś sobie odpuścić. Teraz będę to bez przerwy nucił :/
Wreszcie ktoś, kto docenił nową animację. 🙂 Piątka tak 3mać! W pełni popieram! Również zachwycam się Over the Garden wall i gorąco polecam. Również lubię i oglądam nowe kreskówki takie jak Zwyczajny serial, Gumballa, Henia Dzióbka i Clarenca. Nie lubiłem zaś nigdy Looney tunes czy wielu klasyków Hanny Barbery. Wiele starych kreskówek już dzisiaj bym nie obejrzał, mimo, że kiedyś lubiłem. Z różnych przyczyn, zazwyczaj z takiego powodu, że znam je na pamięć. 🙂
Nie widzę nic głupkowatego w X-menach, a strażnicy czasu byli [beeep]iści. Pory na przygodę nei trawię, ale może kiedyś mi przejdzie. Kiedyś nie lubiłem Spongeboba, a teraz nawet z przyjemnością oglądam jak mam okazję. Rozumiem nostalgię i sam nie raz i nie dwa odszukuję stare seriale na YT albo pokrewnych stronach, ażeby odświeżyć wspomnienia. Niemniej nowe ma też swoje hity: Legend of Korra wspomniana powyżej ale przede wszystkim Young Justice, najlepszy serial animowany o superbohaterach ever.
Tyle, że nie sprzedawał się tak dobrze jak chciała stacja i go anulowana w końcówce drugiego sezonu. Co prawda zostawiono sobie furtkę na trzeci, ale… Ponadto jeśli narzekasz na zachodnie seriale, to cóż, zawsze jest anime 🙂 Które w dziedzinie animacji i opowiadania historii, jak również poruszanych tematów dzierży absolutną palmę pierwszeństwa.
Brawo Cross świetny tekst , a skoro już wymieniamy ulubione tytuły to dla mnie z nowych kreskówek najbardziej podoba się chyba pora na przygodę za najbardziej rpgową bajkę osadzoną w postapokaliptycznym świecie z specyficznym poczuciem humoru inne to np. avatar czy niesamowity świat gumballa .Jakoś nie mogę się przekonać do stevena universe czy clarenca ale może przełamie swój wstręt.
„Dawniej kreskówki były lepsze…” A pewnie, pewnie najlepsze były Muminki i Pokemony.
Kiedyś były seriale animowane i były Powerpuff Girls. Obecnie są seriale animowane i jest My Little Pony: Friendship is Magic. Można te seriale oglądać lub nie oglądać, ale jedno przyznać trzeba – Lauren Faust jest najlepsza, czy to wiek XX-ty czy XXI-wszy, ona zawsze stworzy produkt, który ogląda się z przyjemnością. @orzechXIX – o tak, Młodzi Tytani to było to! 🙂
Ale pora na przygodę to strasznie słabe jest:) Teraz są kreskówki które dają radę (Finesza i Ferb !;D)
ArekJakub idealnie oddał to co myślę: nowe kreskówki są tragiczne. Obleśny często wulgarny humor totalnie do mnie nie trafia, a sama kreska jest po prostu brzydka. Nowe bajki nie dorastają do pięt 70letniemu już strusiowi pędziwiatrowi czy Disneyowskim produkcją.
@darkdarius Pokemony nadal są [beeep], dla mnie szczególnie pierwsze serie, ale nadal nie uważam, że nowe są kiepskie. 🙂
@glorfindel3 – nie bardzo dostrzegam, co masz na myśli. Nowe kreskówki są.. zróżnicowane. W podobnym stopniu co stare kreskówki. Nie podoba ci się mocno przerysowany styl wielu nowych kreskówek, wolisz bardziej realistyczną kreskę? Legenda Korry do usług. Mówisz, że kiedyś kreska była ładniejsza? No, Ed Edd i Eddy mieli powalający styl graficzny, doprawdy. Nie podoba się wulgarny humor? Gravity Falls, proszę bardzo. Że stare kreskówki takich nieprzyzwoitych żartów nie miały? Jam Łasica na pewno się zgodzi.
