CD-Action 03/2019: Deponia Doomsday główną pełną wersją
Po długim zgadywaniu rozgryźliście tytuł głównego pełniaka, którym jest kontynuacja znanej trylogii przygodówkowej – Deponia Doomsday.
Gra jest do pobrania z platformy Steam. Dostępna jest w kilku językach, między innnymi po polsku. Tak opisuje ją gem:
Na początku, i z założenia, Deponia była trylogią – jej kolejne części znajdziecie w numerach 08, 10 i 12 z 2017 roku. Potem jednak pojawiła się także jej część czwarta – Doomsday. Ten oczywisty paradoks jej twórcy z niemieckiego studia Daedalic tłumaczą tym, że ta historia rozgrywa się równolegle do poprzednich i polega na podróżach w czasie, ale wiadomo, że kiedy nie wiadomo, o co chodzi, to nawet w przygodówkach zawsze chodzi o czas... to pieniądz. Najważniejsze zresztą, że Deponia: Doomsday to klamra trzech poprzednich, a dla nas kolejna, może ostatnia, okazja, by poprowadzić Rufusa, i to nie tylko w przestrzeni, ale i czasie. Tym razem też stawka jest większa niż życie – na szali leżą losy zarówno Deponii (planety), jak i Elizjum (stacji orbitalnej), a tytułowy „dzień zagłady” nie wziął się znikąd. Dla nas oznacza to nawet kilkanaście godzin zajmowania się Rufusem i innymi znanymi osobami dramatu, gdy ci metodą ciągłych prób usiłują naprawić przeszłość, teraźniejszość i przyszłość jednocześnie. Nie zmienia się udanej formuły i technicznie Deponia Doomsday to klasyczna rysowana (czyt. dwuwymiarowa) przygodówka typu wskaż i kliknij. Standardowo też gra wymaga od graczy sporej kreatywności w podejściu do stawianych przed nimi wyzwań, bo zakręcona, a nawet zapętlona bywa jeszcze bardziej niż poprzednie. Na szczęście dialogi pozostają na poziomie, a minigierki są... no, tylko minigierkami. Wszystko to razem sprawia, że czwarta część trylogii to dobra okazja, by złożyć hołd największemu znanemu i nieznanemu bohaterowi Deponii.
Jeszcze dziś zobaczycie, jaką okładkę przygotowaliśmy, a jutro poznacie pełną zawartość numeru.
Czytaj dalej
Z redakcją byłem związany przez ponad 20 lat. Nie pisałem zbyt dużo, ale w inny sposób się udzielałem. Zajmowałem się forum, reklamacjami, sklepem, konkursami, infrastrukturą IT w redakcji, opieką nad praktykantami, nadzorowaniem tworzenia nowych serwisów i ogarnianiem całej masę innych spraw. Teraz mam inne zajęcie. Coś tam pewnie jeszcze będę się udzielał, ale zdecydowanie rzadziej niż kiedyś.