5.12.2023, 15:52Lektura na 3 minuty

Recenzja filmu „Noc Dziękczynienia”. Podano do stołu!

Spotkałem się z opiniami nazywającymi „Noc Dziękczynienia” horrorem dekady. Czy ten hurraoptymizm jest przesadzony? W mojej ocenie tak. Czy mimo wszystko dobrze się na filmie bawiłem? Cytując papieża Polaka: Jeszcze jak!


Eugeniusz Siekiera

O „Nocy Dziękczynienia” usłyszeliśmy po raz pierwszy 16 lat temu, gdy w dylogii Quentina Tarantino i Roberta Rodrigueza „Grindhouse” pojawiła się pod postacią wyreżyserowanego przez Elia Rotha zwiastuna nieistniejącego filmu. Autor „Hostelu” po latach wrócił do tamtego pomysłu i na bazie fejkowego trailera stworzył pełnometrażowy obraz (w podobny sposób narodziła się „Maczeta” z Dannym Trejo).

Od samego początku jest krwiście i sadystycznie, nierzadko obrzydliwie, ale kolejne bestialstwa zdają się czemuś służyć. Najlepszy przykład to otwierająca film scena, która staje się punktem zapalnym późniejszych wydarzeń. Cała sekwencja okazuje się uroczo makabryczna, ale stanowi przy tym trafny (choć oczywiście celowo przerysowany) komentarz społeczny na temat współczesnego konsumpcjonizmu, a rykoszetem obrywa uzależnienie od mediów społecznościowych.

Noc dziękczynienia, reż. Eli Roth, 2023
Noc dziękczynienia, reż. Eli Roth, 2023

O tym, że człowiek dostaje małpiego rozumu w trakcie wyprzedaży, wiemy nie od dziś, lecz Roth i scenarzysta Jeff Rendell wykorzystali ten fakt w sposób brawurowy, odpowiednio podkręcając tempo i podnosząc temperaturę do poziomu wrzenia, następnie spuszczając ze smyczy ludzkie zbydlęcenie, co finalnie przełożyło się na groteskową masakrę w supermarkecie. Połamane kończyny, rozprute gardła i oskalpowane głowy to tylko część atrakcji, ale gdy można taniej wyrwać gofrownicę, zasady i normy społeczne przestają obowiązywać.

Po wariackim początku akcja na jakiś czas zwalnia. Mija kolejny rok, mieszkańcy miasteczka Plymouth wciąż jeszcze nie otrząsnęli się po czarnym piątku zakrapianym czerwienią, a wielkimi krokami znów zbliża się wyprzedaż. Co ciekawe, winni wspomnianej zadymy nie ponieśli konsekwencji, więc rolę sędziego i kata wymierzającego sprawiedliwość już wkrótce przejmie psychopatyczny zabójca w masce. Choć to Święto Dziękczynienia, w tym roku na bogato przystrojonych stołach znajdą się pieczone nie tylko indyki.

Noc dziękczynienia, reż. Eli Roth, 2023
Noc dziękczynienia, reż. Eli Roth, 2023

Film może się pochwalić zaskakująco dobrze dobraną obsadą – dotyczy to również młodszej części ekipy. Nastolatkowie w podobnych produkcjach na ogół irytują wystarczająco, bym podświadomie zaczął kibicować mordercy, tymczasem udało się zaangażować do projektu kilka nieopatrzonych twarzy, które świetnie odnalazły się na planie. Oczywiście postacie są boleśnie stereotypowe (mamy m.in. mięśniaka i jego dziewczynę, próbującego wkupić się w ich łaski kujona itd.), ale wiarygodnie napisane, a przy tym – rzecz niesłychana – potrafią budzić sympatię. Dodam jeszcze, że tożsamość wariata z siekierą do samego końca pozostaje tajemnicą, choć na zaskoczenie pokroju pierwszego „Krzyku” nie ma co liczyć. Ja wytypowałem mordercę dobry kwadrans przed tym, jak zdjął maskę.

„Noc Dziękczynienia” odwołuje się do scen z pamiętnego fikcyjnego zwiastuna i twórczo je rozwija, choć w formie nie jest tak surowa. Praktyczne efekty specjalne nie rażą już taką sztucznością, a obrazu nie zdobi ziarno charakterystyczne dla tanich straszaków z epoki VHS. Na tle większości z nich film Rotha wygląda na wypielęgnowany i wygładzony. Czy rezygnacja z brudnej stylistyki i odstępstwa od kanonu przeszkadzają? Zupełnie nie, bo reżyser raz za razem nawiązuje do klasyki gatunku, scenariusz wciąż tkwi w minionym stuleciu, sceny przemocy zaś bywają tak przerysowane, że aż śmieszne. Camp w stanie czystym.

Ocena

Zaskakująco pyszna uczta – należycie obrzydliwa, więc może niektórych zemdlić przy konsumpcji, ale fani gatunku zapewne wyjdą z kina z pełnymi brzuchami, bo mięcha nie zabrakło, zarówno w surowej, jak i pieczonej formie! Co ostatecznie nie powinno dziwić, za kamerą stanął bowiem Eli Roth, czyli facet, który doskonale rozumie, o co chodzi w slasherach.

7
Ocena końcowa


Czytaj dalej

Redaktor
Eugeniusz Siekiera

Filozof i dziennikarz z wykształcenia, nietzscheanista z powołania, kinoman i nałogowy gracz z wyboru. Na pokładzie okrętu zwanego CDA od 2003 roku. Przygodę z wirtualnym światem zaczynałem w czasach ZX Spectrum, gdy gry wczytywało się z kaset magnetofonowych, a pisanie prostych programów w Basicu było najlepszą receptą na deszczowe popołudnie. Dziś młócę na wszystkim, co wpadnie pod rękę (przeprosiłem się nawet z Nintendo), choć mając wybór, zawsze postawię na peceta.

Profil
Wpisów117

Obserwujących21

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze