Reżyser „Warcrafta” bierze na ruszt „Rogue Troopera”
Spokojnie jednak, syn Davida Bowiego ma w portfolio także dobre filmy.
Przede wszystkim mam na myśli „Moon” z Samem Rockwellem i głosem Kevina Spacey – science fiction obchodzące niski budżet (raptem 5 milionów dolarów!) pomysłową realizacją, ponurą, oszczędną scenografią i zaszytym w scenariusz egzystencjalnym dylematem.
Wygląda na to, że reżyser Duncan Jones już wkrótce weźmie się za zekranizowanie „Rogue Troopera”, serii komiksów duetu Gerry Finley-Day & Dave Gibbons. Dla przypomnienia: w uniwersum 2000 AD (w którym działają również sędzia Dredd czy Nemesis the Warlock) funkcjonują genetycznie zmodyfikowani superżołnierze GI. Oddział głównego bohatera ginie, ale ten odzyskuje z ciał towarzyszy czipy z ich osobowościami, które przytwierdza do swoich karabinu, plecaka i hełmu. Cykl może być Wam znany również przez wzgląd na egranizację Rebellion Developments, która w październiku zeszłego roku doczekała się wersji Redux.
Jones opublikował właśnie żartobliwy materiał, w którym rozważa, czy na okoliczność nowego projektu powinien związać się z Marvelem, DC, a może zekranizować któryś z komiksów Dark Horse... Kończy jednak gestem, który rozwiewa wszelkie wątpliwości.
As promised... pic.twitter.com/6y3pzn2Cn1
— Duncan Jones (@ManMadeMoon) July 15, 2018
Informacje szybko potwierdziło brytyjskie Rebellion, które ma współpracować przy transferze „Rogue Troopera” do kin. Szef studia, Jason Kingsley, będzie pełnił rolę jednego z producentów, a obraz wyprodukuje należąca do Jonesa firma Liberty Films.
Od lat czułem ukłucie, że Marvel i DC przelewają swoje komiksowe serie do kin. Oczywiście dla fanów to cudowne, ale z każdą kolejną premierą bezgłośnie krzyczę: „Gdzie jest 2000 AD?!”. Jestem więc podekscytowany, że mogę naprawić to niedopatrzenie i przenieść Finley-Daya i Gibbonsa na wielki ekran.
– stwierdził w komunikacie prasowym Jones.
Ostatni obraz Jonesa, „Warcraft: Początek”, nie przypadł do gustu krytykom (27% na Rotten Tomatoes, 32% na Metakrytyku) i nawet sam reżyser nie wie, czy jego sequel powstanie. Mimo to przy budżecie szacowanym na 160 mln dolarów zarobił ponad 430 milionów i zyskał poklask fanów blizzardowego uniwersum. Ten rozdźwięk pięknie tłumaczył na łamach cdaction.pl Cross, który pisał w swojej recenzji:
Koniec końców – co uświadomiłem sobie patrząc, jak malutkiego Thralla w oczywistym cytacie ze Starego Testamentu targają w wiklinowym koszyku zdradliwe prądy rzeki – „Warcraft: Początek” to film religijny dla nerdów. Odpowiednik tych wszystkich rzemieślniczych dzieł w stylu „Mojżesz: Sługa Boga”, „Syn Najwyższego” czy „Wojtyła. Święty za życia”, które nie oferują miłośnikom dobrej kinematografii niemal niczego, ale mówią głośno o czymś, co jest dla publiczności Bardzo Ważne. Różnica między nimi a „Warcraftem” jest taka, że zamiast do pokolenia JP2 Jones kieruje swój przekaz do osób, których przywódcy religijni to Jedi, Valarowie i Król Lisz. Jeśli jesteście członkami tego kościoła, który codziennie loguje się na Battle.net, nie ma szans, byście nie byli zachwyceni. Ja jednak zamiast mitu opowiedzianego z nabożnym szacunkiem i biorącego szturmem zakochane w klechdach Chiny wolałbym nową, zgrabniejszą historię.
Czytaj dalej
Do lutego 2023 prowadziłem serwis PolskiGamedev.pl i magazyn "PolskiGamedev.pl", wcześniej przez wiele lat kierowałem działem publicystyki w CD-Action. O grach pisałem m.in. w Playu, PC Formacie, Playboksie i Pikselu, a także na łamach WP, Interii i Onetu. Współpracuję z Repliką, Dwutygodnikiem i Gazetą Wyborczą, często można mnie przeczytać na łamach Polityki, gdzie publikuję teksty poświęcone prawom człowieka, mniejszościom i wykluczeniu.