21.07.2011
Często komentowane 55 Komentarze

[By the way] Beat Hazard, czyli jak przegrałem dwa dni urlopu

[By the way] Beat Hazard, czyli jak przegrałem dwa dni urlopu
Rzadko kiedy gra casualowa potrafi wciągnąć tak bardzo, by śmiało mogła rywalizować z produkcjami z trzema A przed nazwą. Beat Hazard się to jednak udało. Jest to gra, którą każdy maniak muzyki powinien ogarnąć - a przynajmniej tak mi się wydaje, bo oderwać się od niej jest BARDZO ciężko.

Jeżeli czytaliście niedawno newsy na temat Team BondiGameloftu, to możecie mi wierzyć, że praca w CD-Action – nawet nie siedząc w ostatnim kręgu piekła, czyli redakcji – wygląda podobnie. A nawet jeszcze gorzej, bo tamci nie mieli Huta nad głową. Szefa, który spamuje nieustannie jakimiś czarnymi kawałkami, przy których czarności Bob Marley wydaje się być latynosem.

Niemniej jednak, pomimo tych dwustugodzinnych dni roboczych (rozciąganie czasoprzestrzeni, tylko pracodawcy to potrafią!), da się tu czasami wyczarować trochę czasu na gry. I nawet jeżeli ostatnie, czego chcesz pisząc o nich przez cały dzień, to rzeczywiście w nie grać – trafiają się perełki. Najczęściej muszą spełnić parę warunków, żeby stać się interesującymi, bo większość dostępnych na rynku produkcji niestety ma parę aspektów, które je przekreślają:

  • a) za długi wstęp
  • b) zbyt skomplikowana fabuła
  • c) nie mam czasu
  • d) nie chce mi się
  • Dlatego też udało mi się parę miesięcy temu zrozumieć „każualówki”. Proste gry, które odpala się na parę minut, by rzeczywiście odpocząć – nawet od pisania o kolejnym fascynującym pomyśle na promocję Battlefielda, albo Modern Warfare. Znalazłem też wreszcie rozwiązanie wszystkich moich problemów z grami i mam ostateczny sposób na zapełnienie sobie tej kilkuminutowej dziury w ciągu dnia.

    BEAT HAZARD

    Przecenili tę grę na Steamie w trakcie letniej wyprzedaży, a jako gracz niekonwencjonalny stwierdziłem, że wolę to, niż Borderlands i inne tam superprodukcje. Z dwóch powodów – nie słyszałem o tym wcześniej, a do tego jest związane w jakiś sposób z muzyką.

    I ten drugi czynnik ważny był akurat bardzo. Od dłuższego czasu szukam gry muzycznej, która potrafiłaby ogarnąć moją kolekcję muzyczną, zostawić mnie ze szczęką na ziemi orając gejmplejem i do tego jeszcze nie znudzić po godzinie. W ten sposób znudził mnie Audiosurf, w ten sposób znudziły mnie wszystkie inne wariacje na ten temat i przeróżne gry rytmiczne. Tylko nie

    BEAT HAZARD

    Jest to klon Asteroids. Teoretycznie. Lata się statkiem i strzela lewym przyciskiem myszy do meteorytów i przeróżnych wrogów, okazyjnie odpalając bomby prawym. Strzela się do wszystkiego, co popadnie, a co jest generowane tak, by pasowało do muzyki, która aktualnie leci. Ta gra to rytmicznie pojawiające się na ekranie statki wrogów, bossowie, którzy wybuchają w kolorach wizualizujących piosenkę i jej nastrój , a do tego wybuchy i prędkość strzałów przystosowana do kawałka, który leci. Można strzelać wielkimi seriami szybko, ale wystarczy by piosenka zwolniła, by nawet najpotężniejszy laser zmienił się w anorektyczne stukanie, którym nic się nie da zdziałać.

    I to się absolutnie nie nudzi. Każda piosenka jest inna, bo i system generowania plansz i wrogów nie jest tak oczywisty, jak chociażby w Audiosurf. Tutaj już „droga” nie generuje się tak, by pasować do bitu perkusyjnego – tutaj wszystko pasuje do wszystkiego i gameplay różni się znacznie w zależności od tego, czy puszczacie reggae, sludge, czy krautrock.

