5
10.10.2022, 08:04Lektura na 3 minuty

„Uśmiechnij się” – recenzja filmu. Śmiech to zdrowie?

Rose Cotter jest terapeutką pracującą na oddziale ratunkowym. Dzień, w którym poznaje Laurę Weaver, wywraca jej życie do góry nogami. Przerażona pacjentka najpierw opowiada niestworzone historie, później, na oczach lekarki, popełnia samobójstwo.


Eugeniusz Siekiera

Dziewczyna robi to z upiornym uśmiechem na ustach, który nie znika nawet po tym, jak pada martwa, a krew z rozciętego gardła rozlewa się po szpitalnej posadzce, tworząc rosnącą kałużę. Od tego momentu doktor Cotter zaczyna prześladować tajemnicza istota – może przybierać różne formy i przypominać znanych jej ludzi, ale bez względu na postać zawsze przerażająco się uśmiecha. I widzi ją tylko nasza bohaterka. Ta coraz bardziej grzęźnie w bagnie szaleństwa; tracąc grunt pod nogami, zaczyna odchodzić od zmysłów, bo nie wie, co jest prawdziwe, a co stanowi tylko koszmarny omam.

W trakcie prywatnego śledztwa kobieta odkrywa prawdę o żywiącej się traumą i przerażeniem istocie, która w kilka dni doprowadza każdego na skraj obłędu, by koniec końców przejąć kontrolę nad ofiarą i zmusić ją do samobójstwa. Zawsze na oczach przypadkowego świadka, gdyż ten od razu staje się kolejnym celem przedziwnej mary. Naszej bohaterce kończy się czas, klimat gęstnieje, a cała historia kończy się satysfakcjonującym, dramatycznym finałem.

Jeśli po skrótowym opisie fabuły nasuwają się wam skojarzenia z fantastycznym „Coś za mną chodzi”, to całkiem słusznie. W swym debiucie reżyserskim na dużym ekranie Parker Finn korzysta z bliźniaczo podobnych sztuczek, stawia również na identyczne tempo narracji – dość leniwe (może poza wspomnianą końcówką), rozkręcające się niespiesznie, jakby od niechcenia. Paradoksalnie jednak, mimo pozornie sennej atmosfery, reżyserowi udaje się utrzymać napięcie na nieznośnie wysokim poziomie. To wielka sztuka, a zarazem chyba najlepszy możliwy komplement pod adresem horroru, który nie próbuje nam sprzedać potworów z kosmosu ani psychola wymachującego piłą mechaniczną.

Uśmiechnij się
Uśmiechnij się. Fot: Paramount Players, Temple Hill Entertainment

Film stara się przerazić widza na dwóch płaszczyznach i na obu robi to z powodzeniem. Pierwsza, banalna, to dobrze zrealizowane jump scare’y, które skutecznie próbują wysadzić nas z kinowego fotela. Druga, znacznie ważniejsza, towarzyszy nam niemal od początku projekcji. To uczucie niesłabnącego niepokoju przemieszanego z zaciekawieniem. Interesują nas przyszłe wydarzenia, chcemy odkryć tajemnicę stojącą za łańcuchem kolejnych tragedii i samobójczych zgonów, a jednocześnie podskórnie czujemy, że to, co nadchodzi, będzie bardzo nieprzyjemnym i przerażającym doświadczeniem.

W niektórych scenach wychodzi na wierzch niewielki budżet, ale to drobiazg. Rzadko się zdarza, by zwiastun wzbudzał we mnie mieszane emocje, a sam film okazał się później lepszy, niż zakładałem. Na ogół bywa odwrotnie, ale na szczęście nie tym razem. Makabryczne i satysfakcjonujące kino.

Ocena

„Uśmiechnij się” to zaskakująco solidny horror, który całkiem dobrze radzi sobie z napędzaniem stracha – tak obrazem, jak i dźwiękiem.

8
Ocena końcowa


Redaktor
Eugeniusz Siekiera

Filozof i dziennikarz z wykształcenia, nietzscheanista z powołania, kinoman i nałogowy gracz z wyboru. Na pokładzie okrętu zwanego CDA od 2003 roku. Przygodę z wirtualnym światem zaczynałem w czasach ZX Spectrum, gdy gry wczytywało się z kaset magnetofonowych, a pisanie prostych programów w Basicu było najlepszą receptą na deszczowe popołudnie. Dziś młócę na wszystkim, co wpadnie pod rękę (przeprosiłem się nawet z Nintendo), choć mając wybór, zawsze postawię na peceta.

Profil
Wpisów117

Obserwujących21

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze