Nie żyje David Lynch, twórca „Miasteczka Twin Peaks”, „Mulholland Drive” czy „Blue Velvet”
Artysta miał 78 lat.
Z ogromnym żalem informujemy o śmierci Davida Lyncha, twórcy „Miasteczka Twin Peaks” (razem z Markiem Frostem), jak i reżysera „Głowy do wycierania”, „Prostej historii”, „Mulholland Drive”, „Inland Empire”, „Blue Velvet”, „Dzikości serca”, „Zaginionej autostrady”, „Ogniu, krocz za mną” czy “Diuny” z 1984 roku.
Lynch jest jednym z tych reżyserów, od których nazwiska tworzy się przymiotniki. “Lynchowska atmosfera”, „lynchowska oniryczność”. Bo i oniryczne były jego filmy, wcieleniem tego, co zobaczylibyśmy w naszych snach – coś podejrzanie znajomego, bliskiego, co chcielibyśmy jakkolwiek zinterpretować.
Nieważne jednak, ile czasu spędzimy na wertowanie internetu w poszukiwaniu wskazówek, sens obejrzanych obrazów ostatecznie stworzymy sobie sami, wedle własnych przekonań, pragnień i traum. Sam reżyser nie przepadał za wyjaśnianiem, „o co chodzi” w jego dziełach, wierząc, że wyjaśnienie ich pozbyłoby się tajemnicy i indywidualności interpretacji. On zna siebie, my – siebie. Lynch zna swoje znaczenie, my – swoje, dzięki temu, że dał nam szansę odkryć znaczenie we własnym zakresie.
W 2020 roku u reżysera zdiagnozowano rozedmę płuc, która w ostatnich latach pogorszyła się do takiego stopnia, że Lynch musiał polegać na tlenoterapii przy czymkolwiek bardziej wymagającym niż przejście przez pokój. Twórca zaczął palić, gdy miał już osiem lat, a papieros stał się wkrótce jedną z cech charakterystycznych i postaci w jego filmach, i jego samego, wespół z bujną siwą grzywą. Dopiero dwa lata po diagnozie rzucił palenie („Ledwo mogłem się poruszać bez łapania oddechu, więc rzucenie było jedynym wyjściem”), do czego zachęcił wszystkich palaczy.
Nie żałuję tego. To było dla mnie ważne. Pragnę tego, czego pragnie każdy uzależniony: faktu, że to, co uwielbiamy, jest też dla nas dobre. (...) Naprawdę chcę, aby to było jasne: przemyślcie to. Możecie rzucić to, co ostatecznie was zabije. Jestem temu winien – jak i sobie – powiedzenie tego wprost.
W wywiadzie z Sight and Sound z sierpnia 2024 stwierdził, że przez rozedmę nigdy więcej nie stanie za kamerą, zdalna reżyseria zaś nie byłaby czymś, co by go usatysfakcjonowało – aby niedługo potem ogłosić, że nie porzuca kręcenia.
Panie i panowie. Tak, nabawiłem się rozedmy płuc przez wiele lat palenia. Muszę przyznać, że naprawdę lubiłem palić, uwielbiam też sam tytoń – jego zapach, zapalanie papierosów, palenie ich – ale za tę przyjemność trzeba zapłacić, a przypłaciłem to rozedmą. Rzuciłem palenie dobre dwa lata temu. Odbyłem ostatnio szereg badań, a dobre wieści są takie, że mam się znakomicie, pomijając rozedmę. Jestem pełen radości i nie zamierzam przechodzić na emeryturę. Chcę, abyście wiedzieli, że doceniam waszą troskę.
Od 7 stycznia tego roku Los Angeles nawiedza fala pożarów, wynikających z długotrwałej suszy, która strawiła w płomieniach 12 tysięcy budynków, zabijając 25 osób i zmuszając do ewakuacji ponad 200 tysięcy mieszkańców. Jednym z ewakuowanych był sam Lynch. Niestety, cóż, pożary pogorszyły stan reżysera.
O śmierci poinformowała rodzina twórcy, za pośrednictwem jego fanpage’a.
Z głębokim żalem ogłaszamy – jako rodzina – odejście człowieka i artysty, Davida Lyncha. Doceniamy uszanowanie teraz naszej prywatności. Wraz z jego odejściem w świecie wytworzyła się wielka dziura. Ale, jak sam by to ujął: “Skupcie się na pączku, nie na dziurze”.
Dziś piękny dzień, zewsząd złote promienie i niebieskie nieba.
Czytaj dalej
Recenzuję, tłumaczę, dialoguję, montuję i gdaczę. Tutaj? Nie wiem, co robię, więc piszę, dopóki mnie nie wywalą.