Nie lubisz Archera Cross, czy nie podoba Ci się tylko animacja?
@orzechXIX|Ed x3, czym Jam Łasica, to nie są stare kreskówki. Mają kilkanaście lat. Te które ma na myśli glorfindel są w najlepszym przypadku 2 razy starsze.
dobrym przykłądem jest dragon ball super – jest za mało dobrych animatorów a za duże tempo wydawnicze, przez co zatrudniają studentów szkół artystycznych etc. zgadzam się, ze old schooljest najlepszy, ale dla mnie najważniejsze są : historia i styl animacji (wspominany flapjack również nie zachwycał dokładnością, ale klimat miał niepowtarzalny).
Jeśli ktoś twierdzi, że współczesne kreskówki są beznadziejne, powiem tylko jedno: Avatar. Zarówno serie z Aangiem, jak i Korrą są fenomenalne.
Tak jak powiedział orzechXIX kreskówki są zróżnicowane kiedyś takie były i nadal takie są ale zmieniło się ,że kiedyś modny był inny rodzaj humoru i upodobań widzów i dlatego powstało wiele nowych „produktów ” dostosowanych do konsumenta . Ale to nie znaczy ,że nie znajdzie się czegoś w starym stylu. Jak dla mnie obecne kreskówki mi nie przeszkadzają bo nie zamkąłem się w sentymentalnej „bańce” co jest najgorsze .I tak naprawdę ludziom którzy bez przerwy płaczą kiedyś było lepiej nic się nie spodoba.
Co nie zmienia faktu ,że tutaj sprawdza się stare powiedzenie „o gustach się nie dyskutuje ” ,czy jakoś tak .A tak na marginesie w nowych kreskówkach podobają mi się te irracjonalne zdarzenia.
Z nowości mogę polecić Young Justice(Liga Młodych).
„…Ktoś wrzuca na media społecznościowe lub portal w stylu Kwejka obrazek z Samurajem Jackiem, Johnnym Bravo, rodziną Flintstone’ów czy czymś innym tego rodzaju, dodając natchniony podpis w stylu „Dziś takich rzeczy już się nie robi…”. Bang, farma lajków”… |Tak samo mogę powiedzieć tutaj: Co zrobić by ludzie ci tutaj przytakiwali? 1.Być redaktorem CDA 2. Mieć fanbojów, którzy wejdą ci w „nos”. 3.Profit|W latach 90 była „konkurencja” kreskówek z jednej strony produkcje kulturowo bliższe nam głównie…
…głównie emitowane na CN (JB,Edki, Blizianki Cramp) i masówki z Azji różnej maści anime, które etnicznie nie są nam blisko i jedyny powód ich oglądanie to była tzw: „kreska”. Bajki z 90 może animacyjnie być może przegrywały z anime, ale pokazywały wartości blisze nam (współpraca itp) i co za tym idzie, zrozumiałe. A co taki Dragon Ball uczył? co odcinek ktoś dostawał po twarzy, postacie robiły takie decyzje co nie jeden dorosły w życiu by nie zrobił ( i to nie z tchórzostwa, tylko z zdrowego rosądku)…
…Anime nie uczy zachodnich wartości tylko azjatyckie, cudze nam! Wracając do euro/USA produkcji: Flinstonowie, pokazywała wartości rodzinne. Edki, uczyły przyjazni i pokazywała różnorodność osobowościąwom np: Rolfa (pokazywająć to w humorystyczny sposób). Blizniaki Crump: można było się utożsamiac (bo w końcu każdy z nas zna takiego kujona i nerwusa). Johny Brawo: Macho w krzywym zwiercidale, ale iluzje nadal czytelne dla młodego odbiorcy. A Współczesne? szczerze? wole już te nie zrozumiałe mi anime…
…z lat 90 niż to co dzisaj. Autor newsa twierdzi że mają tą samo rolę co nasze z lat 90. No OK, to czemu jak przychodzi do mnie mój siostrzeniec i je ogląda nie potrafię ich zrozumieć? w końcu dla mnie jako osobie dorosłej przekaz powinien być wręcz na złotej tacy wyłożony. A tak patrze i zastanawiam się Co autor danej kreskówki ma na myśli? Robiąc taką a taką scenę. No dobra „Pora na przygodę” uczy o współpracy, ale jako dorosły grający w gry, widzę tam odwołanie do gier MMO, być może w dziecinny…
…sposób, ale jest (co może świadczyć o braku fantazji twórców). Kolejna sprawa to w jaki sposób to przedstawiono, tak oglądając,|zastanawiam się czy rysownik wziął dzisiaj swoje prochy na schizofrenie. Podsumowując: Dzisiejsze bajki (niektóre) uczą tych samych wartości co nas, ale są w tak płytki sposób przedstawione, co podważa ich „moralną wartość”.