    Niewiele gier dzięki swojemu wyglądowi zrobiło mi z mózgu papkę, a wizualnie

    BEAT HAZARD

    jest w ścisłej czołówce. Niewiele tam się niby dzieje, ale to jest tylko i wyłącznie „niby”. Jeżeli znacie jakąś piosenkę, która zaczyna się spokojnie, przechodzi w nadupianie, pauzuje by znowu potem przyspieszyć – zobaczcie to w tej grze. Odpalcie sobie, nawet jeżeli nie lubicie, „Forgotten” albo „A Place for My Head” Linkin Park i zobaczcie to na własne oczy, ale na początek polecam niezawodne „Addiction” Dope.

    Teoretycznie 7 Euro, które chcą za to na Steamie teraz to całkiem dużo – 30 złotych piechotą nie chodzi. Jeżeli jednak macie świra na punkcie muzyki i trochę kasy na koncie: warto. Możecie poczekać na kolejną promocję – na pewno powinna się jakaś pojawić, a i możecie wypróbować demo, które na szczęście jest dostępne. Jeżeli pozwala na wrzucenie swoich piosenek: bierzcie to, co uwielbiacie, ustawcie najtrudniejszy możliwy stopień trudności i spróbujcie przeżyć.

    BEAT HAZARD

    55 odpowiedzi do “[By the way] Beat Hazard, czyli jak przegrałem dwa dni urlopu”

    1. Ciekawy, bardzo ciekawy tytuł 🙂 Wydawać by się mogło, że proste i nudne ale jeśli posiada się trochę piosenek na PC’cie to można na tej grze przesiedzieć kilka dobrych godzinek 😉

    2. Cóż… Mam i co jakiś czas sobie gram w BH. Lecz grą muzyczną która mnie naprawdę wciągnęła jest OSU!. Trzeba być cyborgiem żeby przejść najtrudniejsze mapki. Co mnie tylko motywuję ^^. Jeśli komuś nie przeszkadza wyraźnie japoński ( czyli pełno tam anime co mnie osobiście odpowiada ) styl to można śmiało spróbować. W końcu jest za free 0.o.

    3. Powiedz lepiej Hutowi żeby sprawdził epkę Tech N9ne’a – Seepage, o ile jeszcze jej nie zna 😉 A do Beat Hazard doskonale pasuje coś, czego zazwyczaj nie słucham na co dzień – Juno Reactor – Masters Of The Universe.

    4. Sprawdzałem tą produkcję… Niestety nie wciągnełą mnie jak Audiosurf, który jest IMO lepszy

    5. Nemesis753159 21 lipca 2011 o 19:08

      Ja grałem w AudioSurf i Beat Hazard, nie jestem zagorzałym maniakiem muzyki ale dzięki tym produkcją zaczynam coraz więcej słuchać muzyki :]. Oba tytuły polecam.

    6. Jeśli twoje dziecko słucha czarnego rocka wpatrując się w hipnotyzujące okultystyczne treści – to wiedz że SZATAN się nim interesuje. Btw, jak włączy się Trve Kvlt Frostbitten Black Metal to można pewnie dostać ataku epilepsji od blastów 😉

    7. t.U.r. – blasty akurat nie robią takiej sieczki, jak tremola na gitarze – a 6 minut przeboju blakmerralowego na suicidal potrafi naprawdę ZAORAĆ 😀

    8. dobra giera, tyle powiem.

    9. Wymaniakowany 21 lipca 2011 o 19:45

      Grałem w BH, grałem w Audiosura i sądzę, że ta druga gra jest znacznie lepsza. BH to dobry pomysł ale jakoś nie poczułem tej gry. A Audiosurfa – owszem.

    10. Ja nie mogę, czy ludzie w Polsce tylko Black Metalu słuchają? Ja wolę klasykę thrash metalu czyli Anthrax, Megadeth i Slayer, ale już Metagówna nienawidzę, chyba że płytę Kill’em All.

