Recenzja komiksu „Kajko i Kokosz – Złota Kolekcja. Tom 3”. Nostalgia level hard

Powód powrotu do klasyki polskiego komiksu był nie byle jaki. Z okazji 50-lecia istnienia „Kajka i Kokosza” wydawnictwo Egmont pokusiło się o wydanie jubileuszowej Złotej Kolekcji – kompletnego zbioru wszystkich dużych zeszytów uzupełnionych o krótsze historyjki oraz szereg dodatkowych treści poświęconych zarówno ojcu kultowego cyklu, Januszowi Chriście, jak i bohaterom jego opowieści obrazkowych.

Z kolejnych tomów dowiadujemy się, w jakich okolicznościach Kajko, Kokosz, Mirmił, zbój Łamignat i reszta ferajny zaistnieli w szerszej świadomości odbiorców, gdzie były publikowane ich perypetie i jak potoczyły się dalsze losy bohaterów. Nie brakuje tutaj wspomnień i wywiadów, a wszystko uzupełnia przebogaty zbiór ilustracji: zdjęć Christy z różnych okresów życia, oryginalnych pasków drukowanych w Wieczorze Wybrzeża, archiwalnych okładek czy szkiców artysty ukazujących znane postacie w pierwotnych, nierzadko mocno różniących się wariantach. Całą serię zaplanowano na sześć opasłych tomów, ja z kolei miałem przyjemność pochylić się nad trzecim z nich.
Księgę otwiera wstęp naczelnego Klubu Świata Komiksu, Tomasza Kołodziejczaka, który wspomina swoje spotkania z Januszem Christą, a zamyka posłowie Krzysztofa Janicza – będące nieprawdopodobną kopalnią ciekawostek – oraz wywiad rzeka z samym autorem. Danie główne stanowi jednak coś innego: komiks „Woje Mirmiła”, a także jego druga część, „Rozprawa z Dajmiechem” (pod takim tytułem została wydana przez KAW w 1987 roku). W zbiorze znalazło się również krótkie i mniej znane „Pasowanie”.

Do Mirmiłowa przybywa Wojmił, brat Mirmiła, przez co kasztelan zaczyna zaniedbywać swe obowiązki. Niedługo później w grodzie pojawia się też królewski kanclerz, a to dopiero początek kłopotów. W wyniku przegranej bitwy (w zasadzie meczu piłkarskiego) z wrogim plemieniem Omsów ów kanclerz podstępem wypędza Mirmiła z grodu, obsadzając na zwolnionym stanowisku swego podłego kuzyna Dajmiecha. Na miejscu zostają jednak najwierniejsi woje Mirmiła – Kajko i Kokosz, którzy przygotowują dywersję i obiecują zrobić wszystko, by plan szubrawców spalił na panewce, a wygnany Mirmił powrócił do królewskich łask.
Z ulgą donoszę, że mimo półwiecza na karku perypetie dzielnych wojów nadal bawią, a „Kajka i Kokosza” wciąż świetnie się czyta (tym lepiej, że tylko sam komiks liczy sobie blisko 120 stron!). Historia opowiadana jest ze swadą, niezwykle sprawnie, wydarzenia zaś zmieniają się jak w kalejdoskopie i niejednokrotnie zaskakują. W komisach Christy doskonale odnajdą się nie tylko stare konie wychowane na tych barwnych planszach w szarym PRL-u, ale i młodsi czytelnicy, którzy nie mieli wcześniej kontaktu z cyklem.
{„alt” => „”, „caption” => „”, „imageUrls” => [„/wp-content/uploads/2022/04/15/ea679d76-1911-4ec7-a690-3f01afac67b5.jpeg”, „/wp-content/uploads/2022/04/15/007d799c-5ac5-4b5d-ae40-d233b9ce992e.jpeg”, „/wp-content/uploads/2022/04/15/e9f92f50-025d-4cec-a082-dffc49ea3189.jpeg”], „isStretched” => false}
Nie zestarzała się też kreska Christy – wciąż jest żywa, a poszczególne kadry odznaczają się niezwykłą szczegółowością. Pierwotnie „Wojów Mirmiła” drukowano w poziomie, co odpowiadało paskom gazetowym, jednak podobnie jak w przypadku wcześniejszych tomów („Złoty puchar” oraz „Szranki i konkury”), Egmont zdecydował się na pionowy układ kadrów, dzięki czemu plansze stały się większe i bardziej czytelne. Wydawca zadbał o renowację kolorystyczną komiksu, nie sposób się również przyczepić do jakości samego druku oraz papieru – grube kredowe stronice przywodzą wręcz na myśl albumy o malarstwie. Zwieńczenie całości to natomiast twarda oprawa, płócienny grzbiet i gustowne tłoczenia na tymże. Wydanie kosztuje 100 zł (choć w chwili publikacji recenzji można kupić ten tom ze sporą przeceną), co wydaje się niemałą kwotą za komiks, ale w tym przypadku po prostu widać, za co płacimy – za produkt premium w każdym aspekcie.
[Block conversion error: rating]
Czytaj dalej
-
„Exit 8” udowadnia, że czasem po prostu liczy się rozrywka. To rzetelna...
-
2. sezon „1670” to wielki sukces Netfliksa. Adamczycha bawi po raz...
-
Spin-off „Wiedźmina” z nieoczekiwaną datą premiery. Insiderzy ujawniają, kiedy zobaczymy...
-
Trzeci sezon „Daredevila: Odrodzenie” powstanie. Dostał zielone światło od Disneya
7 odpowiedzi do “Recenzja komiksu „Kajko i Kokosz – Złota Kolekcja. Tom 3”. Nostalgia level hard”
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Chyba zainwestuję w ten cykl. Dziwne, że wcześniej o nim nie słyszałem. Dzięki
Niech co krwawy Hegemon?!
niech żyje! 🙂
Super wydanie, a najlepsze są te wszystkie okołokomiksowe „smaczki”. Podobnie jest z wydaniem książkowym przygód agenta „J-23” /wszystkie zeszyty w jednym tomie i pojawił się również pierwszy tom wydania zbiorowego przygód Kapitana Żbika. Same perełki dla „starych pryków” 🙂
Matko, biere od razu, toż to dzieciństwo! Dzięki za tę recenzję 🙂
Świetny komiks – Uwielbiam jego czytanie !
Kawał dobrej roboty i ciekawostka i zapytanie ?
Każdy porównuje Kajko i Kokosz do serii Asterix…
Który z tych komiksów był pierwszy ???
ps.
Jak to jest że na stronie internetowej da się opisać film , książkę czy komiks ale w czasopiśmie za 35 zł już się nie da ? Czy to jest uczciwe podejście do czytelnika ???
Kajko i Kokosz z niezłą oglądalnością na Netlix, wydania nowe komiksów, przydałoby się jakaś porządna gra. Wiem, że w produkcji jest jakaś mobilka, ale przydałoby się coś poważniejszego.