Reżyser „Flasha” broni swojego widowiska. Jeżeli go nie widzieliście, to nie krytykujcie

Reżyser „Flasha” broni swojego widowiska. Jeżeli go nie widzieliście, to nie krytykujcie
Avatar photo
Agnieszka "AgaMich" Michalska
Jak zwykle porażki filmu winni są widzowie.

Jeszcze przed premierą „Flash” zmagał się z wieloma problemami – od opóźnień, przez zmiany scenarzystów i reżyserów, po liczne dokrętki. Do tego doszły skandale wokół głównej gwiazdy, Ezry Millera. To nie przeszkodziło jednak Warner Bros. w promowaniu swojego widowiska jako „najlepszy film superbohaterski wszech czasów”, a liczne pochwały od Davida Zaslava, Jamesa Gunna, Edgara Wrighta, a nawet Toma Cruise’a tylko podsycały oczekiwania widzów.

W końcu premiera odbyła się w 2023 roku i… czar prysł. Zamiast wielkiej kulminacji DCEU na miarę „Avengers: Koniec gry”, która miała zapoczątkować nowy rozdział w uniwersum, film zderzył się z krytycznym odbiorem i stratą finansową w wysokości około 200 milionów dolarów. To spowodowało upadek całej epoki filmów DC oraz przejęcie sterów przez Jamesa Gunna i Petera Safrana, którzy obecnie na nowo wskrzeszają całą markę.

Mimo to reżyser „Flasha”, Andy Muschietti, uważa, że nakręcił bardzo dobrą produkcję. W rozmowie z The Playlist winą za negatywny odbiór obarczył osoby, które nie obejrzały filmu, a mimo to go skrytykowały:

Wiele osób go nie widziało, ale wiecie, jak to dziś bywa – ludzie nie oglądają, a lubią o tym gadać bzdury i podążać za modą. Tak naprawdę nic o nim nie wiedzą. Ludzie są wściekli z powodów niezwiązanych z tymi sprawami. A to naprawdę dobry film. Jesteśmy z niego bardzo dumni.

Muschietti wcale nie zapomina o skandalach ze swoją główną gwiazdą:

Oczywiście mieliśmy kryzys medialny z Ezrą, to jest nie do podważenia. Ale tak – kochamy ten film. I polecamy go! Może się to teraz wydawać nieistotne, ale mieliśmy też ogromne wsparcie ze strony studia w momencie, gdy mogli się wycofać z powodu tych wszystkich wizerunkowych problemów. Ale oni zaangażowali się w projekt na całego, i my też tak zrobiliśmy. Oddawaliśmy za niego własną krew, pot i łzy aż do samego końca. Obejrzałem go tydzień temu i znowu mi się podobał.

Co więc się stało? Kto tak naprawdę odpowiada za porażkę „Flasha”? Jak to zwykle bywa w takich przypadkach, idealnie pasuje tu powiedzenie: „ile osób, tyle opinii”. Sam Andy Muschietti nie zniknął z filmowego świata i wciąż ma wiele do zaoferowania w uniwersum DC. W końcu James Gunn zatrudnił go na stanowisko reżysera „The Brave and the Bold”, czyli nowej wersji przygód Batmana i Robina w ramach odświeżonego DCU. 

Czy dzięki temu uda mu się odzyskać zaufanie fanów po ostatnim widowisku? Zobaczymy.