    11. aleksdraven 21 lipca 2011 o 19:53

      Wybacz Berlin nie moje klimaty, wole bardziej radioaktywne:)

    12. A i z całym szacunkiem Berlin, ale czy ty wiesz co to tremolo? Na gitarze? Hmm? Bo jeśli tak to znaczy że też grasz, albo się po prostu znasz. Ja gram na gitarce Cort Katana KX5, jakby ktoś chciał wiedzieć. A na temat gry powiem tak: żadne gry typu GH, i w ogóle gry muzyczne nie trafiają do mnie, bo jednak nic nie zastąpi tego co się czuje podczas gry na prawdziwym instrumencie np. na gitarze. Elektrycznej oczywiście. 😀

    13. @marwas115: „Gram” na wieśle, ale jestem cieciem i już dawno się przesiadłem z elektryka na akustyczną 😉 . A określanie szybkiego kostkowania w metalu „tremolem” to taki skrót myślowy, który się stosuje dość powszechnie, kiedy się gada/pisze o tej muzyce, szczególnie BM 😉

    14. O, czyli wreszcie ktoś kto gra na tym, jakże szlachetny instrumencie, a co do BM, to według mnie jest denny, i do kitu.

    15. @marwas115: Oj tam zaraz, przesadzasz.

    16. A co do mroczności BM, to przy Death metalu i Brutal death metalu, to BM jest jak piosenki dla trzylatków… DM i BDM to się w ogóle słuchać nie da…

    17. A tak w ogóle to jakby nie patrzeć to Thrash Metal ma korzenie w muzyce hardcore punk i w Black metalu. A tak w ogóle to jeśli chodzi o W4TM to Anthrax rządzi, Slayer też, Megadeth jeszcze jakoś, a Mega(zj*** i p****)[beeep] ( Kirkiem Srametem na czele) to odpada… To już komercha i tyle. No chyba że chodzi o płytkę Kij”em All to jeszcze jet fajne. A co do BM to jednak jedyny zespół z Polski który odniósł sukces na świecie to Behemot.

    18. Death-metal przy deathcorze to też piosenka dla trzylatków. A jak chcesz naprawdę mocnej muzyki, to sobie posłuchaj pornogrindu.

    19. Kowek, ja nie lubię mocnej muzy, no może czasem, ale tego co podałeś spróbuję, kusi mnie jak cholera.

    20. http:www.youtube.com/watch?v=Qj9NYLAybxw tyle w tym temacie.

    21. Szczerze? Audiosurf jest dużo lepszy.

    22. @marwas115: Trochę ci się fakty pomieszały 😉 Praktycznie w każdym zdaniu, co gorsza.

    23. Gra świetna. Spróbujcie przejść jakąś długą i spokojną piosenkę na najtrudniejszym poziomie trudności, bo szybkie i mocne utwory są dość łatwe.

    24. Wygląda ciekawie, ale ja i tak wolę Osu!.

    25. W Beat Hazard najlepiej się gra po kupieniu DLC „Ultra”.

    26. @marwas115 Od kiedy thrash się z bleku wywodzi? Na odwrót i owszem. Nergal i spółka grają bardziej death metal niż black. Na początku grali black a i to nie bardzo, bo to się nazywa pagan metal. Tak, wiem, gatunki metalu są zryte i ciężko się połapać. Co do „metaliki”. Co wy macie z tą komerchą? „LOL SPRZEDALI SIĘ! NIE SŁUCHAM ICH WIĘCEJ” Dziecinne zachowanie. Metallica jest mi raczej obojętna ale trzeba im przyznać że master of puppets (cała płyta, nie utwór) był kamieniem milowym w historii thrashu.

    27. A black metal to black metal. Każdy słucha to co chce. Osobiście nie trawię ale też nie dziwię się dlaczego komuś mógłby się podobać. I powodzenia z pornogrindem, tylko uważaj żebyś za dużo krwi nie stracił jak ci się będzie lała hektolitrami z uszu.I na sam koniec, mógłbyś uzasadnić dlaczego gitara jest szlachetnym instrumentem? Bo trochę nie bardzo mi się widzi jakiś przedmiot jako szlachetny gdy jest bardzo popularny wśród 13-latków 🙂

    28. FOREST10PLSZ 21 lipca 2011 o 21:56

      Ja dla odmiany gam przy Bachu. A szlachetnym instrumentem raczej jest fortepian albo król instrumentów – organy.

