2
31.01.2022, 16:28Lektura na 4 minuty

Podcast, nawiedzone taśmy i przebrzmiała melodia. Recenzja serialu „Archiwum 81”

Obejrzenie starego nagrania otwiera niejako okno w przeszłość. Co gdyby wcale nie była to metafora?


Iza „9kier” Pogiernicka

Melody przeprowadziła się tymczasowo do kompleksu Visser – budynku, w którym ma nadzieję odnaleźć swoją matkę; dwie dekady później Dan otrzymuje dobrze płatne zlecenie, podczas którego odrestaurowuje i ogląda nagrane przez kobietę kasety. Oczywiście w obu przypadkach oczekiwania bohaterów rozjeżdżają się z rzeczywistością: budynek okazuje się czymś więcej, niż zdawał na pierwszy rzut oka, a pracownik zatrudniony przez firmę LGM uświadamia sobie, że nie został wybrany przypadkowo. Różnego rodzaju taśmy czy klisze pozwalające utrwalić moment z przeszłości – nawiedzone VHS-y czy polaroidy, zdjęcia pokazujące zjawy, kasety puszczane od tyłu zawierające mroczne inkantacje, filmy nagrane w dziwacznych okolicznościach – to taki wdzięczny temat dla twórców szeroko pojętej grozy i trudno uciec w przypadku „Archiwum 81” od skojarzenia, że to kolejna wariacja na temat tej samej melodii. 

Archiwum 81

Równia pochyła

Nie jest to wielki zarzut, bo po pierwsze nawet sztampę można zrealizować kapitalnie, a po drugie początkowe odcinki sprawiły, że moje spragnione grozy serce zaczęło bić szybciej, a przez głowę przemknął mi fenomenalny „Dom z liści” Danielewskiego. „Archiwum 81” pozwala sobie (taki już przywilej ośmiogodzinnego serialu) na mnóstwo powolnych scen „nagrywanych” ręką Melody, od czasu do czasu przerywanych nagle lub zakończonych niejednoznacznie – moje ulubione to te, w których kobieta, oświetlona tak, że jej oczodoły wyglądają jak dwie czarne dziury, idzie w kierunku kamery, po czym następuje cięcie. To oczywiście w dużej mierze osobista preferencja, bo za najbardziej klimatyczne uznaję horrory, w których nie ma za dużo akcji (jak remake „Suspiria” z 2018). Z tego też powodu druga część sezonu nie przypadła mi do gustu. Aby pokazać dlaczego, pozwolę sobie na ogólnikowe spoilery, więc jeśli planujesz obejrzeć serial, nie czytaj dalej.

Archiwum 81

Coś, co rozpoczęło się tajemniczo i intrygująco, z czasem przerodziło się w serial sensacyjny na okultystycznych motywach. Tu wiedźmy, kult i quasi-lovecraftowe istoty z innego wymiaru, tam przenikające się rzeczywistości, wszystko to przeplatane tanimi efektami specjalnymi i zakończone fatalnym, przewidywalnym, zbudowanym pod drugi sezon finałem. Niemal trzydzieści lat czytania i oglądania grozy przyzwyczaiło mnie do tego, że autorzy wywalają fabuły zazwyczaj na końcu, ale i tak smuci mnie to za każdym razem. Bardzo chciałabym, aby napięcie było budowane stopniowo niemal do samego końca, a potem zostawiało odbiorcę z poczuciem „wow” – mam wrażenie, że niewielu artystów to potrafi, i dlatego zdecydowanie bardziej pociąga mnie twórczość osób tworzących krótkie formy, np. genialnego Junjiego Itō.


Jeszcze kilka milimetrów

Lata temu przesłuchałam półgodzinne słuchowisko, którego tytułu nie jestem w stanie sobie przypomnieć – horror o pacjentce, która obsesyjnie powracała na kolejne zabiegi pomniejszania nosa, aż na jej twarzy została po nim jedynie paskudna rana. W pamięci utkwiła mi zwłaszcza ostatnia scena, z głównym bohaterem dobijającym się do jakiegoś garażu, z którego dochodzą odgłosy nielegalnej operacji. Napięcia, jakie odczuwałam wtedy, życzę wszystkim horrorom.

Archiwum 81

Piszę o tym nie tylko po to, by pokazać przykład dobrze skonstruowanego finału, ale przede wszystkim dlatego, że Netfliksowy „Archiwum 81” bazuje na zatytułowanym tak samo słuchowisku. O tym – w przeciwieństwie do serialu, który przeważnie się chwali, ale nie zawsze – krążą, mam wrażenie, niemal same zachwyty. Ma już trzy sezony i garść dodatkowych miniserii, a co ciekawe, Melody Pendras ma tam ponoć wieloletnią partnerkę, co oznacza, że z jakiegoś powodu Netflix celowo pozbył się wątku LGBT. Z chęcią przekonam się, czy podcast faktycznie jest lepszy niż serial, zwłaszcza że jestem zdania, że obraz zbyt często odziera straszne historie z klimatu. Nie pozostawia tak dużego pola dla wyobraźni, która może jedynie uzupełniać to, co pominęło oko kamery – jak dużo tego jest, zależy od umiejętności reżysera.

Archiwum 81

Dokładnie z tego powodu serial podobał mi się najbardziej, dopóki bazował na niedopowiedzeniach. Kiedy pojawiały się sygnały, że kompleks Visser, w którym Melody próbuje odnaleźć swoją matkę, nie jest zwykłym budynkiem i naprawdę dzieje się w nim coś dziwnego; kiedy świeżo zatrudniony Dan odkrywa, że jego pracodawca wie więcej, niż daje po sobie poznać. Podoba mi się motyw budynku jako osi wydarzeń i trzeciego głównego bohatera historii, nawet jeśli niemego i niespecjalnie aktywnego. Chciałabym, aby „Archiwum 81” poszło w mniej oczekiwaną stronę albo żeby Melody i nijaki Dan (a razem z nim jego przyjaciel, zresztą najlepsza postać w serialu) nie godzili się w trzy sekundy ze wszystkimi dziwactwami, które im się przytrafiają – to rzecz nawet bardziej nienaturalna niż to, co nagrano na tych wszystkich kasetach.

Ocena

6+
Ocena końcowa


Redaktor
Iza „9kier” Pogiernicka

Streamuję w przyjemnej atmosferze gry, których nie znasz. Zajrzyj: www.twitch.tv/9kier ;)

Profil
Wpisów425

Obserwujących31

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze