Amerykański rząd zgodziłby się na fuzję Intela, jeśli miałaby ona wyciągnąć korporację z tarapatów
Borykający się z problemami finansowymi Intel jest na tyle istotny dla amerykańskiego rządu, że szuka on sposobów na poprawę sytuacji przedsiębiorstwa.
Przedstawiciele Stanów Zjednoczonych Ameryki już od dłuższego czasu przebąkują o tym, że planują podnieść pozycję swojego państwa w globalnym sektorze półprzewodników. Problem w tym, że w tym przypadku naprawdę sporo zależy od Intela – a ten ostatnimi czasy nie radzi sobie najlepiej i boryka się z problemami, którym nie zaradzi się pojedynczymi zastrzykami gotówki podatników.
Czy ktoś chce Intela?
Jak więc pomóc Intelowi stanąć na nogi? Jednym z rozwiązań, na które zielone światło dała amerykańska administracja, jest wykupienie firmy. Swego czasu zaopatrzeniem się w Intela zainteresowany był zarówno ARM, jak i Qualcomm, aczkolwiek drugie z przedsiębiorstw wydawało się bardziej zainteresowane transakcją i pochodziło do niej poważnie.
Prezes Qualcommu, Cristiano Amon, przekazał, że jego firma jest na etapie rozważania wszelkich opcji, aczkolwiek ostateczna decyzja w tej kwestii zapadnie dopiero po zakończeniu wyborów prezydenckich w USA. Jak już zostało wspomniane, amerykańscy regulatorzy popierają fuzję Intela, jako że pozwoliłaby ona wyciągnąć korporację na prostą bez potrzeby podpinania jej do państwowej kroplówki z gotówką.
Mimo problemów finansowych amerykański producent układów scalonych może pochwalić się przychodami rzędu 13,284 mld dolarów za trzeci kwartał bieżącego roku. Przewyższyły one przewidywania analityków i zadowoliły akcjonariuszy, jednakże nie zmienia to faktu, że Intel wciąż stąpa po kruchym lodzie.
Pat Gelsinger przekazał, że dowodzone przez niego przedsiębiorstwo nie otrzymało jeszcze żadnych pieniędzy z tytułu rządowego programu Chips Act mającego za zadanie wspomóc rozwój technologii związanej z produkcją półprzewodników w Stanach Zjednoczonych. Intel znajduje się na etapie, gdzie każdy zastrzyk gotówki jest istotny i może zadecydować o być albo nie być korporacji, aczkolwiek o tym, jak potoczą się je dalsze losy, przekonamy się prawdopodobnie dopiero po zbliżających się wielkimi krokami wyborach w USA.
Czytaj dalej
Swoją przygodę z grami komputerowymi rozpoczął od Herkulesa oraz Jazz Jackrabbit 2, tydzień później zagrywał się już w Diablo II i Morrowinda. Pasjonat tabelek ze statystykami oraz nieliniowych wątków fabularnych. Na co dzień zajmuje się projektowaniem stron internetowych. Nie wzgardzi dobrą lekturą ani kebabem.