    29. @FOREST10PLSZ zdecydowanie. Toccata i fuga d-moll na organach to czysty orgazm dla uszu 🙂

    30. FOREST10PLSZ, „szlachetny” nie jest instrument. „Szlachetna” może być czyjaś gra na nim. |Jeśli o grę chodzi to średnio mnie zachęcił ten filmik. Widać, że polega to głównie na wypuszczaniu większej ilości statków jak jest głośniej i szybciej i tyle.

    31. FREEDOM – może i zasady są proste, ale jaka grywalność.

    32. Na podzielonym ekranie gra wymiata. Aż strach stwierdzić jak się gra na serwerach!! 🙂

    33. Człowiek z epilepsją by zszedł z tego padołu po 2 minutach 🙂

    34. Świetna zabawa przy muzyce z Final Fantasy 🙂

    35. Ktoś tu wybrał zły gameplay. Gra jest świetna i bardzo dynamiczna, czego nie widać na tym filmiku

    36. Mam tę grę, też kupiłem jak była wyprzedaż i chętnie bym zagrał na multi. Gra wymiata, a zabawa zaczyna się na poziomie Insane ;P

    37. Zawsze lubię wejść w okołomuzyczne tematy, by pośmiać się z takich typów jak Marwas, którzy w życiu słyszeli tylko Beha i jakieś Dimmu Borgir, a chcą zgrywać ekspertów, hehe.

    38. Grałem w demo ale po 30 sekundach wyłączyłem bo bałemy się że jeszcze jakieś epilepsji dostanę czy innej padaczki tak to po oczach wali.

    39. Oczopląsy można dostać i jakoś tej synchronizacji z muzyką nie widać (nawet sprawdziłem inne trailery na YT) – gra dla masochistów z padaczką.

    40. Nie wiem, czy filmik ma takie przesunięcie, czy system generowania obrazu na podst. dźwięku jest tak pokrętny, ale trudno tu zauważyć związek między A a V 😛 |Wywodów pt. „G*WNO wiecie o muzyce, bo nie słuchacie tego co JA!” oraz „Metallica to najgorsze ścierwo, bo coś tam” się spodziewałem, ale czemu jeszcze nikt nie zmieszał Berlina z błotem za to, że słucha LP? Hę?|A grę chętnie ogram 🙂

    41. Podobnie jak Sergi nie widzę żadnego związku gry z muzyką…

    42. Audiosurf jeszcze bardziej wciąga od Beat Hazard i do tego jest grą, która praktycznie nigdy się nie kończy. Światowe zbiory muzyczne są praktycznie nie do policzenia i ciągle się rozrastają – to jest właśnie paliwo tej gry 🙂 .

    43. mrmichal1998 22 lipca 2011 o 10:25

      @Sergi Bo jakby ktoś skrytykował LP to by miał do czynienia ze mną xD

    44. @marwas115 proszę, nie wypowiadaj się tutaj więcej o muzyce… A na pewno nie w taki sposób jak do tej pory, czyli dwunastoletniego pozera. Bez obrazy, ale dzielenie muzyki na dobrą i złą tylko ze względu na jej gatunek nie jest zbyt dojrzałe.

    45. mrmrmrmichal1998 (wymowne): krytykuję.

    46. Ja tam wolę folk metal

    47. A tak w ogóle to przeglądając gameplaye stwierdzam że jedyne co tutaj jest w rytm uderzeń to rozbłyski świateł

    48. @mrmichal1998 – „Coś tam o LP jakaś krytyka” No skrytykowałem LP! Czekam^^

    49. Jeśli chcecie się napinać który gatunek muzyczny jest lepszy to idźcie na forum, tam jest na to miejsce. Na 50 komentarzy raptem kilka odnośnie gry. BTW Beat Hazard jest ciekawym odstresowywaczem po całym dniu siedzenia w pracy. Dla mnie jest to czysty orgazm dla oczu. Fakt, może się po jakimś czasie znudzić, dlatego szczerze polecam dodatek Ultra, który całkowicie zmienia rozgrywkę (i ją przedłuża w nieskończoność). Od zdobywania perków, nowych trybów (m.in. walki z bossami) po granie z innymi w mutli.

    Dodaj komentarz