@ SzamanXYZ nie zgodzę się co do anime i wartości. Może i pochodziły z innego kręgu kulturowego, ale nacisk kładziony był nie na przemoc (która zresztą dziesiątki lat po fali popularności bliskich nam kulturowo dzieł Marvela nie była niczym nadzwyczajnym), tylko na znane nam także wartości, np. przyjaźń, niezłomność, lojalność, poczucie godności. Jedynie humor potrafił być niezrozumiały. Z kolei takie Edki, notabene moja ulubiona kreskówka, potrafiły zarzucić tekstem ociekającym zwykłym chamstwem, a imć
@SzamanXYZ W takim razie co powiesz o Tom i Jery gdzie nie ma minuty żeby ktoś kogoś patelnia po głowie nie walił. Albo o Króliku Baksie który uczy jak kombinować aby zawsze wyszło na twoje bez względu na koszt. Nie powinieneś generalizować są lepsze i gorsze serie. Prawdą jest to że niektóre stare bajki są lepiej narysowane od nowych produkcji ale to raczej rodzaj estetyki i trendów a nie braku umiejętności artystów. Anime z kolei często nie jest kierowane do dzieci np. Atak Tytanów.
Bravo proponował przypadkowo spotkanym kobietom bara-bara… Pomijam już produkcje w rodzaju „Jerry i Paczka” (czy jakoś tak) albo „Krowa i kurczak”, gdzie momentami ostro jechano po bandzie…
Pewnie żeby kiedyś kreskówki były lepsza mowa o latach 90 oraz początku 2000, kreskówki od Marvela kiedyś były super, nie szło zapomnieć X-menów, Spider-mana, Fantastic Four czy Iron Man a nie których kreskówkach się dowiedziałem się później mowa The Incredible Hulk i Silver Surfer, dlaczego nasza wspaniała telewizja promuje coraz gorsze kreskówki, jeszcze gorszym problem jest obecnie Disney który kupił Marvela i tworzy nowe kreskówki wyłącznie dla dzieci i pomija młodzież.
Jeśli ktoś z was lubi Gumballa i chciałby o nim pogadać to zapraszam na FA, do mojego wątku mu poświęconego. Mimo, że ów temat wisi już dość długo i ma dużo wyświetleń, to jakoś nikt w nim nic nie napisał. Tu jest link do niego: http:forum.cdaction.pl/index.php?showtopic=237965 Jeszcze raz zapraszam do dyskusji.|Pozdrawiam!
@SzamanXYZ – wiadomo, w tych chińskich bajkach to tylko się biją i wyzywają. Nie to, co bliższe nam kulturowo dzieła amerykańskie, przekazujące pozytywne wartości. Zwłaszcza te wszystkie prymitywne kreskówki z Cartoon Network.
@ Elano|Zapomniałeś o cyckach i majtkach.
Po przeczytaniu opisu gry w CDA mam wrażenie, że nie wiem właściwie czym jest opisywana gra ani czego się po niej spodziewać. Czytam tekst ograniczony do wewnętrznych przeżyć autora, okraszony informacjami o biografii twórców i wydawcach, ale nic z tego dla mnie nie wynika. Za mało recenzji w recenzji, przez co opisy bywają nudne. Prym, pod względem grafomanii wiedzie 9kier, która wydaje się pisać tylko pod wpływem stresu przedmiesiączkowego. Miłą odmianą jest Berlin, który zawsze rzetelnie przedstawia grę.