1
3.02.2023, 13:59Lektura na 4 minuty

„Pas Ilmarinena” Marcina Mortki. Fińskie demony zasmakowały w sowieckich najeźdźcach

Daleka droga wiedzie od lekkiego fantasy do powieści osadzonej w realiach II wojny światowej. Świetna seria poświęcona przygodom Edmunda zwanego Kociołkiem przyzwyczaiła nas do dowcipnego stylu autora. Dla kontrastu w najnowszej książce Mortki nikomu nie jest do śmiechu.


Joanna „Ranafe” Pamięta-Borkowska

Nie jest to też zwykła próba ujęcia wojny sowiecko-fińskiej, zwanej zimową, w formie powieści przygodowej. Wprawdzie bitwa pod Suomussalmi z 1939 roku stanowi kulminacyjny moment łączący wszystkie istotne wątki i postacie, jednak celem Mortki nie było po prostu odtworzenie tego wydarzenia. Punkt startowy historii stanowi akcja zorganizowana przez sekretną organizację zwaną Biblioteką, której siedziba znajduje się w Londynie i której agenci podróżują po całym świecie, zbierając cenne magiczne artefakty. W celu zbadania pradawnych szamańskich rytuałów Penelopa, członkini wspomnianego ugrupowania, zapędziła się w najmroźniejsze regiony Finlandii graniczące z Karelią, gdzie zaskoczyła ją wojna. Kontakt z kobietą się urwał, więc Biblioteka postanawia jak najszybciej sprowadzić zaginioną do Anglii.

Jakby działania wojenne nie były wystarczającym powodem do pośpiechu, wysłani na ratunek członkowie Biblioteki muszą ścigać się z agentem NKWD, który również ma chrapkę na poznanie religijnych sekretów. Z dwóch różnych stron próbują oni dotrzeć do ostatniego miejsca pobytu badaczki, po drodze stając się świadkami różnych działań wojennych lub czynnie biorąc w nich udział.

Marcin Mortka "Pas Ilmarinena"
Marcin Mortka "Pas Ilmarinena"

Magią i prochem

Wątki nadprzyrodzone najlepiej wypadają w pierwszej połowie książki, kiedy nie do końca wiadomo, na co bohaterów stać. Magia okazuje się w zasadzie tym, czym jest dla niektórych w naszym świecie, czyli wymykającą się wszelkiej logice mistyczną siłą. Podejrzewamy, że nie zawsze szczęście bohaterów to wynik ślepego trafu, że na ich losy wpływa czynnik nie z tego świata. Ale dzięki tym niedopowiedzeniom powieść ma w sobie wiele uroku, który umyka w momencie, gdy – na wzór gier RPG – zdolności zostają nazwane i zdefiniowane, dostają swoje ograniczenia i zakres działania. Szczególnie męcząca jest kulminacja czarów i zjawisk nadprzyrodzonych pod sam koniec powieści.

O wiele sprawniej Mortka radzi sobie z wątkiem historycznym. Nie serwuje nam trudnych do przetrawienia okropieństw wojny, ale nie czyni też z niej przygody dla dorosłych chłopców. W ujęciu autora zbliżający się front jest czymś równie przerażającym, co tajemnicza siła, która zdaje się deptać bohaterom po piętach. Widać też, jak wiele uwagi poświęcił na drobiazgowy research potrzebny do opisów zarówno miejsc i zdarzeń, jak i szczegółów ubioru czy technologii z tamtego okresu.

Marcin Mortka "Pas Ilmarinena"
Marcin Mortka "Pas Ilmarinena"

Postacie wykreowane przez Mortkę są czasami nieznośnie stereotypowe, bo flegmatycznych angielskich arystokratów oraz amerykańskich kowbojów reportażu, prekursorów stylu gonzo, mieliśmy w literaturze na pęczki, ale i tak udało mu się tchnąć w nich życie. Nie zaskakują i zdają się przeć utartymi ścieżkami, ale może to kwestia specyficznych wydarzeń, które nie dały im szansy na zastanowienie się…?


Nadzieja

Proza Mortki jest optymistyczna i nawet tym razem, mimo strasznych okoliczności, również pobrzmiewa w niej nadzieja co do ogólnej kondycji ludzkości. Dobrzy bohaterowie są w staroświeckim stylu prawi, źli zaś nieuchronnie zmierzają w stronę zagłady. Nie ma tu miejsca na szarości, no może poza niektórymi postaciami pobocznymi, jak romska wiedźma, która ma własne cele. Z jednej strony takie zero-jedynkowe podejście do protagonistów i fabuły początkowo nieco mnie drażniło, ale z drugiej – w obecnej chwili nie potrzebuję fikcji pokazującej, że silniejszego stać na bezkarność. Od roku serwisy informacyjne dają mi na to dowody praktycznie codziennie. Historia o Finach, którzy dzielnie i z sukcesami odpierają Sowietów, jest krzepiąca. A jeśli przy okazji czerwonoarmistów pokąsają demony z fińskiej mitologii, to mogę nawet przymknąć oko na wątek nadprzyrodzony.

PS Część przychodu ze sprzedaży książki pisarz i wydawnictwo SQN przeznaczają na fundację wspierającą odbudowę ukraińskich domów zniszczonych w trakcie wojny.

Ocena

Historia wojny zimowej w zgrabny sposób splotła się z wątkiem szamańskiej magii. Mimo że postacie są raczej sztampowe, trudno odmówić im uroku, poza tym szybkie tempo wydarzeń nie pozwala na dłuższe zastanowienie się nad ich motywami. 

8
Ocena końcowa


Czytaj dalej

Redaktor
Joanna „Ranafe” Pamięta-Borkowska

Operuję padem jak nunchako, chociaż wolę chińskie sztuki walki. Nie ma gatunku gier, którego bym nie lubiła – są tylko takie, które szybciej mnie nudzą. Cenię dobrą opowieść, chociaż czasami wystarczy mi piękne uniwersum albo jak postać się przekonująco drapie. Pisałam wcześniej w Ja, Rock! i Polygamii, a gram od zeszłego wieku, co brzmi, przyznacie, poważnie.

Profil
Wpisów105

Obserwujących27

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze